~28~

8.6K 260 38
                                    

Mija już drugi dzień bycia w związku z Chrisem. Jest niedziela wieczór, a ja razem z Kathy wracamy z zakupów. Drzwi do mieszkania są lekko uchylone, co mnie dziwi i jednocześnie przeraża. Popycham niepewnie drzwi, a do moich uszu docierają podniesione głosy Chrisa oraz jakiejś kobiety. Kładę cicho torbę na ziemi i przykładam prawe ucho do zamkniętych drzwi do pokoju bruneta.

- Chris, masz iść i koniec! To twój ojciec, ja też mam do niego żal, ale miej trochę godności i zrób to dla niego!

- Nie chcę widzieć tego człowieka na oczy, rozwalił naszą rodzinę i odszedł do innej!

- Nie obchodzi mnie to, jesteśmy zaproszeni i idziemy, wyciągnę cię stąd choćby siłą. Bierzesz osobę towarzyszącą i przychodzisz na ten pieprzony ślub!

Słyszę kroki zbliżające się do drzwi, więc szybko odsuwam się od nich. Otwierają się gwałtownie i zauważam dziewczynę niezwykle podobną do Chrisa. Czarne, proste, sięgające do pasa włosy poruszają się w wyniku szybkich ruchów. Na czubku jej głowy znajdują się czarne, błyszczące okulary przeciwsłoneczne. Ubrana jest w miętową, luźną bluzkę z dekoltem i białe dżinsy, a na jej stopach znajdują się czarne sandały. Ciemnozielone oczy podkreślone czarną kredką wpatrują się we mnie zaskoczonym wzrokiem, a usta pokryte jasnoróżową szminką uchylają się. Po chwili zamyka na dwie sekundy oczy i bierze głęboki wdech.

- Chris, możesz mi powiedzieć kto to jest? - odwraca się na pięcie z udawanym uśmiechem na twarzy.

Rozglądam się po korytarzu i zauważam, że Kathy schowała się do mojego pokoju.

Pięknie.

- Moja dziewczyna - chłopak pojawia się za dziewczyną.

- Mieszka tu? - unosi jedną brew patrząc na niego.

- Tak - odpowiada stanowczo.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jakaś lafirynda mieszka w naszym mieszkaniu?

Otwieram szeroko oczy.

- Wyjdź, Melanie - Chris popycha lekko brunetkę. - Wyjechałaś za matką i zostawiłaś mi całe mieszkanie, mam prawo robić z nim co mi się podoba!

- Tak? Wyjechałam na studia, a mama załatwiła mi po prostu własne mieszkanie. Nie chciałabym kisić się w akademiku - prycha. - Nie będę się dwa razy powtarzać w związku ze ślubem. Mam zobaczyć cię w kościele, a jak nie...

- To co? - Chris odwraca swoją siostrę łapiąc ją za ramię.

- Zrobię ci z życia piekło - Melanie wyrywa się z uścisku i wychodzi z mieszkania rzucając mi przelotne spojrzenie.

Odwracam głowę w stronę Chrisa, który opuszcza zrezygnowany ręce. Wzdycha głęboko, po czym wplata palce lewej ręki w swoje włosy.

- Kto to był? - pytam marszcząc brwi.

- Melanie - rzuca. - Moja siostra.

- Co chciała? O jaki ślub jej chodziło? - dopytuję.

- Ślub mojego ojca - Chris chwyta mnie jedną ręką w talii. - Nalegała, że mam iść.

- Dlaczego nie pójdziesz?

- Nie chcę go nigdy więcej widzieć - przymyka oczy. - Odszedł od nas tak po prostu, rozbijając naszą rodzinę. On znalazł sobie inną, matka wyjechała a niedługo potem ona.

- Chris - wzdycham. - Może on o was myśli? Postaw się na jego miejscu. Ty byś chyba chciał, żeby twój syn jednak przyszedł na twój ślub.

- Nie, Abby - wywraca oczami. - Nie idę na ten ślub.

Przez ŚcianęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz