Chapter XXVI

1.1K 63 0
                                    

************

     Oparłam głowę na nagłówku za mną, uważnie obserwując drogę przed sobą. Słońce zaszło raptem kilka chwil temu, a już nic nie było widać dalej niż na wyciągniecie ręki. Panie i panowie... Irlandia.

     Palce mocno ściskały kierownicę, kiedy wyprzedzałam kolejne auta. Z chęcią znalazłabym, się już w domu i porządnie opieprzyła Horana za to, że ukrywał przede mną ich wyjazd. Jestem w końcu jego siostrą, wkurwiającą co prawda, ale nadal łączą nas jakieś więzy krwi. Przynajmniej one do czegoś zobowiązują.

     Znudzonym wzrokiem spojrzałam na nowiusieńkie radio, które aż prosiło się, aby je włączyć. Z głośnym westchnięciem wcisnęłam jeden przycisk, a po chwili w całym wnętrzu auta można było usłyszeć pierwsze tonu jakieś piosenki. Po chwili jednak zmieniłam stację, rozpoznając utwór zespoliku mojego braciszka.

- A teraz, na specjalne życzenie fanów- zawołał spiker na kolejnej stacji- You&I One Direction!

- Cholera...- mruknęłam wciskając kolejny guziczek. Znowu to samo. Kolejna piosenka tego dennego zespołu. Na następnej identycznie- Chrzanić to!- krzyknęłam uderzając ręką w kierownicę. Czy cały świat musiał się na mnie uprzeć?

     Zrezygnowałam z szukania jakiejś normalnej stacji, ponownie skupiając się na drodze, a właściwie na ciemności, która wokół mnie panowała. To dziwne. Jechałam ogólnodostępną autostradą, a od paru minut nie minęło mnie ani jedno auto. Jeszcze brakuje tylko tego, aby radio zaczęło trzeszczeć...

     Jak na zawołanie, radio wyłączyło się, a po kilku sekundach rozniósł się ogłuszający szum. Szybko wcisnęłam odpowiedni guziczek, chcąc uciszyć to ustrojstwo. Chwyciłam mocniej kierownicę, wciskając automatycznie gaz. Wolałam znaleźć się jak najszybciej w domu.

     Niepewnie spojrzałam we wsteczne lusterko, dokładnie lustrując drogę za mną. Ciemność. Wszędzie tylko ciemność. Pokręciłam głową, ponownie skupiając się na drodze. I właśnie wtedy... kątem oka coś zobaczyłam.

     To były dosłownie ułamki sekundy. Dziwna postać wyskoczyła na drogę wprost pod moje rozpędzone auto. Gwałtownie wcisnęłam hamulec, nie zważając na to, że pas bezpieczeństwa wpijał się w moje ramię zostawiając na nim ogromny czerwony i piekący ślad.

     Auto z prędkością światła zwalniało, jednak jak dla mnie zbyt wolno. Wiedziałam, że uderzę w osobę przed sobą, więc nie chcąc skończyć w więzieniu, skręciłam kierownicą, wykonując gwałtowny manewr. Okręciłam się wokół własnej osi, w końcu zatrzymując się w poprzek autostrady, z głośno bijącym sercem.

     Powoli ściągnęłam dłonie z kierownicy, odpinając pas bezpieczeństwa i wysiadając z pojazdu. Na chwiejnych nogach podeszłam do leżącej na drodze osoby. Nie miałam pojęcia czy w nią wjechałam, czy też nie. Ciągle przed oczami miałam ułamek sekundy, kiedy wyskoczyła mi przed maskę.

- H...hhej!- krzyknęłam drżącym głosem, zaciskając dłonie w pięści.- Nic ci nie jest? O mało cię nie zabiłam!

      Postać powoli podniosłą głowę, a na jej twarz od razu opadły włosy. Podeszłam bliżej, rozpoznając po sylwetce, że była to kobieta. Niepewnie kucnęłam przed nią i delikatnie położyłam dłoń na jej ramieniu.

- Wszystko OK?- zapytałam odgarniając długie bladoróżowe włosy. Dziewczyna podniosła na mnie swój przerażony wzrok, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że jest cała w siniakach, a z jej wargi leci stróżka krewi. Wzdrygnęłam się na ten widok, jednak nadal nie spuszczałam wzroku z twarzy nieznajomej.- Jak masz na imię?

The future starts today, not to tomorrow...~L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz