Chapter I

1.9K 78 2
                                    

*Alison P.O.V.

        - Co ty chciałaś tym wszystkim kurwa osiągnąć?!- z grymasem na twarzy odsunęłam słuchawkę telefonu stacjonarnego od ucha. Cóż... wrzaski wkurzonego brata było słuchać zapewne w całym domu, pomimo tego, że nie był włączony tryb głośnomówiący. - Ja cię kompletnie nie rozumiem! Idziesz na imprezę, jako nieletnia i na dodatek z fałszywym dowodem! Ja pierdole ciebie na serio pojebało do reszty!

     Przewróciłam oczami zawijając na palec kosmyk moich włosów. Rodzice jak zwykle byli w pracy, 

jednak przed wyjściem zdążyli zabrać mi telefon, komputer i pochować piloty od telewizora. Zabrali nawet moje klucze do domu i w ten  oto sposób nie mogłam wyjść za próg mieszkania. Mama okazała się na tyle ''dobroduszną osobą'', że zostawiła mi na stole w kuchni kartkę z tekstem, że Niall już wszystko wie, a co za tym idzie, mam do niego zadzwonić. Więc... teraz prowadzę bardzo miłą i kulturalną rozmowę z moim nieobliczalnym starszym braciszkiem.

        -Och, daj już spokój- mruknęłam znudzona do słuchawki, robiąc przy okazji wielkiego balona z gumy do żucia- Oboje dobrze wiemy, że mnie ta przemowa nie ruszy, więc możesz sobie darować....- tak.Wiedziałam, że tym jeszcze bardziej wkurzę Niall'a i cieszyłam się  tego jak głupia. Szczerze, które rodzeństwo nie uwielbia się wzajemnie denerwować?

        - ŻE CO PROSZĘ?!!!- auć. Chyba przeholowałam.- MOŻEMY SOBIE KUŹWA DAROWAĆ ROZMOWĘ?!- Żadne chyba. Na sto procent.- CZY TY SIĘ SŁYSZYSZ DZIEWCZYNO? O MAŁO NIE TRAFIŁAŚ ZA KRATKI! TWÓJ OJCIEC NIE MIAŁ JAK CIĘ WYCIĄGNĄĆ Z TEGO BAGNA! GDYBY NIE JA, SIEDZIAŁABYŚ DZISIAJ W PUDLE!

     A to było coś nowego. Mój kochany ojczulek nie wpłacił za mnie kaucji? Aż tak dużo sobie zażyczyli za moją wolność?

        - Niall, proszę cię już nie przeginaj.- westchnęłam cicho i opadałam na oparcie kanapy.- Oboje wiemy, że nie pozwoliłbyś mi tam siedzieć. Za bardzo się o mnie troszczysz...- siłą powstrzymałam wybuch śmiechu. - I na serio, aż tak dużo sobie zażyczyli za mnie? Czuję się zaszczycona...- mruknęłam.

     Słyszałam jak po drugiej stronie, blondyn gwałtownie wciąga powietrze. Uśmiechnęłam się szeroko, czując, że zbliża się kolejny wybuch. Z jednej strony było mi trochę szkoda Niall'a. Martwi się o mnie, robi wszystko, żebym tylko nie skończyła za kratkami... Z drugiej strony, dobrze było mieć chociaż taką rozrywkę, podczas gdy byłam uziemiona na nie wiadomo jak długo. Coś za coś...

     Do moich uszu dobiegł szum, a po chwili usłyszałam głos, który nie należał do mojego brata. Był bardziej grubszy i niższy... zmrużyłam oczy. Zayn.

        - Alison- powiedział, a ja mimowolnie skurczyłam się się w sobie. Mulat zawsze mnie przerażał. Był taki... inny. Dobrze wiedział, że się go boję, a w sytuacjach takich jak ta doskonale to wykorzystywał. Nawet na odległość, kiedy wiedziałam, że nic nie może mi zrobić, trzęsłam się jak głupia. Kolejny powód by nienawidzić tego boysbandziku... - Co ty wyprawiasz?

     Ponownie przewróciłam oczami. Serio, Malik? Jakbyś sam nie wiedział...!

        -Doskonale wiesz, Malik- warknęłam w odpowiedzi i nerwowym ruchem przeczesałam włosy- Kolejny raz byłam na głośnomówiącym?

        -Tak. A teraz posłuchaj mnie uważnie.- nienawidzę, gdy Mulat zwraca się do mnie w ten sposób- Wsiądziesz w auto i do nas przyjedziesz, rozumiemy się?

        -Nie- uśmiechnęłam się. Pierwszy raz mogłam postawić się Malikowi!- Zabrali mi klucze do domu... więc nigdzie się nie ruszę...- Szczerzyłam się jak głupia. Tak. 1:0 dla mnie!

The future starts today, not to tomorrow...~L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz