*****
Jeszcze za nim otworzyłam oczy wiedziałam, że leżę w swoim łóżku w Mullingar. Niechętnie uchyliłam jedno oko, a następnie drugie. Miałam rację - jestem w Irlandii.
Chwyciłam leżący na komodzie obok telefon sprawdzając godzinę. Odruchową wykręciłam numer do Ingrid, kiedy... przypomniało mi się to co zrobiła. Szybko się rozłączyłam modląc się w duchu, aby dziewczyna nie zauważyła mojego połączenia. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Już nie.
Z głośnym jęknięciem zsunęłam się z łóżka i rozprostowałam kości, w między czasie podchodząc do szafy. Nie miałam na dzisiaj żadnych planów, ale znając życie Niall już coś wykombinował i jak zwykle będę musiała się do niego dostosować. Po kilku minutach beznamiętnego wpatrywania się w szafę wybrałam beżowo-białą bluzkę z długim rękawem, szarawe rurki, beżowy komin i czarne Conversy. Włosy rozczesałam i spięłam w luźnego warkocza.
Wychodząc z pokoju, do moich uszu dobiegł radosny śmiech chłopaków. Przewróciłam oczami schodząc po schodach. Zachowują się jak małe dzieci... Nawet gorzej.
Kuchnia na moje szczęście była pusta. Żaden z tych debili nie postanowił zadomowić się w tym pomieszczeniu tylko jednogłośnie zajęli salon. Cicho nucąc pod nosem jakąś piosenkę, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mały kubeczek jogurtu. Jak ja kocham śniadanie!
- To wszystko?- usłyszałam za sobą głos. Drgnęłam przestraszona, a kubeczek wyślizgnął mi się z dłoni, lądując na ziemi z całą jego zawartością. Jęknęłam zrezygnowana, odwracając się w kierunku chłopaka.
- Zayn...- mruknęłam biorąc do ręki papier i kucając- Przez ciebie zmarnowałam swoje śniadanie...
- To miało być twoje śniadanie?- uniósł wysoko brwi z zaskoczeniu, kręcąc głową.- Pozwól, że coś ci przyrządzę. Kobieto, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!- zawołał łapiąc z półki chleb. Przewróciłam zrezygnowana oczami, opadając na wolne miejsce przy stole. Nie miałam najmniejszej ochoty, aby się z nim kłócić... Ciekawe, co Pan Jedz Śniadanie mi przyrządzi... Mam nadzieję, że będzie to w miarę jadalne...
- Mogłeś mnie obudzić.- odezwałam się w końcu. Wiem, że Zayn zaniósł mnie do mojego pokoju, kiedy zasnęłam podczas podróży. To było... hmm miłe z jego strony, ale nie zmienia to faktu, że mogłam sama dojść do pokoju. Kaleką nie jestem.
- Daj spokój. Nie warzysz tony, abym musiał cię budzić, a poza tym sen był ci potrzebny- wzruszył ramionami.
-Co tam u Pierre?- rzuciłam wpatrując się w widoki za oknem. Miałam ochotę popływać dziś w basenie, ale niestety... pogoda nie dopisała.- Czy ona czasami nie jest teraz w trasie?
- Tak, jest...- westchnął zalewając herbatę. Co jak co, ale zapachy są nieziemskie. Co on tam zrobił?- Kazała cię pozdrowić i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia. - mrugnął do mnie kładąc na stole talerz z tostami i herbatę. Czy on nie za bardzo mnie rozpieszcza?
-Dziękuję...-mruknęłam wgryzając się w pierwszą kanapkę.- Chyba muszę przeprosić Danielle. Wiesz... narobiłam jej ogromnego stracha...
Wiem, że dziewczyna Liam'a, chciała powiedzieć mi o Niall'u, ale jej to uniemożliwiłam. Sama wysunęłam błędne wnioski i nic z tego dobrego nie wyszło. Napędziłam jej tylko niezłego stracha. Nie zasłużyła na to.
- Daj spokój, Dan nie jest na ciebie zła.- zaśmiał się Malik.- Rozumie cię, więc wie jak mogłaś się wtedy poczuć. Jak zjesz, przyjdź do salonu, jedziemy do szkoły.- powiedział opuszczając pomieszczenie. Zmarszczyłam brwi. Po cholerę mamy jechać do szkoły? Lekcje i tak się już dawno zaczęły.
CZYTASZ
The future starts today, not to tomorrow...~L.T.
FanfictionAlison to dziewczyna, którą nie interesują zasady. Kilka razy została zatrzymana przez policję za bójki lub drobne kradzieże. Jej ostatni wybryk, doprowadził do pasji przyszywanych rodziców, którzy z barku pomysłów jak okiełzać zbuntowaną córkę, pro...