Rozdział Szósty : Ostatnie Minuty Planu

595 44 1
                                    

-O mój Boże! My musimy zrobić coś z tym, musimy to zastopować, teraz!-Beau wykrzyknął i zaczął chodzić po salonie.

-Beau uspokój się, usłyszy cię.-Uciszyłam go, spoglądając na sufit. 

-Więc, co do cholery zrobimy?-Zaczął się denerwować. 

-Dlaczego, nie wyślemy jej gdzieś... na wakacje?-Izzie zasugerowała.

-Oh, tak spakuje się i po prostu wyjedzie.-Jai dodał. 

-To są jej urodziny, udawajmy, że to niespodzianka.-James zasugerował.

-Ale czy warto, nie wiesz czy to nie jest dla żartu.-Jai stwierdził. 

-Chcesz się tego podjąć?-Beau wykrzyknął i wziął swój komputer, zalogował się i szukał pomysłow. Po dziesięciu minutach bolesnej ciszy, odezwałam się.

-Znalazłeś coś?

-Tak, podróż po Ameryce, rzeczywiście ona to kocha, rozpoczyna się dopiero w przyszłym tygodniu, ale zarezerwowałem jej lot do Ameryki jutro wieczorem, także zarezerwowałem dla babci i dziadka... dla bezpieczeństwa.-Beau poinformował nas wszystkich.

-Chodź Jai, powiemy jej.-Powiedział, wstając.

-James przestań patrzeć się w okno, to jest po prostu przerażające.-Powiedziałam, kładąc głowę na jego ramieniu.

-Wiem, ale twoja teoria się sprawdza i prawdę mówiąc to brzmi przerażającą i popieprzenie.-Westchnął. Beau i Jai wrócili schodami dziesięć minut później. 

-Uwierzyła, pakuję się teraz i powie dziadkom.-Beau powiedział nam.

-Co jej powiedziałeś?-Izzie zapytała.

-Że ja, Jai i Luke mieliśmy to zaplanowane już dawno.-Beau powiedział, siadając na kanapie. 

-Przynajmniej będziesz wiedział, że będzie bezpieczna.-Daniel poklepał ramię Beau. Mój telefon zaczął dzwonić.

-To on.-Wyszeptałam, rozpoznałam go po nazwie "zastrzeżony".

-Zignoruj.-Beau odpowiedział i zrobiłam to. Mój telefon przestał dzwonić. Jai, James, Izzie, Daniel i Beau, patrzyli na niego.

-On musi wiedzieć, że jesteśmy razem.-James stwierdził.

-Jak?-Izzie westchnęła.

-Nie wiem, ale jak dowiem się kto to jest, zabiję go.-Beau mruknął.

*Później, w nocy*

Siedziałam przy drzwiach "pilnując" Beau, czy wszystko sprawdził. Wcześniej zdecydowaliśmy, że cztery osoby pełnią, pełną ochronę i bezpieczeństwo, w tym dwie osoby muszą być obudzone, Beau i ja zgłosiliśmy się. 

-Beau już trzeci raz sprawdzasz czy wszystkie drzwi i okna są  na pewno zamknięte.-Powiedziałam mu, a on usiadł obok mnie.

-Wiem, po prostu chciałem dokładnie sprawdzić, to jest przyzwyczajenie... ponieważ ojciec opuścił nas kiedy byłem najstarszy, musiałem chronić mamę i bliźnięta, ale nie udało mi się.-Westchnął.

-Jak ci się nie udało, jesteś wspaniałym synem i starszym bratem i chronisz swoją mamę, nawet wysyłając ją na wakacje.-Powiedziałam mu.

-Gdybym zrobił dobrą robotę, Luke byłby tu z nami.-Odpowiedział. Słysząc imię Luke'a, w gardle zrobiła mi się wielka kula. 

-Nie możesz obwiniać się za Luke'a, był uzależniony od narkotyków, a ty próbowałeś zrobić wszystko więc przestań się obwiniać, Luke'a tutaj nie ma, więc skup się na sobie i  Jai'u.-Powiedziałam surowo.

-Zawsze wiesz co powiedzieć.-Beau uśmiechnął się i ja też. Zaczęłam ziewać, bo to był długi dzień. 

-Hej Lucy idź spać, ja zostanę z Beau.-James zaoferował.

-Jeśli nie masz nic przeciwko.-Odpowiedziałam. Wczołgałam się na materac na, którym leżał James i ułożyłam się wygodnie. Ledwo co słyszałam Beau i James'a jak szeptali, po chwili podryfowałam do snu. 

------------------------------------------------------

Przepraszam za jakiekolwiek błędy jeśli są :) Przeniosłam to fanfiction równiez na blogger ---> http://haunted-luke-brooks-fanfiction-pl.blogspot.com/ :) Do następnego ♥

Haunted - Luke Brooks  (Tłumaczenie)Where stories live. Discover now