Rozdział Trzynasty: Byliśmy Ostrzegani

257 31 0
                                    

Zamknęłam książke i umieściłam ją z powrotem w swojej torbie, więc nie zapomne jej oddać kiedy będę następnym razem w bibliotece. Była 18 po południu, a ja siedziałam i czytałam książke o interpretacjach śmierci, nie mogłam uwierzyć jak ewidentnie byłam głupia. Odsunęłam moje myśli na bok i zwróciłam się w stronę telewizora, była godzina 18 i szły wiadomości, a ja nawet nie dotknęłam pilota by go włączyć, faktycznie leży za mną na półce w kuchni, wstałam i wzięłam go, tylko tak mogłam wyłączyć telewizor. Nie miałam nastroju do oglądania wiadomości dzisiaj ale nie mogłam wyłączyć telewiozora. Otworzyłam klapke będąc pewna, że baterie są do wyrzucenia. Nie pamiętam kiedy ostatni raz wymieniałam je ale mogę być w błędzie. Umieściłam dwie nowe baterie i wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce na sofie i zaczęłam oglądać wiadomości nawet jeśli nie zwracałam zbytniej uwagi na to. W pokoju nagle zrobiło się zimniej, a mój telewizor zabrzmiał głośniej. 

"Teraz w wiadomościach, znaleźliśmy ciało młodego mężczyzny w Glenroy na obrzeżach w polach, dokładniejsze informacje poda nasz wspaniały dziennikarz Jones." 

Tło w telewizorze zostało zmienione na teren zabezpieczony przez policje, a miejsce roi się od detektywów i śledczych. 

"Jestem na miejscu zbrodni, gdzie młody mężczyzna, który nie został zidentyfikowany, został uduszony przez kabel od kamery, DNA zostały odzyskane z tego kabla ale rozpoznajemy, że to klasyczne morderstwo. Kilka centymetrów od ciała znaleźliśmy głowę baranka." - kamera pokazała na to wszystko. 

"Zobaczenie martwego baranka oznacza smutek i rozpacz. Pokazywannie krwi na białej wełnie baranka oznacz, że niewinni będą cierpieć z powodu zdrady przez złe postępowanie innych".

Teraz wszystko nabiera sensu, niewinni będą cierpieć przez złe postępowanie innych. Coś co zrobilismy w przeszłości wraca do nas... Mój telefon zadzwonił, sprawiając, że podskoczyłam ale odkryłam, że to Beau.

-Beau.-Wyszeptałam. 

-Oglądałaś wiadomości?-Jego głos brzmiał niepewnie.

-Tak.-Odpowiedziałam, łzy poleciały w dół po moich policzkach.

-Możesz przyjechać do mnie, nie chce być sama.-Zaszlochałam. 

-Tak, powiem wszystkim żeby przyszli, nie martw się Luce, będę tam maks za 10 minut.-Powiedział zanim się rozłączyłam. Chwyciłam pilot by wyłączyc telewizor. Nie chce oglądać więcej tego. Kątem oka zobaczyłam, że moje drzwi wejściowe są otwarte. Nie wiedziałam czy krzyczeć, czy udawać, że tego nie zauważyłam. Wszystko co wiem to, to że zamykałam je, więc ktos musiał to być...

Wstałam powoli, zamykając je, gdy w kuchni usłyszałam ruchy.

-Wyjdź! Wiem, że tu jesteś.-Wykrzyczałam. Światła zaczęły migotać aż w końcu wszystkie żarówki zgasły, pozostawiając mnie w ciemności z nieznajomym w moim mieszkaniu. Wszystko co mogłam usłyszeć to swój nierówny oddech.

-Wiem, że tu jesteś... Zadzwonie na policje.-Stwierdziłam.

-Co policja może zrobić?-Głos robota powiedział z mojej lewej strony ale kiedy tam popatrzyłam, nie mogłam nic zobaczyć przez tą ciemność. 

-Czego chcesz ode mnie.-Załkałam.

-Zemsty.-Głos odbijał się echem ode mnie. 

-Kkim.. Kim jesteś?-Zająkałam się. 

-Dowiesz się wkrótce, kochanie.-Głos robota powiedział za mną, zaczęłam odwracać szyję, aby spojrzeć za siebie.

-Nie odwracaj się.-Powiedział, a moje włoski na szyji powstały.

-To zabawne oglądając cię na kamerze.-Osoba za mną zachichotała przed wzięciem moich włosów i umieszczeniem swoich ust na mojej szyji, mocno złapał mnie za ramiona, próbowałam go odepchnąć ale to tylko wzmocniło jego uścisk. 

-Ja ustalam zasady.-Zchichotał.

-Dlaczego mnie nie zabijesz?-Zapłakałam kiedy odszedł ode mnie.

-Ponieważ to już nie będzie takie zabawne.-Zaśmiał się złowieszczo, jego głos zabrzmiał z dala ode mnie.

-Jesteś żałosny używając tego zmieniacza głosu, dlaczego nie ujawnisz swojego?-Powiedziałam starając się brzmieć na pewną, ale natychmiast pożałowałam tego kiedy moje plecy uderzyły o ściane. 

-Nie sprawiaj bym był zły.-Warknął.

-Rzeczy, które zaplanowaliśmy na następne spotkanie, zniszczą ci umysł, dosłownie.-Zaśmiał się i puścił moją koszulkę, pozwalając mi upaść na podłogę. Nie mogłam powstrzymać swoich łez. 

-Aww, nie płacz księżniczko, to jest twój własny sposób.-Tajemniczy człowiek stwierdził i zamknął za sobą drzwi, pozostawiając mnie samą. Pozostałam nadal na podłodze z kolanami podciągniętymi do piersi i szlochałam.

"To jest twój własny sposób". To chodziło w kołko i w kołko w mojej głowie, co ja do cholery zrobiłam, że teraz się dzieje coś takiego? Walenie do drzwi spowodowało, że podskoczyłam.

-Odejdź stąd.-Wykrzyczałam. 

-Luce to ja Beau, otwórz drzwi.-Beau powiedział zza drzwi. Zerwałam się i otarłam łzy zanim otworzyłam drzwi. 

-O mój Boże.-Wyszeptałam w szoku, widząc to.

-.-

Długo tego nie tłumaczyłam ale postaram wrócić do formy :) Za jakiekolwiek błędy przepraszam ;D

Haunted - Luke Brooks  (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz