8. I'm not happy

21.5K 1K 162
                                    

Andie powoli nie wyrabiała psychicznie, ponieważ Kylie po raz kolejny nie odbierała ani na komputerze, ani tym bardziej na telefonie i to definitywnie. Chciała ją poinformować o wczorajszej rozmowie z Izzy, która tak szybko i prosto je przejrzała, że aż bała się pomyśleć, komu jeszcze się to udało. Była przerażona, że ten wielki i okropny sekret w końcu wydostanie się na zewnątrz.

Ostatecznie musiała odpuścić próby skontaktowania się z bliźniaczką, ponieważ nadchodził jej czas randki. Byli właśnie w Jacksonville i Andie cudem ubłagała Luke'a, by nie iść na koncert. Uzasadniła to słowami "muszę mieć czas na przygotowanie się", co było w stylu Kylie i Hemmings uwierzył od razu. Znowu zatrzymali się w hotelu, jednak dowiedziała się, że to jeden z ostatnich pobytów w nim, ponieważ na następne miasta mieli zagwarantowane małe łóżka w tour busie.

Była także zasypywana telefonami od mamy i czuła się jak w małej klatce, która z każdym dniem zmniejszała się coraz bardziej. Nie mogła wiecznie udawać, że Kylie była gdzieś obok, ale chwilowo niedostępna i prawdopodobnie już za niedługo ich sekret zostanie odkryty. To znaczy, Andie mogłaby spróbować nieco zatkać nos i udawać przeziębioną siostrę, ale nie była pewna, jak zła by w tym była. Warknęła sama na siebie i w końcu wybrała numer mamy.

- Andie Jordan Parker! Dlaczego nie odbierałaś telefonu? Wiesz, jak bardzo się martwiłam?

- Przepraszam, mamo - mruknęła. - Nie słyszałam.

- Jakim cudem? Dzwoniłam tysiąc razy! - Dramatyzowała. Dzwoniła tylko osiem razy.

- No jestem właśnie na koncercie chłopaka Kylie. To znaczy, teraz poszłam do łazienki, żebyśmy się słyszały.

Miała nadzieję, że to wystarczające kłamstwo.

- Więc... jeśli chcesz pogadać z Kylie, to zadzwoń do niej tysiąc razy i wtedy ona wyjdzie do jakiegoś cichego pomieszczenia - zażartowała dość kiepsko.

- Rozmawiałam wczoraj z twoją siostrą, nie pamiętasz? Mówiła, że siedzisz obok.

- Uch, całkiem m-możliwe. Wiesz, jak lubię się wyłączać.

Tu akurat mówiła prawdę. Często jej umysł uciekał i po prostu nic do niej nie docierało, żadne słowa ani gesty, Andie pozostawała na chwilę ciałem bez duszy i trwało to do dziesięciu minut. Nie potrafiła tego kontrolować.

- Tak, ja do ciebie mówię, żebyś kupiła pietruszkę i seler, a ty wracasz do domu z pytaniem, dlaczego wyszłaś!

Przewróciła oczami. Gówniane porównanie, pomyślała.

- Dokładnie, mamo - westchnęła. - Dlaczego dzwonisz?

- Stęskniłam się za moją dziewczynką! I chciałam się nieco dowiedzieć na temat tej trasy, w którą zabrała cię Kylie, ale skoro jesteś na koncercie tego chłopaka, to zadzwoń, kiedy będziesz miała czas, dobrze?

- Jasne, mamo. Na razie.

- Pa, kochanie!

Z ulgą rozłączyła się. Sukces. Po raz kolejny udało się.

Spojrzała na godzinę. To czas się zebrać.

Po pół godzinie już była gotowa. Miała na sobie letnią sukienkę z małymi kwiatkami i dużym dekoltem (oczywiście z szafy Kylie), a do tego jasne Vansy z podobnym wzorem. Nawet nie wiedziała, skąd je wzięła, ale nie narzekała. Narzuciła na szyję naszyjnik, który przylegał do skóry i bransoletki na oba nadgarstki. Tym razem wzięła jedynie dziwną małą torebkę na chudym pasku i spakowała do niej najpotrzebniejsze rzeczy.

Luke przyszedł punktualnie, pukając w drzwi. Czuła się podekscytowana i nic nie mogła na to poradzić, mimo, że on nazywał ją Kylie. Otworzyła mu z szerokim uśmiechem, który odwzajemnił. Zauważyła w jego dłoniach mały kwiat, który przypominał plumerię. Łodyga została krótko ścięta.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now