4. I'm not a celebrity

22.7K 1.1K 196
                                    

Pierwszy dzień Andie spędziła miło i wieczorem mogła odetchnąć z ulgą, ponieważ nikt nie domyślił się, że nie była Kylie. Luke odwiózł ją do mieszkania i odważyła się pożegnać go pocałunkiem w policzek, co przyjął z szerokim uśmiechem.

Andie siedziała następnego dnia w sypialni Kylie, z laptopem obklejonym nalepkami i czekała, aż Skype w pełni ją zaloguje. Kiedy kółko przestało się kręcić, spojrzała na nazwy kontaktów, natrafiając na zieloną kropkę przy użytkowniku kyliequeen. Przewróciła na to oczami, jednak taka właśnie była jej starsza siostra.

Zadzwoniła i czekała na nawiązanie połączenia. Błagała, by Kylie odebrała.

- Hej, hej, blondyno! - powitała ją Kylie z szerokim uśmiechem, a Andie zmarszczyła brwi.

- Nie nazywaj mnie tak - powiedziała ostrzej niż zamierzała.

- Jak tam ci idzie bycie super Kylie? - zachichotała.

- Błagam cię - jęknęła. - Może jednak, całkowitym przypadkiem, postanowiłaś wrócić już teraz?

- Nah, tu mi dobrze.

Andie jęknęła, opierając czoło o ręce. Mimo wszystko, czuła się wyczerpana tą swoją grą aktorską. Chciała znowu usłyszeć swoje imię, ponieważ było tym, co najlepiej ją opisywało. Nazywając ją Kylie, odbierali cząstkę serca Andie.

- Wczoraj przyszedł do mnie Luke. A potem wyciągnął na spotkanie z resztą chłopców i siostrą Caluma - westchnęła.

- Och, to wspaniale, że już ich poznałaś!

- Błagam, wróć już, nie dam rady udawać tak długo.

- Andie... Przecież dobrze sobie radzisz, przestań marudzić.

- Co, jeśli odkryją, że nie jestem tobą? Co, jeśli mama zadzwoni i będzie chciała z tobą rozmawiać? Co, jeśli popełnię błąd? Kylie, wracaj tu, chcę być z powrotem w Sheffield! - panikowała.

- Ups, coś przerywa, do następnego, Andie!

- Kylie! - krzyknęła, jednak jej bliźniaczka zdążyła się rozłączyć. - Świetnie - burknęła.

Dlaczego dała się na to namówić? Dlaczego przekonały ją słowa "zwiedzisz kawałek świata, Andie, będzie fajnie, pomóż mi!", nie powinna była nigdy się na to zgadzać. Wiedziała, że to głupota, a mimo to zaczęła brnąć w tak okropne kłamstwo.

Ruszyła do kuchni, z postanowieniem zjedzenia czegoś. Po otworzeniu lodówki doszła do wniosku, że powinna udać się na zakupy, ponieważ Kylie chyba nie rozumiała znaczenia domowego posiłku. Westchnęła męczeńsko i bez przebierania się (nie było chyba tak źle, miała długi t-shirt i legginsy), wzięła plecak i wyszła, wcześniej upewniając się, że wzięła swój portfel.

Zarzuciła kaptur na jasne włosy i wsunęła ręce do kieszeni bluzy, nie mając zielonego pojęcia, gdzie mogłaby znaleźć jakikolwiek sklep. Postanowiła pokręcić się trochę po okolicy, co prawie na pewno skończy się zgubieniem samej siebie w kompletnie nieznanym jej mieście. Wcisnęła słuchawki do uszu, ostatecznie decydując się na Counterfeit.

Krążyła już od dziesięciu minut, ale w końcu na horyzoncie dostrzegła Tesco, więc westchnęła z ulgą. Pogoda w Londynie mimo lata nie była zbyt zachęcająca, ale taką najbardziej lubiła. Nie obchodziło ją, czy padał deszcz, który mógłby zniszczyć jej fryzurę, ponieważ to nie tak, by kiedykolwiek jakoś się nią przejmowała. Zwykle pozwała żyć własnym życiem swoim włosom, w przeciwieństwie do Kylie, która nosiła ze sobą małą szczotkę i czesała się w każdej łazience.

Nagle jakaś ręka spoczęła na jej ramieniu, a ona drgnęła, zupełnie przestraszona i szybko odwróciła się na pięcie, wyciągając słuchawki z uszu. Dostrzegła przed sobą trzy dziewczyny, oceniała je na maksymalnie czternaście lat. Szczerzyły się jak głupie i kiedy tylko na nie spojrzała, pisnęły.

- Cicho, błagam - powiedziała, czując, jak jej uszy pękały.

- O mój Boże, Kylie Parker? Nie byłyśmy pewne, w końcu zawsze miałaś brązowe włosy, chociaż takie trochę jasne, a teraz nagle taki mocny blond i o mój Boże!

- Um, cześć? - mruknęła w końcu, nie wiedząc, co zrobić, a dziewczyny znowu pisnęły. Miała tego już serdecznie dość. - Proszę, bądźcie ciszej. Nie chcę zamieszania.

- Zrobisz sobie z nami zdjęcia? O, może zaobserwujesz nas na Twitterze? Albo chociaż Instagramie!

- Ja... jasne, zróbmy sobie zdjęcie.

Przez fakt, że - bądź co bądź - wyglądała jak Kylie, zdarzało jej się wcześniej, że w Sheffield zaczepiali ją fani bliźniaczki, ale nigdy... tacy fani. Jeśli to jest tym, z czym walczył każdy nastoletni zespół, nagle dziękowała za swój okropny głos podczas śpiewania i brak talentu do jakiegokolwiek instrumentu muzycznego.

Dziewczyny ustawiły się obok niej, a jedna wyciągnęła telefon tak daleko, jak pozwalało jej ramię. Andie, kompletnie nie wiedząc, co zrobić, uśmiechnęła się, a dwie dziewczyny objęły ją w talii. Czuła się niezręcznie z dotykiem nieznanych osób, ale starała się tego po sobie nie pokazywać i cierpliwie czekała, aż trzecia z nich zrobi milion zdjęć. Kiedy nareszcie skończyła, Andie mogła wyswobodzić się z uścisku fanek Kylie. Biedne, nawet nie wiedziały, że nie rozmawiały ze swoją idolką, ale jej ukrytą bliźniaczką.

- Podpiszesz się na mojej torbie? - zapytała jedna.

- O, a mi na policzku?

- I mi na kurtce!

- Um... nie mam nic do pisania - przyznała w końcu, nieco zaskoczona tym.

Jak miała złożyć podpis Kylie?!

Wzięła głęboki wdech i szybko przypomniała sobie jej autografy. Andie miała w sobie jedną zaletę - genialnie podrabiała podpisy. I obecnie bardzo się z tego cieszyła. Lubiła żartować sobie z mamą, że zostanie jakimś super szpiegiem i będzie pracowała w czymś w rodzaju S.H.I.E.L.D. z Marvela. Oczywiście, jej matka nie miała pojęcia, o jakiej "tarczy" mówiła Andie.

- To nic, ja mam marker! Zawsze go przy sobie noszę, na wypadek spotkania jakiejś gwiazdy! - powiedziała najniższa z dziewczyn, grzebiąc w materiałowej torbie z napisem "Kylie's princess". A jakżeby inaczej.

W końcu podała Andie marker i wystawiła w jej stronę torbę. Blondynka wzięła głęboki wdech i złożyła duży podpis na materiale, robiąc małe serduszko nad literą "i". Potem zrobiła to samo na jasnej jeansowej kurtce i w końcu na policzku, aż w końcu oddała pisak.

- Kylie? Od kiedy jesteś leworęczna? - zapytała jedna z nich z entuzjazmem.

Andie zamarła, gorączkowo myśląc nad odpowiedzią. Wpadła. Cholernie wpadła.

- Ja... jestem oburęczna - skłamała. - I ostatnio ćwiczyłam trochę swoją lewą rękę.

- To takie super! - pisnęły.

Westchnęła z ulgą. Nie przypuszczała, że w to uwierzą, ale najwidoczniej była dobrą aktorką. Lub te dziewczyny po prostu nie należały do najbystrzejszych. Andie obdarzyła je uśmiechem, starając się być bardziej Kylie niż sobą.

- Tak, dzięki za spotkanie, ale muszę już iść, także... miłego dnia! - powiedziała w końcu, machając do nich.

- Cześć, Kylie! - krzyczały.

Czuła się lepiej, będąc coraz dalej od tych trzech dziewczyn. Mocniej naciągnęła kaptur bluzy, by jeszcze bardziej zasłaniał jej twarz i spuściła głowę, patrząc na swoje fioletowe martensy, które zaczęły tracić już kolor w niektórych miejscach.

Miała głupią nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała spotykać fanów Kylie.


Od autorki: #WeDontHaveToDance → Andy Black. Ten teledysk ma moją duszę [ps. jestem właśnie na dwudziestym pierwszym rozdziale]. Wesołych świąt.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now