Stagium 25

825 121 60
                                    

Septimus i Sybilla kroczyli przez mroczne korytarze Judicatora, powoli kierując się w stronę modułu medycznego.

Z każdym krokiem oboje odczuwali coraz większy niepokój. Cienie wydawały się coraz bardziej gęste i złowieszcze, jakby czaiły się w nich jakieś mordercze bestie gotowe do ataku. Wszechobecna głucha cisza, przerywana jedynie krokami naszych bohaterów, zdawała się skrywać jakieś niewypowiedziane tajemnice. Septimus, który dysponował bardzo dobrym słuchem, próbował wydobyć z tej ciszy jakiekolwiek niepokojące odgłosy, jednak szybko utwierdził się w przekonaniu, że nie było słychać nic. Ani szumu, ani szeptów, ani krzyków...

Jedynie przeraźliwą ciszę.

Ich kroki odbijały się echem po długich, metalowych korytarzach. Jeśli ktoś tu był, na pewno już zdążył to usłyszeć. Nie było gdzie się ukryć, gdzie się schować...

W końcu dotarli do celu swojej podróży. Nad szerokim przejściem widniał ledwie widoczny w mroku napis "Moduł medyczny".

To tutaj.

Dalszy korytarz ciągnął się jeszcze przez paręnaście metrów. Na końcu znajdowały się zamknięte, dwuskrzydłowe drzwi, które zapewne nie były otwierane od tych dwudziestu lat. Musiały prowadzić do głównej sekcji tego modułu...

Cokolwiek kryło się za nimi, być może będzie w stanie pomóc im zwalczyć tajemniczą chorobę.

Septimus pierwszy zbliżył się do drzwi. Zerknął na Sybillę, która na wszelki wypadek przygotowała swój pistolet. Po chwili delikatnie popchnął jedno skrzydło drzwi, które z niemałym hałasem się otwarło. Oboje przeszli do środka.

Wnętrze modułu medycznego było o wiele większe, niż można się tego było spodziewać. Pełne było różnych szaf z lekami, zniszczonych stolików, rozrzuconych papierów, rozbitego szkła, pozostałych noszy i niepościelonych łóżek. Panował tu swoisty chaos, zapewne wywołany cześniejszym przywróceniem ciążenia − dryfujące w powietrzu przedmioty z impetem upadły na ziemię, tłukąc się i łamiąc.

− Wątpię, żebyśmy cokolwiek tu znaleźli − rozczarował się Septimus, spoglądając na cały ten bezład.

− Nie trać nadziei − odparła optymistycznie Sybilla. − A może jednak?

− Jak chcesz. Możemy sprób... − uciął, gdyż nagle usłyszał coś niepokojącego. Coś w oddali, echo tajemniczego, lecz przerażającego odgłosu. − Słyszałaś to?

Zapadła głucha cisza. Sybilla nasłuchiwała.

− Nie, nic... − powiedziała ze spokojem. − Jesteś pewien, że coś słyszałeś?

− Hmm, tak jakby. No nic, może po prostu mi się przesłyszało − Zrezygnował, choć niepokój go nie opuścił. Wyobraźnia działała...

Sybilla wzięła się do roboty. Przeszukiwała sterty papierów i szafki z medykamentami. Uważnie czytała etykiety niewielkich, szklanych fiolek, jednak po chwili z rezygnacją je odkładała. Z jej zachowania Septimus wyczytał, że traci nadzieje. Sam też starał się cokolwiek znaleźć w tym wszechobecnym chaosie, jednak również nie dawało to żadnego rezultatu.

− To jak szukanie igły w stogu siana − skomentował, rozglądając się po obszernym pomieszczeniu. − Nawet nie wiemy, czego szukamy i czy w ogóle coś takiego istnieje...

Pochłonięta szukaniem dziewczyna nie odpuszczała. Septimus tymczasem zaczął segregować i przeglądać kupkę papierów rozrzuconą koło wejścia.. A nuż znajdzie jakąś wzmiankę o lekarstwie?

I wtedy do jego uszu znów dotarł przerażający, odległy hałas. Brzmiał niczym zdeformowany, pojedynczy krzyk jakiegoś... czegoś. Odgłos wciąż był odległy i rozproszony, tym razem jednak jego źródło było znacznie bliżej... czy coś się do nich zbliża...?

Milczenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz