137

250 12 1
                                    

Zaskakująco łatwo pogodziłam się z faktem, że będę musiała wrócić do Malfoy Manor na dwa tygodnie.

Nawet Draco przyznał, że spodziewał się nieco więcej zamieszania w tym temacie. Nie powiedziałabym, że był mile zaskoczony, ale mimo wszystko był zaskoczony.

Nie byłam do końca pewna, skąd wzięło się nagłe zadowolenie z powrotu tam. W końcu miałam z tym domem same okropne wspomnienia.

Może podświadomie, wiedząc to, co wiedziałam o Snape'ie, czułam się bezpieczniej. Jeśli naprawdę kochał moją matkę, musiało być w nim coś, co sprawiało, że mu na niej zależało. Nawet jeśli tylko dlatego, że miałam jej rysy twarzy.

Ta koncepcja wciąż była dla mnie dziwna i przełknęłam ciężko tę myśl, zanim wepchnęłam do ust kawałek tosta.

Poza tym; jeśli naprawdę byłam tak ważna, jak Dumbledore wnioskował, a Snape naprawdę był po naszej stronie, nie pozwoliłby, żeby cokolwiek mi się stało.

Chociaż nie zrobił nic, kiedy byłam torturowana - przypomniałam sobie.

Moje ciężkie westchnienie zwróciło uwagę Wren, która zmarszczyła brwi, po czym położyła mi dłoń na plecach w uspokajający sposób.

Odwróciłam głowę w jej stronę i zmusiłam się do małego uśmiechu na ustach. "To ma sens, że nie chcesz wracać do domu na święta" zaczęłam, mając nadzieję, że temat odwróci uwagę od mojego złego nastroju. "Ale nie rozumiem, dlaczego nie zostajesz z Luną?"

Parsknęła roztargnionym śmiechem, obracając się na siedzeniu i rzucając spojrzenie w stronę stolika swojej dziewczyny. Westchnęła, po czym powoli potrząsnęła głową.

"Zrujnowałabym jej całą sprawę" mruknęła Wren, wyglądając, jakby nie chciała niczego więcej, niż pójść z nią. "Martwiła się o ojca, o Żonglera, o to, co publikują i tak dalej. A tak się cieszyła, że będzie mogła spędzić z nim czas. A ja przygnębiona, zastanawiająca się, dlaczego nie mam takich relacji z matką, jakie ona ma ze swoim ojcem...". Jej oczy zaszkliły się, a umysł przez chwilę był zupełnie gdzie indziej. "To byłoby samolubne. Zasługuje na to, by spędzić z nim trochę czasu, tak sądzę."

Jej nastrój poprawił się tylko odrobinę, kiwając głową do samej siebie. "I tak mogę ją denerwować, ile chcę, kiedy wróci." Uśmiechnęła się delikatnie. Znając ją, pewnie już nie mogła się tego doczekać, a Luna nawet jeszcze nie wyjechała. "A poza tym, nieobecność sprawia, że serce staje się silniejsze, prawda?"

Nucąc cicho, zgodziłam się, ale nie powiedziałam nic więcej.

Wren odchrząknęła, a jej wzrok padł z powrotem na mnie. "Nadal nie rozumiem, dlaczego ty też nie zostajesz" mamrotała, a usta pełne jedzenia uniemożliwiały jej prawidłowe wymówienie słów.

Nienawidziłam tego tematu rozmowy bardziej niż czegokolwiek innego. Ponieważ za każdym razem, gdy się pojawiał, oznaczał, że muszę ją okłamywać. Powiedzenie jej, że musiałam wrócić do Malfoy Manor, ponieważ byłam ich więźniem i torturowali mnie latem, nie było czymś, co mogłabym tak po prostu rzucić.

Nigdy nie wydawało mi się, żebym znalazła na to odpowiedni moment.

Prawdopodobnie byłam zbyt wielkim tchórzem, by spróbować go znaleźć.

"Zostaję z-"

"Weasleyami." Szybko przerwała, odrzucając moją żałosną wymówkę.

To była pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy, gdy zapytała mnie o to pewnego wieczoru, a po tym, jak pierwszy raz mi się to wymsknęło, nie mogłam już tego cofnąć. Więc po prostu to zrobiłam.

Potter? ☆ Draco MalfoyWhere stories live. Discover now