80

738 25 6
                                    

"Draco?" Zapukałam do drzwi jego dormitorium trzy razy, natychmiast słysząc dochodzące zza nich odgłosy. Otworzyły się chwilę później, tak szybko, że moja ręka nie zdążyła jeszcze całkowicie opaść.

"Mary?" Blaise zmarszczył brwi, gdy tylko mnie zobaczył. "Co ty tu robisz?" Jego wysoka postać swobodnie opierała się o framugę drzwi, czekając na odpowiednią wymówkę, dlaczego pukam do jego dormitorium o 23:00.

"Wciąż mam ten list do Draco. Nie było go na kolacji, kiedy przyszła sowa, więc pomyślałam, że dam mu go później" wyjaśniłam szybko. "Trochę o nim zapomniałam, aż do teraz" dodałam z przepraszającym uśmiechem na twarzy, machając mu listem przed nosem.

"Ach, no cóż" przeczyścił raz gardło. "Nie mam pojęcia, gdzie on jest, nie widziałem go od zakończenia zajęć." Wzruszył ramionami.

"Oh." Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, co mógł robić do późna w nocy. Było już po godzinie policyjnej, ale przypuszczam, że jako prefekt naczelny nie stanowiło to większego problemu. "W takim razie możesz mu to po prostu dać?"

Zastanawiał się nad tym, jego oczy krążyły tam i z powrotem między mną a listem w mojej dłoni. Czy to naprawdę była aż tak trudna decyzja? Po prostu położyć list na jego łóżku czy coś.

"Dlaczego po prostu nie wejdziesz, możesz mu go dać, kiedy wróci" powiedział po chwili, jego dłoń przejechała po jego krótkich włosach, uśmiechając się na jego ustach.

"Jasne?" To był piątkowy wieczór, a Wren spędzała czas z Luną. Więc to nie tak, że miałam coś lepszego do roboty, albo zajęcia, na które musiałam chodzić rano.

Wyszedł zza framugi drzwi, gestem wskazując na jedno z pięciu łóżek w pokoju, które, jak przypuszczałam, należało do niego. Ich akademik nie różnił się zbytnio od naszego. Był bardziej zabałaganiony, ale ogólny układ wydawał się być taki sam. "Gdzie jest pozostała trójka?" zapytałam, siadając u podnóża łóżka, podczas gdy Blaise oparł się o zagłówek, rozkładając nogi.

Jeszcze raz wzruszył ramionami. "Wydaje mi się, że widziałem Crabbe'a i Goyle'a w pokoju wspólnym, kiedy wszedłem; Nott pewnie jest z tym piątoroczną. Magnolia Hummingbird, znasz ją?"

Potrząsnełam głową, moje oczy jeszcze raz powędrowały po pokoju i utknęły na górze zawiniętych krówek z melasą na jego szafce nocnej. Moje brwi uniosły się w podnieceniu, gdy poczułam, jak moje ciało tęskni za jej słodkim smakiem.

"Jesz to wszystko sam?" zapytałam z uśmiechem, a niski chichot wymknął się z jego ust, gdy potrząsnął głową.

"Poczęstuj się, proszę. Myślę, że trochę przesadziłem, kiedy pożyczyłem je od elfów domowych w kuchni." Rzucił mi kilka kawałków, z których większość wylądowała na łóżku przede mną, a dwa lub trzy wylądowały na podłodze.

"Pożyczone jak kradzione?" wyjaśniłam, unosząc brew z uśmiechem na ustach. Milczał, choć uśmiech na jego ustach był bardzo wymowny. "Muszę przyznać, że nie brałam cię za łasucha na słodycze" przyznałam, podnosząc te, które upadły na podłogę, rozpakowując z niecierpliwością jedno z nich, gdy tylko się podniosłam.

"Nie jestem. Przynajmniej nie zazwyczaj" powiedział ze śmiechem. "Miałem na nie ochotę, odkąd poczułem je rano w Amortencii" westchnął. "Wiem, że to dziwne, nie osądzaj mnie za to." Uniósł ostrzegawczo jeden z palców, a z moich ust wydobył się chichot.

"W porządku. Całkowicie to rozumiem. Miałam na tym punkcie obsesję przez najdłuższy czas" zaśmiałam się, przeżuwając kawałek w trakcie mówienia, z dłonią przed ustami, ponieważ byłam pewna, że ten widok wcale nie był pożądany. "Kiedy byłam młodsza, nawet mój szampon tak pachniał. Cieszę się, że przynajmniej ten etap mam już za sobą. Ale zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu" uśmiechnęłam się, kręcąc lekko głową, gdy przypomniałam sobie czasy, jakby to było wczoraj.

Nagle wzdrygnął się, jego oczy wędrowały tam i z powrotem między mną a słodyczami przed nami; jego brwi lekko się zmarszczyły, jakby próbował rozwiązać zagadkę w swojej głowie.

"Co się tam dzieje?" zapytałam z uśmiechem, pochylając się w jego stronę, by żartobliwie popukać go w czoło. Jego oczy skierowały się na moje, nagle jego twarz znalazła się zbyt blisko. Przypomniało mi to trochę czas, kiedy Snape zmusił nas do tańca.

Szybko odchyliłam się do tyłu, potrząsając głową i oczyszczając gardło w niezręczny sposób. "Przepraszam" wymamrotałam cicho, wiercąc się na jednym z papierów do pakowania, z oczami przyklejonymi do niego, by uniknąć kontaktu wzrokowego.

"Nie ma za co przepraszać" powiedział spokojnie, gdy zza moich pleców dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Zarówno moje, jak i jego oczy skierowały się w stronę hałasu, natychmiast padając na Draco stojącego w pokoju ze zmarszczonymi brwiami. Zamknął za sobą drzwi.

"Co ty tu robisz?" zapytał Draco, marszcząc lekko czoło, gdy podszedł do jednego z łóżek, rzucając na nie szatę; jego oczy wciąż były skierowane na mnie. Zmarszczył brwi, gdy nie odpowiedziałem od razu, ponaglając mnie, bym to zrobiła, gdy jego spojrzenie wędrowało tam i z powrotem między Blaise'em a mną.

"Co się stało z 'cześć'?" zadrwiłam, odwracając się do niego przodem. "Jestem tu, by grać twoją osobistą sowę" kontynuowałam, przewracając oczami. "Ten list przyszedł do ciebie, ale znowu nie było cię na kolacji.

Chwyciłam kopertę z łóżka i wyciągnęłam ją w jego stronę.

"Od kogo to?" zapytał zaciekawiony, choć na jego twarzy wciąż malowała się powaga.

Wzruszyłam ramionami. "Nie mam pojęcia. Szanuję prywatność ludzi". To kłamstwo. Sprawdziłam, ale nic nie znalazłam.

Uśmiechnął się rozbawiony, a jego postawa nieco złagodniała, gdy chwycił list z mojej ręki.

"Czy w czymś przeszkodziłem?" zapytał chłodno, jego oczy raz po raz wędrowały między jego przyjacielem a mną, podczas gdy on rozdzierał kopertę.

"Wcale nie" odpowiedziałam szybko. "Jeśli musisz wiedzieć, rozmawialiśmy właśnie o moim szamponie z melasą" parsknęłam żartobliwie, sprawiając, że jego oczy powędrowały w stronę Blaise'a; ta dwójka najwyraźniej porozumiewała się bez słów.

Potem jego spojrzenie odwróciło się od niego i zaczął czytać linijki swojego listu. Widziałam, jak jego oczy wędrują po słowach; jego postawa nagle się napięła.

Jego oczy przestały się poruszać, prawdopodobnie ponownie czytając określone słowo lub frazę, zanim skierowały się na mnie, z powrotem na stronę, a potem znowu na mnie.

Uniosłam brew, gdy spojrzał na mnie pustym wzrokiem, zdając się nawet nie zauważać, że ja również patrzę prosto na niego. Nagle jego oczy powróciły do kawałka pergaminu, szybko przeczesując resztę słów na nim, a następnie zgniatając całość.

"Cóż, dostarczyłaś ode mnie list. Prawdopodobnie powinnaś już iść. Robi się dość późno." Jego głos był lekceważący, a ja rzuciłam Blaise'owi jeszcze jedno spojrzenie, zanim zeszłam z łóżka.

"Może następnym razem po prostu "dziękuję"?" mruknęłam w drodze do drzwi, zirytowana sposobem, w jaki mnie wyrzucił.

To nie tak, że będę zachowywać się, jakby mi na tym zależało. Ale w głębi duszy zdecydowanie tak.

Sekundy przed tym, jak zamknęłam drzwi, usłyszałam od Blaise'a "Co z tobą, stary?", zanim zamknięte drzwi zagłuszyły ciche szepty.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz