127

432 19 0
                                    

Dałam sobie jeszcze jedną noc. Wmawiałam sobie, że potrzebuję więcej czasu, aby dowiedzieć się, jak rozmawiać z Wren i co powiedzieć. Chociaż następnego ranka wciąż byłam tak samo nieświadoma.

I doszłam do wniosku, że jedynym powodem, dla którego naprawdę tego nie zrobiłam, było to, że grałam na zwłokę.

Teraz, zaraz po śniadaniu, przyłapałam się na myśleniu na temat takich rzeczy jak: Mogłam mieć to już za sobą. Najgorsze byłoby już za mną, gdybym porozmawiał z nią wczoraj.

Oczywiście żałowałbym swoich cholernych decyzji zaledwie kilka godzin później, pomyślałam i zdecydowałam, że teraz albo nigdy.

"Możemy porozmawiać?" zapytałam znikąd, zatrzymując się na środku korytarza. Wren potrzebowała sekundy, żeby się zorientować i zatrzymała się kilka kroków za mną.

"Pewnie?" Jej twarz wykrzywiła się w podejrzliwości i przeciągała to słowo dłużej niż musiała. Na początku rzuciła tylko spojrzenie przez ramię, ale odwróciła się, by spojrzeć mi w oczy, gdy zdała sobie sprawę, że chcę porozmawiać.

"Gdzieś w miejscu bardziej..." przerwałem zdanie, by rozejrzeć się po na wpół zatłoczonym korytarzu. "Bardziej prywatnym?

"Jasne?" Powiedziała ponownie. "Gdzie możemy iść?" Wydawało się, że moje dość nietypowe zachowanie wzbudziło w niej zainteresowanie, a ona spojrzała na mnie z nutą rozbawienia i ciekawości.

"Nie wiem. Gdzie ci wygodnie?" Chociaż wymamrotałam te słowa tylko po to, by je usłyszeć, ona z pewnością też je wyłapała, bo zaraz potem jej brwi uniosły się ze zdziwienia.

A potem się roześmiała. Zastanawiałam się, ile czasu zajmie mi usłyszenie jej śmiechu po tym, jak powiedziałam jej, że osoba, którą najbardziej podziwiała, była śmierciożercą.

"Chyba nie próbujesz mnie uwieść?" Zażartowała, jej głos ociekał ironią. "Ponieważ to mogło zadziałać cztery lata temu, ale nie teraz!" Uniosła palec, jakby mnie beształa, zanim pojedynczy śmiech złamał jej udawaną powagę.

"Kurwa mać, Wren" westchnąłem, choć w moim głosie słychać było również rozbawienie. Oczywiście jego ślady szybko zniknęły z mojej twarzy na wspomnienie tego, co tak naprawdę próbowałam zrobić.

Kiedy ciągnęłam ją w stronę naszego dormitorium, mając nadzieję, że reszta dziewczyn jest dosłownie gdzie indziej w zamku, zastanawiałam się, czy to naprawdę był dobry wybór lokalizacji.

Zobaczmy;
1. Chociaż mało prawdopodobne, mogłaby schować się pod kołdrą i od razu się wypłakać.
2. Mogłaby krzyczeć na mnie prywatnie, a cały dom by jej nie usłyszał.
3. Mogłaby mnie wyrzucić w nadziei, że dzięki temu poczułaby, że ma jakąś kontrolę nad sytuacją, w którą zamierzam ją wrzucić.

W sumie wydawało się to w połowie przyzwoite. Pozostałam więc przy swoim wyborze.

Byłem zadowolona, widząc Pansy, jak również resztę naszego dormitorium, siedzących w pokoju wspólnym. Nie wyglądało na to, że zamierzają wrócić w najbliższym czasie. Chociaż na wszelki wypadek rzuciłam zarówno Muffliato, jak i Colloportusa na drzwi po tym, jak przez nie przeszliśmy.

"Dobrze, ale tak naprawdę nie próbujesz-"

Przewróciłam oczami na jej insynuacje i szybko jej przerwałam, zanim zdążyła dokończyć zdanie.

"Zrobiłaś to samo tydzień temu i nie sądzę, żebyś próbowała mnie przelecieć." wzruszyłam ramionami, gestem pokazując jej, żeby usiadła na swoim łóżku, podczas gdy ja usiadłam na swoim.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz