2

3.5K 106 27
                                    

"Profesorze, uważam za niezwykle ważne, aby zobaczyć Harry'ego, zanim zostanę przydzielona do domu. Widzi Pani, nie jestem pewna, czy on w ogóle wie, że tu jestem." Wyjaśniłam siwowłosej Profesor, a ona posłała mi przepraszające spojrzenie. Pomyślała przez chwilę."O jej." Jej oczy rozszerzyły się, gdy mówiła." Obawiam się, że to nie będzie możliwe, panno Potter" wzdycha. "Pierwszoroczni prawie skończyli sortowanie, gdybyś tylko powiedział to wcześniej. Oczywiście, mogliśmy przełożyć to spotkanie."

"Świetnie" pomyślałam. Ten jedyny raz, kiedy chciałam zrobić dobre pierwsze wrażenie, był tym, w którym tak naprawdę nie musiałam.

"W takim razie to żaden problem." Nie mogłam ukryć rozczarowania w głosie, gdy mówiłam. "Zakładam, że powinnam już iść. Dziękuję bardzo, profesor McGonagall." Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a ona skinęła głową, otwierając przede mną drzwi.

"Powodzenia, panno Potter."

Wzięłam głęboki oddech, gdy stanęłam przed dużymi drzwiami prowadzącymi do Wielkiej Sali. Nic nie byłoby w stanie przygotować mnie na to, w co miałam wkroczyć, ani najlepsza przemowa motywująca wygłoszona przez najlepszego mówcę motywującego. Dlatego nie marnowałam więcej czasu na myślenie o tym i ze słyszalnym wydechem otworzyłam drzwi.

"Noor Potter!" Kiedy weszłam na korytarz, profesor McGonagall wywołała moje imię. Zmarszczyłam brwi w zakłopotaniu na widok stojącej przede mną Profesor, jakbyśmy nie rozmawiali w jej gabinecie kilka minut temu.

Jednak to, jak McGonagall mogła być w dwóch miejscach jednocześnie, nie było w tej chwili moim największym zmartwieniem. Była czarownicą, jestem pewna, że miała swoje sposoby.

Zamiast tego, gdy przechodziłam przez rzędy szemrających uczniów, moje oczy szukały Harry'ego. Zeskanowałam stoły Gryffindoru, rozpoznając ich po charakterystycznych kolorach.

Dopiero gdy prawie dotarłam do przodu pokoju, moje złote oczy spotkały się z jego zielonymi. Nie byłam w stanie odczytać jego wyrazu twarzy. Mieszanka zmieszania i zdziwienia, a nawet szoku?

Kiedy moje imię zostało ogłoszone, między uczniami toczyło się dużo rozmów. Słyszałem, jak szeptano je co najmniej kilkanaście razy, po czym tu i ówdzie słychać było sapanie. "Wystarczy!" krzyknęła profesor McGonagall i zapadła cisza, gdy tylko słowa opuściły jej usta. Posłała mi uspokajający uśmiech, a ja go odwzajemniłam.

Zrywając kontakt wzrokowy z Harrym tylko na ułamek sekundy, usiadłam na stołku, a tiara przydziału została umieszczona na mojej głowie. " Broda Merlina... na pewno dużo się tam teraz dzieje!" przemówiło. "Kolejny Potter... cóż, zobaczmy. Ambitna, tak... odważna, jestem tego pewna... ale też nie głupa." Myślenie zajęło chwilę. "Wiesz, czego chcesz, i wiesz, jak to zdobyć; to jest sprytne. Wiem, gdzie cię umieścić!" Wtedy głośno krzyknęło. " Slytherin! "

Oczy Harry'ego rozszerzyły się. Wiedziałam, że to nie były dobre wieści, gdy tylko odwrócił swoją uwagę ode mnie i skupił się na dwóch uczniach siedzących wokół niego, szorstko szepczących o tym, co się właśnie wydarzyło.

Przez sekundę wszystko ucichło. Wszyscy zastanawiali się nad tym samym; co Potter robił w Slytherinie? Potem, za pstryknięciem przełącznika, stół Slytherinu zaczął wiwatować, ryczeć i gwizdać. Krzycząc moje imię i machając do mnie.

Rzuciłam ostatnie spojrzenie na Harry'ego, który wciąż na mnie nie patrzył, wstałam pewnie i podeszłam do stołu Slytherinu, który wskazała mi McGonagall.

I tak zielony bardziej do mnie pasował niż czerwony, pomyślałam i mały uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.

Moje oczy skanowały rzędy Slytherinu w poszukiwaniu znajomych twarzy. Ku mojemu rozczarowaniu ani River, ani Emilie nie siedzieli przy stole. Mimo to zostałam powitana uściskami dłoni i śmiechem, gdy usiadłam na jednym z niewielu wolnych miejsc.

"Wren Inkwood!" Dziewczyna obok mnie wyciągnęła do mnie rękę, a ja ją potrząsnęłam ją z uśmiechem. Przysunęła się trochę bliżej mnie.

"Jakie to bardzo nieoczekiwane," skomentował sarkastyczny głos kilka miejsc dalej, a moja uwaga skupiła się na blondynie z wcześniejszego spotkania.

Nie mogłem być zaskoczona, naprawdę. Sposób, w jaki się zachowywał... Tiara przydziału prawdopodobnie nawet nie dotknęła jeszcze jego głowy, a już umieścił tę ropuchę w Slytherinie. "Jak bardzo się tego spodziewałam" Odpowiedziałem z uśmieszkiem i przewróciłam oczami.

Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek jeszcze, ręka na moim ramieniu sprawiła, że podskoczyłam i odwróciłam się. " Porozmawiajmy." Nie czekając na odpowiedź, mój brat złapał mnie za ramię i wyciągnął z Wielkiej Sali.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz