29

1.1K 38 15
                                    

"Co się stało, Ron? Czy twoja sympatia właśnie cię odrzuciła?" Zaśmiałam się, podchodząc do niego i Harry'ego w Wielkiej Sali. Rudowłosy chłopak wyglądał na raczej bezradnego z podniesioną ręką, machając do chłopaka, który nawet nie zwracał uwagi na żadnego z nich.

Kielich ognia stał na środku sali, a uczniowie wystarczająco dorośli, by wziąć udział w konkursie, zgłaszali swoje nazwiska przez cały dzisiejszy dzień.

Nie trzeba dodawać, że każdy uczeń Durmstrangu chciał dostać szansę na wieczną chwałę, a Vik i Aleksiej nie byli inni. Jedynym powodem, dla którego Wren i ja przyszliśmy tutaj w pierwszej kolejności, było wspieranie ich.

Harry zachichotał na moją uwagę, podczas gdy Ron tylko zadrwił, szybko opuszczając rękę. "To znaczy, nie mogę cię winić" kontynuowałam z uśmiechem, patrząc na Hufflepuffa, który właśnie umieścił swoje imię w pucharze.

"Mary!" Harry parsknął, a ja wybuchnąłem śmiechem.

"Żartowałam" powiedziałam, gdy już się uspokoiłam, przewracając oczami na poważną postawę brata. "Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że jakiś Hufflepuff będzie kandydować, jestem mile zaskoczony."

"Czy to nie ty narzekałaś, że w zeszłym roku niesłusznie oceniano twój dom?" Wren wskazała z uniesioną brwią, a ja westchnęłam z porażką.

"Mój błąd" powiedziałam szybko, unosząc ręce w geście kapitulacji. "Nie chciałam, żeby to zabrzmiało jak coś złego."

"Hufflepuff" zaczął Harry, kiwając głową w stronę drzwi, przez które właśnie zniknął chłopak. "Nazywa się Cedrik Diggory. Pojechaliśmy z nim i jego tatą na mistrzostwa świata w quidditchu" wyjaśnił.

Mistrzostwa świata. Przy tak wielu wydarzeniach zupełnie zapomniałam o tym, co się stało. Wciąż musiałam porozmawiać o tym z Harrym. Rozmowa w pociągu tak naprawdę się nie liczyła.

"Tak, jeszcze o tym porozmawiamy" zapewnił mój brat, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Przytaknęłam, zadowolona z tego. "W każdym razie myślałem, że potem będziemy przyjaciółmi, ale chyba nie.

"Aw, więc to ty się w nim podkochujesz?" powiedziała Wren, jej ton pasował do mojego z wcześniej.

"Wy dwoje naprawdę jesteście dla siebie stworzeni, prawda?" powiedział Harry, zirytowany, ale na jego twarzy i tak pojawił się mały uśmiech, gdy słowa opuściły jego usta.

Roześmiałam się, przeczesując jej włosy, a ona wydała z siebie mały pisk w odpowiedzi. Nie wiedziałam, co bym zrobiła bez niej.

Wren i ja usiedliśmy obok Hermiony, która siedziała na ławce za nami, z nosem pochowanym w książce.

Patrzyliśmy, jak bracia Rona kompletnie spieprzyli swój plan wzięcia udziału w turnieju, mimo że byli niepełnoletni. I oczywiście Hermiona miała rację. Dumbledore nie mógł dać się nabrać na coś tak głupiego jak eliksir starzejący.

"Och, spójrz. To facet, w którym Ron się podkochuje" zażartował Harry, zanim cała sala ucichła na widok Viktora.

Patrzyłam, jak on i Karkaroff przechodzą przez salę i zauważyłam, że uwaga Hermiony nagle odwróciła się od jej cennej książki.

Gdy Vik pozwolił, by kawałek pergaminu z jego imieniem wpadł do pucharu, uśmiechnął się lekko do brunetki, po czym ruszył w stronę wyjścia.

"O co chodziło?" zapytałam Hermionę, mój głos był nieco wyższy niż zwykle i pełen podekscytowania. "Tylko mi nie mów, że się polubiliście!"

"Co? Powiedziała szybko, "Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Mary." Potrząsnęła lekko głową, po czym odwróciła uwagę z powrotem na strony, z małym uśmiechem na ustach.

Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek więcej, moją uwagę przykuł głośny jęk Harry'ego. Odwróciłam się do niego i jego najlepszego przyjaciela, który wściekle popychał go w moją stronę.

"Co się dzieje?" zapytałam, wstając z rozbawionym wyrazem twarzy.

"Ron chciałby, żebym zapytał cię, czy znasz Wiktora Kruma" powiedział Harry z irytacją w głosie. Rzucił swojemu najlepszemu przyjacielowi szybkie spojrzenie, jakby mówił: "Jesteś teraz szczęśliwy?".

"Cóż, w pewnym sensie tak" powiedziałam i ledwo skończyłam zdanie, gdy Ron szturchnął Harry'ego w bok.

"Widzisz, mówiłem ci!" wysyczał z nutą podekscytowania w głosie. "Możesz mi o nim opowiedzieć? Na przykład, jaki on jest?" Jego oczy rozszerzyły się; prawie mnie o to błagał.

Tak więc, podczas gdy Wren i Harry szybko znaleźli wymówki, by opuścić sytuację, utknęłam z Ronem na prawie godzinę, rozmawiając z nim o moich latach w Durmstrangu.

"Chętnie bym to kontynuowała, Ron" urwałam, skanując wzrokiem pustą salę. "Ale naprawdę muszę już iść."

Próbował mnie zatrzymać, ale w przeciwieństwie do innych dziesiątek razy, kiedy próbowałam od niego uciec, tym razem nie pozwoliłam mu zwabić mnie z powrotem.

Opuściłam wielką salę w pośpiechu, przestraszona, że wymyśli coś innego do rozmowy i poszłam z powrotem do lochów. Ale gdy skręciłam za róg sali, wpadłam na wysoką postać.

Nie minęła nawet sekunda, zanim rozpoznałam, że to Malfoy. Mimo że korytarz nie był zbyt dobrze oświetlony, nuta mięty i zielonych jabłek w powietrzu zdradziła go dość szybko.

"Boże, o czym Weasley mógł rozmawiać przez godzinę?" Blondyn warknął, gdy tylko moje oczy spotkały się z jego.

"Zaufaj mi, mógłby mówić o wiele dłużej" westchnęłam, wciąż ciesząc się, że udało mi się od niego uciec. "Czekaj, obserwowałeś nas?"

Zaczął iść korytarzem, a ponieważ planowałam iść w tym samym kierunku, podążyłam za nim. Potrząsnął głową na moje pytanie, idąc trochę wolniej, żebym mogła go dogonić.

"Nie," powiedział. "Czekałem".

"Czekałem?" Moje brwi zmarszczyły się w zakłopotaniu, a jego wyjaśnienie niczego nie wyjaśniło.

"Skąd miałem wiedzieć, że to potrwa godzinę" wzruszył nonszalancko ramionami, a jego oczy skupiły się na długim korytarzu przed nami, prowadzącym do lochów.

"Dlaczego w ogóle miałbyś na mnie czekać?" Mój głos wciąż brzmiał tak samo niepewnie i nic, co powiedział, nie dało mi żadnych wskazówek co do tego, co się właściwie dzieje.

W tym momencie zatrzymał się w miejscu, jego oczy szybko przeskanowały obszar, w którym się znajdowaliśmy, zanim ostatecznie wylądowały na mnie - na jego ustach pojawił się mały uśmieszek.

"Wiesz dlaczego, Potter."

Jego głos był niski, głębszy niż zwykle, gdy zrobił kilka kroków w moją stronę, automatycznie przypierając mnie plecami do ściany.

Bez względu na to, jak bardzo starałam się trzymać twarz prosto, uśmiech sam cisnął mi się na usta, gdy zauważyłam sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Sytuację, w której nas postawił.

Moje ręce znalazły się za jego szyją i przyciągnęłam go trochę bliżej, nasze twarze znalazły się zaledwie centymetry od siebie. "Jesteś pewien, że to nie ty złapiesz uczucia, Malfoy?" powiedziałam kpiąco, moim głosem tak niewinnym, jak tylko mogłam to udawać. "To tylko, no wiesz, czekanie przed pokojami, kiedy jestem zajęta, d-".

Zanim zdążyłem dokończyć zdanie, przerwały mi jego usta na moich.

"Jestem pewien" mamrotał do pocałunku, a ja uśmiechnęłam się, zastanawiając się, czy w końcu będę miała rację.

Potter? ☆ Draco MalfoyWhere stories live. Discover now