25. Déja vu

5.5K 358 241
                                    

Evangeline

Miałam wrażenie, że od kilku tygodni byłam we śnie. Wszystko, co robiłam, wydawało się być daleko ode mnie. A to, że udawaliśmy, jakby nic się nie stało, było co najmniej dziwne.

Jude była w zamku razem z nami, z tym że Shade załatwił jej najlepszych prywatnych lekarzy i pielęgniarki, Max zajął się wszystkim, co związane było ze sprawiedliwością, a Zack... Zack nie odstępował Jude nawet na krok. Obwiniał się o wszystko, co było związane z lotem. Nie mógł wybaczyć sobie tego, że nie mogło go być przy tym, jak Jude się wykrwawiała.

– Powiesz nam, co się między wami stało? – Oprócz Rose, żadna z nas nie zebrała w sobie sił, aby o to zapytać. Od kilku dni ruda czuła się już lepiej. Mogła z nami w miarę normalnie rozmawiać. A to, co mówiła w samolocie, wymagało szczerości. – Chodzi o to, o czym zaczęłaś mówić ostatnio, prawda? – Z oczu Jude pociekło kilka łez.

Pierwszy raz widziałam rudą w takim stanie. Nie miała w sobie nawet krzty emocji, jakie nosiła w sobie zawsze.

– Prawie kogoś zabiłam. Chociaż teraz na pewno już nie żyje. – Nie miała na myśli Chrisa. Wpatrywała się w biel pościeli. – Nie wiem, czy właśnie tego chciałam, ale byłam tchórzem, a teraz jest za późno, aby to cofnąć.

– Skarbie, możesz nam wszystko powiedzieć. Jesteśmy twoimi siostrami. – Megan złapała Jude za dłoń drugiej ręki i mocno ją ścisnęła. – Nie będziemy na ciebie złe.

– Będziesz, gdy się dowiesz. – Wargi rudej zaczęły drżeć. – A ty szczególnie mnie znienawidzisz. – Na jej słowa, wymieniłyśmy wzrok.

– Nigdy nie mogłabym cię znienawidzić. Za cokolwiek, co byś zrobiła, J. Kocham cię i będę do końca życia. – Pogłaskała jej policzek. Ruda przez chwilę milczała, zastanawiając się, jak dobrać słowa.

– Zabiłam swoje dziecko, a teraz tego żałuję – powiedziała na jednym oddechu. Chyba wszystkie znieruchomiałyśmy. Próbowałam przeanalizować jej słowa. Czy miała na myśli coś innego niż to, że była w ciąży. – Miałam wyrzuty, że... ty tak bardzo się starasz, a nie możesz go mieć – zwróciła się do Megan. – A ja byłabym najgorszą matką na świecie, a zaszłam w ciążę tak po prostu. Przepraszam. – W jej oczach pojawiły się łzy. – Ale jednak tego żałuję. Zrobiłabym wszystko, żeby jednak... – Nie mogła dokończyć. – Właśnie dlatego nie nadaję się na matkę. Jestem okropnie głupia, naiwna i nie potrafię patrzeć w przyszłość.

– Nie jesteś głupia, J – Rose wyszeptała. – Miałaś prawo się bać. To normalne. – Nie odpowiedziała jej.

– Ono... było Zacka? Wiedział o nim? – zapytałam, gdy w pokoju rozległa się cisza.

– Nie wiedział. – Jude zamknęła oczy, a potem na nas spojrzała. – Znalazł w śmietniku test ciążowy. Tej nocy, gdy pojechałyśmy do Jade. Był na mnie wściekły, że mu nie powiedziałam. Pokłóciliśmy się dosłownie o wszystko.

– Wy... jesteście lub byliście w związku? – Jade zapytała delikatnie. – Po prostu nie do końca potrafię zrozumieć, kiedy byliście razem, a kiedy się nie spotykaliście.

– Sama nie wiem. Jesteśmy... Byliśmy... – Zamknęła na chwilę oczy. – Od zawsze byliśmy dla siebie kimś więcej, niż tylko przyjaciółmi, ale nigdy kimś takim, jak para. – Wzięła głęboki wdech. – Zack jest... bardzo honorowy. Zająłby się tym dzieckiem. Wiedziałam, ale... Kocham go, a on mnie, ale my nigdy... – Pokręciła głową. – Myśl o tym, że miałabym mieć z nim dziecko i połączyć do końca życia, mnie przerażała. Nie chciałam niszczyć jego planów. Nie chciałam być dla niego problemem. Nie chciałam, żeby to dziecko uważało siebie za problem. Nie chciałam, żeby czuło się jak... – Nie dokończyła, ale wiedzieliśmy, co miała w głowie. Czuło się jak ja. Ale Jude Dante nigdy nie była problemem.

SalvationWhere stories live. Discover now