5. Współpraca

6.1K 315 965
                                    

Evangeline

— Mamo! — Poczułam szarpnięcie za ramię, a potem otworzyłam powoli oczy. Caden stał obok mnie z buzią brudną od czekolady, której kategorycznie nie miał jeść na śniadanie.

— Caden! — Usiadłam gwałtownie i niemal zakręciło mi się w głowie. Brunet w loczkach zachichotał, bo dokładnie wiedział, co zrobił źle.

Za bardzo go rozpieściłam, ale był moim jedynym dzieckiem. Jak mogłabym zrobić coś zupełnie innego?

— Mamo, próbuję cię obudzić od dziesięciu minut... — Padł obok mnie na poduszkę. Na szczęście nie buzią na pościel.

— Wzięłam tabletki na sen, pewnie dlatego. — Wstałam z łóżka, widząc, że i tak już nie zasnę, jeśli on był w pełni obudzony. — Dlaczego już nie śpisz? Jest wcześnie.

— Jest siódma trzydzieści, mamusiu — powiedział, wskazując na mój telefon, na którym grał w jakąś grę ze stworkiem. Wydała mi się znajoma, ale nie miałam czasu dłużej się jej przyjrzeć.

— Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?! — Zerwałam się do szafy, z której wyrzuciłam parę jeansowych spodenek i pierwszą lepszą koszulkę. Na szczęście było lato, więc nie musiałam szukać czegoś innego. — Caden, umyj zęby i ubierz... — Spojrzałam na jego ciało. — Umyj zęby i użyj nici dentystycznej! — powiedziałam, popychając go za drzwi.

— Ale po co?!

— Po to, żebyś nie miał zębów jak dziadek!

— Dziadek nie ma zębów!

— Właśnie dlatego masz je umyć!

W rekordowym tempie ubrałam się i spięłam włosy w kok. Łóżko zostawiłam niepościelone i ruszyłam do łazienki, aby tak samo jak syn, zająć się twarzą.

— Weź z lodówki swoją śniadaniówkę, dobrze? Nie zapomnij o butach na przebranie i koszulce na fotelu. Na pewno nic nie musisz zabrać? — Brunet stojący na małym taborecie z wizerunkiem dinozaura pokręcił głową. — Potrzebuję pięciu minut. Znowu się spóźnimy. — Spojrzałam na chłopaka, który głupio się uśmiechał. — Caden, to nie jest zabawne! To, że się spóźnisz nie robi z ciebie króla przedszkola. — Chłopak wypluł pianę z buzi i ją wypłukał.

— Jak to nie? Mamusiu, na razie jestem jedynym i superaśnym szefem całego przedszkola. Każdy chce się ze mną przyjaźnić, a wszystkie dziewczyny na mnie lecą.

Dlaczego to musiał być akurat Shade pieprzony Grey...

— Idź... — Brunet niemal wybiegł z łazienki. — Nić!

— Mamo!

— Caden, nie mamy czasu. Jak się spóźnię, to stracę pracę, a jak ją stracę, to nie będziesz miał nutelli. — Lubiłam mu grozić brakiem czekolady. Wtedy słuchał.

— Zawsze tak mówisz, ale niech ci będzie. Zgodzę się na twoją propozycję, jeżeli pójdziemy we wrześniu do domu LEGO. — Niemal uderzyłam się beauty blenderem w twarz. Zmrużyłam oczy, na co chłopak się chytrze zaśmiał. — No spokojnie, mamusiu, ja tylko żartowałem. — Wyszedł z łazienki, a później się wrócił. Zauważyłam odbicie jego głowy w lustrze, gdy wychylał się przez ramę drzwi. — Lub nie.

Szybko się wyszykowałam, nie komentując jego zachowania. Do torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy, łącznie z dokumentami. Byłam pewna, że i tak o czymś zapomnę. Jak zawsze. Ale na szczęście, póki pracowałam jedynie z Harry'm, nic się nie działo. Byłam ciekawa, co będzie, gdy naprawdę będę musiała pracować w biurze Grey'a.

SalvationWhere stories live. Discover now