Absolut 2

By Ocktavvia

75.9K 7.5K 2.2K

**DRUGA CZĘŚĆ "Absoluta"** Apollo, mimo hospitalizacji, kulawej nogi i śmiertelnej nudy - przez przymusowe ch... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
PODZIĘKOWANIA

Rozdział 9

1.4K 141 22
By Ocktavvia


W telewizji naprawdę nic nie było.  Kiedy zobaczyłem Kevina na Polsacie miałem odruch wymiotny. Wyłączyłem telewizor, wzdychając z frustracją. Przez chwilę siedziałem nieruchomo rozważając opcję pójścia spać, czy poczytania czegoś. Ale kiedy Zeus się obudził i zaczął zjadać ostatni kawałek pizzy, stwierdziłem, że jeszcze za wcześnie by pójść spać. Zostawię sobie spanie na popołudnie, zwłaszcza, że Aleksander jeszcze do mnie nie dzwonił z życzeniami. I najgorsze jest to, że nie wiedziałem, kiedy to zrobi przez to, że to on organizuje święta w swoim domu.

Ale kiedy jednak dochodziła godzina osiemnasta, a ja skończyłem książkę, którą czytałem, poczułem znużenie. Już nie czekałem na telefon od Aleksa. Doszedłem do wniosku, że może się zdarzyć, że przez natłok zajęć w ogóle nie zadzwoni. Nie miał powodów by myśleć o mnie w taki dzień. Mógł też przecież zadzwonić jutro.

Poddając się padłem na poduszki i z Zeusem u boku szybko zasnąłem.

***

Pierwsze co poczułem to to, jak ktoś delikatnie ciągnie mnie za włosy. Warknąłem gardłowo nienawidząc tego uczucia. Odwróciłem się na brzuch chcąc uciec od tego bezdusznego napastnika, ale to była uparta sztuka i poczułem jak ktoś siada mi na plecach.

— Wstawaj, pajacu! — usłyszałem irytujący pisk.

Jęknąłem po raz kolejny tym razem głośniej, gdyż irytujący napastnik zaczął po mnie skakać.

— Spadaj. — Próbowałem ją z siebie zrzucić, ale położyła się na mnie.

Odwróciłem głowę by spojrzeć wilkiem na roześmianą twarz, ukazujący błyszczący aparat na zęby. Jej piegowaty nos zmarszczył się śmiesznie, a przez to, że pochyliła się nade mną, jej ciemnobrązowe włosy załaskotały mnie w policzki.

— Nie mów tak do mnie, bo powiem mamie — zagroziła dmuchając mi w twarz.

— Cholera! — krzyknąłem z obrzydzeniem. — Rybę jadłaś?

— Dokładniej to śledzie — roześmiała się wrednie i znów mi dmuchnęła w twarz.

Chciałem ją zrzucić z siebie na podłogę, ale mała wredota się nie dała, uczepiając się mojej koszulki.

— Nie miałaś przestrzegać jakieś tam diety? — jęknąłem przegrany. Skończyliśmy zaplątani w precelek na mojej kołdrze. — Masz chyba występ w teatrze narodowym w styczniu, co?

— Tak — zachichotała, znów ciągnąc mnie za włosy. Jak ja tego nienawidziłem, a ona to doskonale wiedziała. — Ale jest Wigilia! Apollo! Mogę jeść ile chcę! A baletki mam głęboko pod łóżkiem. To jak wakacje!

Parsknąłem wrednie znów próbując ją z siebie zrzucić. Znów mi się nie udało.

— Wstawaj no! Śpisz cały dzień, wiesz że mama zaraz się wścieknie, że jej nie pomagasz. Tata cię usprawiedliwił, że wróciłeś dopiero z Włoch na święta specjalnie dla nas, ale dłużej nie da rady cię bronić.

Robiąc męczeńską minę wstałem w końcu. Nic mi się nie chciało. A ta wiedźma jak zawsze zaganiała mnie do roboty. Szatan, a nie matka.

— Przebierz się — powiedziała kiedy chciałem już schodzić na dół. — No chyba, że chcesz znów wysłuchiwać jej wykładu.

Kurde. Miała rację. Miałem już dość, a to dopiero początek. Zdjąłem szarą koszulkę by przebrać się w białą wyprasowaną koszulę, ale wtedy usłyszałem gwałtowne wciąganie powietrza
 i uświadomiłem sobie swój błąd.

— Mamo!

W mgnieniu oka znalazłem się przy Dianie i zakryłem jej usta.

— Czego chcesz byś się nie wygadała, że mam tatuaż?

To był mój pierwszy tatuaż zrobiony w Rzymie miesiąc temu. Byłem z niego dumny, ale znając matkę, w życiu by tego nie zaakceptowała. Nie miałbym życia.

Diana wskazała otwartą dłoń. Zmarszczyłem brwi.

— Pięćdziesiąt? Może być.

— O nie — powiedziała z wrednym uśmiechem odtrącając moją dłoń. — Pięćset.

Rozszerzyłem szeroko oczy.

— Chyba żartujesz — syknąłem wściekły. — Za tyle to ja potrafię miesiąc wyżyć.

— Płacisz albo mama dowiaduje się, że masz... Właściwie co to jest? Jakieś nagi facet?

— Dawid, geniuszu — syknąłem zirytowany. — Najsławniejsza rzeźba Michała Anioła.

— Paskuda — roześmiała się dotykając mojego lewego boku, na którym został wytatuowany, słono mnie kosztował. — Czemu to zrobiłeś. Matka nie da ci żyć.

— Żeby mi przypominał Rzym. Włochy,  w ogóle. Chcę tam zamieszkać...

Spojrzała na mnie dziwnie, ale nie skomentowała tego ani słowem. Wiedziałem, że pomysł mojego zamieszkania za granicą, w ogóle jej się nie spodobał. Ale nic na to nie powiedziała, tylko kazała mi się ubrać i wypłacić łapówkę do jutra.

Ubrany i upewniony, że mój nowy tatuaż nie prześwituje, zszedłem na dół do jadalni. Schodząc po kręconych schodach w korytarzu mignęła mi mama. Jak zwykle piękna i dumna. Ubrana była w długą granatową suknię, którą zakładała tylko na specjalne okazje. Już miałem nadzieję, że mnie nie zauważyła i przemknę do jadalni by pogadać z tatą, kiedy nagle się cofnęła i spojrzała na mnie bystro.

Zmarszczyła nos identycznie jak Diana i ruszyła w moim kierunku. Przewróciłem oczami wiedząc, że dostrzegła w moim wyglądzie coś, co jej się nie spodobało.

— Doprawdy — westchnęła w ten swój charakterystyczny sposób. Wsunęła swoje długie palce w moje włosy i zaczęła je przeczesywać. — Kiedy ostatnio byłeś u fryzjera, co Apollo? We Włoszech nie mają dobrych, że wyglądasz jak wypuszczony z dziczy?

— Przestań mamo. — Mimo że zaprotestowałem nie próbowałem się wyrwać, miała przyjemne chłodne dłonie. — Takie mi się podobają.

— Ta paskudna moda — sarknęła i pchnęła mnie w stronę jadalni.

Już wiedziałem, że jutro będzie się bawić we fryzjera w naszym salonie. Tam tata jak zwykle siedział na swoim fotelu czytając gazetę.

— Jak się spało młody?  — zaczął od razu jak wszedłem do środka.

— Jakiś wieloryb mnie obudził — prychnąłem.

— Mamo!

— Apollo nie wyrażaj się tak o swojej siostrze. Więcej szacunku do kobiet...

— Słyszałeś, że franki idą w górę? — wtrącił się tata kompletnie nieporuszony tym wszystkim.

Posłałem złośliwy uśmiech Dianie i poszedłem usiąść obok ojca. W przeciwieństwie do mamy był luźniej nastawiony do życia. Byłem jego wierną kopią, a to, że miał jeszcze sporo włosów na głowie po czterdziestce, dawało mi nadzieję, że i ja szybko nie wyłysieje, mimo że co chwilę Diana ciągnie mnie za włosy.

— Myślałem, że mama zabroniła ci bawić się na giełdzie — szepnąłem z rozbawieniem, obserwując kątem oka jak każe Dianie rozstawić talerze w jadalni, która była połączona z salonem.

— Ale nie zabroniła mi zlecać tej zabawy komuś innemu...

Oboje zachichotaliśmy konspiracyjnie tym samym wrednym śmiechem.

— Czego tam rechoczecie? — krzyknęła w naszą stronę. — Do roboty! Trzeba indyka wyjąć z piekarnika, sałatkę przełożyć do ozdobnej miski!

Oboje przewróciliśmy oczami, ale posłusznie wstaliśmy. Kiedy już robiłem krok w stronę kominka by dołożyć drewna, rozległ się jakiś irytujący dzwonek przeszywający mnie od środka. Rozejrzałem się spłoszony.

— Słyszeliście?

Rozejrzałem się wokół, ale w salonie byłem tylko ja. Poczułem narastającą panikę, otoczyła mnie ciemność i wtedy otworzyłem oczy.

Wziąłem głęboki wdech zdezorientowany, kiedy otoczył mnie półmrok, a jedyne co widziałem to świecący ekran mojej komórki. Poczułem nieprzyjemną gulę w gardle i na wpół przytomny chwyciłem za telefon.

ALEKS.

Jeszcze nadal zamroczony przez sen odebrałem.

— Halo? — Mój głos brzmiał obco. Był słaby i zachrypnięty. Odchrząknąłem głośno by wszystko wróciło do normalności. Zamrugałem dwa razy i już wróciłem do żyjących. — Sorry. Cześć Aleks. Wesołych świąt.

Czekałem chwilę na jego reakcję. Nie powiedział nic. Zerknąłem na wyświetlacz, ale nadal byliśmy na łączu.

— Jesteś tam? — zapytałem zaniepokojony. Może przez to, że pada śnieg łącza się urywają. 

— Tak — usłyszałem na co odetchnąłem ulgą. — Apollo, czy ty— zawahał się na moment, co mi się nie spodobało — czy ty spałeś? — padło w końcu.

Poczułem narastającą panikę. To na pewno mój głos mnie wydał. Mogłem w ogóle nie odbierać.

— Nie?

— To pytanie?

— Nie — syknąłem w akcie obronnym. — To stwierdzenie. To zwykła chrypa. Dzwonisz żeby złożyć mi życzenia?

Znów nie odpowiedział mi od razu. Chwilę wsłuchiwałem się w kolędę grającą w tle u Aleksa.

— Apollo, jak spędzasz święta?

— Jak co roku.

— Jak spędzasz święta co roku?

Poczułem jak ogarnia mnie frustracja i panika. Jego po prostu nie da się okłamać.

A co robię jak się denerwuję i panikuję? Nic mądrego oczywiście. Reaguję agresją.

— Chuj ci do tego — syknąłem i szybko się rozłączyłem.

Zaraz po ty jak ekran komórki zgasł, jęknąłem chowając twarz w dłoniach. Już żałowałem swoich słów. Nie mogłem jakoś inteligentnie skłamać? Nie, bo jestem Apollo Cesarski. Idiota nad idiotami.

Kiedy komórka nie zaświeciła się ponownie, poczułem mieszaninę żalu i ulgi.

— No Zeus — szepnąłem głaskając ciepłego sierściucha. — Chodźmy dalej spać.




Continue Reading

You'll Also Like

64.6K 6.2K 20
"Ciemność, huk, cholera. Otworzył powoli przekrwione od łez oczy. Nie wierzył w to co się stało. Sprawnym ruchem złapał za broń wpatrując we wszystko...
469K 16.4K 127
── ❗ :。❝ komiks nie jest mojego autorstwa, to jedynie moje tłumaczenie ❞. * :❗ ─ ❝ Ashlyn w liceum jest samotniczką bez przyjaciół. Ale kiedy wizyt...
341K 12K 40
Druga część książki '' I Can't breath '' Jakieś 2 miesiące później George i Dream postanawiają się ponownie spotkać... Książka może zawierać wiele b...
1.5K 165 17
Kontynuacja "Między pożądaniem a powinnością". Drugi album otworzył The Chopin Trial drogę do Ameryki niespełna dwa lata po założeniu zespołu. Dla Na...