our home; our happiness (TSUK...

By Eternal_Child15

1.4K 73 110

Historia opowiadająca o szukaniu domu, własnego miejsca, które dla każdego usytuowane jest gdzieś na ziemi, o... More

PROLOG +Bohaterowie
1. daleko od szczęścia;
2. marzenie i cel;
3. kocham cię za bardzo, aby odpuścić;
4. jutro się spotkamy;
5. klawisze i oni naszą przyszłością;
6. wybawcy zdecydowali;
7. zjednoczenie nowej rodziny;
8. nowi ludzie, nowa miłość?;
9. wierzysz, że będziemy tu szczęśliwi?;
10. miłość nie ma ceny;
11. początki życia razem;
12. ramen i chęć nauki;
13. zatańcz dla mnie;
14. dzisiaj osobno;
15. krew, ciastka i wino;
16. chcę was usłyszeć;
17. taniec i herbata rozgrzewają serca;
18. gruba ryba Shu i kilka zdjęć;
19. władca kolczyków organizuje przygodę;
20. morze piękniejsze niż w książkach;
21. spacery pod księżycem;
22. kłódka i klucz do serca;
23. rodzinne odwiedziny;
24. upalny lipiec, ciąg dalszy;
25. podroż do naturalnego środowiska Jirayi;
27. smutna opowieść w burzową noc;
28. kolejne urodziny pod gwiazdami;
29. młodzi artyści potrafią wiele;
30. słonecznik;
31. ostatni miesiąc;
32. nowy rok, starzy my;

26. wata cukrowa i złote posążki;

26 1 1
By Eternal_Child15

08.08.2015 (sobota)

Ichiru budząc się rano i widząc, że jest całkiem sam, dość szybko zrozumiał i przypomniał sobie, że jego brat jest w kompletnie innym miejscu. Właściwie to nawet nie pamiętał jak to jest spać bez niego, ponieważ w sierocińcu rozdzielano ich tylko na czas choroby lub jeśli niesamowicie się ze sobą pokłócili. Takiej sytuacji już dawno nie było. Tego dnia wyjątkowo nie chciało mu się siedzieć w łóżku jakoś długo bo przypomniał sobie, co dzisiaj z szatynem będą robić oraz o przekąskach schowanych w kuchennej szafce. Idąc do kuchni zauważył, że szatyn najwyraźniej jeszcze nie wstał, bo wszędzie było cicho. Otworzył powoli górną szafkę i zauważył ich wczorajsze zakupy. Sięgnął po paczkę cukierków, po czym usłyszał za sobą głos. 

-Ani mi się waż. -szatyn powiedział to dość stanowczo nawet jak na niego. Ichiru odwrócił się do niego. 

-No ale dlaczego?... 

-Nie było śniadania, a ty nie będziesz mi cukru pożerać od samego rana. 

-Eh... -młodszy zamknął szafkę nic z niej nie wyciągając i usiadł przy stole. -To chcę kanapki. 

-Tak lepiej. -szatyn poczochrał jego włosy i zabrał się za robotę. Zrobił ich znacznie mniej niż na cztery osoby i aż czuł się z tym nieswojo. -Śniło ci się coś? 

-Nieszczególnie. Nie pamiętam. -odwrócił się do niego i oparł łokciem o oparcie. -O której pójdziemy do parku? 

-Cierpliwości trochę. Dopiero wstałeś młody, nawet nie ma jeszcze dziesiątej. -odparł z uśmiechem. Cieszył się, że chłopak os samego rana jest tak ochoczy do wyjścia. -Myślę, że wyjedziemy o dwunastej. 

-No dobra, jakoś przeczekam. -westchnął, odwracając się i patrząc w telefon. Zaczął czytać wiadomości od obserwujących na Instagramie. Jak na fakt, że byli jedynie trainee i tak było ich całkiem sporo. Ichiru lubił to robić ze swoim bratem wieczorami. Wiele z nich wyrażało wsparcie, którego niewątpliwie bardzo potrzebowali. Po chwili Eichi postawił kanapki i herbatę w kubkach na stole. Młodszy odłożył telefon. -Dziękuję. 

-Smacznego Ichi.  

Około dwunastej, jak szatyn obiecał zaczęli się szykować do wyjścia. Do parku rozrywki mieli kawałek drogi samochodem, a z każdym kilometrem chłopak czuł coraz większą ekscytację. Nigdy nie był w takim miejscu, a oglądał je jedynie na zdjęciach lub w jakichś książkach w sierocińcu. Dlatego chciał wynieść z niego fajne wspomnienia. Trochę żałował, że nie było z nimi pozostałej dwójki, ale szanował ich wybór. Starszy był bardzo szczęśliwy i usatysfakcjonowany, widząc jego uśmiech. Wiedział, że robi coś dobrze. Taksówka wysadziła ich, ale na teren parku musieli przejść trochę na piechotę. Było dużo ludzi ze względu na to, że był to weekend. 

-Byłeś tu już kiedyś? -spytał Kuga idąc blisko niebo, nie chcąc się zgubić. 

-Tak, wyprawialiśmy urodziny mojej siostrze i przyszliśmy tutaj. -odparł uśmiechając się na wspomnienie. Młodszy pokiwał głową. 

-Obiecała, że do mnie zadzwoni, a jakoś jej się chyba nie śpieszy... 

-Upomnę się o to, spokojnie. -zaśmiał się. Wchodzili między ludzi, naprawdę dało się tutaj znaleźć każdy typ człowieka, ale i atrakcji. Ichiru czuł się tym wszystkim wręcz przytłoczony, ale był niesamowicie radosny. -Może zaczniemy od mniejszych gier, a potem przejdziemy do tych bardziej szalonych? 

-Mi pasuje, prowadź. -uśmiechnął się szeroko, idąc za nim. 

Eichi znalazł rejon parku gdzie popularne były różne konkurencje, za które zgarniało się różne nagrody. W Kudze natychmiastowo obudziła się chęć gry i rywalizacji. Bardzo wierzył w swoje umiejętności, ale także szczęście. Wiedział, że los się do niego uśmiechnie. W trakcie tych kilku gier, czyli między innymi rzutek, cymbergaja, zbijania butelek, a także strzelania z łuku, oboje zgarnęli po jakiejś nagrodzie. Ichiru z początku czuł presję, bo niektóre z tych czynności wykonywał pierwszy raz w życiu, więc było to też nowe ale i ciekawe doświadczenie. Jego radość szatyna cieszyła nawet bardziej niż nagrody. 

-Dobrze ci poszło, jestem zaskoczony. 

-Szczerze ja też, to były fajne rzeczy. -odparł Ichiru, siadając z nim na ławce, aby schować do plecaka swoje zdobycze. -Najbardziej mi się podobało strzelanie z łuku. 

-Dobrze z nim wyglądałeś. Możemy cię kiedyś zapisać na jakieś zajęcia, a nawet wykorzystać w teledysku. Wyszłaby ładna scena, mam zdjęcia. 

-Jestem ciekawy jak wygląda nagrywanie czegoś takiego.

-To dość skomplikowany proces. Jest mnóstwo prób i powtórzeń, zanim coś wyjdzie idealnie. Na razie jednak nie musisz zaprzątać sobie tym głowy, naprawdę. -uśmiechnął się, obejmując go ramieniem. -Pójdziemy coś zjeść? 

-No jasne! Mam ochotę na curry... -położył sobie rękę na brzuchu. Starszy nie musiał długo szukać zanim znalazł odpowiednie stoisko, spełniające to wymaganie. 

-Mówisz, masz. Jak na życzenie. 

Po skończonym posiłku postanowili się przejść. Na swojej drodze podobnie jak nad morzem spotykali niesamowicie utalentowanych ludzi, zajmujących się różnymi rzeczami. Widząc, że ludzie robią okrąg wokół jakiegoś występu, podeszli bliżej. Okazało się, że był to występ grupy jakiejś tanecznej. Jednak tylko Eichi był na tyle wysoki, żeby coś dostrzec. 

-No nie...

-Wskakuj mały. -Eichi przyklęknął przy nim wskazując na swoje plecy. Chłopak postanowił skorzystać i wszedł mu na barana. Starszy złapał go pod kolanami i podniósł się. Oboje oglądali występ grupy. Nie kojarzyli jej jednak z telewizji, więc szansa na to, że są oficjalnym zespołem była dość niska, jednak młodszy i tak był zachwycony. Po jeszcze jednej piosence podziękowali za uwagę oraz wsparcie widzów. 

-To było niezwykłe, mają talent. -odparł chłopak, kiedy został odstawiony na ziemię. Szatyn znowu pomiział go po włosach. 

-Ty też kiedyś będziesz tak tańczyć i dawać niesamowite występy, jestem tego pewien. 

-Będę ciężko pracować. -odparł stanowczo. Po chwili nad swoimi głowami usłyszeli donośny krzyk ludzie jadących górską kolejką. Podnieśli głowy, widząc ludzi niemal wyrzucających ręce do góry ze strachu. Ichiru jednak nie chciał pominąć tak ważnego i szybkiego punktu tego wyjścia. 

-Wiem, że chcesz. 

-Aż tak to po mnie widać? 

-Cały dygoczesz. Ale spokojnie, ja też chętnie się przejadę. Nie zostawiłbym cię. -po tych słowach chłopak wziął jego rękę i zaczął ciągnąć w stronę kolejki, która wcale do tych krótkich nie należała. Jednak ich to nie powstrzymało, a w trakcie czekania intensywność emocji tylko wzrastała. Kiedy siedzieli w wagonikach już zabezpieczeni, Eichi chwycił jego rękę. -Boisz się?

-Teraz dopiero zacząłem, ale jest już za późno, prawda? -po tym pytaniu usłyszał jedynie gwizdek wskazujący na start. 

Ichiru po całym przejeździe mógł bez wątpienia stwierdzić, że to była najbardziej przerażająca ale i najfajniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek przeżył. Dosłownie nic nie mogło się z tym równać. Mógł to jedynie wyrazić swoimi donośnymi krzykami, po których na pewno będzie miał zdarte gardło. Miał wrażenie, że całe życie latało mu przed oczami, a on nawet nie miał pojęcia, co się z nim stanie. Po wysiadce ledwo umiał prosto ustać na nogach. 

-Matko, moja głowa... -Eichi złapał go za rękę i zaprowadził na ławkę, aby trochę odpoczęli. -Ale było super... 

-Dzielny chłopiec. -uśmiechnął się do niego. Na chwilę wstał z ławki nic nie mówiąc i udał się do budki z watą cukrową. Po kilku minutach wrócił dzierżąc w ręce patyk z dużą, niebieską "chmurę". -Proszę, w nagrodę. 

-Jaka ogromna! -ucieszył się i oderwał kawałek. Po kilku kolejnych był już trochę brudny na buzi, ale nikomu to nie przeszkadzało. -Niby zwykły cukier, a daje tyle zabawy. 

-To prawda. Zawsze jak tu jestem to zjedzenie waty jest obowiązkowe. 

-Fajny zwyczaj, jak najbardziej go popieram. -odparł, wycierając swoją buzię. -Na co teraz pójdziemy? 

-Tak szybko ci się poprawiło? -zaśmiał się, widząc jak szybko młodszy zregenerował swoje siły po tak ekstremalnej atrakcji. 

-Nie chcę w takim miejscu tracić czasu na siedzenie i nic nierobienie. To jest spełnienie marzeń, nie chcę tego zmarnować. 

-W pełni rozumiem, co masz na myśli. Ja w twoim wieku też pierwszy raz poszedłem do takiego miejsca i ani mi się śniło, żeby siedzieć w miejscu. Zgubiłem się wtedy rodzicom. -zaśmiał się, przypominając sobie kolejne szczegóły tego dnia. -No, chodźmy. Wiedzę, że już ledwo siedzisz.  

-Tak jest!  

Czas w parku zagospodarowali sobie niemal do wieczora. Nadal było jednak bardzo dużo rzeczy, których nie spróbowali, jednak był to argument, żeby kiedyś wrócić tam ponownie. Ichiru był starszemu wdzięczny za ten dzień, jak ten nigdy by się tego nie spodziewał. Na koniec zostawili sobie oczywiście pokaz fajerwerków, na którym chłopak o mało się nie popłakał. Po tym wsiedli do taksówki i z nikłym smutkiem zmierzali w kierunku swojego przytulnego mieszkania. 

Wypakowali wszystkie kupione i wygrane rzeczy. Niektóre z nich na pewno w miły sposób uzupełnią półkę lub regał. Zrobili również sporo zdjęć z tego dnia. Były bardzo ciepłe w odczuciu i dało się zauważyć prawdziwą więź między szatynem, a młodym Kugą. Nastolatek z łatwością stwierdził, że nigdy nie bawił się tak dobrze, nigdy w końcu braci nie było stać na taką rozrywkę. Horimiya dopowiedział mu, że nie ma przejmować się kosztami, bo jest to zwyczajnie nieistotne. W międzyczasie przejrzeli zdjęcia, które przesyłał im Shu i Issei. 

Wieczorem mimo, że położył chłopaka spać w jego pokoju, ten i tak zjawił się u niego. Trzymał swoją fokę w jednej ręce. Wyglądał na wyraźnie zmęczonego, jednak mimo później godziny był na nogach.  

-Co maluchu? -odłożył swój komiks i uniósł na niego spojrzenie. -Co się dzieje? 

-Nie mogę zasnąć... -mruknął sennie, pochodząc bliżej. -Eichi, mogę dzisiaj spać z tobą?...

-No jasne, chodź. -szatyna to pytanie nie zdziwiło jakoś bardzo. Mógł się spodziewać, że Ichiru drugiej samotnej nocy już nie zdzierży. Zrobił mu miejsce obok siebie i uniósł krawędź kołdry. 

-Dziękuję. -ślizgnął się sprawnie pod materiał przylegając do starszego, łapiąc rączkami jego koszulkę. Czuł przyjemne ciepło, którego tak desperacko potrzebował. -Nie będę ci przeszkadzać?...

-Nie sądzę. Mało rzeczy mnie denerwuje. 

-Co robisz, kiedy zasypiasz? O czym myślisz? -na te pytania Eichi nie musiał długo szukać odpowiedzi. 

-Szczerze to gram w gry na telefonie i myślę, co dla was ugotować następnego dnia. -zaśmiał się, głaszcząc go po plecach. Po chwili zgasił lampkę, żeby skłonić młodszego do pójścia spać. -A ty? 

-Rozmawiam z Issei'em. O różnych rzeczach, czasami o tym jaki Sasuke jest nienormalny a czasami o tym, że pierogi były pyszne. Albo o muzyce... różnie bywa. -odparł, przymykając oczy. Czuł się coraz bardziej znużony, tym bardziej jak słyszał miarowy oddech a wokół niego była kompletna ciemność. 

-Rozumiem, całkiem ciekawie. -odparł. Nasłuchując jego odpowiedzi, odpowiedziała mu jednak głucha cisza. Uświadomił sobie, że młodszy najzwyczajniej w świecie zasnął. Uśmiechnął się, dając mu buziaka. -Dobranoc maluchu. -sam zasnął, ciesząc się, że samą swoją obecnością mógł mu w czymś pomóc. 

... 

Prawdziwe i główne zwiedzanie świątyń i wiosek miały się odbyć w sobotę. Shu i Issei podróżowali z nie za dużej grupce turystów, prowadzonej przez przewodnika. Był to miły starszy pan, jednak dało się w nim wyczuć dużo energii, bo mimo dość długich tras, prawie w ogóle nie męczył się. Opowiadał o wszystkim w ciekawy sposób, nawet najmłodsi mogli się czegoś nauczyć. Znał i opowiadał o różnych historiach i mitach związanych z tym miejscem, z bogami, ale również historią. Issei był najmłodszym uczestnikiem tej wycieczki, kompletnie mu to jednak nie przeszkadzało. Trzymał się blisko Shu, który w rękach dzierżył aparat oraz jakieś ulotki turystyczne o miejscu, w którym byli. 

-Podoba ci się tutaj? -spytał chłopaka podczas krótkiego postoju przy jednej ze świątyń. Issei odwrócił głowę. 

-Tak, jest bardzo spokojnie. Potrzebowałem czegoś takiego. -uśmiechnął się lekko. Mógł szczerze powiedzieć, że od dawna nie czuł takiego spokoju ducha. 

-No to się cieszę. Lubię chodzić po takich miejscach, ale Eichi jakoś za tym nie przepada. Dlatego miło mieć w tobie kompana. 

-Nawzajem. -odparł upijając łyk wody z butelki. 

-Zapraszam państwa do środka. -przewodnik tymi słowami ogłosił koniec przerwy i wprowadził wszystkich do środka kolejnej świątyni. Turyści, w tym Shu i Issei poszli za nim do sporej wielkości pomieszczenia. Miało dość wysoki sufit i mnóstwo niesamowitych zdobień w typowo japońskim stylu, dopełnianie stanowiły świece i kwiaty. Również obrazy z wyobrażeniami japońskich bożków czy dywany z haftami. -Zapraszam wszystkich do wspólnej, krótkiej medytacji. 

-Na to czekałem. -Shu usiadł na podłodze, a Issei obserwując jego ruchy, powtarzał je. 

-Nie jestem pewny, czy wiem, jak to się robi... -mruknął chłopak, a starszy uśmiechnął się lekko. 

-Skrzyżuj nogi, zamknij oczy i po prostu staraj się o niczym nie myśleć. -powiedział, samemu wykonując te czynności. Ręce położył na swoje kolana i rozpoczął medytację. Issei przez kilka następnych minut starał się jak najbardziej wyciszyć. Nie umiał jednak kompletnie wyłączyć myślenia. W głowie przewijał mu się nikt inny, jak jego brat, za którym nie tęsknił jakoś szczególnie. Cały czas się jednak o niego martwił i prosił, aby nic mu się nie stało podczas, kiedy nie będzie go obok. -Czujesz się zrelaksowany? -szepnął Izumi po kilku minutach. 

-Tak, całkiem to przyjemne. W domu też spróbuję. -odpowiedział mu równie cicho, aby nie przeszkadzać innym. 

-Dziękuję za tę chwilę. Mam nadzieję, że zdołaliście na moment się wyciszyć. -przewodnik tak jak cała reszta opuścili świątynię. Przed nią był bardzo okazały ogród, również odwzorowujący japońskie standardy. Wzdłuż kamiennej ścieżki był ustawiony koszyczek z którego przechodnie brali po jednym ciasteczku z wróżbą. Tak zrobili też Shu oraz młodszy. 

-Co masz? -spytał Kuga w tym samym czasie rozpakowując małą paczuszkę.

-"Miłość jest jak pudełko czekoladek: nigdy nie wiadomo, jaka się trafi."-przeczytał napis z karteczki, a po chwili zjadł swoje ciastko. -Całkiem to prawdziwe. A twoje? 

-"Otrzymałeś od losu największe błogosławieństwo: miłość." -Issei czytając to zdanie przed ostatnim słowem zrobił krótką pauzę. Szczerze, nie umiał pojąć, co te słowa znaczą w jego sytuacji ani kogo dotyczą. -Nie rozumiem... 

-Jeszcze nie musisz rozumieć. Zrozumiesz z czasem, spokojnie. 

-Mam nadzieję, bo czytając taką karteczkę brzmi to dość abstrakcyjnie... 

-Czas ci pokaże, że ta karteczka wcale się nie myli. -uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu. -Idziemy dalej. 

-T-tak. -zawahał się ale po chwili ruszyli w dalszą drogę.  

Zwiedzili jeszcze kilka podobnych miejsc, a także przyłączonych do nich ogrodów. Izumi wybrał naprawdę piękny rejon na taką wycieczkę, Issei był naprawdę zachwycony miejscem, jak i czasem spędzonym na zwiedzaniu lub innych aktywnościach. Po raz kolejny była to chwilowa ucieczka od miejskiego, głośnego zgiełku. Swobodnie rozmawiał z Shu, nie będąc praktycznie ani trochę zestresowanym. Wiedział, że mogą porozmawiać o tym, co zwyczajnie oboje lubią i co im się podoba. Po wyczerpującej wędrówce trwającej niemal do wieczora, udali się do swojego miejsca noclegowego. Było ono połączone z onsenem, czyli mówiąc potoczniej -gorącym źródłem. Oboje wyczekiwali tej chwili niemal od rana. 

W pokoju wypakowali drobiazgi i pamiątki, które nabyli w trakcie zwiedzania. Były tam dwa magnesy, pocztówki, dwa kubki, brelok, który blondyn przyczepił do kluczy od samochodu oraz kilka miejscowych przysmaków do podziału. 

-To co, idziemy do źródeł? -spytał, biorąc ręcznik oraz kluczyk do szafki, który dostał wcześniej. 

-I-idź, zaraz cię dogonię... -Izumi pokiwał głową, wiedząc, że młodszy wyraźnie się stresuje. Rozumiał to jednak w zupełności. -Tylko moment. 

-Dobrze, dam ci chwilę. -odparł, wychodząc z pokoju. 

Kiedy Issei został sam, miał w głowie różne myśli. Oczywiście wiedział, że onseny są miejscami, do których wchodzi się całkowicie nago. To był pierwszy i ostatni fakt, który blokował go przed tym, aby iść od razu. Gdyby był tutaj tylko z bratem, ta sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej i nie czułby takiego zawstydzenia. Z drugiej strony w sierocińcu uczono go, że "nic co ludzkie nie powinno być obce". Dopiero przypomniawszy sobie to stwierdzenie, zebrał w sobie trochę odwagi. Zamknął ich pokój i udał się do odpowiedniej przebieralni. Wyszedł z niej z ręcznikiem przewiązanym na biodrach a rzeczy schował do wyznaczonej szafki. Nikogo nie widział wokół siebie, przez co stres z niego trochę zszedł. Wychodząc już na odpowiednie kąpielisko, oddzielone oczywiście od damskiej części, zobaczył Shu odwróconego do niego plecami i dosłownie nikogo więcej. 

-No chodź, nie będę patrzeć. -odparł Izumi wyczuwając za sobą jego obecność. -Zamknę oczy. 

-No dobra. -chłopak powoli ściągnął swój ręcznik i położył go przy krawędzi. Postanowił zaufać Izumiemu. Powoli wszedł do wody, od razu czując jak bardzo jest ciepła. -Ale przyjemne... 

-Co nie? -uśmiechnął się starszy, zanurzając pod samą szyję. Po chwili młodszy siedział obok niego. 

-Już możesz otworzyć... -mruknął cicho. Starszy posłuchał go i uniósł swoje powieki. Nadal nie spoglądał bezpośrednio na niego, żeby się nie speszył. 

-Wszystko okej? Specjalnie załatwiłem nam na tą godzinę, żebyśmy mogli być sami. Wiem, że wstydziłbyś się przed innymi, więc załatwiłem rezerwację. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. 

-Nie gniewam, wszystko jest dobrze. Po prostu jestem w takim miejscu pierwszy raz i nie do końca wiem, jak się zachować. -zaczął bawić się swoimi dłońmi, aby się rozluźnić. 

-Po prostu odpręż się i rozkoszuj wodą. Nie wiadomo, kiedy znowu nadarzy się taka okazja. 

-Gdyby Ichiru tu był, już zacząłby małpować... -zaśmiał się, próbując znowu pomedytować chociażby przez chwilę. Całkiem spodobała mu się ta czynność mimo, że jeszcze nie do końca wiedział czy robi to dobrze. Wątpił też, że w domu znajdzie na to chwilę, zwłaszcza kiedy tak intensywnie pracowali. Po kilku minutach zerknął na Shu. -To... jak tam? 

-Sympatycznie. Podobała mi się dzisiejsza wycieczka i jedzenie też było dobre. -odpowiedział uśmiechając się lekko. -Szukasz tematu do rozmowy? 

-Tia... 

-Jak ci się podoba nasz pokój? 

-Te złote posążki w kątach są straszne. Bałem się przez nie spać wczoraj, księżyc na nie padał i wydawało mi się, że się ruszają. -fuknął oblewając sobie ciepłą wodą ramiona. Starszy zaśmiał się słuchając jego słów. 

-Bez obaw, ośrodek nie jest nawiedzony z tego mi wiadomo. Nic cię w nocy nie porwie ani nie zje. -uspokoił go. 

-Nie jestem Ichiru, żeby myśleć w ten sposób. Tylko on się boi takich niedorzeczności. -nastolatek spojrzał na swoje odbicie w tafli wody. Było to dość zabawne, bo widząc je, jego grzywka była ułożona w drugą stronę, przez co bardziej przypominał swojego brata. 

-Tęsknisz za nim? 

-Może trochę. Dziwnie nie mieć się do kogo przytulić w nocy, ale przynajmniej mam fokę. -westchnął krótko, czując się już trochę zmęczony. -Dziękuję za ten wyjazd, bardzo mi się podobało. 

-Nie ma sprawy, od tego są wakacje. Od września znowu zacznie się harówka. 

-No tak, niedługo z Ichim skończymy piętnaście lat, ale ten czas leci... -Issei podkulił nogi i oparł łokcie na kolanach. -Ale to chyba jeszcze nie ten wiek, gdzie poczuję się staro. 

-Oczywiście, że nie. Jeszcze cała masa ciekawych rzeczy przed wami. Przez całą naszą czwórką, są to nawet rzeczy, o których byś w życiu nie pomyślał. 

-Na przykład? 

-Pomyślałbyś, że kiedyś będziesz występować na jednej scenie razem z SolidS? 

-N-nie... to brzmi trochę jak słaby żart. 

-No właśnie, a nic przecież nie jest niemożliwe. Zwłaszcza jeśli chodzi o branżę, w której aktualnie dorastamy. Jeśli będziemy odpowiednio pracować i dążyć do celu, wszystko kiedyś się spełni. -Izumi zdawał się być bardzo pewny swoich słów, jednak przykład, który mu podał i jemu zdawał się trochę abstrakcyjny. Issei jednak na razie nie musiał wiedzieć dlaczego. 

-Powinieneś zostać jakimś mówcą motywacyjną. 

-Bez przesady. Po prostu lubię mówić o takich rzeczach, jakoś łatwo mi przychodzą.

-Jeśli taki występ kiedykolwiek dojdzie do skutku, nie będę miał powodów, żeby ci już nie wierzyć albo nie ufać. Obiecuję. 

gorsze od pisania jest tylko sprawdzanie tych rozdziałow... 

Continue Reading

You'll Also Like

194K 6.9K 96
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
1.1M 36K 62
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...
612K 30.9K 59
A Story of a cute naughty prince who called himself Mr Taetae got Married to a Handsome yet Cold King Jeon Jungkook. The Union of Two totally differe...