Pokolenie | Mili Alarcon & Lu...

By coppandmoniika

3.5K 134 47

Młoda, piękna i rozważna, studentka medycyny, przyszła pani doktor - Milagros Alarcon. Młody, przystojny i d... More

1
2
3
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28

4

126 6 8
By coppandmoniika

Lucas

                Zajechałem na parking przy ośrodku treningowym, wysiadłem z samochodu i rozejrzałem się dookoła. Samochodu Nacho jeszcze nie było, wiec wolałem tutaj na niego zaczekać. Musiałem z nim porozmawiać i to bardzo poważnie. Do rozpoczęcia treningu było jeszcze sporo czasu, ale miałem nadzieję, że przyjaciel przyjedzie wcześniej. Odpisałem wtedy na SMSy od siostry, która już od rana musiała sobie ponarzekać na rodziców, a właściwie to na ojca, który wciąż ekscytował się jak małe dziecko tym, że trenuje młodszych, a ja gram w Realu. Tylko dlaczego przy mnie potrafi tylko wszystko krytykować, a do nich mnie chwali i mówi jaki to nie jest dumny? Na końcu jeszcze tylko życzyła mi powodzenia i dodała, że mama zabiera ją na zakupy. Chcą jeszcze dokupić trochę rzeczy do domu i odświeżyć szafę Leny. W końcu od września ma zacząć tu nową szkołę.

Dopiero po jakichś dziesięciu minutach zobaczyłem jak zajeżdża i parkuje tuż obok mnie. Wysiadł z samochodu z szerokim uśmiechem i zdjął okulary przeciwsłoneczne z nosa.

- No cześć. – Podszedł do mnie. – Jak minął wolny dzień?

- Świetnie i wyśmienicie – odpowiedziałem z nutą ironii. – I właśnie dlatego na ciebie czekam... Nie mogłeś mi od razu powiedzieć, że ta laska w sobotę jest od Alarconów?!

- Taki mały żarcik z mojej strony - odparł ze śmiechem.

- Byłby dobry, gdyby nie fakt, że następnego dnia jadłem obiad z nią i jej rodzicami. - Spojrzałam na niego.

- To jednak dobrze, że jej nie przeleciałeś - poklepal mnie po plecach.

- Dzięki, stary... Naprawdę poczułem sie lepiej! - rzuciłem i ruszyłem w stronę szatni.

- No ale o co ci chodzi? - ruszył za mną. - Widziałem jak się na nią patrzysz, dlatego chciałem ci ułatwić zadanie. Nie moja wina, że nie jesteś w guście Mili.

- Najlepiej zapomnij co ci powiedziałem. - Przewróciłem oczami i wszedłem pierwszy. Było już kilkoro z chłopaków. Szybko się przywitałem, ale każdy jakoś zajmował się sobą. - Temat skończony.

- I dobrze, bo inaczej miałbyś przerąbane. Jej brat jest drugim kapitanem, a ojciec asystentem trenera - wyszczerzył się. Nie musi mi tego przypominać, bo doskonale o tym wiem.

- Wiedziałem, że zawsze mogę na ciebie liczyć, Nacho. - Otworzyłem szafkę i zabrałem z niej swoje rzeczy. - Poza tym, nie jest taka jak inne dziewczyny, które wcześniej same do mnie lgnęły.

- Przestań, bo pomyslę, że się zakochałeś - zrobił zdegustowaną minę. - To nie laska dla ciebie.

- W sumie to masz rację... Za spokojna i za święta - zaśmiałem się i Nacho też miał coś odpowiedzieć, ale w tym momencie otworzyły się drzwi i do środka wszedł młody Isco. Czyli to definitywny koniec tematu. Wolę nie ryzykować.

- Cześć chłopaki - przybił z nami piątkę i skierował się na swoje miejsce. Najgorsze było to, że przejął numer po ojcu, a ja po swoim. Siedzieliśmy bardzo blisko, bo 21 było jak na razie wolne.

- Witam przyszłego szwagra - zaśmiał się Nacho i nawiesił na drzwiczkach swojej szafki. - Jak się czuje przyszły pan młody?

- Jest tak dużo rzeczy do zrobienia jeszcze, a ja kompletnie nie mam na to ochoty.. Nie bierzcie ślubu w przyszłości - zaśmiał się, puszczając do nas oczko. Usiadł na ławce i zaczął ściągać buty.

- I teraz pomyśl, że każdy facet mówi to samo przed swoim ślubem - zaśmiał się Fernandez i zaczął przebierać. - Jak dobrze, że mnie jeszcze żadna nie usidliła!

- Czyli to znaczy, że nie masz jeszcze żadnej partnerki na wesele siostry? - zapytał Isco. Ja wciąż siedziałem cicho.

- Ktoś się na pewno znajdzie - machnął ręką.

- To szkoda, bo ja jak zwykle mam problem z Mili - na dźwięk jej imienia o mało nie zakrztusiłem się własną śliną. - Jej facet ją wystawił. Lamentuje, że sama na ślub nie pójdzie!

- Zeswataj ją z kimś.. - powiedział jakby nigdy nic. - Chętnych by pewnie nie brakło - dodał zadziornie, spojrzał na mnie, co mam nadzieje, umknęło Isco i poszedł do łazienki.

Jak na zawołanie do szatni wszedł starszy Alarcon w towarzystwie trenera. Zabawny był fakt, że kiedyś grali razem w Realu i reprezentacji, a teraz znów tu powrócili i mamy nadzieje, że będzie im szło jeszcze lepiej niż kilkanaście lat wcześniej.
- Zajmij się swoją siostrą, bo inaczej zwariuje w tym domu! - podszedł do nas Isco. Kiedy stanęli obok siebie, to stwierdzam, że są naprawdę bardzo podobni.
- Ja zapytam Marco czy by jej nie towarzyszył - odezwał się trener i ruszył w stronę swojego syna. Uprzednio przywitał się ze mną i kilkoma innymi zawodnikami.

- Może lepiej by sama zdecydowała z kim chce iść. Nie chcę jej nikogo narzucać - powiedział młodszy do ojca.
- Synu, ja zrobię wszystko by tylko nie słuchać całe popołudnia, że ona nigdzie nie idzie - popatrzył na niego wymownie.

- Zajmę się tym po degustacji tortu - przewrócił oczami, a jego ojciec głośno się zaśmiał. Mnie te sprawy też śmieszyły, bo nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji. Ślub nie jest dla mnie.
-Panowie.. 10 minut i widzimy się na boisku! - krzyknął Sergio Ramos i razem z swoim asystentem wyszli z szatni.

- Nie masz pojęcia jakie niektórzy mają szczęście, że nie ma tu ich ojców - powieniedział poważnie Junior.

- To akurat prawda - pokiwałem twierdząco głową. - Ale twój nie ma się czego czepiać. Radzisz sobie świetnie.
- Bo od małego latam za piłką - zaśmiał się.

- Jak nasza większość, choć i to nie zawsze pomaga - westchnąłem i zabrałem sie za ubieranie. Po tych dziesięciu minutach razem z resztą ruszyliśmy w stronę boiska i tam czekała mnie niespodzianaka, bo razem z Ramosem i Alarconem stał sobie jeszcze mój ojciec, który też zaraz zaczynał trening na drugim boisku. Jeszcze mi tylko tego brakowało. A już cieszyłem się, że nie ma kto na mnie narzekać...

Zauważyłem, że Isco od razu podszedł przywitać się z moim ojcem, więc głupio byłby gdybym sam tego nie zrobił, więc z przymusu i ja powinienem podejść.

- O! Jest i mój synek - zaśmiał się ojciec i poklepał mnie po ramieniu.
- Tak.. Cześć, tato - uśmiechnąłem się sztucznie. Wczoraj na mnie nakrzyczał, że jestem nieodpowiedzialny, a dzisiaj jestem już ukochanym synkiem. Szkoda, że mama tego nie słyszy. Na pewno by się ucieszyła.

- Dobrze jest ich tu mieć, prawda? - zaśmiał się Ramos, bo właśnie do nas dołączył także Marco.

- Młodych trzeba mieć na oku - zaśmiał się Alarcon, a Junior przewrócił oczami. Chyba też miał dosyć nadopiekuńczych rodziców.

- Bo przecież wciąż mamy po pięć lat - westchnął Marco. - Panowie idziemy stąd - zaśmiał się do nas. I chwała jemu.. Uratował nas. Teraz trzeba było się tylko skupić na ćwiczeniach.



I właśnie za to uwielbiałem swoją siostrę, bo potrafiła coś załatwić nawet nie pytając po co mi to i do czego... To znaczy, czasem sam jej mówiłem, ale to co innego. Lena jest najlepszą siostrą i przyjaciółką. Naprawdę się cieszę, że mam ją blisko. A wracając do tego co załatwiła...
Wypytała podchwytliwie mamę o adres Alarconów. Sam nawet nie wiedziałem dlaczego, ale ciągnęło mnie do właśnie tej świętoszkowatej dziewczyny. Aż dziwiłem się sam sobie.
Wykąpałem się, wypachniłem i założyłem nawet nowe ubrania, po czym pojechałem pod zdobyty adres z nadzieją, że jej rodziców nie będzie.
Zaparkowałem na podjeździe i odetchnąłem z ulgą, bo pod domem nie było żadnego innego pojazdu. Od razu zadzwoniłem do bramki.

Po chwili się otwarła i mogłem wejść do środka. Byłem zdziwiony, że nikt się nie odezwał, więc podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Nie minęła sekunda, a otwarła mi Milagros.
- A już miałam nadzieje, że kamera ześwirowała - przewróciła oczami, opierając się o drzwi. - Ojca nie ma, więc musisz przyjechać później.

- Ale ja nie przyjechałem do twojego ojca, tylko do ciebie - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. - Z twoim ojcem już widziałem się rano. Co za dużo, to niezdrowo - dodałem.

- Mówiłam ci, że masz dać sobie spokój. I to nie jest najlepszy moment na odwiedziny.
- Nie zajmę ci dużo czasu - powiedziałem szybko, a ta westchnęła i otwarła szerzej drzwi, abym mógł wejść do środka. Miała na sobie zwykły top i jeansowe spodenki, ale i tak wyglądała mega seksownie. Chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak działa na facetów.

- Więc mów, o co chodzi? - zapytała, opierając się o komodę. Ja usiadłem sobie na oparciu sofy.
- Chciałbym ci powiedzieć, że oferują swoją kandydaturę na twojego partnera na wesele Isco. Nie chwaląc się, w garniturze wyglądam świetnie - powiedziałem z cwanym uśmieszkiem.

- To miłe.. - lekko się uśmiechnęła. - Ale dopiero co skończyłam rozmawiać z Marco. Był pierwszy - wzruszyła ramionami.
- Z Ramosem? - zapytałem, a ona skinęła głową. Cholera.. Musiał mnie wyprzedzić! Teraz już wiem, dlaczego się tak śpieszył po treningu.

- No tak. Wiem, że tata ma mnie już dość, więc zgodziłam się - odpowiedziała. Widziałem, że jej to nie pasowało, ale z kimś musiała tam iść. - A poza tym.. Ja miałabym iść z tobą? Luke, nie bądź zabawny! - zaśmiała się.

- A co w tym takiego zabawnego? - popatrzyłem na nią.

- Zabawne jest to, że po koszu ode mnie nadal próbujesz szczęścia. - Przewróciła oczami, a ja zacząłem szukać w głowie innych pomysłów jak ją udobruchać. Nie była taka jak inne, więc spora ich część odpadała.

- Może dlatego, że uważam, że warto - spojrzałem na nią, a ona na mnie. Od razu spuściła swój wzrok, więc wiedziałem, że to dobra droga. Ona w końcu też musi się złamać.

- Lucas powinieneś naprawdę odpuścić. Ja kogoś mam...
- Masz tego kogoś kto pozwala takiej dziewczynie samej iść na ślub brata? - Podniosłem się i podszedłem kawałek do niej.

- Wypadło mu coś ważnego - próbowała go tłumaczyć.
- A mnie się po prostu wydaje, że jest zwykłym dupkiem - odparłem szybko i stanąłem naprzeciwko niej. Była ode mnie o wiele niższa i sięgała mi do ramienia.

- Dupkiem to jesteś ty.. Nie znasz ani mnie, ani jego.

- Ty mnie też, a już wyrobiłaś sobie o mnie zdanie - wypomniałem jej.

- Sporo się o tobie słyszało, Asensio. - Spojrzała do góry na mnie.
- To wszystko bajki i plotki tych co mi zazdroszczą. - Uśmiechnąłem się. - To jak, zabierzesz mnie zamiast Marco?

- Nie! - powiedziała dobitnie, a mnie z twarzy zszedł uśmiech. Nie wiem czemu mi tak zależało, aby jej towarzyszyć.. Chyba za bardzo mi się podobała.

- Na pewno nie będziesz się tak dobrze bawić z nim, jakbyś bawiła się ze mną - dodałem jeszcze z lekkim uśmiechem. Nie mogła zobaczyć, że to ona wychodzi z tej potyczki zwycięsko.

- Przynajmniej nie obleje mnie specjalnie wodą..

- Teraz będziesz mi to wypominać do końca życia?
- Nie planuję utrzymywać z tobą kontaktu do końca życia... - Zmierzyła mnie wzrokiem. Ta zadziorność sprawiała, że podobała mi się jeszcze bardziej.

- Oj Milagros.. - pokiwałem głową ze śmiechem.

- Oj Lucas... Mógłbyś już iść, bo mam trochę rzeczy do zrobienia. - Zatrzepotała zalotnie powiekami.

- Zawsze mógłbym pomóc! - zaoferowałem się.

Milagros znów się zaśmiała i zrobiła krok w moją stronę. Była bardzo blisko. Oparła obie dłonie o moją klatkę piersiową i wspięła się na palcach, po czym pochyliła się do mojego ucha.
- Asensio, ja po prostu szukam sposobu by cię znów spławić - zamruczała, a ja wtedy złapałem ją w pasie. Przysięgam, to było automatyczne.

- A ja znów będę próbował się do ciebie zbliżyć - zaśmiałem się.
- I bierz te łapy - warknęła, chociaż widziałam, że cała drży.

- Na pewno? - zapytałem.

- Tak! I przestań testować na mnie swoje tanie chwyty! - zdenerwowała się.

- Chyba jednak nie są takie tanie, skoro działają - mruknąłem do niej i puściłam ją, po czym skierowałem się do korytarza. - Do zobaczenia, Mili!

Mruknęła sobie coś pod nosem, ale już nie dosłyszałem. Może i zgrywała niedostępną, ale znam się na dziewczynach i wiem, że nie jestem jej obojętny. Po prostu boi się przyznać sama przed sobą, że ktoś taki jak ja na nią działa.

Continue Reading

You'll Also Like

438K 10.9K 60
𝐋𝐚𝐝𝐲 𝐅𝐥𝐨𝐫𝐞𝐧𝐜𝐞 𝐇𝐮𝐧𝐭𝐢𝐧𝐠𝐝𝐨𝐧, 𝐝𝐚𝐮𝐠𝐡𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐤𝐧𝐨𝐰𝐧 𝐚𝐧𝐝, 𝐦𝐨𝐫𝐞 𝐢𝐦𝐩𝐨𝐫𝐭𝐚𝐧𝐭𝐥𝐲, 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐫...
1.3M 56.8K 103
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC
244K 7.1K 81
Daphne Bridgerton might have been the 1813 debutant diamond, but she wasn't the only miss to stand out that season. Behind her was a close second, he...
71.7K 2.9K 24
Noah always believed her and Lando were forever, but when he ended things with her to further his racing career it left her heartbroken and alone. I...