26

109 4 0
                                    

LUCAS

                Długo nie odbierałem telefonu od Milagros po konfrontacji z Oscarem. Czułem, że wiedziała o wszystkim, bo zaraz w busie okazało się, że filmik jest w sieci. Już widzę nagłówki w gazetach, że zdobywca bramki pobił kibica przeciwnej drużyny.. Z resztą, miałem to daleko gdzieś. Oscar sam mnie zawołał i próbował wyprowadzić z równowagi. Najpierw mówił o klubie, a za chwilę wyjechał z głupimi tekstami o Mili. Nie wytrzymałem i po prostu mu przywaliłem. Od razu obok pojawili się obaj Alarconowie i mnie odciągnęli. Trener zaprowadził mnie bez słowa do autobusu, więc czekałem na ostre słowa, a w zamian za to pochwalił mnie i dodał, że sam miał ochotę to zrobić. Szkoda tylko, że jego syn tak tego nie widział, bo nadal widziałem chęć mordu w jego oczach.
Gdy tylko wylądowaliśmy w Madrycie, Nacho zaczął męczyć mnie bym oddzwonił do Mili. Wracaliśmy jego samochodem, więc mogłem to zrobić od razu, ale jednak zrobiłem to dopiero gdy się położyłem. Włączyłem komórkę i odebrałam jakieś tysiąc wiadomości. Od Mili, od rodziców, Leny, od wujka, który pewnie miał teraz kocioł przeze mnie... Rodziną zajmę się rano, ale do Mili musiałem oddzwonić i zaryzykować tym, że ją obudzę. Odebrała szybko, tak jakby czekała na telefon ode mnie.

- Lucas, dlaczego wyłączyłeś telefon?! – wykrzyczała na powitanie.

- Bo wszyscy nie dawali mi spokoju - powiedziałem spokojnie.

- Wiesz, że nie podoba mi się to, co zrobiłeś? - Wyobraziłem sobie jak właśnie marszczy brwi. Robiła tak, gdy była z czegoś niezadowolona. Nie odpowiedziałem, więc nastała chwila przerwy. - Co on ci powiedział?

- Nieważne. Nie chcę nawet tego powtarzać - mruknąłem.

- Będę zła, jeśli nie powiesz mi prawdy. I nie żartuje - powiedziała poważnym tonem.

- Milagros, to co powiedział zasługiwało na to, by oberwał. I ja też nie żartuję. Jeżeli to powtórzę, sam będę musiał sobie dać w twarz - jęknąłem. I co? Miałem jej powtórzyć słowo w słowo co mówił o niej jej dawny ukochany? Jak ją nazwał? Wymyślał co robiła?

- Powinnam wiedzieć!

- To do niczego nie jest ci potrzebne.. - próbowałem jakoś ją udobruchać. - Dostał za swoje i tyle. Koniec tematu.

- Przestraszyłam się, po prostu.. - westchnęła. - Przyjedziesz jutro do mnie? - zapytała trochę ciszej.

- Jeśli tego chcesz, to przyjadę - lekko się uśmiechnąłem.

- Chcę - zachichotała. - Uspokoiłeś mnie trochę, więc chyba mogę już iść spać. Ty też powinieneś - przerwała na chwilę. - Boże, Lucas.. Przez to wszystko zapomniałam o golu! Gratuluję!

- Był dla ciebie! - odparłem zadowolony. Ucieszyłem się, że Milagros tak zareagowała. Niby była zła, ale jej przeszło. Oby podobnie było z rodzicami!

- Wiem - szepnęła. - Dobranoc. Do zobaczenia jutro!

- Dobranoc, kochanie - Sam się uśmiechnąłem i rozłączyłem. Położyłem telefon na boku i przytuliłem się do poduszki. Dopiero w tym momencie poczułem jaki byłem zmęczony.




Nie musiałem zrywać się wcześnie rano, by wybrać się na trening, bo mieliśmy dzień wolnego, a następnego trening dopiero popołudniu. Taka wyjątkowo dłuższa przerwa, która każdemu odpowiadała. Zjadłem śniadanie i od razu wybrałem się do rodziców. Musiałem złapać ojca, zanim pojedzie na trening swoich młodszych podopiecznych. Tak mi się udało, że akurat rozmawiali z Igorem przez skype.. Więc dostało mi się zbiorowo. Dopiero później dopuścili mnie do głosu i mogłem się wytłumaczyć. Było ciężko, gdy tak wszyscy na mnie naskoczyli. Jedynie mama jakoś próbowała ich uspokoić. Nawet gdy trochę zamilkli, gdy okazało się, że broniłem Mili, nie poprawiło mi to humoru. Po prostu teraz cały dzień będę chodził naburmuszony. Może wieczorem wyciągnę gdzieś Mili i trochę mi przejdzie, bo i tak później mam do niej pojechać.

Pokolenie | Mili Alarcon & Lucas AsensioWhere stories live. Discover now