B. don't test me || Chanbaek...

By Nidurr

30.4K 3.2K 926

Chanyeol jest skrajnie nieodpowiedzialny, a Baekhyun nic z tym nie może zrobić. Kyungsoo uparcie twierdzi, że... More

0| bohaterowie
1| aszynbecher
2| kamelki
3| ajmer
4| szczoda
5| elwer
6| as
7| gorzoła
8| pila
9| łożarty
10| leje
11| ostuda
12| cesta
13| słepać
14| przepadzity
15| przoć
16| kromflek
17| cygaństwo
18| wartko
19| geburstag
20| strom
21| smolić
22| zowdy
23| bruderszaft
25| szynk
26| cajtung
27| lojfer
28| fajer
29| mantel
30| szlus

24| miechym piźniony

643 78 12
By Nidurr


moodboard - exoshawty.tumblr

miechym piźniony - (reg. śl.) wariat, oszołomiony

Nidurr time:

(miechym piźniony bawi mnie bardziej niż powinno)

Dla tych co nie wiedzą: święta w Korei obchodzi się podobnie jak u nas Sylwestera. Spotkania ze znajomymi, pary zamawiają sobie hotel, rzyganie pod płotem i tak dalej.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

Baekhyun nigdy nie przepadał za klubami, a po tym, co się ostatnio wydarzyło w jednym z nich, wręcz je znienawidził. Nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek do któregoś wejdzie z własnej woli. Jednak zrobił to, uprzednio upewniając się, że to właśnie w tym lokalu będzie tej nocy gościł Chanyeol. Nie wiedział, dlaczego wciąż mu na nim zależy, lecz nie był w stanie tego zmienić, nieważne jak bardzo tego pragnął. Miał wrażenie, jakby ich gra wcale się nie skończyła tamtego wieczoru. Dlatego postanowił walczyć, o coś, co od początku należało do niego.

Kyungsoo oraz Jongin wspólnie uznali, że przecież niczego nie straci. Dzięki im namowom zadzwonił do Sehuna, a następnie przyszedł z nim w to miejsce. Okazało się, że to znaczny błąd. Może nawet jeszcze większy niż poprzednio.

To był inny klub nocny niż ostatnim razem, mniej popularny. Znajdował się bardziej na obrzeżach miasta niż w centrum, przez co sam dojazd zajął im pół godziny. Był również o wiele mniejszy, posiadał zaledwie jedno piętro. Loże były jedynie w wyznaczonych miejscach, a nie wszędzie, tak jak było w uprzednim. Parkiet był niepokaźny, co pomieszczenie upodobniało bardziej do pubu niż klubu.

Zauważył już na wejściu, że ludzi było o wiele więcej, chociaż miał wrażenie, że to jedynie iluzja z powodu wielości pomieszczenia. Obcy mężczyźni oraz kobiety ocierały się o niego, zapewne nawet nie robiąc tego naumyślnie. Głośna muzyka huczała mu w uszach od samego początku, stając się niemal nie do wytrzymania, a buty przy każdym kroku kleiły się do podłogi z powodu rozlanych słodkich drinków. Długość kolejki przy barze zmroziła mu krew w żyłach. Przyjrzał się dokładnie, mrużąc przy tym oczy. Ci ludzie nie czekali na barmanów, lecz po prostu stali i spokojnie pili, zajmując przy tym wszystkie wolne miejsca. Skrzywił się, uświadamiając sobie, że nie ma ochoty być tutaj trzeźwy, lecz nie ma również chęci na przeciskanie się pomiędzy tymi ludźmi. Musiał znaleźć jakiś kompromis, ale nie wiedział, jak ma to zrobić. Czuł się rozdrażniony już na samym początku, a przecież jeszcze nie znalazł Chanyeola.

— Mam nadzieję, że dziś kogoś wyrwę — odezwał się nagle Sehun, wyraźnie szukając kogoś w tłumie. Baekhyun dzięki temu miał wrażenie, że Oh nie szuka byle jakiej osoby, lecz kogoś konkretnego. Spojrzał w tę samą stronę co on, ale nie zauważył nikogo znajomego. Uniósł brew.

— Kogo?

Wzrok Sehuna uświadomił go w tym, że pomylił się w swoich domysłach. Chłopak niedbale wzruszył ramionami odzianymi w białą, elegancką koszulę, po czym przewrócił oczami. Wyglądał naprawdę dobrze, nawet kiedy zachowywał się jak dupek.

— A czy to ważne? Kogokolwiek o ładnej buźce i dobrym tyłku.

Baekhyun się wzdrygnął, słysząc te słowa, ale obrócił się w porę, aby towarzysz nie zauważył jego zdegustowanej miny. Przeszedł kilka kroków, powstrzymując się od krzyknięcia z całej siły, ponieważ ktoś ponownie się o niego otarł. Miał dosyć, a był w pomieszczeniu od zaledwie dziesięciu minut. Nie był w stanie zrozumieć, jak ludzie mogą imprezować co weekend. Na chwilę obecną wydawało mu się to bardziej męczące niż ćwiczenia fizyczne.

Od razu przystanął, kiedy czerwone włosy rzuciły mu się w oczy. Chanyeol siedział w boksie pomiędzy Luhanem a Krisem. Baekhyun zamrugał, nie wierząc własnym oczom. Tak, to był Luhan. Luhan, który siedział zdecydowanie za blisko chłopaka. Luhan, który, niby przypadkowo, chwytał go za nadgarstek, udo, ramię. Luhan. Nikt inny tylko cholerny Luhan.

Luhan, który był jego byłym najlepszym przyjacielem. To z nim Baekhyun imprezował w liceum, pierwszy raz pił alkohol oraz palił zioło. To on podał mu ekstazy oraz zaproponował pierwszą kreskę amfetaminy. To on, jak go później uświadomił Kyungsoo, był źródłem wszelkiego zła w jego życiu. Odcinając się od jego toksycznego charakteru, udało mu się odzyskać siebie.

Luhan był złem wcielonym. Złem, które właśnie złapało Chanyeola mocno za szyję i docisnęło do swojego karku. Głowa chłopaka pozostała tam o wiele za długo, aby uznać to za zwykły, przyjacielski uścisk. Byun odwrócił wzrok, nie będąc w stanie znieść tego widoku.

Luhan próbował zniszczyć go, a teraz złapał się za Chanyeola. To był jakiś koszmar.

— Weź Luhana — zechciał się odezwać, lecz nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. — Zrób to dla mnie. Albo dla siebie. Nieważne. Po prostu to zrób. Proszę, Sehun. Błagam. Odciąg go od Chanyeola.

W rzeczywistości jednak spojrzał na chłopaka, a następnie uśmiechnął się fałszywie. Po chwili zastanowienia złapał go za nadgarstek, ciągnąc w stronę loży, w której siedział Park. Sehun w pierwszym odruchu stał jak słup, jedynie wpatrując się w niego ze zdziwieniem, lecz po chwili sam się wyszczerzył, posłusznie podążając za nim. Pewność siebie biła z jego wyrazu twarzy, a Baekhyun powstrzymał się, aby nie przewrócić oczami. Zamiast tego zjechał swoją ręką z nadgarstka chłopaka na jego dłoń. Ścisnął go mocno, jakby bał się, że mu się wyrwie, a następnie ucieknie. Nie mógł do tego dopuścić. Miał plan, który musiał zrealizować w trybie natychmiastowym.

Wiedział, dzięki poprzedniej rozmowie z Sehunem, że aby dojść do toalet trzeba było przejść przez miejsce, gdzie znajdowały się loże. Dzięki temu nie martwił się, że Park domyśli się, że to było ukartowane. Planował po prostu pociągnąć swojego towarzysza za rękę idealnie przed nosem Chanyeola, a później ewentualnie pocałować go w toalecie w ramach wdzięczności. Nic więcej nie wchodziło w grę.

Sehun jednak oczekiwał czegoś innego. Spokojnie minęli ich boks, kiedy nagle Oh wyrwał dłoń z uścisku i szybko złapał go za biodra, a następnie pchnął na wolny, okrągły stolik. Baekhyun uderzył dosyć mocno, przez co automatycznie wydał z siebie krótki krzyk. Nim spostrzegł, co się dzieje, chłopak całował go po szyi, dłońmi dociskając do blatu. Rozejrzał się wokoło i zauważył, że Chanyeol wpatrywał się w niego ze szczerym zdziwieniem w oczach. Natychmiast zaschło mu w gardle. Znieruchomiał, nie będąc w stanie ani się odezwać, ani odepchnąć chłopaka. Jedynie pół stał, pół siedział, wpatrując się w Chanyeola, który również nie odrywał od niego wzroku.

Kiedy tak się w siebie wpatrywali, a Sehun był zbyt zajęty karkiem Byuna, aby cokolwiek zauważyć, Luhan powoli wstał, a następnie utkwił wzrok w Baekhyunie. Złapał Chana za rękę, uprzednio splatając ich palce, po czym wyprowadził go z loży. Minę miał pokerową, zupełnie jak lalka z porcelany. Park przeniósł na niego wzrok i Byun wiedział już, że to koniec.

Chanyeol był jak głupi piesek. Jeśli patyk przeleci mu przed oczami, to za nim pobiegnie, lecz jeśli tuż po chwili ktoś inny rzuci mu piłkę, to pomknie za nią, zapominając o poprzednim celu. To była jedna z jego licznych wad.

Chanyeol wpatrywał się w Luhana niemal z uwielbieniem. Nawet kiedy ich minęli, to nie oderwał wzroku od niskiego chłopaka, zupełnie jakby nie miał kontaktu z rzeczywistością. Baekhyun w furii odepchnął od siebie Sehuna, który spojrzał na niego ze zdziwieniem, nie rozumiejąc, co się właśnie stało. Zamrugał oczami, próbując się odnaleźć w sytuacji.

— Nie tutaj — warknął. — Wiesz, że nie lubię robić takich rzeczy w klubie.

Ton miał ostry i nieprzyjemny dla ucha, lecz nie przejmowało go to w ogóle. Chciał wzbudzić zazdrość w Chanyeolu, a skończyło się na tym, że to on teraz był wręcz fioletowy ze złości. Nie tak to miało wyglądać. Dodatkowo aktualnie, przez swoją beznadziejną decyzję, miał na głowie napalonego Sehuna. Niech to szlag.

Wtedy jednak Oh przypomniał mu swoim zachowaniem, dlaczego w ogóle kiedykolwiek Byun mu uległ. Uśmiechnął się wyrozumiale, powoli złączył ich palce, a następnie lekko pociągnął chłopaka w stronę baru. Po krótkiej chwili znalazł wolne miejsce, popchnął go delikatnie przed siebie, po czym stanął za nim, umieszczając ramiona przy jego głowie, zupełnie jakby chciał oddzielić od niego cały świat. Baekhyun nie mógł powstrzymać uśmiechu pełnego ulgi. Pierwszy raz od wejścia do klubu poczuł się bezpiecznie.

Sehun kupił im obu po wódce z Red Bullem, a następnie skierował się w stronę wolnego stolika. Wszystko działo się powoli i całkiem spokojnie jak na przepełniony klub. Baekhyun powinien być szczęśliwy, lecz w jego głowie wciąż widniał obraz Chanyeola ciągnącego za rękę przez Luhana.

Natychmiast zmarkotniał. Wbił wzrok w ludzi tańczących na parkiecie, ale ich widok jeszcze bardziej go dobił. Wszyscy wydawali się szczęśliwi oraz zrelaksowani, a on miał ochotę po prostu wrócić do domu, iść spać i najlepiej przespać resztę swojego życia.

— Baekhyun-ah, masz już plany na święta?

Baekhyun z nietęgą miną upił swojego drinka. Skrzywił się, wyraźnie wyczuwając ostry posmak alkoholu. Sam temat również nie wydawał mu się być zbyt interesujący.

— Tak. Kyungsoo oraz jego nowy współlokator. A ty?

Sehun uśmiechnął się tym łobuzerskim uśmiechem, który Byun kochał po pijaku, lecz nienawidził na trzeźwo.

— Kris organizuje domówkę.

W tym momencie Baekhyun uświadomił sobie, że szanse na odzyskanie Chanyeola umarły już dawno. Przechylił szklankę, zerując tym samym alkohol. Sehun z podziwem klasnął w dłonie, a następnie poszedł w jego ślady. Byun spojrzał na jego usta wilgotne od napoju.

— Jeszcze jeden?

Skinął głową, wciąż nie odrywając wzroku. Sehun nie mógł powstrzymać uśmiechu.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

— Święta, święta i po świętach — wymamrotał Kris, machając ręką w nieokreślonym celu i rozglądając się wokoło nieprzytomnym wzrokiem. Tego wieczoru wypił o wiele za dużo, a z racji, że już nie brał narkotyków, które mogłyby podnieść jego odporność na procenty, nie czuł się najlepiej. Był przekonany, że ma mocniejszą głowę, rzeczywistości jednak okazała się inna.

Nie był w stanie zapamiętać teraźniejszej daty, a co dopiero ilości alkoholu, który jest w stanie wypić, dlatego nie miał do siebie wyrzutów dotyczących jego słabego stanu.

— Ja nawet nie mam planów — mruknął Chanyeol, ale w jego głosie nie można było usłyszeć ani grama smutku. Jedynie znużenie obecnym tematem. Nigdy w jego życiu święta nie były niczym ważnym i nigdy też tak ich nie spędził. Często po prostu pił na mrozie, w bramach obcych mu budynków. Zazwyczaj święta spędzał sam lub z nieznajomymi. Nigdy za to nie spędził ich z osobą, którą kocha ani chociaż z przyjacielem, który był mu bliski. Nawet mu na tym nie zależało, dzięki czemu mógł uniknąć corocznego rozczarowania.

Oczywiście, gdyby tylko Jongin chciał spędzić z nim ten dzień, to Park natychmiast by się zgodził, lecz taki pomysł nigdy nie istniał.

— Jeśli chcesz, to możesz jechać ze mną do Chin i spędzimy święta razem — odezwał się Luhan tym swoim obślizłym, chytrym tonem. Chanyeol słysząc to, natychmiast wyszarpnął dłoń z jego uścisku, a następnie chwycił za butelkę piwa stojącą nieopodal.

— Nie, dzięki.

Zignorował jego zdziwione spojrzenie. Kim był Luhan, skoro proponował takie rzeczy mu, praktycznie nieznajomemu chłopakowi? To było niemal przerażające.

Swoich bliskich zawsze wybierał ostrożnie i nie na siłę. Często przekreślał ludzi za ich wady, dlatego Jongin był jego najlepszym przyjacielem — bo w jego głowie był wręcz idealny. Baekhyun również miał w sobie coś, co sprawiało, że nawet jego wady zdawały się po czasie być zaletami. Był chamski na swój uroczy sposób. Egoistyczny, ale przecież miał ku temu powód. Miał w swoim zachowaniu coś, dzięki czemu Chanyeol był nim zainteresowany o wiele bardziej niż kimkolwiek innym. No i nikt nie wkurwiał go tak, jak on. Z taką różnicą, że denerwowanie się na Baekhyuna zawsze po chwili wydawało mu się bezcelowe, bo był świadomy, że i tak za chwilę wszystko będzie dobrze. To była jedyna osoba, z którą tak miał. Jedyny przyjaciel, który mógł go zwyzywać, a on i tak jedyne co by zrobił to roześmiał się, a następnie go przytulił. Jongin się nie liczył, bo nigdy nie byłby w stanie powiedzieć o nim złego słowa. Był na to zbyt uprzejmy.

Luhan za to z każdą minutą zaczynał go drażnić, a on nie miał zamiaru zadawać się z ludźmi, którzy go denerwują. Mógł niszczyć siebie używkami, lecz nadal, gdzieś w głębi duszy, lubił siebie na tyle, by nie męczyć się w nieodpowiednim towarzystwie.

Pociągnął piwo z butelki, wbijając tępo wzrok w Baekhyuna z Sehunem. Piwo spływało powoli, zupełnie jakby chciało mu zrobić za złość. Kolejny duży łyk. Następny. Przechylił naczynie, ale okazało się puste. Zaklął, nawet nie starając się tego zrobić cicho. Luhan na niego spojrzał, ale to go nie uspokoiło, pomimo że przez ostatnie dni Lu potrafił nad nim zapanować nawet bez słów.

Przestało działać, więc ich relacja była przekreślona. Park nie miał już nic do stracenia.

Wstał, po czym rzucił butelkę na podłogę, uprzednio się zamachując. Szkło rozbryzło się po podłodze. Ktoś krzyknął, ale to nie był krzyk Baekhyuna, więc Chanyeol zarzucił sobie na ramiona za dużą skórzaną kurtkę Luhana, a następnie skierował się ku wyjściu. Nic nie powiedział na pożegnanie, nie uważał, aby to było konieczne.

W momencie, w którym marzył, aby to Baekhyun wstał od stołu i za nim pobiegł, a następnie porozmawiał, Kris złapał go za ramię. Zbyt mocno, aby Park mógł to zignorować. Spojrzał na niego pustym, naćpanym wzrokiem. Nie zamierzał się odezwać pierwszy.

Dopóki Kris nie był Baekhyunem, to nie był w stanie niczego w nim zmienić.

— Co ty odpierdalasz? Nigdy więcej nie dostaniesz ode mnie ćpania, bo zachowujesz się jak psychol. Nie musiałeś rozpierdolić tej butelki, do kurwy nędzy!

Był wściekły, lecz na nim nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Czuł się zbyt znieczulony, aby przejąć się atakiem złości swojego kumpla, bo przecież nie mógł nazwać Wu przyjacielem.

— Powinieneś sam coś poodkurzać — powiedział, zbyt cicho i niewyraźnie przez szczękościsk. — Bo inaczej stajesz się kurewsko drętwy.

— Za to ty stajesz się kurewsko agresywny.

Chanyeol zbliżył się do niego na tyle blisko, że zaczęli się stykać klatkami piersiowymi. Uniósł podbródek wysoko, chcąc wyrównać dwa centymetry różnicy pomiędzy nimi. To nie było wiele, ale jako ten niższy czuł się słabszy. Uśmiechnął się kpiąco.

— Ach tak? To wypierdol mi w ryj. Dawaj, widzę przecież, że tego chcesz.

Pragnął, aby Yifan się zamachnął i zrobił mu krzywdę, ale chłopak jedynie pokręcił z politowaniem głową, a w jego wzroku Chanyeol nie był w stanie zobaczyć żadnego pozytywnego uczucia. Spodziewał się, że go to nie ruszy, ale jednak poczuł, jak jego mięśnie się dziwnie kurczą. Szybko odwrócił się na pięcie i skierował się do wyjścia. Kątem oka zauważył, że Baekhyun oraz Sehun gdzieś zniknęli. Wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów z zapalniczką w środku, po czym wyszedł na zewnątrz, prosto w objęcia czarnej nocy.

Odpalił papierosa, mocno zaciągając się dymem i odchylając głowę w tył. Zachwiał się, ale udało mu się utrzymać równowagę i tym samym nie upaść na chodnik. Kurtka Luhana dziwnie ciążyła mu na ramionach, ale nie ściągnął jej. Nie miał ochoty wrócić do klubu, aby ją oddać. Nie był też takim skurwysynem, aby ją zostawić na najbliższym przystanku autobusowym.

Jego serce pękło tej nocy na pół i czuł, że musi znaleźć narkotyki, aby go posklejać chociaż na kilka godzin.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

Tej nocy ręce Sehuna były niemal wszędzie. Błądziły zadziwiająco powoli, zupełnie tak jakby chciały zbadać każdy milimetr jego skóry, a może i nawet wbić się w nią, a następnie tym samym wyryć swoje linie papilarne, znakując go już na zawsze.

Własność: Oh Sehun. Nie dotykać bez zgody właściciela.

Baekhyun był pijany, a to był już czwarty raz, kiedy działy się tego typu rzeczy, ale po raz pierwszy miał wrażenie, że jednak coś jest tutaj nie tak. Coś nie było na swoim miejscu. Zupełnie tak jakby jakiś element układanki upadł na podłogę, a po podniesieniu go okazało się, że jest złamany i już nie pasuje do reszty. A kto wie, może tak naprawdę to nigdy do niej nie pasował.

Odchylił głowę, czując nagłe mdłości. Zakręciło mu się w głowie, a zawartość żołądka zapragnęła znaleźć ujście. W głębi duszy cieszył się, że są już w mieszkaniu, a nie tym ohydnym klubie.

— Poczekaj — powiedział cicho, ledwo co uchylając usta, bojąc się, że jeśli odezwie się normalnie, to ciecz z nich wypłynie. — Będę rzygał.

Chciał go też złapać wtedy za rękę i ją odepchnąć, żeby przestał w końcu dotykać jego pleców, co robił wręcz z dziwną czcią, ale zabrakło mu na to siły. Zerwał się z kanapy, a następnie pobiegł do łazienki.

Ręce Sehuna zawisły w powietrzu, zupełnie tak jakby Baekhyun nadal tam był. Westchnął głośno, a następnie z ociąganiem opuścił je wzdłuż ciała. Po chwili zastanowienia ułożył je sobie na udach. Zauważył też, że nerwowo podrygiwał lewą nogą, ale nawet nie miał ochoty tego zatrzymać. Cierpliwie czekał, aż jego kolega wróci.

Baekhyun zjawił się w sypialni z powrotem za około dziesięć minut, w których czasie Sehun nie robił zupełnie nic oprócz czekania na niego. Byun był dziwnie blady, oczy miał podkrążone, a usta zaciśnięte w wąską linię. Patrzył w bok, uparcie ignorując chłopaka siedzącego na łóżku.

Sehun nie miał odpowiedniego podejścia do ludzi, więc zamiast zauważyć, że coś jest nie tak i wyjść z pomieszczenia, a później z mieszkania, nadal siedział na łóżku, wbijając wzrok w Baekhyuna, chcąc go tym samym zmusić, by w końcu przestał wpatrywać się w ścianę. Chciał za wszelką cenę odzyskać jego uwagę.

Byun z kolei, pomimo że był bezczelny, to również teraz był pijany oraz czuł się okropnie. Wiedział, że zwodził go w klubie, a później posłużył się nim jak zabawką, wymykając się za jego pomocą do domu. Niemal machał nim Luhanowi przed twarzą, chcąc wzbudzić tym samym zazdrość zarówno w nim, jak i w Chanyeolu. Zupełnie jakby chciał krzyknąć „Patrzcie, jakiego przystojnego chłopaka posiadam tej nocy! Patrzcie i podziwiajcie!"

Westchnął ciężko. Chanyeol. To on był powodem, dla którego Baekhyun czuł teraz coś, czego nie odczuwał już od dawna. Wyrzuty sumienia gryzące boleśniej niż cokolwiek innego. Wyżerające go od środka jak larwy.

Park swoim podejściem do życia oraz ludzi sprawił, że się zmienił, chociaż nawet nie zależało mu, aby to zrobić. Dzięki niemu zaczął dostrzegać coś więcej niż tylko czubek własnego nosa. Przestał brzydzić się biedy, skończył denerwować się na wszystko oraz pyskować do kogokolwiek się tylko da. Zaczął szanować ludzi, ale wydawało mu się, że dzięki temu przestał również szanować siebie.

I właśnie dlatego powoli podszedł wtedy do Sehuna, pozwolił się chwycić za biodra, unieść, a następnie położyć na łóżku pod nim.

Continue Reading

You'll Also Like

16K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
104K 8.2K 62
zakończone✔ chat!au paring sope, top!yg model!yg mpreg тell мe all oғ тнe тнιngѕ тнaт мaĸe yoυ ғell aт eaѕe.
84.4K 6.2K 91
Instagramy i wiadomości członków zespołu EXO i BTS. Kto wie może i inne zespoły tu zawitają. Główny paring: ChanBaek Poboczne: Vkook, Hunhan, Namjin
28.7K 2.1K 106
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?