But my heart knows

بواسطة Universer22

438K 26.4K 3.8K

-Nie znamy się. Nie wiesz tego. -Masz rację, nie wiem... ale moje serce wie. المزيد

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
Epilog

59

3.8K 242 92
بواسطة Universer22

-Znowu nie pomyliłaś się w żadnym miejscu. Możesz już przestać ćwiczyć tę piosenkę - mówi Camz, po tym jak po raz kolejny kończę bez żadnej pomyłki - wiedziałam, że łatwo się nauczysz. Moja zdolna księżniczka - całuje mnie w policzek, a następnie odchyla się do tyłu, by położyć głowę na oparciu kanapy.

Przeniosłyśmy się do salonu, gdyż brunetka stwierdziła, że niepotrzebnie będziemy nieść picie do jej sypialni, skoro możemy po prostu wziąć gitarę do salonu. Nie zrezygnowała jednak z siedzenia za mną i obejmowania mnie, dlatego po odchyleniu będę leżeć tyłem na jej klatce piersiowej.

Dotychczas odrzucałam od siebie jakiekolwiek myśli o tym, że mogę coś czuć do brązowookiej. Tłumaczyłam to sobie tym, że jestem jej fanką, więc to nic dziwnego, ani nadzwyczajnego, że tak się przy niej czuję. Ale to koniec. Nie będę się już bronić przed samą sobą i przed tym co czuję. Wiem na pewno, że gdy mnie przytula i daje buziaki w policzek, przechodzą mnie ciarki, gdy nazywa mnie swoją księżniczką, nie potrafię pohamować uśmiechu, a kiedy mnie pocałowała... Czas się dla mnie zatrzymał. Moje serce zabiło tak mocno, że o mało co nie wyskoczyło mi z piersi. Chciałam żeby ten moment nigdy się nie kończył i jestem pewna, że nie miało to nic wspólnego z tym, że jest moją idolką. Wtedy nie myślałam o Camili Cabello, ale o mojej Camz, która się o mnie troszczy, poprawia mi humor i jest zawsze, gdy jej potrzebuję.

-Dzięki Camz. Kiedy nauczysz mnie następnej piosenki? - odkładam gitarę i obracam się przodem do mojej "instruktorki", by być z nią twarzą w twarz.

Camila podnosi się i znów siada prosto z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. Obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie tak, że czubkiem nosa dotyka mojego.

-A kiedy będę mogła cię znów pocałować? - patrzę z przymrużonymi oczami prosto w czekoladowe tęczówki tej szantażystki - no nie patrz tak. Coś za coś kotku - puszcza mi oczko. Chcę mi się śmiać, sama nie wiem z jakiego powodu.

Nie wiem, czy to przez jej słodkie malinowe perfumy, które trochę mnie odurzają, czy przez fakt, że naprawdę chcę ją pocałować, ale bardzo powoli przybliżam swoje usta do jej. Nasze wargi już prawie się stykają, gdy nagle drzwi wejściowe otwierają się z hukiem.

Odskakuję od Camili, gdy do środka wchodzi jakaś wysoka kobieta w średnim wieku. Ma na sobie mega sztywniacki garnitur. Jej włosy, ciemne i długie, związane są w wysokiego kucyka, a oczy zimne, nieprzyjemne. Wygląda na lekko zdenerwowaną. Ja za to jestem niezwykle przestraszona.

-Cabello, co ty odwalasz? - pyta, a jej głos jest jeszcze bardziej oziębły niż spojrzenie. To tak jakby wychowywała się na Antarktydzie. Albo przynajmniej jadła sople podczas podróży do domu Camili.

-Um... ja...

-Camila, co tu się dzieje? Kim jest ta kobieta i czemu tak po prostu wbiła do twojego domu? - szok w moim głosie jest łatwo wyczuwalny.

-Mogę zapytać o to samo. Camila kim jest ta dziewczynka? - czy ten wredny babsztyl właśnie nazwał mnie 'dziewczynką'?

-Shannon, to jest Lauren, moja... - nie dane było jej skończyć, gdyż kobieta jej przerwała.

-Koleżanka. Jest twoją koleżanką i tak zostanie.

-Shannon po co tu przylazłaś? - brunetka ignoruje jej wcześniejszą wypowiedź, co nie ukrywam, trochę mnie zabolało - i jak weszłaś do mojego domu?

-Nie odbierasz telefonu, więc do ciebie przyjechałam, a drzwi były otwarte, więc weszłam. Jestem twoją menagerką, ode mnie masz odbierać.

-Mówiłam ci, że dzisiaj robię sobie dzień wolny od waszych uciążliwych nakazów i wiadomości. Przerwałaś mi randkę, możesz po prostu opuścić mój dom? - widać po brązowookiej, że jest już trochę poirytowana.

-Gdybyś nie robiła sobie głupiego "dnia wolnego" - Shannon robi cudzysłów palcami - wiedziałabyś, że nie masz żadnej randki. Za miesiąc promocja twojej płyty, dlatego od dzisiaj jesteś dziewczyną Hayley Kiyoko. Przestań bawić się w romanse z jakimiś fankami i ubieraj się. Idziesz ze swoją dziewczyną na romantyczną kolację. Puścimy anonimowy cynk o miejscu waszego spotkania, więc zjadą się tam paparazzi. Macie udawać zakochane gołąbeczki. Lepiej się pośpiesz, po takim newsie album będzie się sprzedawał jeszcze lepiej niż ostatni - kończy swoją wypowiedź z parszywym uśmiechem na twarzy.

Dobra, rozumiem coraz mniej. A właściwie, to nic nie rozumiem. Wiem jedynie tyle, że dla mnie to wszystko na pewno nie znaczy nic dobrego.

-Nigdzie z tobą nie idę. Zostaję tutaj z Lauren.

-Podpisałaś kontrakt. Chcesz go stracić przez taką głupotę? - patrzę jak wyraz twarzy Camili zmienia się na zupełnie bezradny - wybieraj, twoja koleżaneczka, czy kontrakt bez którego jesteś jak planeta, która wypadła z orbity i krąży nieregularnie, gdzieś w przestrzeni zupełnie bez celu?

Camila wygląda na załamaną. Nie odzywa się i chyba dobrze, że tego nie robi, bo gdybym usłyszała jej odpowiedź, wybuchłabym płaczem na miejscu. Teraz już wiem jak to jest czuć się jak stara zużyta szmata. Serio myślałam, że jej zależy. Powtarzała mi to milion razy. A nasz pocałunek... nasz pocałunek był niesamowity. Myślałam, że poczuła wtedy to co ja. Jak mogłam się tak pomylić? Wykorzystała to, że od samego początku miała nade mną przewagę będąc moją idolką. Wiedziała, że nie jestem w stanie nawet udawać niedostępnej, bo ją ubóstwiam, więc zabawiła się mną. Musiało ją to śmieszyć, kiedy przychodziła z tych swoich nudnych spotkań i uświadamiała sobie, że gdzieś tam czeka na spotkanie z nią pewna idiotka, która myśli, że w jakimś stopniu serio się dla niej liczy. Śmieszne. Jak mogłam być tak naiwna. Oczywiście, że kiedy przychodzi co do czego, ja nic dla niej nie znaczę.

Czuję już jak wilgotne są moje oczy, ale nie wypuszczę łez. Takiej satysfakcji jej nie dam. Patrzy na mnie z bólem w oczach. Wiem co zaraz powie i nie jestem przygotowana, by to usłyszeć. Jak ona może wciąż tak perfidnie udawać.

-Skończ na mnie patrzeć tym swoim załamanym wzrokiem! - krzyczę i dopiero teraz uświadamiam sobie, że oprócz ogromnego bólu tłamsiłam też w sobie narastający gniew - ty wredna, parszywa manipulantko! Dobrze się bawiłaś wmawiając mi jak to ważna dla ciebie jestem?! Jak się we mnie zauroczyłaś?! Że cokolwiek dla ciebie znaczę?! A ja ci w te wszystkie podłe kłamstwa wierzyłam - ostatnie zdanie wypowiadam niezwykle cicho, bo nie ufam już swojemu głosowi. Wiem, że w każdym momencie mógłby się załamać.

-Lo... - wręcz szepcze, a jej głos się łamie. I po co?

-Nie - przerywam nim zdąży nakłaść mi do głowy więcej kłamstw i oszustw - nie chcę cię nigdy więcej widzieć.

Wręcz rzucam się w stronę wyjścia, biorąc uprzednio swoją torebkę, którą na szczęście odłożyłam na półkę obok drzwi. Zanim wybiegam na ulicę słyszę jeszcze krzyki Camili i Shannon, ale nie skupiam na nich uwagi w żadnym stopniu. Jestem zbyt pochłonięta tym, że zostałam właśnie niewyobrażalnie skrzywdzona przez osobę, która w ciągu kilku lat stała się dla mnie przykładem, kimś niezwykle ważnym, kimś kogo zdanie zawsze brałam pod uwagę zanim zrobiłam cokolwiek. Chciałam nauczyć się patrzeć na świat tak jak robi to ona i zachowywać się w stosunku do ludzi tak jak robi to ona. No jak mogłam być tak głupia?!

Biegnę w stronę mojego domu co raz częściej potykając się o różne śmieci na chodniku, gdyż obraz przede mną jest zamazany przez łzy, które wypełniają moje oczy i spływają strumieniami po policzkach. Obok mnie przejeżdża Shannon w swoim samochodzie. Widać po niej, że jest wkurzona do granic możliwości, ale prawda jest taka, że mam tę babę zupełnie gdzieś. Każdy powinien ponosić konsekwencje za swoje czyny. Tak jak teraz robię to ja.

Czemu to tak boli? Czemu mi to zrobiła? Czemu nie zauważyłam wcześniej? Naprawdę chciałabym dostać odpowiedź choć na jedno z pytań, którymi w tym momencie wypełniona jest moja głowa.

-Lo! - słyszę ten jakże znajomy głos. Czego ona jeszcze ode mnie chce? Niech się wypcha.

Na szczęście jestem już przy moim domu. Wbiegam na ganek i gdy sięgam ręką do klamki zostaję odwrócona i przyciśnięta do drzwi. Camila trzyma moje ramiona co skutecznie krępuje moje ruchy. Szarpię się ale jedyne co z tego wynika, to moja powolna utrata sił. Po chwili poddaję się i po prostu zerkam swoimi zapłakanymi oczami na twarz Camili. Po jej policzkach spływają łzy, a oczy i wyraz twarzy wyrażają jedynie ból, rozpacz i żal. Nie dbam już o to, że widzi mnie w tym stanie, że wie, że wygrała. Wszystko jest już dla mnie obojętne. Po prostu chcę żeby dała mi spokój. Nasze klatki piersiowe unoszą się bardzo szybko, obie wciąż staramy się unormować oddechy.

-Odejdź - mówię wręcz błagalnym głosem.

-Zostań moją dziewczyną.

Co?!

Czy ona sobie ze mnie żartuje? Ma jakiś wstrząs mózgu? Shannon ją pobiła?

-Camila zostaw mnie w spokoju. Po prostu odejdź. Wybrałaś.

Ku mojemu zdziwieniu, dziewczyna odsuwa się zwalniając powoli uścisk na moich ramionach, aczkolwiek nie przerywa kontaktu wzrokowego, który zdążyłyśmy złapać. Gdy stoi krok ode mnie, wyciąga z kieszeni swojej dżinsowej kurtki jakąś kartkę papieru. Rozkłada ją, gdyż była złożona zapewne, by mogła zmieścić ją w kieszeni. Wyciąga ją przede mnie i chwyta z dwóch górnych rogów.

Szkoda tylko, że nie rozumiem dlaczego biegła za mną żeby pokazać mi jakąś kartkę.

-Co to jest? - pytam, bo skoro i tak ma być to nasz ostatni kontakt, nie mam nic do stracenia.

-Moja kopia kontraktu - mówi z rozpraszającym spokojem. Patrzy mi w oczy i nawet nie ośmiela się mrugać. Mija zaledwie kilka sekund po czym pociąga za rogi kontraktu, a w moich uszach echem odbija się dźwięk targanego papieru - wybrałam.

-Żartujesz?

-Powiedziałam Shannon, że z oryginałem mogą zrobić to samo.

-A co z twoją karierą? Z premierą albumu? Z tym wszystkim na co tyle czasu pracowałaś?

-Dostaję wiele różnych propozycji, kwestią czasu jest, kiedy podpiszę nowy kontrakt. A nawet jeśli nie... trudno - rzuca mi pocieszający uśmiech - mogę stracić kontrakt. To nie zmieni tego, że cały czas mogę grać koncerty, czy robić sobie zdjęcia z fanami na ulicy. Moje życie wcale nie zmieni się tak bardzo - chowa porwany papier z powrotem do kieszeni - natomiast... - bierze moje dłonie w swoje, a kciukami robi małe kółeczka po ich zewnętrznej stronie - nie mogę stracić ciebie. Takiej zmiany w moim życiu bym nie wytrzymała. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak by to wszystko wyglądało gdyby ciebie nie było już obok. Stałaś się dla mnie kimś, dla kogo chcę wstać rano chociaż wcale nie muszę i napisać słodką wiadomość na dobre rozpoczęcie dnia, bo wiem, że wstajesz wtedy do szkoły. I przepraszam cię za tę okropną sytuację. Serce mnie boli przez świadomość, że te wszystkie łzy w twoich oczach to moja wina. Nie chcę żebyś kiedykolwiek przeze mnie płakała. Wybieram ciebie. Zawsze wybiorę ciebie. I nawet jeśli za pięćdziesiąt lat ktoś przyjdzie i będzie kazał mi wybierać pomiędzy wszystkim co mam, a tobą, to ja wciąż wybieram ciebie. Mogę się zapłakać na śmierć w ogromnej złotej willi, albo mogę mieszkać z tobą w małym drewnianym domku gdzieś nad morzem i być szczęśliwa. Dlatego... Lauren Michelle Jauregui Morgado czy zostaniesz moim Słońcem, którego światło daje mi nadzieję nawet w najbardziej burzowe dni? Moją księżniczką, o którą będę mogła dbać i się troszczyć i być dla niej oparciem? Moim skarbem, który będę chronić z całych sił nawet za cenę własnego życia? Czy zostaniesz moją dziewczyną? - patrzy na mnie z oczami przepełnionymi nadzieją.

Mam wrażenie, że może usłyszeć jak głośno w tym momencie bije moje serce. Wciąż płaczę, może nawet bardziej niż wcześniej, ale teraz są to łzy czystego szczęścia. Nie wierzę, że ona chce żebym była jej dziewczyną. Wybrała mnie. Postawiła się swojej jędzowatej menagerce i wybrała mnie. Mam ochotę krzyczeć ze szczęścia i chyba nawet bym to zrobiła gdyby nie fakt, że wszyscy ludzie przechodzący ulicą wzięliby mnie za wariatkę.

Nie jestem w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, więc jedynie kiwam głową w górę i w dół, by nie trzymać Camili dłużej w niepewności.

-Tak? - uśmiecha się szeroko, ale po jej oczach widzę, że wciąż jest niepewna.

Kiwam głową jeszcze szybciej z najszerszym uśmiechem w moim życiu, lecz gdy widzę, że dziewczyna wciąż nie jest pewna tego co chcę jej przekazać w stu procentach, postanawiam zrobić coś co zapewne rozjaśni jej sytuację.

Wyplątuję dłonie z uścisku Camili, aczkolwiek nie pozostajemy długo bez kontaktu skóra - skóra gdyż układam dłonie na obu policzkach brązowookiej, a następnie staję na palcach i przyciągam jej twarz do pocałunku.

Jej delikatne wargi poruszają się powoli na moich. Nie jestem w stanie opisać co czuję w tym momencie. To jakby mój żołądek robił fikołki. Układa ręce na mojej talii i przyciąga mnie tak blisko siebie, że pomiędzy nami nie zmieściłaby się nawet kartka papieru. Czuję jak mocno i szybko bije jej serce. Obie wkładamy w ten pocałunek wszystkie nasze uczucia i niewypowiedziane słowa. Zatracam się w jej ustach co raz bardziej i bardziej z każdą sekundą. W końcu odrywam się od niej, by zobaczyć jej piękny uśmiech i przymknięte powieki.

-Tak, zostanę twoją dziewczyną.

Camila podnosi wzrok i obie chichoczemy jak głupie. Z moich oczu wypływa cała rzeka łez, ale to łzy szczęścia, z tymi nie jestem w stanie walczyć. Nawet nie chcę.

Brunetka podnosi dłoń do mojej twarzy i zaczesuje mi kosmyk włosów za ucho. Szczerzę się jak idiotka na ten słodki gest, a dziewczyna ociera moje policzki.

Moja dziewczyna.

______________________________
Cześć wszystkim 😀
Uwielbiam was. Mówiłam wam to już? 😙

Patrzcie sercem, nie tylko oczami 💛

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

139K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
74.7K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
2K 142 14
Akcja dzieje się po Kryzysie na Nieskończonych Ziemach. Lena wie, że Kara jest Supergirl i nienawidzi jej za okłamywanie jej. WAŻNE! Jest to moja pi...
29.9K 1.5K 54
Wednesday Addams i Enid Sinclair to przyjaciółki i współlokatorki, pewnego dnia jednak wszystko się zmieni... - 𝑀𝑜𝑧̇𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑜́𝑏𝑢𝑗𝑒𝑚𝑦? - 𝑧...