B. don't test me || Chanbaek...

By Nidurr

30.4K 3.2K 926

Chanyeol jest skrajnie nieodpowiedzialny, a Baekhyun nic z tym nie może zrobić. Kyungsoo uparcie twierdzi, że... More

0| bohaterowie
1| aszynbecher
2| kamelki
3| ajmer
4| szczoda
5| elwer
6| as
7| gorzoła
8| pila
9| łożarty
10| leje
11| ostuda
12| cesta
13| słepać
14| przepadzity
15| przoć
16| kromflek
17| cygaństwo
18| wartko
19| geburstag
20| strom
22| zowdy
23| bruderszaft
24| miechym piźniony
25| szynk
26| cajtung
27| lojfer
28| fajer
29| mantel
30| szlus

21| smolić

649 84 23
By Nidurr



moodboard - thefaultsinmyaesthetics.tumblr

smolić - (reg. śl.) lekceważyć, zostawić (kogoś, coś w spokoju) dać spokój (komuś, czemuś) np. smolić to wszystko albo smolić go

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

Baekhyun spodziewał się, że będzie źle, ale nie sądził, że aż tak.

Może po części to była również jego wina, mógł się do tego przyznać. Skupił się na studiach zupełnie tak jak rok temu w tym czasie. Profesorowie bezustannie zalewali go wstępnymi terminami egzaminów, poprawkami oraz odrabianiem wykładów i ćwiczeń. Całe jego życie to wtedy były notatki wraz z uczelnią. Nie miał siły ani czasu, by się skupić na Chanyeolu, nieważne jak bardzo chciał, aby było inaczej. Jego przyszłość w końcu była o wiele ważniejsza od teraźniejszości.

Park z kolei wraz z utratą samochodu utracił kontrolę nad sobą. Na uczelni nie bywał praktycznie wcale. Za to zaczął odwiedzać kluby, co było samo w sobie dziwne, bo zazwyczaj lubował się tylko w pubach.

Baekhyuna odwiedzał rzadko, może dwa razy w ciągu całego tygodnia. W czasie jego wizyty praktycznie nie rozmawiali, bo Byun skupiał całą swoją uwagę na nauce, a on, z braku pomysłu, grał na jego konsoli. Wyglądało to tak, jakby na siłę próbowali utrzymać swoją relację na tym samym poziomie co wcześniej. Może gdyby odpuścili i dali sobie czas to wszystko nie skończyłoby się już tamtego wieczoru.

To był całkiem ciepły grudniowy wieczór. Piątkowa noc, w którą Baekhyun uznał, że może sobie odpuścić te kilka godzin i wyjść gdzieś na miasto. Nauka mogła zaczekać, zawsze w końcu została mu jeszcze sobota oraz niedziela. Wiedział, że da radę później nadrobić materiał. Był również świadomy, że odpoczynek mu się przyda.

Uznał, że nie potrzebuje się zapowiadać wcześniej, dlatego napisał mu tylko SMS-a z pytaniem o adres klubu, w którym dziś imprezuje. Odpowiedź dostał po zaledwie dwóch minutach, co uznał za dobry znak. O swój wygląd zadbał już wcześniej, więc od razu wyszedł z mieszkania, uprzednio zamykając go na klucz. Nerwowo poprawił choker, po czym zjechał windą, by wsiąść do taksówki czekającej już pod domem.

Gdyby wiedział, że nie pobędzie tam dłużej niż piętnaście minut, to kazałby kierowcy zaczekać, ale nawet w swoich koszmarach nie przewidział takiego scenariusza, który się wtedy wydarzył.

Klub był okropny. To był jeden z tych dużych budynków, które są pełne tandetnych neonów, dymu z papierosów oraz ohydnie klejącej się podłogi od rozlanych słodkich drinków. Kryjąc obrzydzenie, przeszedł przez korytarz kierujący do jednej z sal. Dzięki tym kilku miesiącom z Chanyeolem, w czasie których odwiedzili wspólnie kilkanaście obskurnych pubów, taki wystrój oraz atmosfera przestały mu przeszkadzać tak bardzo jak wcześniej. Miał wrażenie, że w przyszłości może nawet polubić taki klimat, chociaż wolałby tego uniknąć.

Chanyeola zauważył po zaledwie kilku minutach poszukiwań. Stał przy schodach kierujących do następnej sali. Był w zwykłej czarnej koszulce oraz ciemnych dżinsach. Rozglądał się nerwowo wokoło, co jakiś czas zerkając na telefon i coś na nim pisząc. Baekhyun jednak nie dostał ani jednej wiadomości, co natychmiast wzbudziło jego czujność. Podszedł powoli, z ociąganiem, a Park wydawał się dziwnie zaskoczony jego widokiem. Nie było w jego zachowaniu ani grama radości. Po prostu spojrzał na jego twarz przez chwilę, a następnie wrócił do rozglądania się wokoło, całkowicie go ignorując.

Baekhyun poczuł nagłą chęć, by stamtąd wyjść i z perspektywy czasu żałował, że tego nie zrobił. Zamiast tego zmrużył oczy, a następnie chwycił go za ramię, chcąc zwrócić jego uwagę na sobie. Chanyeol zamrugał kilka razy, jakby wyrwany z transu, po czym uśmiechnął się delikatnie. Po kilku sekundach lekko się zachwiał, na co z zawstydzeniem opuścił wzrok.

— Znowu się schlałeś — zauważył Baekhyun, nawet nie siląc się na to, aby jego głos brzmiał spokojnie. Drażniła go głośna muzyka, kolorowe światła oraz tłumy pijanych ludzi, a najbardziej fakt, że ponownie go widzi w takim stanie.

— Ciebie też miło widzieć — odpowiedział na zarzut z uśmiechem, ale w jego tonie nie było ani krzty optymizmu.

— Chyba żartujesz.

— Ty to powiedziałeś.

Co jakiś czas ktoś wchodził po schodach, a ktoś inny schodził. Baekhyun został kilka razy, zapewne przez przypadek, uderzony ramieniem, co spowodowało, że jego irytacja znacznie wzrosła. Niewiele myśląc, złapał go za nadgarstek, po czym odciągnął kilka metrów dalej, przystając w pobliżu barierek. Kątem oka spojrzał na ludzi tańczących na parkiecie, po czym ponownie utkwił wzrok w chłopaku. Ku swojemu zdziwieniu zauważył, że Chanyeol zdawał się dosyć zniecierpliwiony. Nie przestawał spoglądać na swój telefon, dlatego Baekhyun uznał, że najwyższy czas przejść do rzeczy.

— Wyjdziemy stąd w końcu?

Chanyeol wydawał się być zdziwiony tym pytaniem, czego Byun nie był w stanie zrozumieć.

— Dlaczego mielibyśmy wyjść?

Baekhyun prychnął, czując się, jakby rozmawiał z mało rozumiejącym dzieckiem. Wiedział, że Chanyeol zachowuje się tak zapewne z powodu alkoholu, ale mimo to się zdenerwował.

— No chyba nie myślisz, że będę tu siedział?

Park spojrzał na niego ostrożnie, jakby chciał wybadać, czy za to, co powie, dostanie w twarz. Mimo wszystko postanowił zaryzykować.

— W takim razie, po co przyszedłeś?

— Myślałem, że to oczywiste. W końcu mam wolny wieczór, więc myślałem, że go spędzimy razem. Nie cieszysz się?

Roześmiał się nerwowo w odpowiedzi, po czym ponownie spojrzał na swój telefon, a Baekhyun miał wrażenie, jakby świat się właśnie zatrzymał. Przez chwilę milczeli, aż w końcu Byun wyrwał jego smartfona z dłoni, spoglądając wściekle na to, jak chłopak szybko doskakuje do niego i odruchowo próbuje go wyrwać. Widząc wzrok chłopaka, zrezygnował, opuszczając dłonie, a następnie przeczesał nerwowo włosy palcami.

— Mów, kurwa, o co chodzi — mruknął, trzymając telefon w dłoni. Palce zaciskał na tyle mocno, na ile potrafił, jakby bał się, że Chanyeol będzie próbował go odebrać. Wszystko jednak wskazywało na to, że zrezygnował.

Park spojrzał w górę, czując pustkę w głowie. Dopiero kiedy wszystko sobie poukładał to wziął głęboki wdech. W momencie w którym na niego spojrzał sprawiał wrażenie zdenerwowanego.

— To ty powinieneś powiedzieć mi, o co chodzi. Pytasz mnie o adres, no to myślałem, że chcesz pobawić się ze mną i moimi znajomymi, a tymczasem ty chcesz mnie stąd wyciągnąć. Skąd w ogóle pomysł, że z tobą pójdę? Z nimi umówiłem się szybciej, nie mogę tak po prostu się teraz zwinąć. Zamiast tego możesz do nas dołączyć.

— Wiesz, że nie lubię twoich znajomych — odpowiedział spokojnie Baekhyun, nie uznając tego za nic złego, lecz Chanyeol poczuł się dziwnie. Rzecz jasna był tego świadomy wcześniej, ale dziwnie czuł się, kiedy chłopak przypomniał mu o tym, że nie przepada za ludźmi, których on sam uwielbiał.

— Wiem, ale nie oczekuj, że wybiorę cię zamiast nich. Zapewne by się wściekli. To zabrzmi głupio, ale sam nad tym pomyśl. Pierwsi się ze mną zgadali, to oczywiste, że nie mogę ich teraz kopnąć w dupę.

Baekhyun roześmiał się kpiąco, podchodząc krok bliżej. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Nigdy nie sądził, że on kiedykolwiek powie coś takiego.

— Tak jakby to był pierwszy raz. Ty lubisz wystawiać ludzi i lecieć w chuja, nie udawaj nawet, że jest inaczej. Nie jesteś osobą, która wywiązuje się ze zobowiązań.

Chanyeol przewrócił oczami, ignorując jego kąśliwy ton. Mógł się do niego zwracać, jak tylko chciał oraz mówić co mu ślina na język przyniosła, a on i tak nie planował zmienić swojej decyzji.

— Nie zawsze. Dziś serio odpadam. Jak chcesz, to po prostu do nas dołącz, śmiało — powiedział, po czym wskazał dłonią na górę, a następnie uśmiechnął się przymilnie, jakby chciał go zachęcić. Baekhyun szybko jednak uderzył jego rękę, na co tamten spojrzał na niego ze zdziwieniem i szybko zaczął rozmasowywać sobie bolące miejsce.

— Przyszedłem tu dla ciebie, a nie dla nich, kiedy to zrozumiesz? — zapytał z wyrzutem, ignorując jego wzrok szczeniaka. Chanyeol opuścił rękę, ignorując piekący ból. Dłoń mogła zaczekać.

— A kiedy ty ogarniesz, że się nie wyrwę? To moja ukochana ekipa, nie wystawię ich. Alkohol już się leje, a zielone czeka. Będzie świetnie, za nic tego nie odpuszczę.

Baekhyun potarł skroń, czując, że naprawdę nie da rady go dziś namówić na wspólne wyjście. Przez myśl mu przeszło, że mógł w ogóle nie wychodzić z mieszkania. To była zwykła strata czasu, a przecież samo szykowanie się do wyjścia zajęło mu godzinę. W tym czasie mógł przerobić chociaż część materiału. Spieprzył sprawę, ale niestety był tego świadomy dopiero po fakcie.

— Nienawidzę tego, że straciłeś to cholerne auto. Teraz w ogóle nie masz nad sobą kontroli. Serio wolisz ich ponad mnie?

Chanyeol westchnął ze zniecierpliwieniem, chcąc, aby ta dyskusja w końcu się skończyła. Miał wrażenie, że wciąż powtarza to samo, bo do niego nic nie trafia.

— Jesteście wszyscy dla mnie tak samo ważni. Różnica jest dziś taka, że oni byli pierwsi. Postaw się na moim miejscu, też byś wybrał imprezę u Kyungsoo zamiast mnie.

Byun nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał, ale wszystko wskazywało na to, że Park naprawdę tak myślał. Chwycił się lewą dłonią barierki, bo miał wrażenie, że grunt usunął mu się spod stóp.

— Ty jebany idioto — jęknął. — Ty tępy skurwielu.

Chanyeol zamrugał oczami, zdziwiony jego reakcją. Nie spodziewał się, że chłopak zacznie go wyzywać. Nawet nie zrozumiał, co złego powiedział.

— Słucham? Co ty...

— Jasne, że bym wybrał cię, popierdoleńcu — warknął, natychmiast mu przerywając.

— Ale czemu? To przecież nie ma sensu.

— Bo cię...

W tym momencie ze szczytu schodów rozległ się głośny krzyk, który spowodował, że Baekhyun dokończył szeptem, a Chanyeol, ignorując go, błyskawicznie odwrócił głowę w stronę, z której dochodził głos.

— Chanyeol, idziesz w końcu?! — zawołał Kris, opierając prawą dłoń na biodrze. Tego wieczoru był ubrany cały na biało.

— Idę, zaczekaj chwilę! — odkrzyknął szybko, po czym ponownie zwrócił się do Byuna. — Możesz powtórzyć? Wydarł ryj tak, że nie usłyszałem nic.

— Nie, nie mogę powtórzyć — warknął z wściekłością, na co Park wyrzucił ręce do góry, nie będąc w stanie zrozumieć jego nerwowej reakcji. W tamtym momencie stracił ostatki cierpliwości.

— Kurwa mać, nie mogę cię dziś rozgryźć. Ja po prostu nie jestem w stanie dziś wyjść, a ty zachowujesz się, jakbym zabił ci matkę. Zresztą to nie jest pierwszy raz, kiedy przesadzasz. Lubię cię, Baekhyun-ah, ale nie przysiągłem ci wierności na całą wieczność. Mam prawo pobawić się ze znajomymi, tak samo jak ty. Nikt z nas nie jest przecież nic winny drugiemu. Na następny raz po prostu napisz do mnie szybciej, a wtedy bez problemu wyjdziemy razem.

Baekhyun poczuł się, jakby dostał w twarz, ale wiedział, że jest w stanie nad sobą zapanować. Zamrugał szybko oczami, po czym uśmiechnął się gorzko. Puścił barierkę, na której się wcześniej podpierał.

Uświadomił sobie, że Chanyeol naprawdę zdawał się tego nie rozumieć. Zupełnie tak jakby był zbyt tępy lub wolał udawać, że nie wie, o co chodzi. Byun nie wiedział, która opcja brzmiała dla niego gorzej.

— Miłej zabawy, Park — odpowiedział, tracąc siłę na dalszą dyskusję. Czuł z resztą, że odechciało mu się wspólnego wyjścia.

Chanyeol uśmiechnął się szeroko i z sympatią klepnął chłopaka po plecach, na co ten w odpowiedzi włożył mu telefon do kieszeni. Uprzednio spojrzał na ekran i zauważył jedną wiadomość od Jisoo, co sprawiło, że zaczął rozumieć dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, by zostać. Chciał po prostu odebrać swój prezent urodzinowy od Krisa.

— Dzięki, będzie świetna! Odprowadzić cię do wyjścia? — zapytał, nie zauważając tego, że Baekhyun przed oddaniem mu telefonu zerknął na wyświetlacz.

— Nie trzeba, sam trafię — odpowiedział, nie przestając się sztucznie uśmiechać, a następnie odwrócił się na pięcie, czując się tak, jakby tym gestem spalił za sobą wszystkie mosty.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

— Stary, oby było warto, bo właśnie odesłałem Baekhyuna z kwitkiem — powiedział Chanyeol, siadając w wynajętej uprzednio loży. Kris z szerokim uśmiechem uderzył lekko go w udo, zadowolony z rozwoju sytuacji. Już od samego początku uważał, że Byun w żadnym stopniu nie pasuje do jego kumpla. Spodziewał się, że chłopak poleci za nim jak posłuszny piesek, ale widocznie nie stracił jeszcze rozumu. Czuł dumę z powodu jego postępowania.

— Będzie doskonale! Jak ci Jisoo odpieprzy lap dance to zapomnisz o tym, jak wyglądała jego twarz.

Chanyeol upił łyk piwa, spoglądając na Wu z niedowierzaniem, co go jednak nie speszyło. Zamiast tego przeciągnął palcem po szklanym stoliku, tuż obok swojej szklanki, która zawierała w połowie dopitego Czarnego Rosjanina.

— Sądzisz, że jest aż taka dobra? — spytał, chcąc się upewnić.

— Ona jest nie tyle co dobra, co doskonała! Najlepsza suka, jaką znam!

Park odruchowo prychnął. Wu jak zwykle nadmiernie się podniecał dziewczynami, które później okazywały się zwyczajne, dlatego do samej postaci Jisoo podchodził z dystansem. Musiał przyznać, że była ładna, ale nie zwalała go z nóg.

Podobał mu się jej kolczyk w wardze, mocny makijaż oraz wyluzowanie, które widział na zdjęciach, lecz z wyglądu zbyt przypominała mu Jennie. To była wyższa klasa, a on nigdy nie uważał się za wybitnie przystojnego. Mógł wiele zarzucić swojej twarzy oraz reszcie, dlatego wątpił, by był w jej guście. Gdyby był nią, to wybrałby Krisa.

No, chyba że Wu powiedział jej, że się z nią prześpi pod warunkiem, że zatańczy dla jego najlepszego kumpla. Innej sytuacji nie był w stanie sobie wyobrazić.

— Charakterek też zapewne ma? — zapytał, wracając do rzeczywistości.

Kris się speszył, na co Chanyeol odruchowo zmrużył oczy. Wiedział, że gdzieś musi być haczyk, a on znalazł go szybciej, niż się spodziewał.

— No niby ma — odpowiedział speszony Wu, po czym dopił haustem swojego drinka. Park spojrzał na niego z oburzeniem, od razu wyczuwając kłamstwo.

— Stary, nawet nie żartuj! Jak można tak wyglądać i jednocześnie nie być chamskim, bezczelnym i najgorszym? To się nie łączy. W to ci akurat nie uwierzę. Blefujesz.

Kris uniósł dłonie w geście obrony. W prawej dłoni wciąż trzymał pusty tumbler. Chanyeolowi przeszło przez myśl, że za niedługo dostanie szkłem w twarz, lecz nic takiego się nie stało.

A nawet gdyby to się wydarzyło, to nikt nie były w stanie się za nim wstawić, bo Tao był zbyt zajęty obracaniem jakieś laski, a Minseok wyszedł na zewnątrz po Jisoo.

— Czemu ty do mnie masz pretensje?! Chan, ona jest wredna i tego typu sprawy, ale znam twój typ... Chyba będzie za słaba. Sorry, faktycznie o tym nie pomyślałem.

Chanyeol zaczął obracać swój kufel w dłoni, obserwując, jak jasnozłoty płyn powoli się przemieszcza. Westchnął, nie starając się nawet ukryć tego, że jest zawiedziony. Miał ochotę ulżyć sobie potokiem przekleństw, lecz tego nie zrobił.

To jednak wyjaśniało, dlaczego Jisoo się zgodziła. Nawet nie miała odpowiedniego charakteru, by odmówić Krisowi. Co za idiotyczna sytuacja.

— No to słaby prezent.

— Nie widziałeś jej na żywo, nie oceniaj — mruknął obrażony. — Ale mam coś dla ciebie! Jej to nie wzmocni, ale twoje oczekiwania zmaleją.

Nie czekając na odpowiedź, rozejrzał się wokoło, po czym szybko wyciągnął z kieszeni spodni foliowy woreczek z białym proszkiem. Chanyeol cicho gwizdnął, nachylając się nad stołem. Wu natychmiast rozsypał odrobinę, a następnie doprowadził go do porządku za pomocą swojej karty kredytowej, tworząc tym samym dwie kreski, mniej więcej tej samej grubości oraz długości. Podał Chanyeolowi banknot zwinięty w rulon, a sam użył drugiego.

— Wszystkiego najlepszego i na zdrowie — szepnął, wlepiając wzrok w narkotyk.

Park się uśmiechnął, kiwnął głową, a następnie zaczął powoli wciągać kreskę.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

Continue Reading

You'll Also Like

9.3K 439 20
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
967 143 5
"To moje jedyne marzenie, skąd wiem, że nie umieram? Nie wiem " Gdzie Hoseok jeździ na wózku a jego ostatnim marzeniem jest zachód słońca nad morzem...
57.7K 3.1K 111
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
20.5K 1.1K 16
V: Proszę przestań się ciąć. Jungkook: Zostaw mnie w spokoju. V: Okej. Napisz do mnie jakbyś potrzebował pomocy. ----------- Polish translation || Po...