Szkolny Podrywacz

Bởi vikiiibabe

1.3M 33.2K 25.6K

Fragment: - Nadal jest Tobą zainteresowany? On chyba nadal myśli, że mu sie oddasz i pójdziesz się z nim piep... Xem Thêm

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VII
Rozdział VI
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rodział XXVI
Epilog
News

Rozdział X

45.9K 1.1K 723
Bởi vikiiibabe

Siedziałam przy ognisku razem z Madison i jej chłopakiem, Adamem. Jane poszła gdzieś z Chris'em. Czy tylko ja mam takiego pecha do chłopaków? Westchnęłam i spojrzałam na godzine w telefonie. 23? Ja się tu nudze! Zero muzyki, alkocholu, nic.. To ja mam tutaj robić? Po chwili poczułam szturchnięcie.

- Paris! Co to za laska z Ethan'em? Muszę się jej zapytać, gdzie kupiła tą śliczną bluzkę! - powiedziała podekscytowana.

- Shally, dziewczyna Ethan'a. Są już razem dwa miesiące. Nie wiedziałaś o tym? - sarkastycznie się uśmiechnęłam.

- Ouu, to dlatego cały dzień chodzisz wkurwiona? - spojrzałam na nią z morderczym wzrokiem i po chwili się odwróciłam. W tym momencie zobaczyłam Jonathan'a, z obitą twarzą.

Wstałam z ławki i zaczęłam iść w jego stronę. Kiedy mnie zobaczył, zaczął się wycofywać. Pogoniłam go i chwyciłam za rękę. Wyrwał się i zaczął iść dalej.

- Jonathan! - krzyknęłam, a on nie zareagował. - Musimy porozmawiać.

- Nie mamy o czym. Musiałaś od razu polecieć do Ethan'a? - krzyknął zdenerwowany. - Widzisz jak mnie załatwił?! - pokazał na swoją twarz.

- Nic mu nie powiedziełam! Sam się domyślił, bo widział jak rozmawialiśmy. Wiem to, moja wina. Przepraszam! - zagarnęłam włosy do tyłu i machnęłam ręką. Zaczęłam iść do tyłu. - Chciałam.. Tylko Ci podziękować. - wsadziłam dłonie do kieszeni od kurtki i zaczęłam wychodzić z parku. Mam tego dość, idę do domu.

- Paris, poczekaj. - usłyszałam za sobą głos chłopaka. Odwróciłam się i stanęłam przed nim. - To ja powinienem Cię teraz przepraszać, nie powinienem na Ciebię tak naskakiwać.

- Spoko, nic się nie stało. - wymusiłam lekki uśmiech. - Nudno tu, idziemy gdzieś? - stwierdziłam i pokazam na wyjście z imprezy.

- Jasne. - uśmiechnął się i zaczęliśmy iść.

Rozmawialiśmy na różne tematy, raczej na luzie. Nie chciałam rozmawiać o Ethan'ie, ani o Shally. Próbował, ale od razu zmieniałam temat. Poinformowałam esemesem Madison, że idę do domu. Z Jonathan'em stwierdziliśmy, że pójdziemy na pizze. Jakaś pierwsza lepsza pizzeria, która była po drodze. Można powiedzieć, że spędziłam z nim miły wieczór.

Kontakt się urwał. Minął tydzień, a on nawet na mnie nie spojrzał. Jesteśmy teraz na lotnisku. Usiadłam sobie na krzesełku i oparłam się o osobę, która była za mną. Chyba jej to nie przeszkadzało, więc jebać. Za 30 minut mamy swój samolot. Obok mnie siedzi Madison i Jane, które przeglądają jakieś magazyny o francuskiej modzie. Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam playliste. Szybko ten czas minął i musieliśmy kierować się do samolotu. Wstałam i spojrzałam na osobę, która za mną siedziała. Przestraszona zrobiłam wielkie oczy i zaczęłam iść do tyłu, aby mnie nie zauważył. To był Ethan, jaka ja jestem głupia.

Kiedy weszliśmy do samolotu, każdy zajął już swoje miejsce. Ja ustaliłam, że usiądze z Jonathan'em. Zaczęłam szukać blond czupryny. Jezu, nie widzę go! A co jak zrezygnował, albo zachorował? Popatrzyłam jeszcze raz i wtedy zobaczyłam jak do mnie macha.

- Dalej, Paris! - śmiał się, a ja zaczęłam do niego iść.

- Boże, już się śmiałam, że zrezygnowałeś! - szeroko się uśmiechnęłam i zajęłam miejsce obok niego. Spojrzałam w drugą stronę i niedowierzałam. Musiał tu usiąść Ethan? Lot to chyba przyjrmny nie będzie.

- Zadzwoniłbym. - zaczęliśmy gadać o normalnych, luźnych tematach. Dobrze się z nim dogaduje i nie jest taki nachalny jak Ethan. Nawet mi się podoba.

- Paris, Jane i Madison. - rzekł nasz nauczyciel. Siedzimy w recepcji i czekamy, aż dostaniemy kluczyki do pokoi. - Wasz pokój to nr. 19, na drugim piętrze. - wzięłam kluczyk i zaczęłyśmy iść w stronę windy.

- Widziałyście naszą nauczycielke od francuskiego? - zaczęła się śmiać, Madison. - Była cała w kolorach Francji.

- Czy Ty tylko patrzysz na ubiór? Liczy się też charakter. - prychnęłam pod nosem, a Madison zaczęła się głośno śmiać.

- Myślisz, że dlaczego chodzę z Adamem? Bo to seksiak. - otworzyłyśmy drzwi od pokoju. - Jak Tu jest pięknie! - pokój był z klimatem. Za każdym razem, pokoje są urządzane podobnie. Złote metalowe łóżka, ogólnie jakbyś mieszkała w królewskiej komnacie.

- Śpie od okna! - podbiegłam szybko i zajęłam łóżko. - Hah, frajerki! - zaczęłam się śmiać, kiedy zobaczyłam ich miny. Każda z nas chciała to łóżko, ale ja je zajęłam.

- Ciekawe kto ma pokoje obok! - powiedziała Jane.

- Ja jestem ciekawa kto ma pokój nad nami. - spojrzałam na sufit i zaczęłam się śmiać. - Dostali pokój i już sie pieprzą?

- To niemożliwe. Nie dawali pokojów damsko męskich! - krzyknęła oburzona Madi.

- Geje? - zapytała się blondynka i zaczęła sie śmiać. - Pójde to obczaić.

- Ale chyba jak wrócimy. Teraz mamy iść na obchód po mieście. - ciężko westchnęła Madi i wyszłyśmy z pokoju.

Kiedy bylyśmy już na korytarzu zobaczyłam, że na schodach był Ethan i Shally. Szatyn miał rozczochrane całe włosy, a dzieczyna była cała czerwona. Nie wiem czemu, ale poczułam mocne ukucie w brzuchu.

- Chyba już wiadomo, kto ma pokój nad nami. - powiedziałam cicho do przyjaciółek. Od razu się odwróciły.

- Nie gadaj! - krzyknęła Jane. Wszyscy się na nas spojrzeli. - Gratulacje, kochana! Wiedziałam, że coś was łączy! - zrobiłam wielkie oczy i rzuciła mi się na szyję. Chyba próbuje odwrócić sytuacje. Po chwili pojawił się koło mnie Jonathan. - Jesteście słodcy!

- Ugh, Jane Ty kretynko. - uderzyłam się w czoło.

- O co jej chodzi? - powiedział mi cicho do ucha.

- Wyjaśnie Ci wszystko później. - powiedziałam, kiedy kątem oka zauważyłam, że patrzy się na nas Ethan. - W sumie, po co czekać. - spojrzałam w oczy blondynowi i się przybliżyłam. Pocałowałam go. Jezu, zrobiłam to.

- Paris. - uśmiechnął się. - Co to było?

- Wyjaśnie Ci wszystko później. - powtórzyłam i wtedy zaczęliśmy iść. Byłam już w Paryżu. Mam tutaj rodzine. Wpadniemy do nich od czasu do czasu.

Chodziliśmy już prawie dwie godziny. Jak się mieszka w Paryżu to, tak jak w więzieniu. Dokoła Ciebie są budynki. Mogłoby być więcej tej przestrzeni, ale i tak uważam, że jest tutaj pięknie.

- Moi drodzy, macie czas wolny. Dwie godziny wam chyba wystarczą, co? - zaśmiał się z innymi nauczycielami. Na moich przyjaciółek te dwie godziny miną jak dwie minuty.

Usiadłam sobie na ławce i zaczęłam szukać w torebce telefonu. Nie wiem po co wzięłam wode, ciastka, słuchawki, jakiś krem. Nawet znalazłam cukierki.

- Wy dziewczyny to macie problemy. - zaśmiał się Jonathan. - Możesz powiedzieć co to miało znaczyć? - machnął ręką, a ja się na niego spojrzałam.

- Przepraszam, może nie powinnam. Jane myślała, że jesteśmy parą i po prostu jakoś tak wyszło.

- Czyli ten pocałunek dla Ciebie nic nie znaczył? - zrobiłam wielkie oczy, kiedy zobaczyłam, że najwidoczniej zrobiło mu się przykro.

- Szczerze, to mi się podobało. - wymusiłam lekki uśmiech. Serio mi się podobało, ale teraz czuję się trochę głupio i mam ochotę zapaść się od ziemie.

- Może to nie najlepszy moment, żeby Ci to powiedzieć.Wiem, że jestem durniem i dawno powiniem Ci to powiedzieć. Zakochałem się w Tobie, Paris. - wstanął i podał mi rękę, abym też wstała. Nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Cieszę się! Stanęłam na palcach i znów go pocałowałam. Dobrze się przy nim czuję, jest to dobry chłopak.

Przez te dwie godziny, chodziłam po mieście z Jonathan'em. Kupiłam jakieś tam bryloczki, magnezy i takie pierdoły. Z całą grupą spotkaliśmy się w wyznaczonym miejscu i pojechaliśmy do hotelu. Minęło 20 minut i już byłyśmy w pokoju.

- Myślałam, że Jonathan to przykrywka. - odezwała się Madison, kiedy Jane była w łazience. - Zapomniałaś już o Ethanie? - nie, nadal siedzi mi w głowie, ale jej tego nie powiem.

- Czuję coś do Jonathan'a, a o Ethanie już zapomniałam. - położyłam się na swoim łóżku. - Nie gadajmy o tym, Jane zamówiła pizze. Pójdziesz po nią?

- Nie, ja jestem w piżamie. Proszę, Paris! Nie chce mi się już przebierać. - uklęknęła mi przed łóżkiem i zaczęła błagać. Zaczęłam się śmiać.

- Dobra, pójde. - wychodząc z pokoju jeszcze się śmiałam. Zamknęłam drzwi i zaczęłam wędrować w stronę windy. Cały czas gapiłam się w swój telefon i niezauważyłam, że w kogoś wpadłam. Jaka ze mnie sierota. - Przepraszam, nie zauważyłam Cię. - wyminęłam tą osobę i wcale nie spojrzałam kto to był.

- Następnym razem bardziej uważaj jak chodzisz. - usłyszałam doskonale znany mi głos. Odwróciłam się, a on patrzył na mnie z lodowatym spojrzeniem.

- Masz jakiś problem? Przeprosiłam przecież! - podeszłam krok bliżej i zobaczyłam jak zaciska szczęke.

- Nie mam problemy to tego, że nie umiesz chodzić, tylko do tego, że prowadzasz się z tym frajerem. - powiedział oschle.

- I kto to mówi.. - powiedziałam cicho pod nosem, ale jednak to usłyszał i wyglądał na jeszcze bardziej wkurwionego. - To chyba nie powinno Cię obchodzić. Z resztą, ja tego przed Tobą nie ukrywam, tak jak Ty. Wstydzisz się jej czy co? - podniosłam ton. Zdenerwował mnie. - Zajmij się lepiej Shally.

- To było co innego, Paris. - mocno chwycił mnie za nadgarstek. - Nie powinnaś się z nim spotykać. Nie jest dla Ciebie.

- Bo Ty akurat wiesz to najlepiej! - zaśmiałam się i kiedy chciałam go wyminąć, ścisnął jeszcze bardziej. - Puść mnie.

- Żebyś znów mi uciekła? - zmarszczyłam brwi, za bardzo nie wiedziałam o co mu chodzi, ale zaczął się przybliżać. Swoją drugą położył na moim policzku i szybko mnie pocałował. - Tylko tego chciałem. - oderwał się ode mnie i kiedy się odwrócił, zobaczyliśmy, że na schodach stała Shally.

No to mam przejebane.

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

18.8K 1.4K 29
07.03.2024, 31.03.2024, 03.06.2024 nr 1 w #cars🤎 27.03.2024, 10.04.2024, 23.04.2024 nr 1 w #destiny🤎 Jeśli lubisz książki, w których znajdujesz swo...
132K 5.3K 47
Molly Bennet i Charlie Conley już w dzieciństwie byli nierozłączni, a ich przyjaźń wydawała się niezniszczalna. No właśnie. Wydawała się. Jak się oka...
1M 4.6K 8
Życie Emily zupełnie się rozpada, gdy jej chłopak zostawia ją na dzień przed jej urodzinami. W dodatku na imprezie próbuje on ją ośmieszyć, chwaląc s...
82.2K 1.7K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...