Rozdział XIV

45.1K 1.1K 464
                                    

Dopiero po paru dniach zrozumiałam, co się tak naprawdę stało. Straciłam go, ale na zawsze? Dziś wracamy do domu. Przez ostatnie dni, gdy wszyscy wychodzili na miasta, ja siedziałam w pokoju. Przyzwyczaiłam się do tego. Mówiłam, że nie chce tego robić, a co ja właśnie robie?

- Paris, siedzisz ze mną? - zapytał Ethan, kiedy przechodziłam obok niego w autobusie. - No chodź. - posłał mi zachęcający uśmieszek. Wpuścił mnie od okna, całe szczęście. Kiedy usiadł oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy. - już zasypisz?

- Korzystam póki mogę. W samolocie już nie będzie tak wygodnie. - prychnęłam pod nosem i położyłam nogę na jego kolanach. Zaczął ją gładzić.

- Jeżeli chcesz, możesz siedzieć ze mną. Shally się obraziła na ten cały bal. - zaśmał się. - Możemy zostać przyjaciółmi. - po tym się między nami wydarzyło? O nie nie nie.

- Jasne. - uniosłam głowę do góry i lekko się uśmiechnęłam. Kogo ja oszukuje?

- Nie zależy mi na niej. - przybliżył się do mojej twarzy i zaczął szeptać. - Wole Ciebie. - położył swoją dłoń na moim udzie i zaczął je gładzić.

- Tak nie zachowuje "przyjaciel". Zostaw to zdanie dla siebie. - wzięłam jego rękę, ale on i tak położył ją tam z powrotem.

- Nie moja wina, że jesteś taka.. - zaczął delikatnie całować po szyji, aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Prychnął pod nosem. - działam na Ciebie.

- Wyjade Ci się. - odwróciłam się w jego stronę, co było wielkim błędem. Chwycił mnie za podbródek i pocałował. Jego usta smakowały czekoladą, mogłabym je całować jeszcze dłużej.

- Czyżby? - powiedział z wielkim uśmiechcem i oparł się o moje ramię. - Obudź mnie jak, będziemy na lotnisku. - westchnęłam i nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, nie będę zaprzeczać. To prawda!

-Ethan, do kurwy! Obudź się!! - zaczęłam go szturchać i nic. Boże, jak mu się coś stało przez tą godzine? Wtedy będzie moja wina.

- Mogłabyś mnie inaczej obudzić. - zaczął mamrotać coś pod nosem, kiedy go mocniej szturchałam. Rozciągnął się i wstanął. Czemu cały czas się tak szczerzy?

- Niby jak? - wyszłam z autobusu i i czekałam na reszte grupy. Po chwili szatyn stanął koło mnie.

- A naprzykład tak. - dał szybkiego buziaka, a potem kolejnego. Co on sobie myśli? Nie jesteśmy tu sami! Wszyscy się za nas gapią, a szczególnie Shally. - O wiele lepszy sposób niż bicie.

- Ja Cię wcale nie bije! - uderzyłam go w ramie tak, że skoczyły mi wszystkie kostki, ale on i tak nic pewnie nie poczuł.

- A teraz co zrobiłaś? - zaśmiał się. - Szarpałaś mnie, albo jak kiedyś u Ciebie byłem to zwaliłaś mnie na podłogę, a potem doprowadzałaś do szału. Wolałbym takie rzeczy czynić bez ubrań, Paris. - ostatnie zdanie cicho powiedział mi do ucha.

- Och, Ethan. Opanuj się, nie jesteśmy sami. - zaczęliśmy iść do środka, a on szybko dorównał mi kroku. Włożył swoją rękę do mojej tylniej kieszeni i lekko zganiatał mój tyłek.

- Zawsze możemy być. - chwycił za moją rekę i szybko gdzieś zaczął iść. Wparował do damskiej toalety i zakluczył drzwi. - Już jesteśmy. - opuścił swoją torbe i popchnął mnie na ściane. Chwycił za moje pośladki i uniósł do góry. Zaczął mnie mocno całować.

W tym momencie zaczęłam żałować, że ubrałam bluzkę z dekoltem. Nie mogłam powstrzymać się pocałunków, przeniósł mnie na szafkę z zlewem, więc siedziałam tak, że prawie zleciałam. Jego dłonie spacerowały pod moją koszulką, a ja byłam tak blisko jego, że poczułam jak bardzo się podniecił, co mnie trochę wystraszyło. Dłonią zjeżdżał niżej. Gładził moje nogi, a potem odsunął moją jeansową spódniczke jeszcze bardziej do góry. Nagle poczułam jak dotyka moją przyjaciółkę, aż zgiełam się przerywając pocałunek. Czemu jestem tak bardzo wrażliwa na jego dotyk? Błagam, niech mi ktoś pomoże.

- Spokojnie. Przecież nie zrobię Ci krzywdy. - spojrzał mi w oczy i zobaczyłam ten błysk. Zaczął z powrotem całować i bawić się moją przez majtki. Potem lekko je odsunął i zaczął coraz mocniej ją pieścić. Nie ukrywam, sprawiają mi to jakąś przyjemność. Nawet bardzo. Ostatnim razem, kiedy spędzaliśmy ze sobą czas w taki sam sposób, przyłapał nas mój kuzyn. Mam nadzieje, że tutaj nikt nie wejdzie. Nawet nie zauważyłam, kiedy rozpiął pasek i zamek. Jego wybrzuszenie było ogromne i wiem, że nie będzię chciał zaprzepaścić takiej okazji. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej i jednym zamachem zdjął moją dolną garderobę. Jestem tak podniecona i tak bardzo go chcę, że chyba jestem wstanie zrobić to z nim w toalecie. Mam stracić dziewictwo w toalecie na lotnisku? O mój boże. Rozstawił moje nogi jeszcze szerzej, a on sam lekko spuścił swoje bokserki.

- Przerażona? - spojrzał się na dół i zaśmiał się, zbliżając się do mnie.
.
- Żebyś wiedział jak bardzo. - zarzuciłam swoję ręcę na jego szyję. - Spóźnimy się na samolot.

- Nie psuj tego. - zaczął całować mój dekolt i zmierzać do głównego wejścia. Kiedy już był strasznie blisko, zacisnęłam pięści w jego koszulce. - Nie będzie, aż tak źle.

Zamknęłam oczy i po chwili poczułam jak cały we mnie wszedł. Na początku poruszał się we mnie pomału, ale potem coraz szybciej. Jestem nienormalna. Czemu ja sie mu dałam, mogłam go odepchnać, albo coś. A ja swój pierwszy raz przeżyłam w toalecie.

- Czemu się do mnie nie odzywasz? - od momentu wyjćia z toalety, unikałam jakiejkolwiek z nim rozmowy. Byliśmy już w samolocie, więc na pare godzin będę na niego wskazana. - Paris, zaczynasz mnie denewować. Spojrzałam się na niego jak na idiote i zajęłam swoje miejsce. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam jakieś piosenki. Wyrwał mi telefon z ręki i włożył do tylniej kieszeni.

- Oddaj mi to.

- Po tym wszystkim zamierzasz milczeć? Widziałem, że coś Ci nie pasuje, ale czemu mi tego nie powiedziałaś? - chwycił mnie za rękę.

- Nie dość, że się prawie spóźniliśmy to jeszcze zrobiliśmy to w ubikacji. - powiedziałam szeptem.

- No i co z tego? Paris, na pewno robiłaś to z innymi w gorszym miejscach. - prychnął pod nosem, a ja siedziałam cicho i odwróciłam głowę, w drugą strone. - Spójrz na mnie. - nie zamierzałam się odwrócić, było mi po prostu wstyd. - Spójrz na mnie i powiedz o co Ci tak naprawdę chodzi.

- Co mam Ci powiedzieć? Że jest mi po prostu wstyd, że ten pierwszy raz zrobiłam to w publicznym kiblu? - zrobił wielkie oczy, a po chwili się lekko uśmiechnął. - To nie jest śmieszne, wiesz jak mi jest teraz głupio? Że tak po prostu Ci się dałam?

- Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś? Zrozumiałbym, że nie chcesz.

- Zrozumiałbyś też tam tym razem.

- Wynagrodzę Ci to, obiecuję. - pocałował mnie w policzek. Poczułam jak robi mi się rumieniec. - Cieszę się.

- Z czego? - zmarszczyłam brwi.

- Że to ja byłem tym pierwszym. - lekko palcem dotknął mój nos i obiął ramieniem. Jestem ciekawa co będzie od tego zajścia.

Szkolny Podrywaczحيث تعيش القصص. اكتشف الآن