Należymy do siebie - Korekta...

By Kesi82

263K 6.1K 357

Wciągająca powieść "Należymy do siebie" to pełna emocji podróż przez życie Evy, kobiety sukcesu zmagającej si... More

Prolog
1
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16

2

10.2K 398 13
By Kesi82

EVA

Zakłócone Namiętności

Po uderzeniu Nathaniela moje ciało przypomniało sobie o rzeczywistości, a instynkt samoobrony naprowadził mnie do jednego prostego, fizycznego rozwiązania. Wstrząśnięta, ale zdecydowana, skierowałam pięść w jego kierunku, celując bezlitośnie w nos. Zdałam sobie sprawę, że to moment, w którym musiałam wziąć sprawy w swoje ręce.

Dźwięk zderzenia mojej pięści z jego nosem był wyraźny, a ściana windy musiała być dla niego całkiem solidna. Nath odbił się od niej i opadł na podłogę, zsunął się niemal płynnie, jakby całe zdarzenie zdziwiło go tylko na chwilę. Jego dłonie natychmiast zacisnęły się na twarzy, a krew ciekła im między palcami, malując palce na czerwono.

W pierwszym odruchu chciałam powiedzieć coś ostrego, ale powstrzymałam się, obserwując, jak Nathaniel siedzi na podłodze, trzymając się za twarz. Chwilę trwała cisza, przerywana jedynie odgłosem dzwoneczka, sygnalizującego zatrzymanie windy na moim piętrze.

Nie zamierzałam sprawdzać, czy moje uderzenie przyniosło mu jakieś poważniejsze obrażenia. Zdecydowanie nie chciałam, aby sytuacja przeszła na kolejny poziom. W zaskakujący sposób przyszło mi zaczekać, aż Nath zebrał się do kupy i podniósł na nogi. Miał spojrzenie zaskoczenia, ale także pewną dozę szacunku.

– Odbiło ci! – powiedział z oburzeniem – Złamałaś mi nos! – Wyjęłam z torby paczkę chusteczek i mu rzuciłam.

– Mnie odbiło? Chyba się zagalopowałeś! – darłam się na całą windę – Ostrzegałam cię, byś więcej nie próbował. Ciesz się, że tylko nos ci złamałam, po powinnam urwać ci fiuta przy samych jajach – siedział na podłodze i wycierał nos. Trochę za mocno go uderzyłam, ale zasłużył sobie.

-- Przecież też tego chciałaś – kolejny raz przesadził.

– Słuchaj mnie – podeszłam do niego i złapałam go za koszulę – Jeszcze raz spróbujesz czegoś podobnego, a twoje ciało będą zbierać z ulicy.

– Wybacz, Evo – widać, że się przestraszył.

– Nie wybacz, tylko zapamiętaj to sobie raz na zawsze. Zrozumiałeś? – puściłam go.

– Tak, Evo.

– Nie Evo, tylko panno Morgan. Koniec spoufalania – wkurzyłam się całkowicie.

– Tak panno Morgan – posadzka windy była we krwi.

Winda, w końcu ruszyła.

– No dobra – poprawiłam swój strój – Ja jadę na spotkanie, a ty idź lepiej do lekarza – nie czekałam na jego żadną odpowiedź. Miałam gdzieś, co Nathaniel odpowie. Drzwi się rozsunęły i wysiadłam. Odwróciłam się na chwilę i powiedziałam – Życzę miłego dnia – spojrzał się na mnie wkurzonym wzrokiem. Domyślałam się, co on sobie myślał.

Po wyjściu z windy odetchnęłam głęboko, próbując złapać równowagę. Wiedziałam, że to, co zrobiłam, było ekstremalne, ale w jakiś sposób wyzwalało we mnie energię, którą od dawna tłumiłam. Czułam się, jakbym właśnie wygrała bitwę, choć w rzeczywistości wciąż toczyłam wojnę z własnymi emocjami.

Przeszłam przez korytarz biurowy, ignorując spojrzenia przechodzących obok ludzi. Nie chciałam teraz rozmawiać z nikim, chociaż musiałam przyznać, że trochę bałam się reakcji ludzi na moje zszargane ubranie i widoczne zdenerwowanie.

Ruszyłam ku wyjściu na parking. Wsiadłam do samochodu i odetchnęłam głęboko. Co on sobie myślał, że każdą kobietę mógł traktować jak swoją własność? Tym razem się pomylił. Nie byłam taka jak kilka lat temu. Teraz byłam odważną i twardo stąpającą, dorosłą kobietą. Nie mogłam pozwolić sobie na ponowne załamanie. Powinnam była go zwolnić, ale nie mogłam, jeszcze nie teraz. Na wszystko przyjdzie z czasem.

Spotkanie odbyło się tak, jak powinno. Umowę podpisałam i zadowolona, wracałam do firmy, by podzielić się dobrą nowiną z Samuelem. Powinien być zadowolony, bo zależało mu na tej umowie. Sama się dziwiłam, że tak dobrze mi szło z klientami. Częściej na spotkania chodził mój przyszły teść, ale nie zawsze mu się udawało. Mnie natomiast zawsze. Widocznie coś musiałam mieć w sobie.

Wpadłam do biura, a oczy wszystkich pracowników były skierowane na mnie. Poczułam się dziwnie. Nie wiedziałam, czy miałam coś na twarzy, czy może mój ubiór był brudny. Ignorując spojrzenia, ruszyłam w kierunku mojego biurka, ale zanim zdążyłam do niego dojść, oderwałam się do pracowników.

– Co się tak patrzycie, brudna jestem? – Wszyscy od razu się odwrócili i zajęli pracą. Nikt mi nie odpowiedział.

– W końcu jesteś – Samuelu otworzył drzwi od gabinetu – Udało się? – był bardzo przejęty. Przepuścił mnie w drzwiach i wskazał miejsce, bym usiadła.

– Tak. Tu masz podpisaną umowę – Sam wstał i ucałował mnie w oba policzki.

– Eva, jesteś moim największym skarbem w tej firmie. Bez ciebie już dawno byśmy zbankrutowali – radość sprawiła mu umowa jak dziecku grzechotka.

– Powiedz mi Sam, czemu pracownicy tak dziwnie się na mnie przyglądali? – Bardzo mnie to ciekawiło.

– Podobno pobiłaś naszego nowego pracownika – czyżby Nathaniel pożalił się w pracy.

– Ja? No co ty. Jak mogłabym coś takiego zrobić – nie mogłam przecież powiedzieć prawdy – Samuel, jestem kobietą.

– To samo powiedziałem – usiadł i zaczął przeglądać umowę, sprawdzając, czy wszędzie były podpisy.

– A kto ci o tym powiedział? – Chciałam wiedzieć, kto był donosicielem.

– Chyba Felix – wydukał, pochłaniając te głupie podpisy.

Zastanawiałam się, dlaczego Felix postanowił podsłuchiwać i plotkować.

Felix pracował od początku powstania firmy. Nigdy za mną nie przepadał, a ja za nim. Kiedy dostałam awans i zaczęłam spotykać się z Harrym, to całkowicie szlag go trafił. Ciągle słyszałam plotki na swój temat, które były wyssane z palca. Miałam dosyć jego intryg i manipulacji. Parę razy chciałam go zwolnić, ale zawsze murem stał za nim Harry. Nigdy nie wierzył, że plotki rozsiewał jego przyjaciel. Podobno znali się z czasów szkolnych. Na tej pozycji byłam przegrana. Jednak byłam na tyle wściekła, że postanowiłam sama się z nim rozprawić. Weszłam do swojego biura i usiadłam wygodnie. Zdjęłam szpilki, a nogi położyłam na biurku. Po kilku minutach poczułam się rozluźniona.

- Kristin, możesz poprosić Felixa do mnie? - poprosiłam swoją sekretarkę, spoglądając na nią zdecydowanie.

- Tak, oczywiście – odpowiedziała Kristin, udając się w kierunku biura Felixa.

Kristin pracowała ze mną od siedmiu miesięcy. Nigdy się na niej nie zawiodłam. Zawsze była miła, uczynna i bardzo zależało jej na pracy. Od dwóch lat była szczęśliwą mężatką, a owocem ich miłości był niespełna, roczny Danny. Obydwoje pracowali, a jej matka pilnowała im synka.

Często opowiadała mi o swoim życiu rodzinnym, a ich historię zawsze okraszała uśmiechem. Danny był maleńkim słońcem w ich domu, przynoszącym radość każdego dnia. Kristin zawsze podkreślała, jak bardzo ceni sobie wsparcie męża i swojej teściowej, która z oddaniem zajmowała się wnuczkiem podczas ich godzin pracy. To było piękne połączenie zawodowego zaangażowania i miłości do rodziny, które zawsze robiło na mnie wrażenie.

Wspólne wyzwania i sukcesy na płaszczyźnie zawodowej przynosiły nam jeszcze bliższą więź, a Kristin była nie tylko koleżanką, ale także przyjaciółką. Jej obecność w firmie sprawiała, że atmosfera stawała się jeszcze bardziej serdeczna.

Usłyszałam pukanie, a do gabinetu wkroczyła moja sekretarka z nieco rozbawionym wyrazem twarzy.

- Felix już czeka - powiedziała z uśmiechem.

Widocznie ona też nie była jego wielką fanką. Włączyłam dyktafon i schowałam go ostrożnie w otwartej szufladzie. Potrzebowałam dowodów na jego nieuczciwość wobec mnie.

- Niech wejdzie - przywitałam go z pewnym oburzeniem. Felix pojawił się z głupawym uśmieszkiem na ustach.

- Chciałaś mnie widzieć - z uśmiechem mógłby zdobyć pierwsze miejsce na dowcip roku. Nie musiałam go zbyt długo znosić.

Urodą nie grzeszył. Był starszy ode mnie o pięć lat, ale wyglądał jakby miał dziesięć lat więcej. Okulary i śmieszny wąsik dodawały mu dość niechlujnego wyglądu. Jak zwykłam mówić, każdy wąsik to alfonsik, a w jego przypadku to z pewnością się potwierdzało.

- Siadaj - wskazałam mu miejsce naprzeciwko mnie - Kolejny raz zaszkodziłeś mojej reputacji. Czy nie masz nic lepszego do roboty niż siać plotki?

- Ale o co chodzi? - zagrzmiał oburzony.

- Wiesz doskonale, o co chodzi. To twoje ostatnie ostrzeżenie, Felix, a Harry ci już nie pomoże - moje słowa sprawiły, że rozbawiona uśmiechnęłam się triumfalnie, co tylko jeszcze bardziej irytowało gościa.

- Nie strasz mnie, panno Morgan - próbował mnie zastraszyć, ale zbyt dobrze go znałam. Wstałam od biurka i zbliżyłam się do niego.

- Słuchaj uważnie. Takie żarty możesz robić gdzie indziej, ale nie ze mną - straciłam cierpliwość.

- A co ty zrobisz, paniusiu? Złamiesz mi nos, jak Nathanielowi? - przeszedł sam siebie w bezczelności. To mnie zirytowało do granic wytrzymałości.

- Jeśli na tym ci zależy, to proszę bardzo - nim zdążył zareagować, moja dłoń po raz kolejny tego dnia uderzyła w męską twarz.

- Ty jesteś szalona! - zaczął krzyczeć, trzymając się za policzek.

- Jeszcze raz podniesiesz głos, a powiem, że próbowałeś mnie zgwałcić - tym razem to ja zaczęłam się perfidnie śmiać.

- Nie zrobisz tego - był przestraszony, ale próbował ukryć strach. Jednak moje zdolności aktorskie robiły swoje.

- Chcesz się przekonać? - oderwałam dwa guziki z bluzki - Mam rozerwać dalej?

- Oszalałaś, kobieto! - wstał z fotela i nie oglądając się, wybiegł z gabinetu, zostawiając za sobą zdumioną sekretarkę.

Nie poznawałam samej siebie. Nigdy wcześniej nie przejawiałam takich szalonych i radykalnych pomysłów. Jednak teraz, mając pewność, że ten drań nie będzie mógł mi zaszkodzić, czułam się pewna siebie.

- Evo? Czy on coś ci zrobił? - zaniepokojenie malowało się na twarzy mojej sekretarki.

- Nie, spokojnie. Po prostu wyraźnie powiedziałam Felixowi, że nie ma prawa rozsiewać plotek na mój temat - odpowiedziałam, uśmiechając się zadowolona z samej siebie.

- Bo już myślałam, że coś strasznego zrobił! - odetchnęła z ulgą.

- Moja dłoń zrobiła dobrą robotę, pokazując mu, na co mnie stać - obie zaczęłyśmy się śmiać.

- Świetnie, że to zrobiłaś. Takiemu chamowi trzeba czasem pokazać, gdzie jego miejsce - skomentowała z aprobatą.

- Dokładnie! Teraz niech sobie przemyśli, zanim kolejny raz postanowi komuś zagrozić czy go oczernić - powiedziałam, kierując się ku wyjściu, zamykając za sobą drzwi. Moje kroki były zdecydowane, a pewność siebie towarzyszyła mi aż do samochodu.

Dzisiejszy dzień był jak intensywna walka, jak zacięta konfrontacja z dwoma mężczyznami oraz kluczowy moment podpisywania umowy. Kiedy wreszcie zakończyłam pracę, marzyłam tylko o relaksującej kąpieli, aromatycznej pizzy i butelce czerwonego wina. Z myślą o tym ruszyłam do domu, zatrzymując się po drodze, by nabyć ulubione wino i smakowitą pizzę.

Za kierownicą, z myślami o spokojnym wieczorze w samotności, zaczęłam wracać do domu. Ostatnio Harry był niezwykle uciążliwy, nieustannie pragnąc zbliżeń, podczas gdy moja potrzeba samotności wzrastała. Miałam nadzieję, że wróci do domu późno, pozostawiając mi przestrzeń na relaks.

Zaskoczenie mnie ogarnęło, gdy zobaczyłam samochód Harry'ego zaparkowany przed domem. Nie mogłam uwierzyć, że był w domu tak wcześnie. Moje plany na spokojny wieczór z pizzą i winem zaczęły się rozwiewać. Po wejściu do środka ujrzałam śpiącego mężczyznę z pustą butelką po whisky obok. To był kolejny raz w tym miesiącu, gdy uległ nadużyciu alkoholu, co bardzo mnie martwiło. Jego przyzwyczajenie do alkoholu zaczynało mnie przerażać, a moje stanowisko na ten temat nigdy nie było pozytywne. Harry zdawał się ignorować moje zdanie, bez względu na to, jak często mu je przypominałam.

Podeszłam do niego z mieszanką zaniepokojenia i frustracji. Przykryłam go kocem, ale to działało na mnie jak powtarzający się żart. Kiedy drgnął i otworzył oczy, spojrzałam na niego z wyrazem zirytowania. Czemu zawsze musiałam go kryć tym cholernym kocem? Czy kiedykolwiek zrozumie, jak bardzo mnie to denerwuje?

– Moja piękna Eva – bełkotał.

– Śpij – powiedziałam i skierowałam się w stronę łazienki.

- Nie uciekaj kochanie. Mam na ciebie wielką ochotę.

Po tych intensywnych wydarzeniach Harry bezładnie wybełkotał moje imię, próbując skomplementować mnie w swoim pijanym stanie. W odpowiedzi powiedziałam mu, żeby zasnął, a ja skierowałam się w stronę łazienki, tęskniąc za chwilą spokoju. Jednak w mgnieniu oka poczułam, jak Harry podąża za mną, łapiąc mnie od tyłu.

Jego słowa o wielkiej ochocie i zbliżeniu rozbudziły we mnie jedynie uczucie obrzydzenia. Usta Harry'ego zaczęły ślinić moją szyję, a dłonie błądziły wzdłuż ciała, nie wywołując jednak żadnej przyjemności, lecz jedynie odrazę. Odór alkoholu unoszący się z jego ust podkreślał jedynie nieprzyjemność całej sytuacji. Miałam dosyć tego pieprzonego dnia.

Nie mogłam już znieść kolejnej próby zbliżenia. Odwróciłam się i lekko go odepchnęłam. Harry, nieco niezdarnie, zatoczył się w stronę ściany. W jego oczach pojawiła się fala złości, co mnie przeraziło, bo nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.

– Harry, jesteś pijany. Idź się położyć do łóżka. – powiedziałam do niego bardzo spokojnie, starając się utrzymać dystans między nami.

– Ja jestem pijany? Kolejny raz mi odmawiasz seksu! – krzyknął, a jego oczy iskrzyły złością. Przestraszyłam się, niepewna, jak zareaguje.

– Uspokój się. – zaczęłam kierować się w stronę łazienki, pragnąc tylko chwili spokoju.

– Przepraszam, kochanie, poniosło mnie. – westchnął i pocałował mnie w policzek, po czym skierował się do naszej sypialni.

Odetchnęłam z ulgą. Zmyłam resztki dnia pod prysznicem. Zmęczona całym dniem, poszłam do łóżka i się położyłam, marząc o spokojniejszym jutrze. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Harrym o jego nadużywaniu alkoholu, ale na razie pozwoliłam sobie na chwilę wytchnienia.

Continue Reading

You'll Also Like

4.4K 152 20
To pierwsza część i początek historii naszej głównej bohaterki- Anny, która już jako nastolatka trafiła w niezłe kłopoty, a dokładnie w sam środek wo...
76.4K 3.4K 27
Wchodzę w skrzynkę mejlową, gdzie czeka na Mnie kolejne zlecenie. Otwieram wiadomość i czytam treść 'Witaj Nader, mam dla Ciebie pracę. Będziesz u...
477K 12.3K 60
Znalazłam pracę i jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną. Już nie mogę się doczekać.
20K 1.5K 43
ONA - żyjąca na pełnych obrotach, impulsywna, rodowita Tarnowianka, która nigdy nie wyjechała dalej niż 50 km, choć pracuje w biurze podróży. ON...