Pętla Czasu

By Dan_Can_Fly

45.5K 2.7K 279

Co się stanie, kiedy Bitwa o Hogwart nie skończy się tak, jak przewidywał Harry? Chłopak miał dwa scenariusze... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Ludzie, kocham Was!
Przepraszam
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII

Rozdział XII

984 65 11
By Dan_Can_Fly

Nie wiedział tak naprawdę, kiedy zasnął. Ostatnie, co zapamiętał, to wymyślanie Riddle'owi za to, jakim palantem był. Potem było tylko zmęczenie, po którym nastąpiła ciemność. Jednak jego sen nie był spokojny – oj nie. Przypominał raczej zbiór urywanych drzemek, które przecinały niezrozumiane przez Harry'ego, mgliste sny. Nie tworzyły one jedności, a wybrane fragmenty nie miewały ze sobą nic wspólnego, co sprawiało, że jeszcze trudniej było je zidentyfikować. Nie żeby Harry w ogóle mógł to zrobić, bo większość wyparowała z jego umysłu zaraz po przebudzeniu, pozostawiając po sobie dziwne uczucie niepewności ściskające jego żołądek.

Poruszył się niespokojnie. Obudziły go stłumione głosy, dochodzące gdzieś z dołu. Chwila! Z dołu?

Usiadł gwałtownie, rozglądając się po otoczeniu. Jego okulary zaprotestowały na tak nagłe poruszenie, spadając mu z nosa. Zaklął cicho, zakładając je z powrotem i zamrugał kilka razy. Rozpoznał swój pokój, w którym spał poprzedniej nocy. Zapewne Riddle musiał go przenieść, nie mogąc znieść widoku śpiącego nastolatka w swojej kuchni – nie było innego wyjścia. Merlinie, mógł oddać swoją różdżkę, że zasnął w fotelu, który był na dole!

Z ociąganiem wstał z łóżka, które w tym momencie wydawało mu się  niezwykle wygodne. Wiedział, że było to dość tchórzliwie z jego strony, ale chciał z powrotem rzucić się na nie, po czym ponownie zasnąć, byle nie musieć znowu mierzyć się z Riddle'm. Jednak głosy dobiegające z dołu nie pozwalały mu na to. Jego gryfońska ciekawość znowu dała o sobie znać, nie dając mu upragnionego spokoju. Musiał dowiedzieć się, z kim rozmawia Tom. Domyślał się, że tą osobą jest tajemniczy ktoś, którego przyprowadzić miał mu Ślizgon, a to niestety jeszcze bardziej podsycało jego chęć poznania prawdy. 

Podchodząc do drzwi poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku. Czy to możliwe, że bał się nadchodzącej konfrontacji? Nie, raczej bał się niewiedzy samej w sobie. No i oczywiście tego, że pewnie znowu kogoś zawiedzie, gdyż nie będzie go pamiętać. Nie miał pojęcia, kogo może za chwilę zobaczyć, bo tak naprawdę mógł to być każdy – tutaj mógł się przyjaźnić, a przynajmniej tak się domyślał, że wyglądała ich relacja, z Tomem Riddle'm, więc czy mogło go czekać większe zaskoczenie? Nie sądził. Schodząc cicho ze schodów nawet nie spodziewał się, w jakim zaprzeczeniu trwał.

Im niżej się znajdował, tym wyraźniejsze stawały się głosy, dochodzące najprawdopodobniej z salonu. Dobiegały go fragmenty spokojnej konwersacji, więc domyślał się, że rozmówcy jeszcze nie usłyszeli, że mają dodatkowego słuchacza. Przynajmniej spodziewał się, że gdyby wiedzieli o nim, zaprzestali by swojej rozmowy, aby go powitać. A już na pewno zrobiłby tak Riddle – zawsze nienagannie uprzejmy. Nabrał nagle przemożnej ochoty, aby prychnąć pod nosem, ale nie chciał zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Nim się zorientował, znalazł się tuż obok wejścia do salonu, a rozmowa toczona w pokoju była dla niego całkowicie słyszalna.

– Jestem tego pewien. – Usłyszał odpowiedź na pytanie, które uciekło jego uszom. To niezaprzeczalnie był Riddle. Wszędzie rozpoznałby ten zdecydowany, pewny siebie głos. Tym razem jednak było w nim coś więcej, ale za nic nie mógł rozpoznać tej dodatkowej emocji. Nigdy nie był zbyt dobrym empatą.

– Skoro tak sądzisz. Niedługo pewnie zobaczę to na własne oczy – odpowiedział tajemniczy gość Riddle'a. Harry aż sapnął ze zdziwienia – ten głos... Był znajomy. Wiedział, że musiał już gdzieś go słyszeć, ale nie miał pojęcia gdzie. Nie mógł sobie przypomnieć, do kogo mógł on należeć, nie miał żadnego skojarzenia. Trybiki w jego głowie zaczęły pracować z zawrotną prędkością, próbując znaleźć rozwiązanie zagadki, kiedy właściciel ów głosu odezwał się ponownie: – Och, Tom, chyba nasz gość już się obudził.

Ta uwaga, mimo że rzucona rozbawionym tonem spowodowała, że zarumienił się po koniuszki uszu. Kiedy jego obecność została odkryta wiedział, że nie może dłużej się ukrywać i pozwolił swojej ciekawości wprowadzić się do salonu, odszukując wzrokiem najpierw Riddle'a, a potem tego kogoś, na kogo miał czekać.

Kolejny raz zaniemówił. Co, na Merlina?

Na jednym z brązowych foteli, wygodnie rozłożony, siedział ciemnowłosy chłopak, mniej więcej w ich wieku. Była to jedyna rzecz, która powstrzymywała Harry'ego od rzucenia się na niego. Był tak bardzo podobny, a za razem Harry nie potrafił nie zauważyć drobnych różnic, do kogoś, kogo myślał, że już dawno utracił. Kogoś, kogo śmierć widział przecież na własne oczy.

– Syriusz? – wyszeptał z nadzieją, patrząc lekko zamglonym wzrokiem. Merlinie, nie mógł teraz się rozpłakać! Jednak rosnąca gula w jego gardle najwidoczniej miała inne zdanie na ten temat.

– Ach – westchnął chłopak. Jego sylwetka nagle przygarbiła się, a głos nabrał smutnych tonów. – Blisko, młody. Alphard Black – przedstawił się, po czym wstał, aby podać rękę drugiemu czarodziejowi. 

Kiedy Harry mógł zobaczyć go w całej swojej okazałości, do reszty stracił wiarę w ponowne spotkanie Syriusza. Młodzieniec przed nim był jego bardziej arystokratyczną, poważną wersją, mimo takich samych, psotnych ogników w oczach. Jego sięgające ramion, ciemnobrązowe włosy były bardziej zadbane, nie zniszczone pobytem w Azkabanie, a jego postawa była idealnie wyprostowana, co nie przeszkadzało chłopakowi w poruszaniu się z wrodzoną gracją. Jednak nie była ona tak perfekcyjna i sztywna jak Riddle'a, o nie – było w niej więcej podobieństwa do Syriusza. Jej swoboda musiała być cechą charakterystyczną Blacków.

Mimo wszystko poczuł, jakby w jego piersi osiadł ciężki kamień. Naprawdę miał przez chwilę nadzieję, że znów będzie miał przy sobie Łapę. Odwzajemnił uścisk dłoni, po czym opadł na stojącą najbliżej drzwi sofę, a chłopak, który przedstawił się jako Alphard zajął wcześniej opuszczone miejsce.

– Tom opowiedział mi co nie co o twojej, uh, przypadłości, Harry – zaczął, przy czym skinął głową w stronę Riddle'a, cały czas jednak obserwując Harry'ego. – Domyślam się również, że nie powiedział ci zbyt wiele o sytuacji, w jakiej się znalazłeś – kontynuował, a w jego głosie pojawiła się nutka dezaprobaty, która zniknęła szybciej, niż się pojawiła, kiedy chłopak zauważył karcący wzrok Toma. Zerknął przepraszająco na Gryfona, jednak jedyną odpowiedzią, jaką uzyskał było ostrożne skinienie głową, które uznał za potwierdzenie. 

Westchnął cierpiętniczo – Salazarze, brakowało mu tego niepokornego Gryfona, a kiedy w końcu pojawia się w ich małym świecie ponownie, nic nie pamięta! Tęsknił za ich słownymi utarczkami, a zapewne zanim znów uzyska jego zaufanie minie sporo czasu. Jednak wiedząc, jak czuje się on sam, nie był w stanie wyobrazić sobie, co czuje dziedzic Slytherina. W końcu Harry był jedynym, który odważył się do niego zbliżyć. Jeśli to nie była czysta złośliwość Losu, to nie wiedział, co mogło nią być. 

– Harry... Czy ty cokolwiek pamiętasz? Czy coś wydaje ci się znajome? – spytał. Widząc jednak pojawiające się gromy w spojrzeniu nastolatka dodał szybko: – Cokolwiek, nawet jakiś mały szczegół. Nie pytam o ogóły, przecież wiem, że to raczej niemożliwe.

– Ja... –  Chłopak zawahał się. Nie wiedział do końca, co powiedzieć. Czy jeśli powie prawdę nie zabrzmi głupio? Nie miał ochoty na wysłuchiwanie kolejnych szyderstw skierowanych w jego stronę, a nie był pewny, czy może zaufać temu... Alphardowi? Tak, tak miał na imię. W końcu postanowił, że nie ma sensu niczego ukrywać. Prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw, a wolał, aby stało się to raczej prędzej. – Czasem mam takie wrażenie, że powinienem coś znać, coś wiedzieć, ale nie mam pojęcia skąd. To jest okropne. To... To nie jest moje życie! – wyrzucił. Gdy jego głos niechcący załamał się przy ostatnich słowach, jego policzki gwałtownie zapiekły.

– Rano wydawało się, że jednak coś pamiętasz – wtrącił nagle, jak do tej pory niezwykle cichy, Riddle. Na te słowa Alphard podskoczył zaskoczony, przesuwając niezrozumiałym wzrokiem od jednego czarodzieja do drugiego.

– O co ci chodzi? – warknął Harry, czując narastającą złość.

– Może po prostu udajesz zagubionego? Bawisz się z nami? – rzucił pozornie lekkim tonem, jednak jego postawa zdradzała prawdziwe emocje chłopaka. Pochylił się w stronę Gryfona, niczym drapieżnik obserwujący swoją ofiarę, który czeka na dogodny moment, aby uderzyć. Jego oczy niebezpiecznie się zmrużyły, chłonąc całą sylwetkę nastolatka, poszukując najmniejszej oznaki, która mogłaby potwierdzić jego teorię.

– Żartujesz sobie ze mnie? – sapnął. Nagle zapomniał o całej złości, która gromadziła się w nim od kiedy Riddle postanowił się odezwać. Nigdy nie spodziewałby się, że posądzi go o coś takiego. Przecież to nie miałoby sensu! – Po co miałbym to robić?

– To byłoby całkiem w twoim stylu, Harry – odpowiedział Alphard, wyglądając, jakby nad czymś się zastanawiał. – Wszystko, aby dopiec Tomowi – dodał, kiedy chłopak nie zrozumiał, o co mu chodzi. Riddle tylko delikatnie skinął głową, potwierdzając wypowiedź przyjaciela.

– To trochę przerażające, że wiecie o mnie więcej, niż ja sam – rzucił, pragnąc za wszelką cenę rozluźnić panującą w pokoju, ciężką atmosferę, od której zaczynał się dusić. Wydusił z siebie nawet nerwowy śmiech, ale kiedy nie zauważył, aby podziałało to na jego towarzyszy tylko cicho westchnął. Tak naprawdę nie dziwił się im – sam nie byłby przekonany jego wymuszoną wesołością. – Nikogo nie udaję. Na Merlina, chcę wiedzieć, co tutaj się dzieje!

– Spokojnie, Potter. Nikt z nas ci nie ucieknie, jesteśmy tutaj, żeby ci pomóc. Albo przynajmniej jeden z nas chce ci pomóc – dorzucił złośliwie, spoglądając na Riddle'a. Jedyną odpowiedzią, jaką otrzymał było zgromienie wzrokiem jego osoby. Roześmiał się – już dawno przestało to robić na nim wrażenie. – Więc pytaj, czekamy – zachęcił.

– Och... – zakłopotał się Harry. Mimo faktu, że rozmowa z nowym chłopakiem trwała dopiero parę minut zdążył poczuć do niego sympatię, choć nie wiedział do końca dlaczego. Nie chciał też go urazić, więc postanowił uważnie dobierać słowa. – Właściwie to nie wiem, o co miałbym zapytać. Może po prostu opowiesz mi, jak to wszystko się zaczęło? – podsunął niepewnie.

– Tak, myślę, że to dobry pomysł. – Alphard zauważalnie się ożywił, kiedy przywoływał odległe wspomnienia. Jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu, a ciemne, brązowe oczy zabłyszczały radośnie. – Wiesz, tak się składa, że kiedy trafiłeś tutaj po raz pierwszy, to ja cię znalazłem! – zaczął, dumnie wypinając pierś. Harry nie mógł się powstrzymać i widząc tak jawną wesołość drugiego nastolatka, sam wyszczerzył zęby. – Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie zaskoczyłeś, kiedy na środku ulicy zacząłeś wyzywać Toma na cały głos. Mugole patrzyli na ciebie, jakbyś uciekł z oddziału zamkniętego w Św. Mungu!

W tym momencie Harry już nie wytrzymał i roześmiał się głośno. Oj, zdecydowanie potrafił sobie to wyobrazić! Kiedy z trudem łapał powietrze uświadomił sobie, jak bardzo brakowało mu takiego właśnie rozluźnienia – znów poczuł się, jakby siedział ze swoimi przyjaciółmi i śmiał się z żartów kolegów z Gryffindoru. 

Może mając Alpharda uda mu się znieść całą tę dziwaczną sytuację, a przede wszystkim natrętną osobę Riddle'a?







- - - - -

Cześć!

Udało mi się zdążyć z napisaniem rozdziału, więc nadal utrzymujemy piątkową regułę :D 

Mam nadzieję, że dzisiejsza część umili Wam wszystkim, którzy czekają na święta, ten zabiegany czas, a pozostałym – ten piękny koniec tygodnia :) Wesołych Świąt Kochani! Odpocznijcie, nabierzcie sił na nadchodzącą wiosnę, a przede wszystkim – spędźcie ten czas z bliskimi!

No i tradycyjnie dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem <3 Mimo że nie miałam czasu na nie odpisać, to wiedzcie, że o nich pamiętam i są dla mnie bardzo ważne! Za każdym razem wywołują na mojej twarzy ogromny uśmiech i ciepełko na serduszku :) Dziękuję! <3

Do zobaczenia w następny piątek! c:

Continue Reading

You'll Also Like

52.7K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
5.7K 617 34
"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpi...
22.3K 1.5K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
3.8K 306 16
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...