B. don't test me || Chanbaek...

By Nidurr

30.4K 3.2K 926

Chanyeol jest skrajnie nieodpowiedzialny, a Baekhyun nic z tym nie może zrobić. Kyungsoo uparcie twierdzi, że... More

0| bohaterowie
1| aszynbecher
2| kamelki
4| szczoda
5| elwer
6| as
7| gorzoła
8| pila
9| łożarty
10| leje
11| ostuda
12| cesta
13| słepać
14| przepadzity
15| przoć
16| kromflek
17| cygaństwo
18| wartko
19| geburstag
20| strom
21| smolić
22| zowdy
23| bruderszaft
24| miechym piźniony
25| szynk
26| cajtung
27| lojfer
28| fajer
29| mantel
30| szlus

3| ajmer

1.4K 128 47
By Nidurr


moodboard - exomoodboards.tumblr

ajmer - (reg. śl) wiadro

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

Wrzesień był dla niego przede wszystkim miesiącem poprzedzającym zajęcia na uczelni, więc Baekhyun miał teraz dużo wolnego czasu, który jego znajomi bardzo lubili wykorzystywać. Zazwyczaj naprawdę nie miał nic przeciwko temu, lecz kiedy zadzwonił do niego Jongin to automatycznie zaczął się martwić, bo nadal dobrze pamiętał jego ostatni telefon. Tym razem jednak sytuacja wyglądała inaczej, a spotkanie nie było w żadnej poważnej sprawie. Luźna pogawędka przy kawie, tak przynajmniej określił to jego znajomy. Nie miał żadnego powodu, by odmówić, więc tego nie zrobił. Rzeczywistość wyglądała jednak odrobinę inaczej. Kofeina może i była, lecz atmosfera zdecydowanie nie należała do najprzyjemniejszych. Naprawdę nienawidził takich sytuacji. Nie po to marnował swoje cenne godziny, by teraz czuć się źle.

Z resztą dobrze wiedział, że z chłopakiem siedzącym naprzeciwko wcale nie było lepiej. Postanowił zainterweniować.

— Wszystko w porządku, Kai? — zapytał zmartwiony, bo widok jego kolegi z zaciśniętymi wargami i wzrokiem utkwionym gdzieś w ścianie obok nie był czymś do czego mógł się przyzwyczaić. Nie chciał go widzieć w tym stanie. Kim był przecież chodzącym szczęściem, właśnie do takiego człowieka przywyknął i takiego go chciał widywać. Może wyglądał teraz całkiem gorąco, musiał to przyznać, ale mimo wszystko wolał jak chłopak się uśmiechał. Obecną wersję chciał oglądać jak najrzadziej, a najlepiej to już nigdy w życiu.

— Tak — odpowiedział natychmiast, po czym spojrzał na niego, a ciche westchnięcie wyszło z jego ust. — Po prostu nie podziękowałem ci za pomoc ostatnim razem. No i mam kasę byś mógł ją oddać temu, no... Nawet nie wiem jak ma na imię, nie przedstawił mi się.

Byun spróbował całkowicie powstrzymać swój uśmiech, lecz na marne. Dobrze, że drgnęły mu jednak tylko kąciki ust, a nie wyszczerzył się jak szaleniec, co miał ochotę zrobić. Kontrola nad sobą uratowała mu tyłek w wielu sytuacjach. Teraz też tak było. Nie chciał, by czarnowłosy cokolwiek zauważył.

— Kyungsoo. Tak się nazywa.

Jongin od razu zauważył, że brązowowłosy wymówił to z czułością. Znowu. Zakochane pary są takie urocze, prawda?

— Ładne imię ma twój chłopak — rzucił niedbale, nim zdążył ugryźć się w język.

— Mój kto?

Zaskoczył go tym pytaniem, więc odruchowo wbił w niego wzrok ze zdziwieniem, ale Byun faktycznie wyglądał jakby nie wiedział o co mu chodzi.

— No to twój facet, nie? — zapytał z rezerwą.

— Ach, tak, racja — pokiwał szybko głową. Trochę zbyt gwałtownie, więc czarnowłosy zmrużył oczy patrząc na niego podejrzliwie. Zdecydowanie coś mu tutaj nie pasowało.

— O co chodzi, Baek?

Chłopak jednak tylko machnął dłonią, po czym roześmiał się perliście, chcąc go jak najszybciej zbyć.

— Po prostu jesteśmy ze sobą już tak długo, że czasami o tym zapominam. Tyle. Dwa lata to szmat czasu.

Kai odchylił się na krześle i zastanowił nad jego słowami. To brzmiało całkiem logicznie, gdyby nie jeden fakt, który trochę mu to wszystko przekreślał. Wiedział, że sam do niczego nie dojdzie, więc postanowił wyłożyć kawę na ławę. W końcu niczym nie ryzykuje. Najwyżej tylko chłopak się wścieknie, a on będzie musiał uciekać. Nic wielkiego.

— Dziwna sprawa — powiedział w końcu. — Wydawało mi się, że jakiś miesiąc temu miałeś one-night-stand z Sehunem.

Jego towarzysz pokiwał głową. Nie wyglądał nawet na odrobinę speszonego.

Mówiąc szczerze to ten one-night-stand wcale nie był taki one, lecz zdarzył się wtedy już drugi raz, ale o tym wiedział tylko on i Oh.

— Miałem. Jesteśmy z Soo w otwartym związku.

— Ach. Rozumiem.

Baekhyun uznał temat za zakończony. Zdążył jednak jedynie chwycić swój telefon do ręki, lecz nie dał już rady go odblokować, bo pytanie kolegi skutecznie go zatrzymało i sprawiło, że całą swoją uwagę skupił na nim.

— I on tak po prostu twierdzi, że jest hetero, pomimo, że jest z tobą w związku? Otwartym, co prawda, ale to nadal związek? — W opinii brązowowłosego Jongin brzmiał na bardziej zdziwionego niż powinien być. Od razu zaczęło go to zastanawiać. Pierwszy raz ktoś tak zareagował, a przecież podobne rozmowy przeprowadzał już z kilkoma znajomymi.

W odpowiedzi pokiwał głową, po czym uśmiechnął się, jakby chcąc go zapewnić, że wszystko jest okej, a takie rzeczy są normalne w dwudziestym pierwszym wieku.

— Właśnie tak — dopowiedział.

Kai wziął łyk kawy, a następnie ponownie wbił wzrok w ścianę. Po chwili coś rozjaśniło się w umyśle Baekhyuna. Wydawało mu się, że właśnie poznał powód złego humoru chłopaka. Uznał, że już najwyższy czas coś z tym zrobić.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

To była jedna z typowych, nudnych niedziel, których Kyungsoo przeżył w swoim życiu już wystarczająco wiele. Na tyle wiele, by je skutecznie znienawidzić jakiś czas temu. Ludzie nie lubili poniedziałków, a on nie znosił ostatniego dnia tygodnia. Siedział właśnie na kanapie w swoim mieszkaniu, był już późny wieczór, a obok znajdował się Baekhyun, bawiący się telefonem. Młody miał obecnie o wiele za dużo czasu, więc postanowił go praktycznie całego poświęcić Soo. Tyle, że mężczyzna nie wydawał się być tak zadowolony z tego faktu jak chciałby tego Byun. Powinno mu być przykro, lecz nie czuł się w żadnym wypadku winny.

Od kilku minut jego myśli krążyły wokół życia, które właśnie posiadał. Za kilkanaście godzin musiał ponownie znaleźć się w swojej pracy. Może i ją lubił, może i była całkiem dobrze płatna, ale mimo wszystko mężczyzna nie czuł się usatysfakcjonowany kierunkiem w którym właśnie zmierzał. Od jakiegoś czasu z całej siły próbował znaleźć kobietę, która zostanie jego żoną, lecz na marne. Determinacja wcale mu w tym nie pomagała. Wszystko wskazywało na to, że był zbyt wybredny. No, albo po prostu dziewczyny w obecnych czasach zmieniły się na tyle, by czarnowłosy nie mógł zaakceptować ich wad, nieważne jak bardzo by tego pragnął.

Nie chciał wiele. Za wzór małżeństwa zawsze stawiał przede wszystkim swoich rodziców. Jego matka i ojciec wyprowadzili się około dwa lata temu z tego mieszkania, przepisując mu go na własność, za co był im wdzięczny. Zamieszkali w jakieś wiosce około sto kilometrów od Seulu. Tata już następnego dnia zrobił mamie ogródek, by miała się czym zająć. Wiedział, że zawsze kochała kwiaty, a dawna praca w kwieciarni, którą posiadała jeszcze zanim go poznała, była dla niej wtedy wszystkim. Tym właśnie była dla niego miłość. Kyungsoo też chciał mieć kogoś komu zbuduje ogródek, dom, pożyczy samochód czy też zrobi cokolwiek innego co będzie gestem całkowitego oddania się tej osobie. Wbrew pozorom był w stanie poświęcić naprawdę wiele dla tego uczucia. Tyle, że jeszcze nie znalazł persony, której mógłby to pokazać w nawet najmniejszym stopniu. Jego poprzednie związki kończyły się zanim się jeszcze na dobre zaczęły. Może nie powinien żałować, bo przecież nie były nic warte skoro nie przetrwały, ale właśnie to robił.

Miał dwadzieścia pięć lat, własne mieszkanie w centrum Seulu, pracę, którą lubił, a wolny wieczór spędzał z chłopakiem, który go częściej denerwował niż powinien. Jego rówieśnicy byli już po ślubie, a nawet mieli dziecko w drodze. On jedyne co posiadał to kredyt na samochód. To była jego osobista porażka.

No ale Soo zawsze był perfekcjonistą. Wystarczyło, że jedna rzecz została naruszona, a on już był niezadowolony. Nie liczyły się poprzednie dobra - coś nie pasowało do układanki, więc automatycznie reszta też była spieprzona. Nie lubił swojego charakteru. Nie lubił siebie. Nie lubił swojego życia.

Byuna też powoli przestawał lubić.

— Baekhyun, nie możesz zachowywać się przy swoich znajomych jakbyśmy byli parą, do cholery. Mnie to już nie bawi. Nigdy mnie to nie bawiło — zreflektował się. Chłopak spojrzał na niego uważnie, jakby nie rozumiejąc dlaczego się czepia.

— No ale Kyungieee — jęknął żałośnie, po chwili rozwalając się całkowicie na kanapie i kopiąc go przez przypadek w piszczel, na co czarnowłosy zdzielił go po barku czasopismem, które właśnie przeglądał. Baek nawet nie zareagował. — To przecież takie zabawne.

Soo nienawidził kiedy ktoś zdrabniał jego imię.

— Tylko dla ciebie — syknął, opierając się o mebel, a następnie próbując ponownie skupić się na czytanym jeszcze przed chwilą artykule. Głos Byuna jednak mu w tym skutecznie przeszkodził. Z rezygnacją przeniósł wzrok na niego.

— No ale kochanie...

— Dość — powiedział ostro, przerywając mu. — Jestem heteroseksualny.

— I to właśnie dlatego wtedy w kawiarni zachowywałeś się jak bryła lodu, tak? Bo jesteś hetero?

Spojrzał na niego uważnie, by zobaczyć jeden z tych chamskich uśmieszków, które pojawiały się na jego twarzy zawsze kiedy wiedział, że ma rację. Syknął z irytacją, wiedząc do czego prowadzi ta rozmowa i już bojąc się skutków ubocznych, które mogły nastąpić za niedługo.

Naprawdę tracił jakąkolwiek sympatię do tego człowieka.

— Cholera! Zupełnie nie wiem o czym mówisz.

— Hyung — zaczął cichym, spokojnym głosem, na co Kyungsoo miał ochotę wziąć pilot i wybić mu nim wszystkie zęby. — Zawsze się tak zachowujesz kiedy ktoś ci się podoba. Za każdym razem pokazujesz swoją postawą, że ma spierdalać i starasz się na tę osobę nie patrzeć, by, nie daj Boże, nie zacząć rozbierać jej wzrokiem.

Czarnowłosy zastanowił się na krótką chwilę, wbijając wzrok we drzwi balkonowe.

— Może i masz rację — pokiwał głową, łagodniejąc. — Może i tak robię, ale tylko w stosunku do kobiet, bo jestem...

— Hetero — szybko dokończył za niego, a w jego głosie nie było słychać ani krzty entuzjazmu. Spojrzał na niego i zauważył, że jego wzrok również był chłodny. Soo jednak się tym nie przejął. Naprawdę nie obchodziła go jego opinia w tej sprawie.

— Cieszę się, że się rozumiemy — uśmiechnął się pod nosem, po czym wrócił do czytania. Chłopak jednak nic nie odpowiedział. Po prostu ponownie zajął się swoim telefonem w milczeniu. Wiedział już co powinien zrobić.

Do: Jongin

Elo, zerwałem z Kyungsoo.

Od: Jongin

Co ty mówisz? Nie szkoda ci tych dwóch lat?

Do: Jongin

Możesz je kontynuować za mnie :>

Od: Jongin

Co?

Uśmiechnął się do siebie, po czym zablokował telefon i szybko odłożył go na stolik, nie odpisując mu nawet marną kropką. Spojrzał na swojego towarzysza, który obecnie był zbyt pochłonięty czytaniem, by w ogóle zwrócić na niego uwagę.

— Naprawdę jesteś idiotą, Kyungie — powiedział najsłodszym głosem na jaki było go stać. — Na szczęście ja jestem w stanie myśleć za ciebie. Beze mnie byś zginął, oboje to wiemy.

Gdyby wzrok mógł zabijać to już leżałby martwy na białych panelach, ale jakoś mało go to interesowało w obecnej sytuacji. Wiedział, że musi się poświęcić dla dobra sprawy.

— Co zrobiłeś? — głos Soo brzmiał naprawdę ostro, lecz to go nie speszyło. Wściekał się na niego tyle razy, że nie robiło to już na nim żadnego wrażenia.

— Oficjalnie z tobą zerwałem, kochanie.

Czarnowłosy westchnął ciężko, po czym przejechał sobie dłonią po twarzy. Wyglądał na zmęczonego.

— Nie byliśmy nigdy razem — powiedział zrezygnowany.

Byun machnął dłonią, pokazując, że naprawdę mało go to interesuje.

— Teraz to już nieważne. Nasi znajomi po prostu już wiedzą, że nie jesteśmy w związku, więc mogą się za nas brać. No, mówiąc konkretnie to chodzi mi o twój tyłek i jedną osobę, która jest w twoich myślach od jakiegoś czasu. Bo jest, prawda?

Mężczyzna nagle zainteresował się tematem, chociaż w innym stylu niż chłopak tego oczekiwał.

— O kim ty mówisz? Gadałeś jakieś dziewczynie, że jesteśmy razem? Wiesz, że to mogło pokrzyżować moje szanse na związek z nią? Jesteś głupi?

Młodszy spojrzał na niego z takim żalem w oczach, że Kyungsoo, dziwiąc się samemu sobie, natychmiast przestał mówić. Pierwszy raz ktoś go zaciął. Sprawa wydawała się być poważna.

— Dlaczego notorycznie oszukujesz siebie? — głos mu się łamał. Mężczyzna dzięki temu miał wrażenie, że chłopak zaraz się popłacze. Spoglądał tylko na niego z uchylonymi ustami. Nigdy nie wiedział co ma zrobić z płaczącymi ludźmi. To było dla niego zbyt krępujące. Powinien go zostawić samego? Przytulić? Zacząć coś mówić? Milczeć? Nie miał pojęcia jak należy reagować, by było dobrze. Zawsze miał z tym problem.

— Baek... — zaczął cicho, ale chłopak powstrzymał go, wyciągając dłoń przed siebie.

— Czemu po prostu nie zaakceptujesz tego, że jesteś bi? Bo jesteś. Nie jesteś homo, ale do hetero również ci daleko. Wiesz, że w sumie jedyną osobą, która stoi na drodze twojemu szczęściu w sprawach sercowych, jesteś ty?

Kyungsoo odwrócił wzrok.

— Nie zrozumiesz — powiedział gorzko.

Dla Byuna wszystko było takie proste. Miał zaledwie dwadzieścia lat oraz bogatych rodziców, którzy byli w stanie zapewnić mu utrzymanie do końca życia. Miał też wygląd, który, z kolei, gwarantował mu powodzenie wśród obu płci, chociaż ta piękna w ogóle go nie interesowała. Miał też charakter, dzięki któremu naprawdę nie obchodziło go to, co myślą o nim inni. Był zupełnie różny od Soo.

On miał pracę, którą musiał utrzymać za wszelką cenę. Miał w niej nietolerancyjnego szefa oraz współpracowników, którzy potrafili być naprawdę wredni. Miał również o pięć lat więcej niż on i naprawdę bał się zostać sam na starość. Chciał również w przyszłości mieć dziecko.

Mówiąc szczerze to nie wiedział czy chce mieć potomka, by ktoś mógł się nim zaopiekować kiedy zachoruje czy po prostu chciał posiadać mini wersję siebie, lecz to nie było dla niego ważne.

Jego rodzice również bardzo pragnęli, by ich syn w końcu znalazł sobie jakąś kobietę, a dla Kyungsoo opinia rodziców była święta. To były główne argumenty dla których mężczyzna postanowił w stu procentach skupić się wyłącznie na płci pięknej.

Nie oszukiwał się przecież do końca. Zawsze podobały mu się kobiety. Byłoby gorzej gdyby był homo, wtedy musiałby się całkowicie zmusić do jakichkolwiek relacji z nimi. A wiedział, że właśnie to by zrobił. Po prostu na chwilę obecną nie widział siebie w trwałym związku z facetem i wątpił by kiedykolwiek się to zmieniło.

— O kogo ci chodziło? — zapytał, przerywając milczenie. Chłopak automatycznie się rozpogodził. Wskazał na niego palcem, uśmiechając się.

— Aha! Czyli jednak cię to interesuje! — krzyknął triumfalnie.

— Po prostu mi powiedz, okej?! — mężczyzna stracił cierpliwość.

Brązowowłosy usiadł, zarzucił mu ręce na szyję i wypowiedział szeptem imię, które samo w sobie brzmiało dla Soo jak słodki, lecz zakazany owoc.

— Jongin.

— Jasna cholera — jęknął, chowając twarz w dłoniach. Byun nadal go obejmował, ale on nie zwrócił na to uwagi. — Wiedziałeś? Od początku?

Jego głos brzmiał naprawdę słabo.

— Daj spokój — Baekhyun przewrócił oczami, ale mężczyzna nie mógł tego zauważyć. — Specjalnie wtedy po ciebie zadzwoniłem. Poradziłbym sobie z Xiuminem sam, ale po co? Wiedziałem, że Kai jest w twoim typie. Zbyt dobrze cię znam.

To brzmiało jak jego największy koszmar. Kyungsoo miał nadzieję, że zaraz się obudzi i wszystko będzie dobrze. Wstanie z łóżka i okaże się, że jego przyjaciel wcale nie próbuje go zeswatać z jakimś facetem. Świat wróci do normalności, a pełne wargi jednego chłopaka przestaną śnić mu się po nocach. Będzie normalnie, tak jak jeszcze tydzień temu zanim wszedł do tej cholernej kawiarni.

Naprawdę żałował, że odebrał wtedy telefon. Zapewne gdyby tego nie zrobił to jego życie nadal byłoby normalne.

— Postanowiłeś, że spieprzysz mi życie, bo taki miałeś kaprys?

Byun zignorował jego oskarżycielski ton.

— Nie. Postanowiłem poznać cię z kimś kto da ci szczęście na które zasługujesz — odpowiedział poważnie.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

— Chanyeol, już jest wrzesień, nie bądź pizdeczką i wracaj do akademika — jęczał żałośnie Lay do słuchawki. Chłopak zaśmiał się krótko, dociskając telefon ramieniem mocniej do ucha, a dłońmi nerwowo szukając czegoś w plecaku. Po chwili wyciągnął z wnętrza zapaliczkę, a z wygniecionego jasnego opakowania wyjął papierosa, a następnie szybko go odpalił. Zaciągnął się. — Nie śmiej się tylko do mnie mów! Rozmawiaj, Park, to ważne w życiu!

— Jesteś zjarany — powiedział tylko, próbując się ponownie nie roześmiać.

— A ty spóźniony. Cholernie, piekielnie, strasznie spóźniony.

— Nadal mam miesiąc do zajęć.

— Daj spokój z zajęciami — warknął zirytowany, a Chan mógł przysiąc, że widzi jak przewraca oczami. — Akademickie imprezy są najlepsze kiedy nie trzeba się jeszcze uczyć.

Strzepnął popiół na ziemię, a dym wypuścił przez nos, spoglądając jak jedno auto wyjeżdża z parkingu. Odprowadził go wzrokiem. To było w jego opinii naprawdę ładne białe kombi. Nie marudziłby gdyby miał takie w przyszłości.

— Z pewnością, jednak serio nie mogę być szybciej. Pojawię się w ostatni weekend września albo i nawet dopiero w październiku. Jeszcze nie wiem — powiedział spokojnie, starając się mówić powoli i wyraźnie, by jego znajomy mógł go zrozumieć. Wiedział, że ma teraz problemy z koncentracją.

— To co ty tam do cholery robisz? Znowu wyrywasz jakieś dupy? Pamiętasz jak nie poszedłeś na pierwszy egzamin w tamtym roku, bo przełożyłeś lot powrotny na później, by móc się trochę dłużej pobawić z tamtą laską na Hawajach? Boże, ta suka była taka bogata, do teraz ci zazdroszczę.

Westchnął zrezygnowany, postanawiając się skupić tylko na jego pierwszym pytaniu. Tak było bezpieczniej. Naprawdę nie chciał znowu zaczynać tamtego tematu.

— Pracuję, Lay. Pracuję tutaj.

Na chwilę zapadła cisza.

— Um... Sorki? Chyba?

— Spoko.

Chanyeol naprawdę zazdrościł studentom, którzy w wakacje serio mieli wolne. On musiał za każdym razem iść do pracy, by zarobić pieniądze. Z jednej strony cieszył się, że odciąża rodziców, ale z drugiej wolałby nie robić nic. Słodkie lenistwo marzyło mu się już od dawna, lecz nadal pozostawało dla niego czymś nieosiągalnym.

— Ej, ale wieczorami chyba nie pracujesz? — dążył.

— I co z tego? Mam jechać do akademika po południu, a potem wracać w nocy, by iść do pracy?

Yixing od razu się zmieszał.

— Racja, to było głupie. Przepraszam, faktycznie trochę przyjarałem.

— Zauważyłem. Wydajesz się być zdeterminowany, zastanawia mnie to w sumie. Chyba nie tęsknisz aż tak mocno, co?

— Żartujesz sobie ze mnie? — prychnął. — Tęsknię jak cholera! Nie ma ze mnie kto ściągnąć kołdry rano, dzięki czemu śpię do późna, a to mi pożera pół dnia, co mnie denerwuje. Jestem teraz chodzącą bombą, dlatego tyle jaram. Muszę się jakoś uspokoić.

Chanyeol roześmiał się, wyrzucił filtr pod siebie, a następnie go zdeptał, chcąc zgasić żar.

— Skoro tak to chyba muszę wrócić, czuję się przekonany.

Chłopak roześmiał się głośno, co spowodowało, że Chan natychmiast zrozumiał swój błąd.

— Och, maleńki, już szykuję zioło, zjaramy się jak za starych czasów. Nie mogę się doczekać!

Park nie miał siły kłócić się z nim przez telefon, więc po prostu szybko się rozłączył. Spojrzał na zegarek zdobiący jego lewy nadgarstek. Nadal miał pięć minut przerwy w pracy. Od razu wyciągnął kolejnego papierosa, mając nadzieję, że zdąży go wypalić.

Coś mu mówiło, że ten semestr będzie naprawdę interesujący.

Musiał jeszcze tylko wyjaśnić rodzicom dlaczego zrezygnował z pracy, ale z drugiej strony nie wydawało mu się to takie straszne. Był po prostu dużym dzieckiem, a on chyba już zdążyli się do tego przyzwyczaić. On sam powoli zaczął akceptować swój charakter. Może w głębi duszy chciałby być bardziej odpowiedzialny, lecz nic nie mógł poradzić na to, że taki nie był.

Na trzecim roku studiów postanowił skupić się przede wszystkim na swoich zachciankach. Bardzo chciał zaakceptować siebie w stu procentach. Kochanie samego siebie było ważne, każdy to powtarzał, dlatego teraz szybko napisał smsa, myślami będąc już w swoim pokoju w Seulu.

Do: Layunia-Dupunia

Szykuj duuużo gramów! ♥

Od: Layunia-Dupunia

Dostaniesz tyle ile pomieści twoje gardło!

Od: Layunia-Dupunia

Czyli chyba w sumie nie dużo?

Do: Layunia-Dupunia

Miałeś nie pisać z moimi byłymi.

Od: Layunia-Dupunia

Przynajmniej wiem czemu wolisz kiedy ktoś ci robi loda, a nie odwrotnie, lol XD

Do: Layunia-Dupunia

Chuju. 

Continue Reading

You'll Also Like

15.9K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
170K 8.5K 30
Nienawiść, wstręt, słaba omega. Przed tym wszystkim udało się uciec pewnemu chłopcu ,który był czarną owcą w rodzinie. Po ucieczce spotyka w lesie wa...
57.8K 3.1K 111
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
84.4K 6.2K 91
Instagramy i wiadomości członków zespołu EXO i BTS. Kto wie może i inne zespoły tu zawitają. Główny paring: ChanBaek Poboczne: Vkook, Hunhan, Namjin