wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (...

By Brxxks

1M 106K 46.3K

,,Może dorastanie wiąże się z rozczarowywaniem ludzi, których kochamy." - Nicola Yoon, Ponad wszystko © Brxx... More

00 | --
01 | Chloe Fields
02 | Chase Braford
03 | Chloe Fields
04 | Simon Atwood
05 | Chase Braford
06 | Ivy Cooper
07 | Alison Selliman
08 | Chase Braford
09 | Chase Braford
10 | Ivy Cooper
11 | Simon Atwood
12 | Chloe Fields
13 | Chase Braford
14 | Ivy Cooper
15 | Chloe Fields
16 | Alison Selliman
17 | Ivy Cooper
18 | Chloe Fields
19 | Simon Atwood
20 | Simon Atwood
21 | Alison Selliman
22 | Chase Braford
23 | Josh Grinson
24 | Simon Atwood
25 | Josh Grinson
26 | Chase Braford
27 | Ivy Cooper
28 | Chloe Fields
29 | Alison Selliman
30 | Chase Braford
31 | Josh Grinson
32 | Ivy Cooper
33 | Ivy Cooper
34 | Simon Atwood
35 | Josh Grinson
36 | Chloe Fields
37 | Alison Selliman
38 | Chase Braford
39 | Josh Grinson
40 | Simon Atwood
41 | Ivy Cooper
43 | Simon Atwood
44 | Chase Braford
45 | Chloe Fields
46 | Ivy Cooper
47 | Josh Grinson
48 | Alison Selliman
49 | Ivy, Simon, Chloe
50 | Alison, Chase, Josh
51 | Simon Atwood
52 | Ivy Cooper
53 | Chloe Fields
54 | Alison Selliman
55 | Ivy Cooper
56 | Alison Selliman
57 | Simon Atwood
58 | Chloe Fields
59 | Ivy Cooper
60 | Alison Selliman
61 | Simon Atwood
62 | Ivy Cooper
63 | Simon Atwood
64 | Chloe Fields
65 | Alison Selliman
66 | Chase Braford
67 | Chase Braford
68 | Ivy Cooper
69 | Chase Braford
70 | Simon Atwood
71 | Alison Selliman
72 | Chloe Fields
73 | Simon Atwood
74 | Chloe Fields
75 | Ivy Cooper
76 | Chase Braford
00 | WBZM ZOSTANIE WYDANE
WBZM już w księgarniach!
jeśli powiesz to po francusku...

42 | Josh Grinson

9.4K 1.1K 118
By Brxxks

Josh Grinson nie pamiętał kiedy ostatni raz palił sam na Dołach.

     Oczywiście nie chodziło o chwile, w których po prostu nikogo wokół niego nie było. Nie. Chodziło o chwile, w których dookoła niego było pełno ludzi, ale nikt z nim nie rozmawiał.

     Dalej stał Carter, Matt i Jason. Jason miał na głowie kaptur, tak jak zawsze i Josh zobaczył jego bladą twarz, gdy ich mijał. Carter próbował go zatrzymać, ale Josh nawet nie odwrócił się w jego stronę. Przeszedł obok, jakby byli powietrzem, a oni za nim nie poszli. Josh był im za to wdzięczny, bo nie wiedziałby co zrobić, gdyby jednak to zrobili.

     Był wściekły, smutny i zażenowany. Wściekły, ponieważ Matt zrobił z niego wariata, mówiąc przed Jasonem, że miał depresje, choć to nie było prawdą. Wściekły, ponieważ Jason (przez Matta) zapewne uważał go teraz za wariata. Wściekły, ponieważ Jason znał teraz jego sekret. Smutny, ponieważ jego życie przypominało żart, w którym tragedia potyka się o tragedię i przeistacza się w groteskę. Zażenowany z tych wszystkich powodów razem wziętych.

     Tamtego wieczoru Carter zabrał go do siebie. Pozwolił mu wziąć prysznic, dał swoje ubrania na przebranie i położył go do swojego łóżka, sam śpiąc na podłodze. Josh bardzo starał się nie usnąć, ale potrzeba snu była silniejsza od niego. Obudził się mokry od potu, w środku nocy. Przebrał się z powrotem w swoje ciuchy, które, ku jemu zdziwieniu, nadal pachniały zielskiem i wyszedł z domu, zamykając drzwi na klucz i potem wrzucając go do środka przez otwarte okno na ganku. Chodził po Lambertville, a dookoła niego było ciemno. Czuł się jak w domu.

     Od tamtego zdarzenia minął tydzień. Josh nie rozmawiał z żadnych z chłopaków. Obiecał sobie, że tego nie zrobi, a oni jakoś specjalnie nie chcieli temu zapobiec, bo nawet się do niego nie odzywali.

     - Josh.

     Odwrócił się szybko, przestraszony i wyszarpnął rękę z uścisku. Stała przed nim Melanie, w czerwonej sukience z krótkim rękawkiem. Miała związane włosy. Jej wzrok wędrował od jego twarzy, do czegoś za nią. Wiedział, że patrzyła na Cartera.

     - Co? - warknął, nawet nie chcąc być miłym.

     Odsunęła się od niego i przez chwilę na niego patrzyła. W końcu zadarła podbródek.

     - Powiedziałeś Carterowi, co? - spytała twardo, choć nie zabrzmiało to jak pytanie, a raczej jak stwierdzenie. - Powiedziałeś?

     - O co ci chodzi? - spytał, bo naprawdę nie rozumiał. Melanie w tamtej chwili wydała mu się śmieszna.

     - Powiedziałeś mu o nas, tak? To dlatego się do mnie nie odzywa? - odparła, a Josh, mimo że nie chciał, zobaczył w jej oczach łzy i nagle ją za nie znienawidził. - Z tobą też nie rozmawia.

     - Uspokój się, co? Nikomu o niczym nie powiedziałem.

     Coś w jego głosie kazało jej zamilknąć, bo następną minutę spędzili w ciszy. Jak w ogóle mogła tak pomyśleć? Zniszczyłby życie nie tylko jej, ale i sobie. Kolejna rzecz, o którą był wściekły: Carter mu pomógł, mimo że Josh zdradził go z dziewczyną, którą kochał. Wolałby dostać od niego w twarz. Najlepiej, jakby przy tym przestawił mu coś w mózgu.

     - Dobra, wiesz co? - westchnął Josh. Był tak ogromnie zmęczony, że na jego ustach pojawił się uśmiech. - Zasłużyliśmy na to, żeby się dowiedział. Tak ci na nim zależy, że całujesz się z jego najlepszym kumplem?

     Zranił ją, a Melanie Fitz nie należała do osób, które się za to nie odwdzięczały. Przełknęła ślinę i posłała mu swój najładniejszy uśmiech.

     - Och, więc teraz jesteście najlepszymi kumplami? Myślałam, że Carter już dawno zrozumiał, że na niego nie zasługujesz!

     Powiedziała to niemalże krzykiem i minęła go, trącając mocno ramieniem. Josh czuł, że wszyscy na nich patrzyli i coś z tyłu głowy podpowiadało mu także, że Carter usłyszał jej ostatnie słowa. Josh nie poczuł się nimi zraniony, bo wiedział, że taka była prawda. Znał swoje miejsce. Wiedział, że Carter jest od niego o milion razy lepszy, nawet jeśli podstawia chłopcom nogę i potem się z nich śmieje.

     Nagle poczuł dotyk na ramieniu i zobaczył przed sobą Cartera. Wyglądał na zmęczonego. Josh zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, jak tak szybko się obok niego znalazł.

     - Josh... - zaczął, ale on mu przerwał.

     - Nie dotykaj mnie.

     Minął go dokładnie w ten sam sposób, w jaki wcześniej minęła go Melanie. Wszyscy ludzie na Dołach odprowadzili go wzrokiem do wyjścia z lasu.

      Jason patrzył za nim najdłużej.

*

Gdy Josh wszedł do sali od biologi, żałował, że jednak się nie zerwał. Jason Hayes siedział już na swoim miejscu, ubrany na czarno (jak zawsze). Kaptur zsunięty miał do połowy głowy, a przez te włosy wciąż wyglądał, jakby uciekł z więzienia. Josh myślał, że z biegiem czasu ta fryzura mu spowszechnieje, ale tak się nie stało. Gdy tylko patrzył na Jasona, wciąż myślał o wszystkim co ostre i kanciaste. Czasami uświadamiał sobie, w chwilach kiedy był na wpół świadomy i na wpół nieświadomy, że Jason był jego karą; przez całe swoje życie starał się układać dni tak, aby było mu wygodnie, aby wszystko było miękkie, w razie gdyby upadł, a Jason był wszystkim, tylko nie wygodnym i miękkim upadkiem.

    Usiadł na miejscu obok Jasona, jak najdalej mógł. Wyjął zeszyt i długopis, i rzucił plecak pod nogi. Z kieszeni bluzy wyjął telefon, odblokowując go. Nie mógł jednak na niczym się skupić, bo Jason siedział obok. Był pochylony do przodu i cały czas bawił się ołówkiem w dłoni. Josh czuł się dziwnie. Myślał, że Jason do niego zagada, zrobi cokolwiek, tak jak zawsze, ale on najwidoczniej przestraszył się słów Matta i już nie chciał mieć z nim nic wspólnego. To dobrze, pomyślał Josh. To świetnie. Genialnie. Fantastycznie.

     Nie mógł jednak znieść myśli, że Jason mógł o nim tak myśleć. Tak starał się zachowywać normalnie, tak starał się dopasować do społeczeństwa, przecież pił tyle co oni, tyle samo palił, całował tyle samo, o ile nie więcej, dziewczyn i nawet na krok nie zbliżał się do chłopaków, nie licząc przeklętego Gabe'a. I teraz to wszystko miało być zniszczone przez fakt, że Matt nie potrafił się zamknąć?

     Nagle Jason oparł się o plecy krzesła i odezwał się, patrząc przed siebie.

     - Przepraszam za piątek.

     Josh na chwilę przestał oddychać.

     Zapanowała cisza, choć ludzie w klasie wciąż głośno ze sobą rozmawiali. Josh wziął głęboki wdech i odwrócił głowę w prawo, patrząc na Jasona.

     - Nie mam depresji - powiedział Josh, ale zabrzmiało to desperacko. Postanowił bardziej się do tego przyłożyć. - Matt jak zawsze dramatyzuje. Jestem normalny. Wiesz o tym, nie?

     Josh odwrócił się całym ciałem w jego stronę. Josh nie mógł oderwać od niego wzroku.

     - Nie obchodzi mnie to czy masz depresje, czy nie - odparł. Miał silny głos, ale inny niż zazwyczaj. Sfrustrowany. - Nie powinienem dać ci palić. Carter mówił mi, żebym tego nie robił. Nie mówił dlaczego, po prostu powiedział, że... że ty nie palisz. Tyle. Ale... okej. To była moja jedyna szansa, żebyś ze mną pogadał. Nie wiedziałem, że, no wiesz, NIE MOŻESZ palić. Przepraszam. Nigdy bym ci tego nie zrobił, gdybym wiedział.

     Joshowi zaparło dech w piersi. Miał wrażenie, że w ogóle nie zrozumiał tego, co Jason powiedział. On chciał z nim pogadać? Nie mieściło mu się to w głowie. Czuł się wykończony.

     - Nie muszę palić, żeby z tobą gadać - powiedział, zanim zdążył się powstrzymać.

     Jason się roześmiał. Był to krótki i kpiący śmiech.

     - Nie zauważyłem.

     - Ja... - zaczął Josh, ale urwał, bo nagle do sali weszła ich nauczycielka i zaczęła się lekcja. Właściwie był jej wdzięczny za to, że nie mógł dokończyć, bo jeszcze powiedziałby coś głupiego.

     Bardzo starał skupić się na lekcji, ale niezbyt mu to wychodziło. Był zbyt świadomy obecności Jasona obok, tak boleśnie świadomy, że chciał patrzeć tylko w jego stronę. Jason widocznie nie miał z tym problemu, bo notował każde słowo nauczycielki z dokładnością, której Josh by się po nim nie spodziewał. Przez to jeszcze bardziej go polubił.

     - Twoja dziewczyna wyglądała dzisiaj na smutną - szepnął nagle Jason, szturchając Josha łokciem w ramię.

     - Alison nie jest moją dziewczyną.

     - Ale wciąż była smutna.

     Odkąd pokłóciła się z Chloe, chodziła jak trup. Josh dotąd nie sądził, że ta przyjaźń tak wiele dla niej znaczyła. Nigdy za dużo o niej nie mówiła, nie chwaliła się Chloe przed znajomymi. Chloe po prostu była. Josh tego nie rozumiał.

     - No i wiedziałeś od razu o kogo mi chodzi - dodał po chwili Jason.

     Nie rozmawiali do końca lekcji. Josh chciał spytać "co u Maggie? Ma-ggie?", jednak się powstrzymał. A szkoda.

*

W środę wieczorem siedział na Dołach i palił papierosa. Musiał wyjść z domu, bo pokłócił się z ojcem, jak zawsze. Poszło o szkołę, jak zawsze. I, jak zawsze, Josh czuł się stłamszony i niekochany, nic niewarty. A mama stała tylko z boku i słuchała. Nawet nie wyglądała na przygnębioną.

     Nadszedł ten moment w jego życiu, kiedy czuł, że wreszcie musi wyprostować wszystkie sprawy. A przez 'wyprostowanie wszystkich spraw' miał na myśli porozmawianie z Alison i powiedzenie jej, że nie mogą być razem ani teraz, ani nigdy. Czuł się jednak zbyt słaby, żeby to zrobić, tak słaby, że ledwie mógł oddychać, a co dopiero powiedzieć komuś, że go nie kocha i nigdy nie pokocha. Nawet on nie był tak okropnym człowiekiem.

     (Do pewnego momentu.)

     Nagle dostał SMS-a. Wyjął telefon.

     Carter: jesteś?

     Nie odpisał, ale Carter widocznie tego nie potrzebował. Josh nie musiał długo czekać. Niespełna pół minuty później Carter do niego zadzwonił. Josh wahał się chwilę, ale w końcu odebrał. Tęsknił za nim.

     - Cześć - powiedział Josh.

     - Cześć. Wow, myślałem, że będziesz olewać mnie do końca świata - odparł, a jego głos zabrzmiał ostro, czego Josh się nie spodziewał. Myślał raczej, że Carter będzie potulny, a nie ostry, zły. Na niego. - Jednak masz jaja.

     - Zadzwoniłeś, żeby mnie wyzywać, czy...?

     - Ja pierdole - westchnął Carter i zamilkł.

     Josh wyrzucił papierosa na ziemię i przydeptał go butem. Wstał i zaczął chodzić dookoła ławki, na której wcześniej siedział. Wiatr rozwiewał mu włosy. Czuł go na skórze. (Jak dobrze czuć wiatr na skórze.)

     - Przepraszam, Carter - powiedział szybko Josh, zanim zdążył zmienić zdanie. - Spieprzyłem. Jak zawsze. Przepraszam.

     - Czemu z nami nie gadasz?

     Wzruszył ramionami, mimo że Carter nie mógł go zobaczyć.

     - Nie chcę, żebyście patrzyli na mnie z litością.

     - My? To znaczy Jason?

     Josh zagryzł wargę, ale puścił ją, gdy poczuł krew na języku.

     - Po prostu, Carter. Nie chcę.

     Carter westchnął.

     - Boże, Josh, kiedy zrozumiesz, że lubimy cię, nieważne co zrobisz? Nie chcę, żebyś zrobił sobie krzywdę. Wiem, że to tylko zioło. Wiem. Tylko że nie jest dla ciebie dobre. Chodzi tylko o to.

     - Ty też je palisz.

     - Kurwa, Josh...

     - Wiem - przerwał mu, zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze, bo Josh nie mógł już tego słuchać. - Wiem. Okej. Wiem.

     Przez chwilę żaden z nich nie mówił. Josh usiadł, bo zaczęło kręcić mu się w głowie. Schował twarz w dłoniach.

     - Masz niedługo urodziny - zaczął Carter spokojnie. Josh poczuł, że skończyli już tamten temat.

     - Zapomniałem.

     - Ja nie. Robimy imprezę?

     To była ostatnia rzecz, o której chciał wtedy myśleć.

     - Tak - odparł. - Pewnie.

     - Super. Może, wow, pocałuję na niej Melanie. Widzimy się jutro?

     - Pewnie.

     - Cześć.

     - Cześć.

     Pierwszy rozłączył się Carter, a Josh siedział jeszcze chwilę w miejscu, w ogóle się nie ruszając. ,,Pocałuję na niej Melanie." Josh pomyślał, że zaraz zwymiotuje.

     Gdy wrócił do domu, dookoła było cicho i zimno. Wszedł pod prysznic. Na początku leciała gorąca woda, ale szybko zamieniła się w letnią, a potem w lodowatą. Był na skraju.

     Pomyślał - jest mi zimno przez całe moje życie. Czy nawet na pięć minut nie może zrobić mi się ciepło?


a/n W następnym tygodniu nie będzie rozdziału, dopiero w poniedziałek/wtorek (24 lipca/25 lipca). 

(Edytowałam dzisiaj ten rozdział i chyba powinnam policzyć ile razy w całym opowiadaniu użyłam zdania 'siedział na Dołach i palił papierosa' XDD)

Continue Reading

You'll Also Like

5.4M 19.7K 7
Przeprowadzki nie są łatwe. Zwłaszcza na inny kontynent, tym bardziej w ostatniej klasie liceum. Chyba że ktoś, tak jak Adele, nienawidzi swojej szko...
1.5M 73.6K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
745K 25.6K 49
Czy warto zadzierać z mafią? Giovanna zostaje wplątana w sprawy mediolańskiej mafii, której Ojciec Chrzestny jest nieziemsko przystojnym szefem tej g...
1.5M 33.2K 33
Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebie z daleka, ponieważ próby jakiegokolwie...