Isabella Potter 2

By Inna_odInnych

29K 2K 274

Mogłoby się wydawać, że w życiu Isabelli w końcu zapanuje spokój. Dzięki czerwcowym wydarzeniom zaprzyjaźniła... More

Rozdział 1. Wakacyjny wyjazd
Rozdział 2. Harriet
Rozdział 3. Wakacje u Severusa
Rozdział 4. Horkruksy
Rozdział 5. Podróż
Rozdział 6. Profesor Lockhart
Rozdział 7. Uczucia
Rozdział 8. Jęcząca Marta
Rozdział 9. Legenda
Rozdział 10. Dziedzic Slytherina
Rozdział 11. Atak
Rozdział 12. Mowa wężów
Rozdział 13. Przypuszczenia i tajemnice
Rozdział 14. Hogsmeade
Rozdział 15. Draco
Rozdział 16. Zdradzona przyjaźń
Rozdział 18. Podwójny atak
Rozdział 19. W Komnacie Tajemnic

Rozdział 17. Zniknięcie

1.2K 94 9
By Inna_odInnych

 Kiedy Ron potwierdził, że Isabella nie wróciła, Harry'emu przyszła do głowy jedna myśl: Paul powiedział, że dziewczyna traktuje Snape'a jak ojca. Podejrzewał, że tylko on dobrze znał Isabellę. Tak bardzo się o nią martwił, że postanowił zignorować swoją nienawiść do Mistrza Eliksirów. Tu chodziło o nią, a wiedział, że oboje ją kochali.
Propozycja Rona, że pójdzie razem z nim, zaskoczyła Harry'ego.
— Nie będę rozmawiał ze Snape'em. Sam do niego pójdziesz, ja poczekam na ciebie. Ale pomyślałem, że powinniśmy pójść do Hermiony i wszystko jej opowiedzieć, jeszcze zdążymy przed ciszą nocną.
Harry ze wstydem uświadomił sobie, że zapomniał o Hermionie. Ron świetnie odczytał jego uczucia.
— Daj spokój, na twoim miejscu też bym zapomniał, w końcu twoja kuzynka jest córką... — Ron przerwał i dodał z lekkim wahaniem. — Nadal w to nie wierzę.
— Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Sam widziałeś, jak zareagowała...
Tylko kilka osób spojrzało na nich, gdy wychodzili z pokoju wspólnego. Wszyscy cicho rozmawiali tylko o Isabelli i dyskutowali o tym, czy to ona otworzyła Komnatę Tajemnic.

W końcu dotarli do korytarza, w którym mieścił się gabinet Snape'a. Ron przystanął i delikatnie pchnął Harry'ego.
— Dalej idziesz sam — stwierdził.
Harry nic nie powiedział, tylko ruszył naprzód. Układał w głowie, co powie znienawidzonemu profesorowi. Chciał, żeby ta wizyta była bardzo krótka. W końcu stanął pod drzwiami i niepewnie zapukał.
— Wejść! — usłyszał szorstki głos. Harry otworzył drzwi i wślizgnął się do środka — Potter? — Twarz Snape'a wyrażała zdumienie.
— Chciałem zapytać, panie profesorze, czy nie widział pan Isabelli?
— Dlaczego jej szukasz? — zapytał nieprzyjemnym tonem.
— Chcę z nią porozmawiać. Bez względu na to, kim jest jej ojciec, jest moją kuzynką i przyjaciółką...
Ku zdziwieniu Harry'ego, twarz Snape'a złagodniała. Profesor spojrzał na niego, jakby dostrzegł w nim coś, czego do tej pory nie zauważał. Było to dziwne spojrzenie, bez nienawiści i pogardy, jaką zawsze żywił do Harry'ego.
— Niestety nie widziałem jej — powiedział Snape po chwili milczenia. — Daj jej trochę czasu. Wiem, że dyrektor z nią rozmawiał. Wróci. Może jeszcze dziś, w najgorszym razie spędzi noc z jednorożcami i pojawi się rano.
Harry skinął głową i podziękował, a następnie szybko wyszedł z gabinetu. Nie chciał spędzać tam ani sekundy dłużej, niż to było konieczne. Słowa Snape'a trochę go uspokoiły, ale żaden z nich nie przeczuwał, jak bardzo się mylił.

Po kilku minutach znaleźli się w skrzydle szpitalnym. Pani Pomfrey nie była zadowolona z tak później wizyty, ale pozwoliła im wejść.
— Cześć — przywitała ich radośnie Hermiona, ale uśmiech szybko jej zamarł na twarzy. — Co się stało?
— Ty opowiedz — mruknął Ron do Harry'ego, który nie mając innego wyjścia, zaczął opowiadać, co się wydarzyło tego popołudnia. Gdy skończył, Hermiona mruknęła cicho.
— Ona naprawdę jest jego córką...
— Wiedziałaś? — zapytał wstrząśnięty Ron.
— Podejrzewałam, ale nigdy nie miałam pewności. Podczas pierwszej uczty powiedziała, że jej dziadek był mugolem, co wykluczałoby, że jej ojcem jest Black, który jest czystej krwi. Poza tym Blackowie nie byli wężouści, a Sami-Wiecie-Kto był z tego znany. Może sami pamiętacie, jak stwierdziła, że tę umiejętność ma po ojcu... Raz też wspomniała, że nikt nie wie, gdzie on jest...
— A każdy wie, że Black siedzi w Azkabanie — dokończył za nią Ron. — Jakim cudem to wszystko pamiętałaś?
— Zawsze sprawiała wrażenie, że coś ukrywała. — Hermiona wzruszyła ramionami, jakby to wyjaśniało wszystko. — Ale nigdy nie wierzyłam w to, że ona mogłaby być jego córką. Jak to możliwe?
— Nie wiesz, skąd się biorą dzieci? — zażartował Ron.
Zamilkli.
— Jej mama nie mogła być z nim związana — powiedział cicho Harry. — Nie sądzę, żeby moi rodzice utrzymywali z nią kontakt, gdyby przeszła na jego stronę.
— Zapytamy jej, gdy wróci — odpowiedziała Hermiona. — Jak już wiemy o niej to najgorsze, to może teraz będzie chętniejsza do opowiadania o rodzinie.
Chłopcy milczeli. Harry podszedł do okna i spojrzał na Zakazany Las. Zastanawiał się, czy właśnie tam teraz była jego kuzynka. Chciał porozmawiać z nią już teraz, wyjaśnić jej, że wszystko jest w porządku i namówić na powrót do zamku. Miał ochotę pójść po nią, ale wiedział, że w lesie jest wiele niebezpiecznych stworzeń, a las jest tak wielki, że mógłby mieć problem z odnalezieniem jej. Po przygodach z zeszłego roku nie tęsknił za tym miejscem.
Jego rozmyślania przerwała pani Pomfrey, która obwieściła koniec wizyty. Podczas powrotu Ron naśmiewał się z kartki z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia, którą Hermiona dostała od Lockharta. Ich rozmowę przerwał czyjś rozgniewany głos, a gdy podeszli bliżej, okazało się, że należał do Filcha.
— Ale chyba nie myślisz, że ktoś znowu został napadnięty?
Stali nasłuchując, aż Filch odejdzie. Następnie wyszli na korytarz, gdzie połowę podłogi pokrywała woda, która wciąż wypływała z łazienki Jęczącej Marty. Teraz kiedy poza nimi nikogo nie było w pobliżu, usłyszeli jej donośnie zawodzenie i postanowili sprawdzić, co się stało.

Następnego dnia Harry wstał z nadzieją, że w końcu porozmawia z Isabellą. Rozczarowany zauważył, że w pokoju wspólnym jej nie było.
— Cześć, Lavender — powiedział, pierwszy raz ciesząc się na widok dziewczyny. — Wróciła już może Isabella?
— Nie — odpowiedziała krótko i nie mówiąc nic więcej, wyszła przez dziurę. Harry postanowił zrobić to samo, z nadzieją, że może Is będzie już na śniadaniu. Nie mogła przecież spędzić całego życia w Zakazanym Lesie!
Ku jego rozczarowaniu, dziewczyna nie pojawiła się ani na śniadaniu, ani na żadnej lekcji. Z każdą godziną martwił się coraz bardziej, do tego stopnia, że idąc na kolację, nie zauważył profesora Snape'a.
— Potter — ostry głos wyrwał go z zamyślenia. Harry zatrzymał się i po chwili podszedł do profesora. Zrobił to automatycznie, nie myśląc nad tym, co robił. Snape odczekał chwilę, aż przeszło kilku uczniów. — Gdzie jest Isabella?
— Nie wiem — odpowiedział Harry. — Nie widziałem jej. Nie pojawiła się na lekcjach, nie było jej również w Wieży Gryffindoru.
Na twarzy Snape'a pojawiło się zaniepokojenie. Nie mówiąc ani słowa, wskazał gestem Harry'emu, że może odejść. Harry miał mętlik w głowie i zamyślony usiadł na swoim miejscu w Wielkiej Sali. Dopiero po chwili zauważył, że Ron coś do niego mówi.
— Wszystko ok? — zapytał Paul siedzący obok. Harry pokręcił przecząco głową.
— Isabella zniknęła — odpowiedział.
— Przecież Snape ci powiedział, że pewnie poszła do jednorożców — stwierdził Ron. Harry potrząsnął głową.
— I miała wrócić rano. A tymczasem jej tu nie ma, nikt jej nie widział i nawet Snape nie wie, gdzie ona jest.
Zapadła cisza.
— Spróbuj porozmawiać z Dumbledore'em — zasugerował cicho Paul. Harry skinął głową.
— Pójdę do niego po kolacji.

Jednak zanim wyszedł z Wielkiej Sali, zaczepiła go Julia Bonk.
— Cześć — powiedział zaskoczony Harry. Julia nigdy z nim nie rozmawiała ani w świecie mugoli, ani tym bardziej w Hogwarcie.
— Gdzie jest Isabella? — zapytała. Chłopak milczał, co wzbudziło jej irytację. — Słuchaj, nie pytam dla siebie, tylko dla niego — wskazała Dracona. — Wiem, że zachował się jak dupek i nie powinien zdradzać jej tajemnicy, ale ona naprawdę jest dla niego ważna. Nie wiem, czy ona go unika, ale chciałby ją przeprosić i upewnić się, czy wszystko u niej w porządku, jest naprawdę przybity tą sytuacją.
— To coś nowego — mruknął Ron, który stał za Harrym. Oboje go zignorowali.
— Is sama będzie musiała zdecydować, czy zechce z nim porozmawiać — odparł Harry. — Problem w tym, że teraz mamy większe problemy na głowie niż wyrzuty sumienia Malfoya. Możesz mu tylko przekazać, że ona zniknęła i nikt nie wie, gdzie jest.
— Jak to, zniknęła? — Harry nie zauważył, kiedy blondyn do nich podszedł.
— Od wczoraj nikt jej nie widział — powiedział zirytowany Harry. Chciał jak najszybciej skończyć tę rozmowę i pójść do profesora Dumbledore'a. — Nawet Snape nie wie, gdzie jest... Właściwie powinienem ci teraz przywalić...
— Wyświadczyłem ci przysługę — powiedział cicho Draco. — Dzięki mnie wiesz w końcu, kim jest...
— Już dawno wiedziałem, kim jest! — warknął Harry. — Co mnie obchodzi, kim jest jej ojciec?! Mam to gdzieś, rozumiesz? Nie zamierzam jej odtrącać tylko dlatego, że Voldemort jest jej ojcem! To nie ma wpływu na to, jakim ona jest człowiekiem! — Ostatnie zdania wykrzyczał, co zwróciło uwagę osób pozostałych w Wielkiej Sali. Większość nich wzdrygnęła się, słysząc imię czarnoksiężnika. — Jeśli przyjaźniłeś się z nią tylko z tego powodu, to nie zasługujesz na to, by móc nazywać się jej przyjacielem. — Harry wysyczał ostatnie słowa i wyszedł z Wielkiej Sali.
— To nie tak — jęknął Draco. Harry zignorował te słowa, był wściekły. Czuł, że musiał się oddalić od Ślizgona, zanim zrobiłby coś nieprzemyślanego, a w tej chwili miał większe problemy na głowie.

Ponieważ Harry i Ron nie zastali dyrektora w gabinecie, postanowili go poszukać w pokoju nauczycielskim. Drzwi były uchylone, dlatego słyszeli rozmowę między nauczycielami.
— Niestety po szkole rozeszły się plotki, że Isabella uciekła do Komnaty Tajemnic. — Chłopcy usłyszeli profesora Flitwicka. Przystanęli za drzwiami tak, żeby nikt ich nie zauważył.
— Też je słyszałam — powiedziała profesor McGonagall. — Wiele osób sądzi, że to ona...
— Isabella nie otworzyła Komnaty Tajemnic! — krzyknął Snape.
— Severusie — powiedział cicho Dumbledore, ale Snape go zignorował:
— Ona nie ma nic wspólnego z tymi atakami!
— Severusie — powtórzył Dumbledore, ale tym razem z mocą, która powstrzymała Mistrza Eliksirów przed dalszym wybuchem. — Wszyscy tu wiemy, że to nie ona jest sprawcą ostatnich wydarzeń. Niestety zniknęła. Wczoraj jej poradziłem, że jeśli chce, może spędzić noc z jednorożcami. Dziś z nimi rozmawiałem, nie dotarła tam. Nie widzieli jej od ostatniej pełni, a wczoraj poczuli coś dziwnego...
— Myślisz Albusie, że potwór z Komnaty Tajemnic ją porwał?
— Tego się obawiam — powiedział cicho Dumbledore. — Niestety nikt w to nie uwierzy.
Harry i Ron spojrzeli na siebie z przerażeniem i cicho wycofali się z korytarza. Postanowili odwiedzić Hermionę, żeby z nią porozmawiać o tym, czego właśnie się dowiedzieli.

***

Dni mijały, a Isabella nadal nie wracała i wszystko zaczęło się toczyć zwyczajnym rytmem. Harry i Ron opowiedzieli mi o rozmowie nauczycieli, którą podsłuchali i zgodnie z przewidywaniami dyrektora, nikt nie wierzył w niewinność Isabelli. Wszyscy sądzili, że jej zniknięcie potwierdza, że to ona jest sprawcą wszystkich ataków. W moim domu byłam jedyną osobą przekonaną o jej niewinności, dlatego wiele osób spoglądało na mnie z politowaniem i mówiło: Amando, takim tonem, jakbym była dzieckiem niezdolnym zrozumieć, co się wokół mnie działo.
W pozostałych domach wyglądało podobnie. W Slytherinie tylko Draco Malfoy wierzył w jej niewinność. Chociaż chłopak przez pierwsze kilka dni po jej zniknięciu był przybity, szybko doszedł do siebie i wrócił do szydzenia innych i znęcania się nad słabszymi. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego Isabella się z nim zadawała, ale znała go znacznie lepiej niż ja. Tak jak ja znałam ją lepiej niż inni Krukoni. I chociaż wydawało się, że Draco znów był taki, jak wcześniej, potrafiłam dostrzec pod tą maską jego smutek, który chciał ukryć przed światem. Za każdym razem, gdy go mijałam, widziałam rozpacz w jego oczach. Czasami się zastanawiałam, czy tylko ja mogłam to zauważyć, bo pewnie przypominałam mu o niej?
Byłam pewna, że wierzył w niewinność Isabelli, gdyż niechcący podsłuchałam jego rozmowę z Julią Bonk:
— Myślisz, że ukrywa się w Komnacie Tajemnic? — Nawet jeśli nie słyszałam wcześniejszej części rozmowy, od razu domyśliłam się, o kim mowa.
— Nie — odpowiedział bez wahania. — Ona nie wiedziała, gdzie jest ta komnata.
— Ale mówiłeś...
— Wiem, co mówiłem. Kłamałem. No, może nie całkowicie, naprawdę jest spokrewniona ze Slytherinem, ale to nie ona otworzyła tę komnatę. Musi być ktoś jeszcze, ktoś, kto być może usunął ją w odpowiednim momencie i teraz wszyscy myślą, że to jej sprawka.
Przez chwilę milczeli.
— A wiesz, co w tym wszystkim jest najgorsze? Że to moja wina. Gdybym nie był tak głupi i trzymał język za zębami, nikt by się nie dowiedział o jej pochodzeniu i nic by jej się nie stało. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
— Ale przecież jeśli są ze sobą spokrewnieni, to może nie zrobi jej krzywdy — powiedziała Julia, jakby sama w to nie wierzyła.
— Nawet jeśli wróci cała i zdrowa, nie wybaczę sobie, że tak ją zdradziłem. Jestem pewien, że ona też nie.
Po tych słowach wycofałam się z korytarza. Usłyszałam wystarczająco dużo i byłam pewna, że miał rację. Isabella bardziej ufała tylko Severusowi, byłam pewna, że to złamało jej serce. A odzyskać zaufanie drugiego człowieka jest cholernie trudno. Chociaż nigdy za nim nie przepadałam, było mi żal ich przyjaźni.
Natomiast w Gryffindorze sytuacja miała się trochę inaczej. Od zniknięcia Isabelli znacznie częściej rozmawiałam z Harrym, Ronem i Hermioną, która w końcu opuściła skrzydło szpitalne. Ponieważ tak bardzo się zbliżyliśmy, a wiedzieli, że można mi ufać, zdradzili, dlaczego Hermiona tyle czasu spędziła pod opieką pani Pomfrey. Najczęściej jednak rozmawialiśmy o Isabelli i raz wymsknęło mi się, że już od dawna wiedziałam, kim jest jej ojciec. Nie pozostawało mi nic innego, jak opowiedzieć im, w jaki sposób się tego dowiedziałam. Hermiona zaskoczyła mnie mówiąc, że zaczęła się tego domyślać kilka tygodni wcześniej.
Nie tylko oni wierzyli w niewinność Isabelli. Cała rodzina Weasleyów stała za nią murem, jak i przyjaciele bliźniaków: Paul oraz Lee. Neville również nie mógł uwierzyć, że mogłaby otworzyć komnatę, a i kilka innych osób było przekonanych, że sama stała się ofiarą.
Oczywiście nie wszyscy tak myśleli, nawet większość Gryfonów wyrażała głośno swoje zdanie, że na pewno w przyszłości stanie się taka jak ojciec, a otwarcie komnaty to jej pierwszy krok na zdobycie sławy.
No cóż, ze sławą mieli trochę racji, Prorok Codzienny napisał obszerny artykuł o niej i jej pochodzeniu, jednak, co ciekawe, nie wspomnieli o jej zniknięciu.

Redakcja & korekta: as_ifwhat

Dziękuję wszystkim za wypełnienie ankiety. Jeśli jeszcze jej nie wypełniłaś/eś, proszę o przesłanie odpowiedzi. Link znajduje się jako "link zewnętrzny" (w wersji komputerowej znajduje się bezpośrednio nad komentarzami, w aplikacji na telefony czy tablety nie wiem, gdzie to cholerstwo się znajduje :( Ale w razie czego link nadal "wisi" na moim profilu w ostatniej wiadomości).  Wasze odpowiedzi zbieram do ok. 20 maja, a pod koniec miesiąca, wraz z ostatnim rozdziałem opublikuję jej wyniki :)

Mam nadzieję, że rozdział, chociaż bez Isabelli, Wam się spodobał :)

Continue Reading

You'll Also Like

16.7K 1.5K 17
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
Bogini By Dimka

Fanfiction

73.1K 3.2K 23
! W fazie korekty! Rozdziały z myślnikami są już poprawione. Freya (siostra Lokiego i przyrodnia Thora) leżała sobie spokojnie w łóżku w Asgardzie...
16.3K 1.1K 35
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
5.8K 159 23
Ciemna brunetka o piwnych oczach wyglądających na czarne, dbająca bardziej o książki niż ludzi, a jednak to ona zawróciła w głowie czarnemu panu.... ...