Closer - Draco Malfoy

By DEVILOKI

1M 38.8K 41.5K

*Fragment opowiadania* -I co? Co teraz zrobisz? - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Próbow... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
1 TYSIĄC
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Drobna informacja
Fakty
Rozdział 17
Uwaga nowość
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
TO NIE ROZDZIAŁ + 3k
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Nominacja 2 i 3 + krótka notka
London
London 2
London 3
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
10k!
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Epilog
Warner Bros #1
Warner Bros #2

Rozdział 13

25.9K 985 952
By DEVILOKI

Obudziwszy się, usiadłam na łóżku. Zmrużyłam oczy, bo Draco nigdzie nie było. Ziewnęłam przeciągle i poszłam do łazienki. Boże. Wyglądałam jak straszydło. Tusz rozmazany, oczy podpuchnięte, włosy w nieładzie. Ogarnęłam się, a później zaczęłam wędrować po pokoju. Był naprawdę ładny. I teraz kojarzył mi się dobrze, a nie z kacem po imprezie. No tak. I oczywiście nieodłączny barek z Ognistą za biurkiem. Usłyszałam cichy stukot i spojrzałam za okno. Czekała tam duża czarna sowa. Otworzyłam okno i wpuściłam ją. Przyniosła list. Odebrałam go od niej i położyłam na sofie, a sama skorzystałam z okazji i napisałam krótki list do rodziców. Jeszcze tylko sprawdziłam, czy to na pewno sowa szkolna, a nie jego prywatna i wypuściłam ją. Patrzyłam jak oddala się. Była coraz mniejsza i mniejsza, aż w końcu całkiem zniknęła mi z oczu. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na list, który przyniosło zwierzę. Koperta była pożółkła i trochę pomięta, a charakter pisma bardzo niewyraźny. Nie jestem jakąś wariatką, żeby komuś listy czytać. Co to, to nie. Odłożyłam go z powrotem i położyłam się w szmaragdowej, jedwabnej pościeli. Chyba już nie wrócę do mojego starego łóżka. Zaśmiałam się. Usłyszałam zgrzyt otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Do pomieszczenia wszedł Draco. I wszystko byłoby fajnie, ale jego ręka była we krwi.

-Jezu! Co ci się stało?- wstałam i podbiegłam do niego.

-Mi nic.- stwierdził i popatrzył na mnie.

-Co to znaczy "MI nic"? Draco, co się stało? O co chodzi?

-Walnąłem Pottera w nos.- powiedział tylko.

Patrzyłam na niego tępo. CO?!

-Czekaj, bo się chyba przesłyszałam. Walnąłeś go w nos?!

-No dokładniej to mu go złamałem.- wzruszył ramionami.

-ZŁAMAŁEŚ?! Po jaką cholerę...- i wtedy zrozumiałam. Zmrużyłam na niego oczy, a ręce założyłam na ramiona.- Czyli ty TO nazywasz "łagodnym zasugerowaniem", tak?

-Należało mu się. Zachował się jak ostatni kretyn.- stwierdził i skierował się w stronę łazienki.

-Dobra masz rację... ALE TO NIE POWÓD, BY ŁAMAĆ LUDZIOM NOSY!- pisnęłam.

-Już spokojnie kochanie. Sprawa załatwiona.- pocałował mnie w policzek, a rękę włożył pod strumień zimnej wody.

Na fakt, że nazwał mnie kochaniem zrobiło mi się ciepło w środku. ALE BŁAGAM, ON ZŁAMAŁ KOMUŚ NOS!

-No to w takim razie pięknie załatwiłeś tę sprawę.- rzuciłam z sarkazmem.

-Prawda?- powiedział. No nie mogę, on się jeszcze tym szczycił!

Moje brwi powędrowały ku górze, a on zauważywszy to dodał szybko:

-Dobra, dobra tylko żartowałem.- i uśmiechnął się nonszalancko.

Pokiwałam głową i westchnęłam.

-Ah, zapomniałabym. Jakiś list do ciebie przyszedł.- skinęłam głową na biurko, gdzie leżał.

Chłopak zrobił zrezygnowaną minę i podszedł do niego. Wziął i jednym ruchem przedarł go na pół. Wyrzucił do kominka, który stał po prawej stronie pokoju. Zdziwiło mnie to.

-Nie zamierzałeś go nawet przeczytać, czy coś?- zapytałam.

-Nie, nie mam ochoty czytać listów od mojego ojca. I tak każdy z nich ma taką samą, nudną treść. Nie ma o czym gadać.- powiedział. Sugerowało to, że nie chce tego dalej ciągnąć, więc nie naprzykszałam się.- Ale- zaczął znowu.- Ty i ja mamy plany.

-Plany? Jakie plany?- uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego.

-Randka. A co by innego? Jutro. Na wieży astronomicznej.

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

-Zgadzasz się?

I on się jeszcze pytał?

-Oczywiście, że tak.- przytuliłam go.

I poczułam, że mój brzuch się odzywa. A no tak. Dzisiaj nic nie jadłam.

-Lily, powiedz mi, jadłaś coś dzisiaj?- zapytał, ale zachowywał się tak, jakby już znał odpowiedź.

-Noo, jakoś nie miałam okazji.- powiedziałam zgodnie z prawdą i popatrzyłam na niego przepraszająco.

-Czy ty się głodzisz?

-Co? Nie, jasne, że nie! Tylko po prostu jakoś tak...

-Nie miałaś czasu?

-No właśnie. A teraz chyba już jest obiad. Więc lepiej, żebym coś zjadła, bo tu padnę.

-No to idziemy.- zdecydował.

Wyszliśmy z jego dormitorium i skierowaliśmy się do Wielkiej Sali. Trzymając się za ręce, weszliśmy do pomieszczenia.

Ludzie skierowali na nas swój wzrok i... Wiem, że nie powinno tak być, ale to mnie śmieszyło. Dziewczyny z domu węża na pewno chciały mi przegryźć aortę, a część z Gryfonów udusić mnie. Dosłownie. Zaśmiałam się.

-I co cię tak bawi, co Grey? Wiesz, że narobiłaś sobie wielu wrogów?- zapytał zaczepnie i uśmiechnął się.

-Wow, jakiś ty skromny.- stwierdziłam.

-Widzimy się potem.- powiedział blondyn.

Każde z nas poszło w stronę swojego stolika. Byłam tak głodna, że nałożyłam sobie górę jedzenia na talerz. Zupełnie jak Ron.

A właśnie o wilku mowa. W moją stronę szli Ron i Ginny.

-Lily, czy to prawda?- zapytała rudowłosa, zanim nawet zdążyła przyjść do stołu.

-Zależy o co pytasz.- odpowiedziałam jej i napiłam się herbaty.

-No jak to o co?! O ciebie i Draco! Czyli mamy nową parę w Hogwarcie, tak?- pisnęła.

-Na to wygląda.- uśmiechnęłam się do niej.

Spojrzałam na Rona, który nie był już taki szczęśliwy.

-Jak Harry?- zapytałam.

-No wiesz, zważywszy na to, że ma złamany nos, to całkiem dobrze.- powiedział z przekąsem.

-Jezu, tak strasznie przepraszam. Już powiedziałam Draco, co o tym myślę. No było przegięcie.

-Już spokojnie. Ja nie jestem na ciebie zły. Tak samo jak Hermiona. To znaczy, nie do końca podoba mi się to, że jesteś akurat z nim, ale.. Jeśli jesteś szczęśliwa, to dobrze.

Wow. To wyznanie chyba dużo go kosztowało.

-Dziękuję ci Ron.- powiedziałam szczerze.

Potem już atmosfera była luźna. Gadaliśmy i śmialiśmy się. Nawet przyszła do nas Hermiona. Ale ja i tak wiedziałam, że z Harrym muszę pogadać. I tego się trochę obawiałam.

***

*Draco* 

Poszedłem do stolika dla Ślizgonów i usiadłem pomiędzy Blaisem, a Goylem.

-No stary. Nareszcie.- powiedział czarnoskóry.

-Co nareszcie?- zapytałem i zmarszczyłem brwi.

-No ty i Lily. Widziałem, że ci się spodobała już od samego początku. Tylko czekałem aż to się rozwinie.

-Dobra, już sobie nie dopowiadaj.- mruknąłem. Czyli, co, to było widać, że Grey mi się podoba? Wątpię.

-Już widzę te wszystkie dziewczyny.- zaśmiał się.

-A co mnie one obchodzą. To tylko puste lale.- stwierdziłem.

-Te puste lale, które gościłeś w łóżku?

-Lepiej się zamknij kolego. Radzę ci.- uśmiechnąłem się złośliwie. Lubiłem Balise'a, chociaż czasem działał mi na nerwy.

-Dobra już dobra.- podniósł w górę ręce w geście poddania.- Jak chcesz.

-Tak ,tak właśnie chce.- burknąłem.

Jadłem obiad i patrzyłem na Lily, która siedziała na przeciwko. Rozmawiała ze "znajomymi" i śmiała się.

Boże, jaka ona była piękna. Długie, brązowe włosy do pasa, piegi, blada cera, delikatnie  różowe usta i nosek lekko zadarty ku górze. I ja serio myślałem, że ona jest przeciętna? Matko, gdzie ja miałem oczy. Zorientowała się, że na nią patrzę i uśmiechnęła się zaczepnie. Zrobiło mi się ciepło, więc poluzowałem krawat.

Nagle ktoś do niej podszedł. Co do ch...?

To ten pieprzony Hill. Nienawidziłem gościa nawet bardziej niż Pottera. Tak, wiem, trudno w to uwierzyć, ale  tak było. Koleś był tak wkurzający, że to aż boli. Musiał się na każdym kroku wykazać i chwalić swoją "wiedzą", podlizywać nauczycielom i błyskać tymi swoimi nieskazitelnymi ząbkami.

Położył jej rękę na ramieniu i powiedział coś na ucho. Kuźwa, bo zaraz mu walnę. Lily tylko pokiwała głową i wyszli z Wielkiej Sali.

CO

DO

CHUJA

Kolega Hill ma przesrane. Rzuciłem serwetkę na stół i wyszedłem z pomieszczenia. Zauważyłem ich na dziedzińcu. Stali koło drzewa. Lily wyraźnie nie chciała z nim rozmawiać.

Koleś- nie chciałbym być teraz tobą.

Podszedłem do nich i objąłem Lily w pasie.

-Czy ten dupek ci się narzuca?- syknąłem.

Moja dziewczyna- pomimo tego, że nie miała ochoty na rozmowę z nim, była dobrze wychowana i kiedy powiedziałem słowo "dupek", ta skarciła mnie wzrokiem.

-To wy jesteście razem?- zapytał zaskoczony i teatralnie poprawił włosy. Aż się rzygać chce.

-Wow, masz trochę spóźniony zapłon kolego. Ty tak serio jesteś w Ravenclawie?

-Draco!- syknęła Lily.- Daniel posłuchaj...

-No dobra, czyli widzę, że z randki nici...- zaczął chłopak.

ŻE

CO

DO

JASNEJ

CHOLERY

JAKA

RANDKA?!

-Słucham?! Czy tobie się coś aby nie pomyliło?!- krzyknąłem na niego.

-Draco, spokojnie, on nie wiedział.- powiedziała Lily i próbowała mnie odciągnąć.

-Mam to w dupie. A ty go nie broń.

-No dobra, to narazie Lily.- powiedział ten kretyn, totalnie mnie ignorując i odszedł w swoją stronę. Zabiję go. Nie ma już tu życia.

-Draco, Draco. Popatrz na mnie. Uspokój się.

-Debil.

-Już. Nic się nie stało.- powiedziała i zmierzwiła mi włosy.- Nie wiedziałam, że potrafisz być taki zazdrosny.- uśmiechnęła się.

Spojrzałem na nią.

-Ty jeszcze nie wiesz co ja potrafię, kochanie.

Zarumieniła się i walnęła mnie w ramię.

-Dupek.- zaśmiała się.

Popatrzyłem na nią, a później z zaskoczenia podniosłem. Zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.

O tak. Było idealnie.

***

*Lily*

Wiedziałam, że rozmowa z Harrym nie będzie należeć do łatwych, ale nie sądziłam, że aż tak będę się denerwować. Umówiłam się z nim w bibliotece. Weszłam do środka i zajęłam to miejsce, przy którym zawsze odrabialiśmy lekcje. Żeby zabić poczucie czasu, wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki. Ku mojemu zaskoczeniu była to mitologia nordycka. Czytałam ją setki razy, więc znałam ją na pamięć. Uwielbiałam tamtejszych bogów, ich legendy i przygody. To była moja bajka. Miło więc było znów zagłębić się w tę powieść.

Chwilę później przyszedł Harry. Miał jeszcze lekko podpuchnięty nos, ale nie było źle. Na szczęście.

-Hej Harry...- powiedziałam, nie za bardzo wiedząc jak zacząć rozmowę.

-Lily.- skinął głową.- Chciałem cię przeprosić. Bardzo. Zachowałem się jak kretyn, wiem to. Poniosło mnie. Myślałem, że kiedy zaczniesz się z nim umawiać, to cię stracę. I należało mi się to.- wskazał na swój nos.- Więc przepraszam.

Uśmiechnęłam się do niego.

-Już w porządku. Nie ma o czym mówić. Mam nadzieję, że nasze relacje nie ulegną zmianie, prawda?

-Nie, jasne, że nie.- powiedział.

Przytuliliśmy się. Bardzo się cieszyłam, że już wszystko wyjaśnione, bo ja również nie chciałam ich stracić.

Rozmawialiśmy później jeszcze długo, długo. I było tak, jak na początku roku. Czyli świetnie. I byłoby tak pewnie jeszcze dłużej, ale...

-Lily, przepraszam cię.- powiedział Harry nagle i spojrzał na zegarek.- Muszę już iść. Dokończymy tę rozmowę wieczorem?

-Ale dlaczego? Coś się stało?- zapytałam zaskoczona.

-Niee... Tylko musimy pomóc Dumbledorowi.

Ah no tak. Zapomniałabym. Pomoc Dumbledorowi. Wiem, że kryło się za tym coś więcej.

Harry wstał, uśmiechnął się serdecznie i odszedł w stronę drzwi.

-Harry!- krzyknęłam za nim.- Zaczekaj. Posłuchaj mnie. Nie wiem, o co wam chodzi, ale uważam, że jako wasza przyjaciółka powinnam wiedzieć. Bo czuję, że mnie okłamujecie.

-Lily...

-Jesteś mi to winien.- stwierdziłam.

Chłopak westchnął i zamknął oczy. 

-Nie możemy...

-Nie. Nie możemy. Mam już dosyć tego, że nie mam pojęcia o o chodzi. Niby się przyjaźnimy, ale tak naprawdę czuję się odsunięta. Proszę cię Harry, powiedz mi o co chodzi.

Brunet złapał mnie za ramię i poszliśmy w tę część biblioteki, w której nie było ludzi. Harry wyciągnął różdżkę i szepnął:

-Quietus.- to zaklęcie osłabiało siłę głosu. Czyli coś było na rzeczy.- Posłuchaj mnie uważnie. Sprawa jest naprawdę poważna. I to nie tak, że cie okłamywaliśmy, tylko... To co ci powiem nie jest za przyjemne i bardzo niebezpieczne, ale chcieliśmy ci powiedzieć, uwierz mi.

-Słucham.

-To z tą pomocą dla Dumbledora to akurat prawda, ale kryje się za nią coś jeszcze... My szukamy horkruksów.- powiedział i nagle poczułam się tak, jakby świat się zatrzymał.

Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.

-Szukacie... horkruksów..- powtórzyłam za nim.

Harry pokiwał głową.

-I co? Znaleźliście już coś?

-Nie. Nic, a nic. Dlatego tak często nas nie ma.

I teraz wszystko stało się jasne.

-Ale gdzie... Jak?- nie mogłam poukładać sobie tego w głowie.

-Może chodźmy porozmawiać z Ronem i Hermioną.- powiedział chłopak i poprawił okulary.

Skinęłam tylko głową i poszłam za nim. Już po chwili siedzieliśmy w Pokoju Wspólnym i wszyscy tłumaczyli mi co i jak.

-...dlatego to jest takie ważnie, rozumiesz?- zapytała Hermniona.

-Tak, jasne.- potwierdziłam.

-I Lily nikomu tego nie możesz powiedzieć. Nikomu. Nawet Malfoy'owi. A w sumie w szczególności jemu. I nie chodzi tu o to, że za nim nie przepadamy, tylko tak jak ci już wspominaliśmy wcześniej. Jego ojciec jest Śmierciożercą i służy Czarnemu Panu.- wyjaśnił mi Ron.

-W porządku. Obiecuję.- powiedziałam, chociaż tak naprawdę miałam mieszane uczucia. Nienawidziłam okłamywać ludzi, ale rozumiem, że to zbyt ważne, żeby marudzić, czy kłócić się.

Po rozmowie poszłam do swojego dormitorium, w którym zastałam śpiącą Parvati. Również położyłam się na swoim łóżku i westchnęłam przeciągle. Pora sobie uświadomić kilka rzeczy. Voldemort działa i szykuje coś wielkiego.

Moi przyjaciele szukają horkruksów.

A w świecie czarodziejów zaczynają zawiązywać się spiski i intrygi.

I tak bym nie zasnęła, więc postanowiłam odrobić pracę domową. A było jej całkiem sporo. Ale jej nie dokończyłam, bo wpadła Ginny z Lavender i postanowiły urządzić sobie nockę. Czyli po nauce nici.

Przez całą noc gadałyśmy, śmiałyśmy się. A ja poczułam się tak, jakby zło w ogóle nie istniało.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obiecany 13 rozdział gotowy! <3

Tak więc chciałabym Wam życzyć Wesołych, spokojnych Świąt i podziękować, że jesteście, czytacie, głosujecie i komentujecie!

Enjoy :3

Continue Reading

You'll Also Like

20.3K 1.3K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
1.9K 159 12
- Nienawidzę cię! - Wykrzyczałam mojemu ojcu, prosto w twarz. - A myślisz że mnie to obchodzi, smarkulo?! - Ojciec złapał mnie za nadgarstek. Poczuła...
589 102 10
1890, Wiktoriańska Anglia. Zjawy, mary senne, koszmary, duchy. Istoty pokroju upiorów towarzyszyła Lorinie Neri odkąd przyszła na świat. Mieszkańcy w...
55K 2.2K 20
Podróże uczą i kształcą osobowość. Potrafią wywrócić życie do góry nogami. Kłamstwa, intrygi, życie u boku dawnego wroga i w końcu trudny wybór to ty...