Nowa

Por lovehatefeel

3.2M 200K 32.3K

-Dupek - chłopak odwrócił się ze wściekłością. -Przepraszam mówiłaś coś do mnie? -Nie widziałeś, że mnie potr... Más

#Mój początek
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
#Powrót<3
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Święta?!
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 51
Rozdział 52

Rozdział 50

43.4K 2.7K 546
Por lovehatefeel

Stoję i wpatruję się w niego, jakby był bezcenną rzeczą na calutkim świecie. Patrzę na niego i nie mogę uwierzyć w to co powiedział.

Kocha mnie.

Mnie.

Nie Natalie czy inną laskę.

Ale mnie.

Właśnie on.

Powiedział to naprawdę, czy jednak się przesłyszałam?

-Powtórz, co przed chwilą powiedziałeś - odparłam, wpatrując się w niego z nadzieją, że to wszystko nie było snem na jawie, tylko rzeczywistością.

Nadal staliśmy aż po kolana w zaspie, a on trzymał mnie za ramiona i nie pozwolił się ruszyć. Miał przyspieszony oddech i wpatrywał się we mnie z rozszerzonymi źrenicami.

Westchnął i powtórzył:

-Kocham cię i nigdy cię już nie opuszczę ty uparta dziewczyno - odparł.

Czyli to nie sen.

Wpatruję się w niego prawdopodobnie z głupią miną i nie mogę wykrztusić żadnego słowa. Nic mi nie chce przejść przez gardło.

-Rosie? - spytał niepewnie po chwili, kiedy nic nie powiedziałam, a nadal stałam w niego wpatrzona. Jego kącik ust lekko drgnął i widziałam, że był trochę rozbawiony. Nic dziwnego.

W końcu pochyliłam się i zamknęłam nasze usta w pocałunku. Usłyszałam ciche westchnięcie z jego strony, bo chyba był spięty całą sytuacją, zresztą tak samo jak ja. Jego usta były nienaturalnie ciepłe i miękkie mimo tego, że na zewnątrz panowała minusowa temperatura.

Pocałunek był na początku powolny, ale z każdą sekundą stawał się coraz bardziej żarliwy i namiętny. Nathan w końcu puścił moje ramiona, dzięki czemu mogłam przyciągnąć go bardziej do siebie, łapiąc za jego szyję. On z kolei złapał mnie w pasie i równie mocno przybliżył do swojego ciała. Cały żal, tęsknotę i wiele innych uczuć oboje wlewaliśmy w ten pocałunek, dzięki czemu rozumieliśmy się bez słów.

Całowaliśmy się chwilę, po czym Nathan się ode mnie odsunął i spojrzał. Jego usta były teraz koloru różowego, a policzki były zaczerwienione.

Posłał mi szeroki uśmiech i powiedział:

-Czemu mi nie powiedziałaś o tej nocy? - spytał się.

Wzruszyłam ramionami.

-Nie wiem. Byłeś pijany. Nie wiedziałam, czy mówisz na poważnie, czy nie i wolałam nie pogarszać sprawy. Tym bardziej, że przez ostatnią noc i tak wiele się zdarzyło - stwierdziłam - Gniewasz się?

-Gniewać się? - odpowiedział niezrozumiale - Skąd w ogóle taki pomysł. Najważniejsze, że powiedziałaś mi, co do mnie czujesz - poprawił mi moją czapkę i nasunął ją bardziej na uszy.

-Ty też to powiedziałeś.

-Tak, ale ja zrobiłem to wcześniej.

-Będąc pijanym? - pokiwał głową - Skąd mogłam wiedzieć, że mówisz prawdę?

Nathan zaśmiał się. Nadal trzymał mnie blisko siebie.

-Bo na trzeźwo bym się nie odważył, aż do dzisiaj - odparł.

Uśmiechnęłam się tylko lekko i znowu go pocałowałam. Tym razem nie trwało to długo, bo moje ręce zaczęły już odmarzać. Uznaliśmy z Nathanem, że wracamy do domu, bo i tak nie mamy nic większego do roboty tym bardziej, że w Nowy Rok większość lokali w mieście jest pozamykana.

W samochodzie nie odzywaliśmy się do siebie tylko słuchaliśmy wolnej piosenki lecącej w radiu. Nathan trzymał swoją dłoń na moim udzie i kciukiem masował tam skórę. 

W domku Nate'a byliśmy 15 minut później.

Nathan wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi z mojej strony.

-Co za gentlemen - zakpiłam z uśmiechem.

-Jak zawsze - również odpowiedział mi, szczerząc zęby.

Kiedy zamknął samochód, wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku drzwi wejściowych.

W środku, jak się okazało, wszyscy zjedli już zamówione wcześniej jedzenie i leżeli rozwaleni na kanapie. Co najciekawsze, znajdowali się w takiej samej pozycji, jak wtedy, kiedy ich opuszczaliśmy.

-Oooo - zwrócił na nas swoją uwagę Josh, odrywając wzrok od telewizora - Nasze gołąbeczki wróciły - uśmiechnął się chłopak i pomachał do nas. Reszta z zaciekawieniem też posłała w naszą stronę ciekawskie spojrzenia.

-Chodźcie, oglądamy film - zaprosiła nas Sara. Nathan marudził, że chce iść na górę spać, ale ja chciałam zostać z resztą, więc stanęło na moim. Wszyscy leżeli na kanapach, przykryci kocami. Nate, Sara, Nicole i Justin na największej, Mia, Justin i Josh na drugiej, a trzecia była wolna, bo Max'a tymczasowo z nimi nie było. Zajęliśmy ją z Nathanem przykrywając się kocem i próbując wciągnąć się w film. Josh podał nam miskę z popcornem.

Co z tego, że nie byłam głodna. Popcorn jest dobry na wszystko.

Leżałam między nogami Nathana, który obejmował mnie ciasno ramionami. Już po pierwszych 30 minutach filmu zaczął narzekać, że mu się nie podoba, przez co zaczął denerwować wszystkich innych, którzy w spokoju chcieli go obejrzeć. Ja też się w niego wciągnęłam, do momentu, kiedy Nathan nie zaczął mnie zaczepiać i bawić się albo moimi palcami albo włosami.

Trochę z rozdrażnieniem, ale i z rozbawieniem odtrącałam jego dłonie, co jeszcze bardziej go motywowało do dalszego wkurzania mnie. W końcu zaczęłam go ignorować. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową tak, że czułam jego brodę na moich włosach. Zaczął przyjemnie wodzić palcami po mojej skórze do góry i do dołu. Dla większej rozkoszy zamknęłam oczy tylko na chwilkę.

Rano nawet nie domyśliłabym się, jak ten dzień mógłby się dalej potoczyć. Znajdowałam się razem, z moim przyjaciółmi i chłopakiem, którego kocham, w cudownym miejscu. Co prawda, sylwester nie był taki, jaki sobie wymarzyłam. Nie skończył się tak, jak chciałam, a tym bardziej nie spędziłam go na tym, co chciałam robić. Ale teraz, leżąc i nie przejmując się niczym, czując na sobie dotyk ukochanego, mogę stwierdzić, że jestem szczęśliwa.

Nie zorientowałam się nawet, kiedy zasnęłam. 


*****************************************************



Po wygodzie, którą czuliśmy tutaj, w domku Nate'a wrócenie do szarej rzeczywistości wydawało się niemożliwe. Tym bardziej, że ta rzeczywistość została nazwana szkołą..

W pierwszy dzień po świętach uznałam, że zrobię sobie wolne i nie pójdę do szkoły. Tak tylko, żeby psychicznie się nastawić na kolejny semestr. Co najlepsze, za dwa tygodnie kończy się pierwszy, a my z Nathanem jesteśmy w kompletnej dupie z naszym projektem z biologii.

Jednak kolejnego dnia nie mogłam zwlekać i niestety musiałam iść do szkoły. Mówiąc, musiałam, miałam na myśli moją mamę, która kazała ruszyć mi tyłek z łóżka.

Z niechęcią ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, zjadłam śniadanie i wsiadłam do czarnego Jaguara, który czeka już na mnie z dobre 15 minut przed moim domem.

-Hej - odparłam uśmiechnięta i zamknęłam za sobą drzwi do samochodu. Pochyliłam się i złożyłam szybkiego buziaka na poliku mojego chłopaka.

-Hej - odparł i lekko się uśmiechnął - Widzę, że cała w skowronkach na pierwszy dzień po świętach - odpalił samochód i ruszył.

-Tak, bardzo - stwierdziłam sarkastycznie i przewróciłam oczami.

W drodze do szkoły prowadziliśmy luźną rozmowę o koncercie, który ma się odbyć za kilka miesięcy w Nowym Yorku. Nie kryję, że jestem strasznie podekscytowana tym, że jedziemy we dwoje i spędzimy tam cały weekend. Moi rodzice się zgodzili, więc nie będzie żadnego problemu, żeby się tam wybrać.

Weszliśmy do szkoły 5 minut przed dzwonkiem na lekcję. Pierwsza była matematyka, dlatego musiałam się spieszyć, bo nauczycielka od tego przedmiotu, niestety nie jest wyrozumiała dla spóźniających się uczniów. Co najlepsze, przychodziła równo z dzwonkiem. Nathan z kolei zaczynał od wf, na który mógł się spóźnić i chciał mnie odprowadzić na lekcję.

-Czekaj - odparłam, kiedy Nathan zaczął mnie ciągnąć w stronę sali od matematyki. Sięgnęłam szybko do szafki, żeby wziąć książkę od matematyki, po czym szybko ruszyłam w stronę schodów - Nie musisz ze mną iść - powiedziałam, odwracając się do chłopaka na pierwszym stopniu schodów - Sam się spóźnisz - stwierdziłam.

-Mogę się spóźnić, to tylko wf - powiedział.

-Myślę, że i tak trener nie jest zadowolony z twojego zachowania - powiedziałam rozbawiona, a on również uśmiechnął się na wspomnienie, kiedy nauczyciel przyłapał nas w schowku. Przejechałam dłonią po jego włosach i pocałowałam - Idź, ja sobie poradzę.

Kiedy chciałam się odsunąć, Nathan złapał mnie za biodra i nie pozwolił mi tego zrobić. Znowu mnie pocałował, a ja czułam trochę zażenowanie tym, że na korytarzu jeszcze znajdowali się uczniowie, którzy wpatrywali się w całe przedstawienie. Przerwałam pocałunek.

-Poradzisz sobie? - spytał, a ja się zaśmiałam.

-Nie jestem pierwszy dzień w szkole. Wiem, gdzie jest sala od matematyki - odparłam i cmoknęłam go ostatni raz na pożegnanie.

Dzwonek zabrzmiał, a ja popędziłam w górę schodów i po chwili znajdowałam się już na pierwszym piętrze. Budynek szkolny jest naprawdę ogromny, dlatego przejście z jednej klasy do drugiej zajmuje czasami naprawdę kawałek czasu.

Mijając kolejne sale i toalety usłyszałam dwa męskie głosy, sprzeczające się ze sobą. Na korytarzu panowało spustoszenie, a uczniowie już rozchodzili się do swoich klas, gdzie mieli teraz lekcje. Słyszałam tylko pojedyncze  wyrazy rzucające przez na pewno dwóch mężczyzn.

-Okłamujesz sam siebie - powiedział jeden.

-Nie okłamuję, tylko lepiej wiem od ciebie jak jest.

-Naprawdę myślisz, że jestem ślepy? Czego ty się boisz? Reakcji innych? - powiedział jeden z pretensją.

-Nie, wiem czego chcę.

-Naprawdę? Bo kilka tygodni temu na pewno mówiłeś coś innego - powiedział z zawziętością drugi, a ja jestem w stanie przysiąc, że znam te osoby. Zanim zdążyłam w ogóle pomyśleć, zbliżyłam się z drugiej strony drzwi od męskich toalet i spróbowałam coś więcej usłyszeć.

-Kilka tygodni temu postradałem rozum - odparł chyba przez zaciśnięte zęby ten drugi.

-Nie narzekałeś, kiedy cię pocałowałem.

I tu zapadła cisza, a mi zajęło chwilę, żeby dotarła do mnie wiadomość, że to Max i Josh się kłócą.

Zakryłam usta, żeby nie wydać cichego okrzyku zaskoczenia i słuchałam dalej.

-Byłem pijany - wytłumaczył się Max.

-To jest twoja wymówka? - prychnął Josh - Nie powiesz mi, że tego nie chciałeś.

I tu znowu zapadła cisza.

-Byłem pijany - powtórzył Max.

-Wiem, kurwa, słyszałem to za pierwszym razem - syknął Josh. Nigdy nie słyszałam go tak wkurzonego. Zawsze to była osoba, która nie przejmowała się niczym i miała w gdzieś to, że ktoś nie akceptuje jego orientacji seksualnej. Chodził zawsze uśmiechnięty i zadowolony. W tym momencie go nie poznaję - Ale ci nie wierzę.

-To już nie mój problem.

-A właśnie że twój - przerwał Josh - Trzeba było myśleć, zanim oddałeś pocałunek. Od teraz to twój problem, bo nie przyznajesz się sam przed sobą - rzucił oskarżenie Josh.

-Nie mam się do czego przyznawać.

-Właśnie że masz.

I to by było na tyle z ich rozmowy.

Szybko oddaliłam się od drzwi i podbiegłam kawałek, żeby nie wyszło, że cokolwiek słyszałam. Wiem, że nie powinnam, ale ciekawość zwyciężyła. Ruszyłam szybkim krokiem przed siebie i i byłam coraz bliżej sali od matematyki. Zanim do niej dotarłam, usłyszałam jeszcze za sobą głośnie trzaśnięcie drzwiami.

Sięgnęłam do klamki i otworzyłam drzwi do sali od matematyki. Oczywiście, nauczycielka posłała mi mordercze spojrzenie i zdążyła jeszcze wspomnieć, że nie było mnie wczoraj na lekcji. Wytłumaczyłam się wizytą u lekarza, co było słabą wymówką, ale lepsze to niż nic, prawda? Nauczycielka oczywiście mi nie uwierzyła i kazała mi tylko usiąść na swoje miejsce.


*****************************************************************


W trakcie fizyki strasznie mi się nudziło, bo facet, który ją prowadził, ledwo umiał odczytać, co sam pisał na tablicy, dlatego też wyjęłam telefon i napisałam Nathanowi:

Ja: Przyjdziesz dzisiaj do mnie?

On: A co będziemy robić :) ?

Przewróciłam oczami.

Ja: Nic, o czym na pewno teraz myślisz ;)

Ja: Chodzi o projekt z biologii, musimy go dokończyć. Semestr się kończy za niecałe dwa tygodnie :/

On: A właśnie, że nie. To o czym myślę, bardzo ściśle łączy się z biologią, kochanie.

Ja:....

On: Dobra, możemy dokończyć. Ale u mnie.

Ja: Chyba to nie jest dobry pomysł...

On: Czemu?

Ja: Twoja mama.

On: Nie będzie jej.

Ja: Ostatnio też jej miało nie być.

On: Pracuje dzisiaj na pewno.

Ja: Dobra.

Odłożyłam telefon i zaczęłam się zastanawiać. 

Nigdy nie uprawiałam seksu. Nigdy nawet nie miałam chłopaka, z którym chciałabym to zrobić. Najwyraźniej on ma chęci do tego, bo często mówi do mnie z takimi podtekstami. Zawsze się z tego śmieję, ale nie wiem, na ile mu to starczy.

Wiadomo.

To facet, ma swoje potrzeby. Tym bardziej, że odkąd ze sobą jesteśmy, nie spełniał TYCH potrzeb.

Zanotowałam w pamięci, że muszę z nim jakoś porozmawiać na ten temat. Dziewictwo w sumie nie jest dla mnie taką ważną sprawą, ale nie zmienia to faktu, że chciałabym ten pierwszy raz przeżyć z osobą, którą kocham. 

Teraz, gdy już tak jest, nie jestem niczego pewna, dlatego muszę się nad tym wszystkim zastanowić.

********************************************************

Po skończonej lekcji szybko pobiegłam do szafki, żeby wziąć swoje rzeczy. Odłożyłam niepotrzebne książki i ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. W międzyczasie pożegnałam się z Mią i Nicolą, a także z chłopcami. Udawałam, że nie widziałam tego napięcia, jakie do tej pory było między nimi, tylko z uśmiechem się z każdym pożegnałam.


Po wyjściu ze szkoły, zobaczyłam Nathana, który opierał się o swój samochód i przeglądał coś z zaciekawieniem w telefonie. Na jego widok zrobiło mi się ciepło na sercu i mimowolnie się uśmiechnęłam.

Ruszyłam od razu w jego kierunku, a kiedy byłam kilka metrów przed nim, ten podniósł wzrok i posłał mi swój uroczy uśmiech. Nie zdołał nic powiedzieć, bo pocałowałam go, obejmując jego szyję, a gdy po chwili się odsunęłam, spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

-Tęskniłaś? - spytał, uśmiechając się arogancko.

-Nie - zaprzeczyłam, na co on zrobił udawaną, smutną minę.

Zaśmiałam się i powiedziałam, żebyśmy już jechali, bo na kolację rodzice mają wrócić do domu i uznałam, że chcę z nimi spędzić trochę czasu.

Nathan od razu się zgodził i otworzył mi drzwi od strony pasażera.

-A może dasz mi poprowadzić? - spytałam, kiedy on już usiadł za kierownicą obok mnie. Spojrzał z rozbawieniem w moją stronę.

-Prowadzić? Chyba śnisz mała - zaśmiał się.

-Czemu nie?

-A umiesz jeździć?

Wyjechał właśnie ze szkolnego parkingu i ruszył w kierunku swojego domu.

-Nie - odparłam, ale zaraz dodałam - Ale możesz mnie nauczyć - powiedziałam z entuzjazmem.

-To fakt, mogę - przyznał mi rację, a ja się uśmiechnęłam - Ale nie tym samochodem.

-Czemu? - spytałam po raz drugi.

-Nie chcę, żeby ucierpiał, przy twojej jeździe - odparł, próbując być poważny, ale jego kąciki ust zdradzały, że był rozbawiony.

-Nie ufasz mi? - uniosłam  brwi.

-To nie tak, kochanie - zaczął się tłumaczyć - Tylko wiesz, naprawa, będzie kosztowała fortunę. 

-Dobra, to jak zamierzasz mnie nauczyć jeździć?

-Mam w domu jakiegoś starego grata, którego możemy wypróbować - zastanowił się chwilę.

-Okej, to kiedy?

Spojrzał na mnie.

-Śpieszno ci co? - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam, ponieważ naprawdę chciałam się nauczyć prowadzić.




Kiedy dotarliśmy już do mieszkania Nathana, pierwsze co zrobiliśmy, to przyrządziliśmy sobie jedzenie.

"Przyrządziliśmy" oznacza w naszym terminie odgrzanie kupnej lasagne, która leżała u niego w lodówce. Swoją drogą, nie była taka zła. Zjedliśmy ją, oglądając jakieś głupie reality show, które naprawdę zrobiło się nudne po pół godziny, jednak oboje byliśmy tak najedzeni, że żadnemu z nas nie chciało się wstać z kanapy po pilota, który oczywiście nie mógł leżeć nigdzie indziej, tylko na końcu stoliczka. Dlatego zostaliśmy przy tym programie.

-Mogę ci zadać pytanie? - spytałam po dłuższej chwili, kiedy w telewizji była przerwa na reklamę. Leżałam oparta o chłopaka, a on obejmował mnie ramieniem.

-Zawsze - odparł i pocałował w czubek głowy.

-Dobra - chrząknęłam i przygotowałam się na tą niezręczną rozmowę, która miała zaraz nastąpić - Czy ty, no wiesz, jesteś facetem - przerwałam, żeby przemyśleć, co dalej powiedzieć, a on wybuchł śmiechem.

-No, szybko się spostrzegłaś - odparł rozbawiony, a ja uderzyłam go w ramię, chociaż wiem, jak to pytanie mogło idiotycznie zabrzmieć i sama się zaczęłam śmiać.

-Nie - zaprzeczyłam, nadal rozbawiona - Chodzi mi o to, że jesteś facetem i masz swoje potrzeby - popatrzyłam na niego z dołu, a on pokręcił głową.

-O co ci chodzi? - spytał niezrozumiale, a ja westchnęłam.

-No... Wiesz, TE potrzeby - po chwili chyba zrozumiał, co mam na myśli, bo pokiwał głową.

-Chodzi ci o seks? - powiedział bezpośrednio, a ja pokiwałam głową - Słuchaj, może i jestem facetem, ale to nie znaczy, że potrzebuję tego cały czas i że jest mi to niezbędne - zaczął tłumaczyć - Wiem, że ty nigdy tego nie robiłaś - odparł, a potem na mnie spojrzał - Bo nie uprawiałaś nigdy seksu z nikim, prawda?

Pokiwałam głową.

-No właśnie, dlatego nie będziemy się spieszyć - powiedział - Po prostu zrobimy to, kiedy będziesz gotowa i tyle - wzruszył ramionami - Nie zamierzam cię do niczego zmuszać, pamiętaj o tym.

Zrobiło mi się lżej na sercu, ale nadal nie byłam przekonana.

-Dobra - przyznałam - Teraz jest okej, ale jeżeli tak potem nie będzie? W sensie, że wiesz, będzie ci tego brakowało i będziesz czuł potrzebę?

-Ros - przekręcił się bardziej, żeby widzieć moją twarz - Dopóki jestem z tobą, nie będzie mi niczego brakowało, rozumiesz? Jestem facetem, tak, i mam czasami taką potrzebę. Tym bardziej, że czasami paradujesz w samej koszulce i majtkach, więc to po części twoja wina - wskazał na mnie oskarżycielsko palcem i pstryknął w nos - Ale to nie znaczy, że ta potrzeba jest taka, żeby od razu zaciągnąć cię do łóżka. Nie o to mi chodzi. Nie jestem z tobą dla seksu. Jestem z tobą, bo cię kocham. Kocham twój charakter, twój wygląd, twoją niezależność, wszystko - odparł, patrząc mi w oczy - Ufam ci, ty ufasz mi, poczekamy tyle, ile będziesz chciała, jasne?

Patrzyłam na niego i po chwili z uśmiechem wtuliłam się w jego ramię. On mnie objął i oparł brodę na mojej głowie.

-Dziękuję - odparłam - Za wszystko.

-Nie ma za co - powiedział cicho. 

Uniosłam głowę i go pocałowałam. Po dłuższej chwili się ode mnie odsunął i ze śmiechem powiedział:

-Nie wiem, jak ty, ale ja mam ochotę na popcorn i dobry film, co ty na to? - spytał, a ja pokiwałam głową. Chłopak jeszcze raz mnie pocałował, po czym wstał i poszedł do kuchni robić przekąski.

Chyba jednak nie zrobimy dzisiaj tego projektu z biologii, pomyślałam uśmiechnięta i sięgnęłam po pilota, żeby wybrać film.




Hej!! Witam w nowym rozdziale :D Przepraszam, że tydzień temu nie było :/ Wynikło to z tego, że nie miałam na czym napisać rozdziału, dlatego tydzień opóźnienia :( Ale mam nadzieję, że ten Wam się spodoba :D Dziękuję oczywiście za tyle gwiazdek, wyświetleń i pozytywnych komentarzy! Dużo to dla mnie znaczy i czytam każdy jeden! Odnośnie Waszych wiadomości, w weekend odezwę się do każdej osoby, która przez ten czas do mnie pisała o swoje opowiadanie czy coś, albo której napisałam, że ocenię ;)Zrobię to w ten weekend, bo mam go dosyć luźny i się tym zajmę :D Tymczasem, życzę miłego weekendu i do następnego ;**











Seguir leyendo

También te gustarán

38.1K 1.2K 50
( uwaga w książce mogą pojawić się błędy ortograficzne bo jestem dyslektykiem i czasem i się to zdarza ) A co gdyby Hailie pochodziła z patologiczne...
279K 10K 23
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
16.2K 321 18
Osiemnastoletnia Aurora ma na głowie zdecydowanie więcej trosk niż przeciętna nastolatka. Dziewczyna aby zapomnieć o złych duchach przeszłości, które...
26.8K 1.6K 26
Co by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisk...