Zetknął nas los, a może przyp...

By beatingheart469

93.2K 4K 584

Poznaliśmy się przypadkiem. Przypadkiem szłam korytarzem spóźniona na lekcję, przypadkiem on też. Przypadkiem... More

Bohaterowie
Prolog
Rozdział.1
Rozdział.2
Rozdział.3
Rozdział.4
Rozdział.5
Rozdział.6
Rozdział.7
Rozdział.8
Rozdział.9
Rozdział.10
Rozdział. 11
Rozdział.12
Rozdział. 13
Rozdział.14
Rozdział. 15
Rozdział. 16
Rozdział. 17
Rozdział.18
Rozdział.19
Rozdział.20
Rozdział.21
Rozdział.23
Rozdział.24
Rozdział. 25
Rozdział. 26
Rozdział. 27
Rozdział. 28
Rozdział. 29
Rozdział. 30
Rozdział. 31
Rozdział. 32
Rozdział. 33 - OSTATNI
Zaproszenie

Rozdział.22

1.8K 100 6
By beatingheart469

Któregoś listopadowego dnia postanowiłam wrócić ze szkoły na pieszo. Było dosyć ciepło, a zima zbliżała się nieubłagalnie, więc postanowiłam skorzystać z okazji i zaczerpnięcia świeżego powietrza. Bella również chciała się trochę przewietrzyć i towarzyszyła mi całą drogę.

Nie rozmawiałyśmy z Magdą od naszej kłótni i żadna z nas nie chciała zrobić pierwszego kroku. To była nasza najdłuższa rozłąka. Unikałyśmy się w szkole, a było to ciężkie chodząc do jednej klasy. Mimo to, nawet na siebie nie patrzyłyśmy. Magda rozmawiała z koleżankami z trzecich klas, a po szkole prowadzała się z licealistami i innymi podejrzanymi typkami. Obserwowałam ją trochę, wracała bardzo późno do domu, chyba kilka razy pijana.

Kiedy mijałyśmy stadion, na którym była grupa rozbieganych chłopaków, dostrzegłam koszulkę z numerem siedem, którą dotąd nosił mój chłopak. Ale to nie był Patryk dla jasności. Podeszłyśmy bliżej do siatki i zaczęłyśmy się przyglądać.

- Widzisz tego chłopaka? – kiwnęłam głową.

- Mówisz o ty przystojnym, wysokim młodym bogu, który wygląda jak czekoladka, dosłownie? Tak, ledwo go dostrzegam – parsknęła. – Jest gorący, nawet w tych getrach.

- Po pierwsze to ubranie termoaktywne, a po drugie wcale nie jest taki idealny. W każdym razie nie dla mnie.

- No jasne, że nie dla ciebie. Ty masz Lownera, ale tak się składa, że ja nie mam nikogo, więc...

Zobaczyłam kopiącego piłkę Kacpra i pomachałam do niego. Bella, jak mój cień zrobiła to samo. Nim się obejrzałam był już przy nas.

- Hejka – rzucił na powitanie. – Co tu robicie?

- Wracamy ze szkoły, bo  ładna dziś pogoda – odparłam, uśmiechając się delikatnie.

- Magdy z wami nie ma – stwierdził.

- Pokłóciłyśmy się jakiś czas temu. Zrobiła się inna. Wiesz, że pali? – wypaliła moja towarzyszka.

- Tak, wiem. Zerwaliśmy jakiś czas temu – westchnął smutno.

- Na prawdę? Przykro mi – szepnęłam, opuszczając wzrok na buty.

Magda wciąż była moją przyjaciółką. Nawet jeśli miała widoczny problem ze światem i dogadywała wszystkim na każdym kroku, wciąż pozostawała moją drugą siostrą. Miała jakieś problemy, z którymi została zupełnie sama i tak w zasadzie to moja wina, że się pokłóciłyśmy. Powinnam była z nią porozmawiać, a nie od razu krzyczeć. Z dnia na dzień zdawałam sobie sprawę, że nie powinnyśmy się kłócić, ale tak trudno było się pokajać.

- A co u Patryka? – zapytał, przerywając ciszę.

- Hmm w porządku. Był u mnie jakiś czas temu.

- I mnie nie odwiedził? – oburzył się. – Już zapomniał o starym przyjacielu?

- Nie, po prostu pojawił się w nocy i przed południem musiał wracać. To był spontaniczny wyjazd. Zaskoczył mnie bardzo. Ale fajnie było go w końcu zobaczyć. Teraz przyjedzie dopiero w święta – wytłumaczyłam.

- Kim jest ten chłopak? – zagadnęła nagle Bella.

- O matko, on gra w koszulce Patryka – zdziwiłam się teatralnie. Jakoś musiałam się dowiedzieć kto zastąpił mojego ukochanego. – Jak ma na imię?

-Mówimy na niego Jankes, ale jeszcze z gościem nie gadałem – wytłumaczył obojętnym tonem.

- Trener obiecał Patrykowi, że byle komu jego koszulki nie odda – zauważyłam.

- Tak, ale ten chłopak jest dobry. No może nie tak dobry jak Lowner, ale kurde, drybling ma genialny. Te jego triki, strzały, a jak szybko biega – opowiadał Kacper. – Słyszałem, że grał w szkółce Milanu i w młodszych drużynach Legii. Kiedy przyszedł z ojcem się tutaj zapisać, jego stary powiedział, że Jankes może tutaj grać, pod warunkiem, że dadzą mu siódemkę.

- Pff... Ale wymagania – fuknęłam.

- No i co z tego? Dalej twierdzę, że jest przystojny.

- Cicho siedź Bella. To wróg – szepnęłam, karcąc ją wzrokiem.

- Kacper! Jeśli przyszedłeś sobie postać i pogadać, to lepiej zejdź mi z oczu – warknął trener.

- Sorki dziewczynki, muszę lecieć – uśmiechnął się i pobiegł.

- O ruda! – powiedział trener wołając mnie ręką. – Chodź tutaj szybko.

Przeszłam z Bellą przez bramę i udałam się do mężczyzny. Był to wysoki, szczupły facet po czterdziestce. Miał lekką siwiznę, ale widać było jego werwę i iskrę. Był ubrany w dres i adidasy, czyli jak zawsze. Lubiłam go, bo był dla mnie bardzo miły. Kilka razy byłam z Patrykiem na treningu i rozmawiałam z nim. Traktował nas wszystkich jak swoje dzieci, pewnie dla tego że swoich własnych nie miał.

- Co słychać szefie? – zaśmiałam się. – Jak zdrowie?

- Oj Alex, lepiej już nie będzie – odparł. – Co słychać u księcia?

- Dobrze, ale nie może się zaaklimatyzować w Krakowie. Ciągle powtarza, że wolałby być z nami – powiedziałam.

- Mam nadzieję, że trenuje, bo jeśli nie, to go nie przyjmę z powrotem – zagroził żartobliwie.

- Gra w jakimś klubie, ale raczej tylko rekreacyjnie. W zasadzie to już go pan zastąpił. Nie sądzę, żeby chciał wrócić skoro ktoś, zajął jego miejsce... – dodałam z lekkim wyrzutem.

- Oj ruda, to nie takie proste. Musiałem oddać temu smarkaczowi numerek, bo jego ojciec wyłożył środki na zakup sprzętu. Odkąd nie ma Lownerów straciliśmy jedynego sponsora.

- Aha, rozumiem – przytaknęłam. Czyli się sprzedali, przeszło mi przez myśl.

- Ale możesz powiedzieć Patrykowi, że kiedy wróci, to dostanie swoje miejsce w drużynie. Najwyżej wywalę tego chłystka.

- Kacper powiedział, że dobrze gra.

- To prawda. Ma potencjał, ale równie dobrze może go rozwijać gdzieś indziej – zaśmiał się i poklepał mnie po plecach.

Uwielbiałam go miedzy innymi za szczerość i zaufanie, jakim nas dzielił. Byliśmy jego rodziną. Nawet ja, osoba, która była na tym stadionie zaledwie trzeci raz.

- Robi się coraz zimniej. Powinnyśmy już wracać do domu. Mama czeka z obiadem – westchnęłam.

- Miło było cię widzieć ruda.

- Mi również, szefie.

- Odwiedź mnie jeszcze kiedyś. Może koleżanka się bardziej rozgada – parsknął śmiechem, przybijając z nami ‚wielkie piątki'.

- Oczywiście. Do zobaczenia – powiedziałam.

- Do zobaczenia – powtórzyła Bella.

- Do zobaczenia – odpowiedział trener.

***

Wróciłam do domu grubo po piątej, choć zwykle byłam już po trzeciej. Rodziców nie było w domu. Karolina jeszcze o tej porze siedziała w przedszkolu. Wcale jej tego nie zazdrościłam. Ja w jej wieku wstawałam przed samym obiadem i resztę dnia spędzałam z babcią w domu albo z rodzicami w sklepie. Zawsze było wesoło, każdy się do mnie uśmiechał, a ona całe dnie spędzała z obcymi kobietami i musiała się dzielić zabawkami. Przedszkole to okropna sprawa.

Podeszłam do lodówki i zaczęłam polowanie na jedzenie. Po pięciu minutach intensywnego szukania wygrzebałam plasterek żółtego sera i kawałek pomidora.

- Jak zwykle – powiedziałam do siebie – pełna lodówka, a nie ma nic do zjedzenia.
Wzięłam kromkę białego chleba, który był tak sztuczny i naładowany spulchniaczami, że biorąc gryz, żułam go kilka minut, jakby to była orbitka. Moja rodzona mama, pomyślałam, chce wyhodować mi raka. Fantastycznie!

Poszłam do pokoju, żując kawałek mojego obiadu. Był niesmaczny, ale tak musi się odżywiać osoba, która nie potrafi niczego ugotować. Wyjęłam książki z plecaka i zaczęłam rozwiązywać zadania z matematyki, fizyki i chemii. Nie ma na świecie bardziej idiotycznych i nieprzydatnych przedmiotów szkolnych. No i niemiecki rzecz jasna. Przecież kiedy wyjeżdża się za granicę nie mówi się po niemiecku, tylko po angielsku. Niemiecki jest głupi, trudny i nikt nie lubi niemieckiego. Po co się go uczyć? Dlaczego jest to język podstawowy w kraju niegdyś okupowanym i zniszczonym przez tych durnych szwabów?

Patryk też go nie lubił.

Właśnie, Patryk. Mój ukochany i cudowny Patryk. Ciekawe, jak mu minął tydzień, pomyślałam i wróciłam do geometrii. Niestety matematyka nie kręci mnie tak, jak mój chłopak, więc włączyłam komputer i wyszukałam go na czacie.

- Jak to Lowner nie dostępny? – wymamrotałam cichutko.

Zdziwiło mnie to, dlatego ustalając stosunek masowy, głęboko zastanawiałam się, co takiego robi w piątkowy wieczór. Z jednej strony mogłabym pomyśleć, że spędzał czas z nowymi znajomymi, ale z drugiej strony, przecież w Krakowie on nie miał żadnych kolegów. Przestałam, więc zgłębiać stosunek masowy i zajęłam się moim stosunkiem do Patryka, ale po przyjrzeniu się każdej stronie internetowej na jakiej miał konta, zauważyłam, że ostatnio był dostępny godzinę temu. Wróciłam do lekcji i czytałam informację o sile przyciągania, lecz jednym ciałem, które oddziaływało na mnie tą siłą było wspaniale wyrzeźbione ciało Patryka. Bez dłuższego zastanawiania się chwyciłam za telefon i kliknęłam jego numer w szybkim wybieraniu.
Patryk odebrał dopiero po piątym sygnale. Dziwne, zazwyczaj słyszałam go już po drugim, pomyślałam i miałam zacząć się niepokoić, ale wtedy usłyszałam jego głos. Był smutny.

- Hejka – powiedział cichutko. – Co słychać?

Serce mnie zabolało, gdy mówił tak cicho i posępnie.

- Chciałam zapytać, jak ci minął tydzień, ale już nie chcę – odpowiedziałam. – Coś się stało? Mówisz jakbyś płakał.

- Nie, nie płakałem. Raczej nie czułem żebym płakał. Spałem, w zasadzie próbowałem spać – odparł beznamiętnie.

- Spałeś w piątek o ósmej? Moja mała siostra ogląda jeszcze film – zachichotałam i dodałam nieco poważniej – Jesteś chory

- Tak. Chory na głowę. Chodzisz z największym idiotą na świecie – westchnął ciężko.

- Och, Patryk – jęknęłam. – Co cię dręczy? Powiedz mi, szybko.

- Narozrabiałem. Nie tak jak zwykle. Tym razem na poważnie. Co mi odbiło?

- Okay... Zaczynasz mnie przerażać – wymamrotałam.

- Przepraszam, że cię denerwuję. Wszystkich zdenerwowałem. Alex, boje się. Chyba pierwszy raz – dodał tym samym głosem. Wciąż smutny. – Myślę, że tym razem mi się nie upiecze i wywalą mnie ze szkoły.

- Ale dlaczego? Co zrobiłeś?

Patryk lubił robić żarty ze wszystkiego i ze wszystkich. Nikt nie potrafił mu tego wybić z głowy, bo on zawsze stawiał na swoim i przy tym dobrze się bawił. Unikał konsekwencji, rodzice łagodzili każde jego przewinienie. Niestety, tak niestety. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, a ta chwila nadeszła dla niego właśnie tego dnia. Zastanawiałam się, co takiego zrobił, że w końcu dosięgnie go kara. Brzmiał strasznie, był zestresowany i chyba pierwszy raz w życiu się bał.

- Jeśli mnie wywalą, wiesz, co to dla mnie oznacza? Nie dostanę się na studia, nie będę prawnikiem, nie dostanę pracy, nie spełnię marzeń, będę się staczał, nie ożenię się z tobą, zacznę pić i umrę gdzieś w rowie kompletnie zapomniany. Bez grama honoru, ambicji i ciebie – powtarzał.

- Świetne plany. A teraz uspokój się i zacznij gadać, co zrobiłeś! – krzyknęłam, co go trochę otrzeźwiło.

Okazało się, że kolejny plan Lownera pt. „Uciec z Piekła – Krakowa – Być znów z Alex" doprowadził go do tej niezbyt miłej sytuacji. Patryk, w kolejnej próbie zwrócenia na siebie uwagi i pokazania ojcu, że chce wrócić do starego domu, wpadł na pomysł zdemolowania kolejnej szkoły. Denerwowały go kamery w placówce, więc nazbierał kamieni podczas przerwy, a powróciwszy do szkoły, rozwalił nimi cztery z dziesięciu urządzeń. Więcej nie zdołał, bo 1. nauczyciele zaczęli go gonić, 2. nazbierał za mało kamieni.
W związku z tym, że Patryk uciekł ze szkoły i nie wrócił ani tam, ani do domu, dyrektorka musiała wezwać policję. Oczywiście nikt nie zaczął go szukać, ale znaleźli go przypadkiem, ponieważ Policja przyjechała do baru, w którym wszczęła się ostra bójka i spisali wszystkich obecnych, w tym jego za picie, będąc nieletnim. Mili panowie odwieźli go do domu wstanie mocno nietrzeźwym.
Gdy jego mama zobaczyła, jak prowadzą go policjanci, po prostu wpadła w szał. Była już zdenerwowana telefonem od dyrektorki, ale widok gliniarzy rozpalił ją do czerwoności. Twarz miała koloru moich włosów, z tego co opowiadał Patryk. Mimo, iż była spokojną osobą, bardzo miłą i kochała Patryka nad życie, zaczęła piszczeć, krzyczeć, szarpać go, rzucać jego rzeczami i ogólnie zrobiła mu niezły sajgon nie tylko w życiu, ale również i w pokoju. Kiedy wypowiedziała słowa: dość tego, dzwonię do ojca, tym razem ci się nie upiecze, mój chłopak doszedł do wniosku, że rzeczywiście przesadził.

Kiedy Patryk skończył opowiadać odetchnął głęboko i dodał drżącym głosem.

- Jutro wraca ojciec. Jeśli około dwunastej dostaniesz telefon od mojej matki, że przez przypadek wyleciałem z okna, wiedz, że to nie był wypadek i że to ojciec. No ewentualnie ona, chociaż nie spodziewam się tego po niej.

- Chciałabym cię teraz przytulić – odparłam tak samo smutna, jak on.

Zapomniałam zupełnie o bzdurach, które chciałam mu powiedzieć. Miał niezły problem. Wszedł w bagno; zafajdane, gówniane bagno.

- Nie zasłużyłem, ale też bym tego chciał – szepnął czule, a później dodał. – Wiesz, to całkiem możliwe. Sprawdzałem rozkład pociągów. O jedenastej wyjeżdża jeden do Warszawy, zdążę jeszcze uciec. Mogę wpaść na kilka dni? Twoi rodzice chyba mnie nie zaadoptują, prawda? Szkoda, byłoby o wiele wygodniej, ale nie w tedy byłbym twoim bratem, a związek z siostrą, to za dużo nawet jak dla mnie – mówił szybko i ledwie go rozumiałam.

- Patryk, zawsze jesteś u mnie mile widziany, ale myślę, że powinieneś zachować się jak mężczyzna i stawić czoła konsekwencjom – powiedziałam pewnie.

- Tak. Tak. Tak, masz rację. Tak, zachowam się jak facet. Tak, mam siedemnaście lat. Tak, przeproszę wszystkich. Tak, obiecam poprawę. I tak mi nie uwierzą. Sam bym sobie nie uwierzył, ale tak, poprawię się – po wysłuchaniu tego, co do mnie mówił, czułam, że jeszcze do końca nie wytrzeźwiał.

- Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie, mój książę – westchnęłam z wyczuwalną miłością w głosie. – W końcu jak nie ty, to kto? Tyle razy wychodziłeś z każdych problemów, bez szwanku, obroniłeś mnie... Jesteś odważny, to tylko twój ojciec – przytaknął mi.

Nagle usłyszałam krzyk i trzaśnięcie drzwiami. Kilka razy ktoś walną w drzwi i usłyszałam głos pana Lownera, niski, surowy i bardzo zdenerwowany.

- Patryk, otwieraj drzwi w tej chwili! Co ty znów nawyrabiałeś?!

Patryk wyszeptał do komórki:

- Ojciec wrócił wcześniej. Życz mi szczęścia, Alex. Twój książę idzie walczyć – rozłączył się.

Continue Reading

You'll Also Like

119K 9.5K 40
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...
12.7K 377 14
Sabrina pojawia się niespodziewanie w życiu Lucasa, co z tego wyniknie?
142K 6.1K 4
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
118K 2K 27
W książce mogą znaleźć się spojlery Historia nie jest zawarta w książce Z góry przepraszam za błędy i życzę miłego czytania:))