Adventure of lifetime / Z.M...

By SweetSunSunny

30.1K 1.9K 229

Opowiadanie jest dodatkiem do 'Once in a lifetime'. Dalsze losy Bell i Zayna oraz ich synka Dodatek pow... More

Wprowadzenie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10 i kilka słów wyjaśnienia
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20(ostatni)

Rozdział 13

1.2K 83 19
By SweetSunSunny

Głosowanie na dole 


Bella (w końcu z jej perspektywy XD)

Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku, co świadczyło o tym, że Zayn jednak nie wrócił na noc do domu. Może i byłam na niego zła, ale martwiłam się o mojego prawie narzeczonego. Siedziałam i czekałam na Zayn'a do trzeciej. Nawet Mike się budził w nocy, jakby przeczuwał, że coś jest nie tak.

Teraz zegarek wskazywał jedenastą, a ja miałam ochotę nie wychodzić z łóżka przez cały dzień i płakać.

Może jednak Zayn miał rację z tym, że mama nie chce się ze mną pogodzić? A może jednak  zmądrzała i chce się pogodzić? Nie wiem. Mam mętlik w głowie.

Westchnęłam, wstając z łóżka. Udałam się do łazienki, aby wziąć prysznic, korzystając z okazji, że Mike spał. 

Po szybkim prysznicu, wytarłam się i ubrałam czarne leginsy i bluzkę Zayn'a. Związałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni, aby zrobić sobie kawę.

I kiedy zalewałam kubek gorącą wodą, usłyszałam płacz Mike'a. Odstawiłam czajnik na bok i ruszyłam do sypialni. Wyciągnąłem synka z łóżeczka i przytuliłam do siebie.

- No już słoneczko. Jesteś głodny, tak? - mały tylko bardziej zapłakał. 

Usiadłam na łóżku i przez najbliższe dziesięć minut musiałam karmić małego piersią. Kiedy się najadł, udałam się z nim do kuchni. Moja kawa trochę wystygła, ale dało się ją wypić.

Wzięłam telefon z blatu i wybrałam numer Zayn'a, z nadzieją, że odbierze. Niestety, nie odebrał. Zaczynam się martwić, że udał się gdzieś do klubu i Bóg wie co robił. Aż ciarki przeszły przez moje ciało.

 Zayn by mnie nie zdradził.

Prawda?

***

O czternastej trzydzieści, razem z Mike'm byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście nie przemyślałam trochę tego jak zniosę wózek. Musiałam się lekko skompromitować przed sąsiadem studentem, który mieszka obok nas. Na szczęście okazał wielką dobroć i zniósł mi wózek. Podziękowałam mu i już chwilę później, mogłam udać się w stronę domu, który kiedyś był moim domem.

Okryłam małego szczelnie kocykiem. Choć był już prawie marzec, to w Londynie czuje się jeszcze taki zimny styczeń albo grudzień. Poprawiłam swój szalik i wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu Monic i Yaser'a.

Poradzę sobie bez Zayn'a, prawda?

Oby tak.

Cholera.

***

Kiedy stanęłam przed domem, odliczyłam w myślach do trzech. Podjechałam wózkiem pod same schody. Wyciągnęłam z nich Mike'a i umieściłam na swoim boku. Podeszłam do głównych drzwi i niepewnie do nich zapukałam. Usłyszałam krótką wymianę zdań i stukot butów o podłogę. Szczęk otwieranych drzwi i po chwili zobaczyłam sylwetkę Yasera w drzwiach.

- Witaj, kochanie - uśmiechnął się do mnie i przytulił. - Cześć, maluchu - spojrzał na mojego syna. - Jest taki do was podobny. A właśnie, gdzie jest Zayn?

- Um, w domu - powiedziałam pierwsze to co mi przyszło na myśl.

- Szkoda - powiedział pod nosem. - No nic - klasnął w dłonie. - Wejdź do środka, a ja wniosę wózek.

- Dzięki - weszłam z małym do środka i ściągnęłam buty.

Poczekałam na Yaser'a, bo bałam się iść w głąb domu. Rozpięłam kurteczkę Mike'owi i ściągnęłam mu czapkę, chowając ją do kieszeni. Po chwili Yaser wszedł do środka z wózkiem. Wziął ode mnie synka i pozwolił mi się rozebrać. Ściągnęłam szybko szalik i kurtkę, wieszając na wieszaku. Zabrałam od niego Mike'a i rozebrałam go z kurteczki.

Nagle usłyszeliśmy natarczywy dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Yaser'a, który podszedł otworzyć drzwi.

- Zdążyłem? - nagle zza drzwi wyłoniła się głowa Zayn'a.

Serce mi stanęło widząc jego twarz. Wory pod oczami i oklapłe włosy. Wyglądał jakby niedawno wstał. Zauważył mnie i wszedł do środka. Miał na sobie wczorajsze ciuchy Ściągnął buty i kurtkę, po czym do mnie podszedł. Pocałował małego w czoło i znowu spojrzał mi prosto w oczy. Wahał się. Ale dlaczego?

Ucałował mój policzek i wziął ode mnie małego. Usadził go sobie na biodrze, tak jak ja wcześniej i złapał mnie za rękę. Udaliśmy się za Yaser'em do jadalni, gdzie były już naszykowane talerze. Czyżby mama naprawdę chciała się pogodzić?

- Usiądźcie już do stołu, a ja za chwilkę do was wrócę - Yaser udał się do kuchni. 

Między mną, a Zayn'em zapanowała cisza. Nie wiedziałam co miałam mu powiedzieć. Okrzyczeć, przeprosić, czy raczej rozpłakać się i podziękować?

- Gdzie byłeś cały dzień i całą noc? - spytałam, siadając na jednym z krzeseł. Zayn usiadł obok mnie, usadzając sobie małego na kolanach.

Zastanowił się chwilę z odpowiedzią.

- U Louis'a - krótka odpowiedź z jego ust sprawiła, że jedna część mojego rozumu (ta zazdrosna i burzliwa), że może coś kręcić. Jednak postanowiłam dalej w to brnąć.

- Piłeś? - siedziałam wyprostowana patrząc się przed siebie. 

Naprawdę bałam się spojrzeć mu ponownie w oczy. Choć jeśli kłamie, wolałabym właśnie na niego spojrzeć.

- Tak - ponownie szybko odpowiedział.

- A gdzie pies? - kolejne pytanie, które czeka na szybką odpowiedź.

- U Louis'a.

Kiwnęłam lekko głową, przełykając głośno ślinę. Po chwili usłyszałam ostrą wymianę zdań między Yaser'em, a moją mamą. Może faktycznie nie chciała się pogodzić? 

- Monic, masz tam iść i pogodzić się z córką. Powinnaś ją przeprosić za swoje zachowanie. Wiesz jak ona się czuje? - głos Yaser'a było słychać aż tu.

- Nie chcę znać tej dziewczyny. Nie jest moją córką odkąd zaczęła sypiać z twoim synem. Dla mnie nie-is-tnie-je - zaakcentowała ostatnie słowo, a mi chciało się płakać. 

- Nie przeginaj.

- Nie przeginam. Nie wiem po co zaprosiłeś ich na obiad. Nie wyrażałam żadnej zgody, aby tu przychodzili.

- Ale ja wyraziłem. Myślałam, że jesteś mądrzejsza. Przecież to twoja córka.

- I jest tam twój syn - odpyskowała.

Muszę stąd wyjść. Teraz. Najlepiej w ogóle nie wracać.

Wstałam od stroju, szurając krzesłem. Kłótnia w kuchni ucichła.

- Gdzie idziesz? - spytał Zayn.

Nie odpowiedziałam i szybkim krokiem udałam się do przedpokoju. Założyłam buty.

- Bell - Zayn szybko pojawił się obok mnie.

- Nie, Zayn - moje oczy zaszły łzami, przez co moja widoczność się pogorszyła, a twarz Zayn'a się rozmazała. - Miałeś rację, abyśmy tu nie przychodzili.

Założyłam kurtkę, a szalik złapałam w dłonie. Nawet Yaser wyszedł na korytarz trochę zdziwiony.

- Bella - Zayn ponownie się odezwał, ale go zignorowałam.

Po prostu wybiegłam z domu.

***

Witam i o zdrowie pytam!

 Kto był dzisiaj w szkole, a kto nie?

A i pytanko! Znaczy głosowanie.

Mam pomysł na kolejne opowiadanie, tylko musicie mi napisać o kim chcecie:

 > Zayn

> Harry

> Louis

Wynik głosowania i pomysł podam pod następnym rozdziałem!

Continue Reading

You'll Also Like

17.8K 1.2K 36
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
14.4K 1.2K 22
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
235K 8.4K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
3.5M 123 8
- Dawaj kasę - powtórzył niebieskooki, ale tym razem ostrzejszym tonem. - Chyba śnisz - odpowiedziałam pewnie, zaciskając dłoń ze stresu. - O tobie...