Moja anielica || Kuroshitsuji

Bởi Ayamix

32.2K 2.4K 322

Szlachcianka, Enfer, musi zastąpić rodziców, którzy wyjechali w interesach, zwłaszcza że jej brat także posta... Xem Thêm

Rozdział I: Ta Anielica pije Earl Grey
Rozdział III: Ta Anielica przemierza ogród pełen kwiatów
Rozdział IV: Ta Anielica jest niczym Chopin
Rozdział V: Ta Anielica odgrywa Sonatę Kreutzerowską
Rozdział VI: Ta Anielica i konieczna, krwawa masakra
Rozdział VII: Ta Anielica odkrywa karty
Rozdział VIII. Ta Anielica i narzeczona Erica
Rozdział IX: Ta Anielica jest jedynie niewinnym aniołkiem
Rozdział X: Ta Anielica dostaje senne zaproszenie
Rozdział XI: Ta Anielica gra w szachy z Niebem
Rozdział XII: Ta Anielica poznaje Lizzy
Rozdział XIII: Ta Anielica dostaje ataku
Rozdział XIV: Ta Anielica wspomina
Rozdział XV: Ta Anielica zapomina
Rozdział XVI: Ta Anielica poznaje znaczenie gwiazd
Rozdział XVII: Ta Anielica choruje
Rozdział XVIII: Ta Anielica nie zaniedbuje swojej pracy
Rozdział XIX: Ta Anielica odkrywa tajemne przejście
Rozdział XX: Ta Anielica toczy niewyrównaną walkę
Rozdział XXI: Ta Anielica musi uciekać

Rozdział II: Ta Anielica nienawidzi czerwonej sukni

2.4K 168 36
Bởi Ayamix

Już następnego dnia zostały poczęte przygotowania do balu. W końcu na barkach nastolatki spoczywał honor rodziny. Musiała dobrać odpowiednią zastawę, jedzenie, jak i wino, które było nieodzownym elementem wszelkich uroczystości.

Do tego dochodził także wybór sukni. W końcu kto by widział, by szlachcianka pokazała się w tej samej sukni dwa razy?

Madeline pomogła więc przebrać się dziewczynie w fioletową suknię z czarnymi zdobieniami w postaci koronki, oczywiście ówcześnie jednak zawiązując jej gorset, który był jednym z większych koszmarów szlachcianki. Mimo to, starała się powstrzymywać swoje już dawno zszargane nerwy, by zachować poważną twarz.

Ostatecznie służka wręczyła panience zgrywający się z suknią fioletowy kapelusz, który zdobiły bujne, niebieskie pióra.

- Zajmę się powozem - stwierdziła kobieta, po czym się oddaliła.

W tym samym czasie, dziewczyna spojrzała w lustro, lekko poprawiając suknię. Ujrzała w nim niską dwunastolatkę o cyjanowych oczach i złotych włosach, które z tyłu miały zapleciony mały warkoczyk, opadający na resztę rozpuszczonych włosów. Po chwili chwyciła jeden kosmyk, zaplatając go wokół palca.

- Jestem taka niepodobna do rodziców... - stwierdziła, lekko przymykając oczy, zupełnie jakby się nad czymś zamyśliła. Jej głowa jednak była pusta. - Może to właśnie dlatego mnie nienawidzą... - odparła, po czym z jej oczu popłynęło kilka niewinnych łez. Szlachcianka szybko jednak się ogarnęła. - Co ja właśnie..? - spytała samą siebie. W końcu... Jej rodzice dobrze ją traktowali. Może i byli surowi, ale... Dlaczego by więc miała tak o nich mówić?

Po kilku minutach, Madeline wreszcie wróciła, otwierając blondynce drzwi wyjściowe.

***

Podróż trwała kilkanaście długich, nudnych i męczących minut, podczas których szlachcianka wyglądała przez okno powozu i wzdychała raz po raz, palcami stukając o ramę.

Gdy zaś tylko drzwi się otworzyły, a przewoźnik pomógł dziewczynie zejść, to ta odetchnęła z ulgą.

- Panienko, maniery - upomniała ją Madeline, zasłaniając przy tym usta dłonią, lekko się przy tym śmiejąc.

Dziewczyna natychmiast oblała się rumieńcem, po chwili rozglądając się czy ktoś przypadkiem nie zwrócił na nią uwagi. Na jej szczęście, przechodnie pośpiesznie kierowali się w swoją stronę, zapewne mając ważniejsze sprawy na głowie od jakiegoś dziecka.

- Madeline, prowadź do krawcowej - rozkazała dziewczyna.

- Everything for young lady* - wypowiedziała i wskazała drogę.

***

Od razu na wejściu, szlachciankę zaatakowała czerwonowłosa kobieta w okularach i pięknej, również czerwonej sukni.

- Enfer**! - krzyknęła, okręcając się z dziewczyną. - Tak długo cię tu nie było! Zdążyłam się stęsknić!

- "Ene" wystarczy... - fuknęła zarumieniona blondynka.

- Tak, tak, tak - powiedziała szybko kobieta, po czym zaczęła dokładnie przyglądać się Enfer. - Masz doprawdy śliczną figurę.... Tak, tak, tak... Grell!

- Grell? - spytała ze zdziwieniem dziewczyna. - Zatrudniłaś kogoś nowego?

- Ach, tak. Tyle cię tu nie było, że zdążyło się u mnie nieco pozmieniać. Ale uwierz, że znalazłam idealnego człowieka! Lepszego w Londynie... W Anglii... Na całym świecie nie znajdziesz! Oczywiście pomijając mnie. Ponieważ uczeń mistrza nigdy nie pokona. Nie bez powodu to właśnie mnie nazywają Zszywaczką - zaśmiała się.

Chwilę później z zaplecza wyszła... osoba nieokreślonej płci, która równie jak krawcowa, wielbiła się w czerwonym. Czerwone włosy, czerwony płaszcz, okulary...

Wtedy też Enfer zrozumiała co kobieta miała na myśli przez fakt, że znalazła idealną osobę.

- To mój nowy współpracownik - powiedziała kobieta, przyciągając do siebie Grella. - Grell Sutcliff.

- Wolałabym określenie współpracownica - zaprotestował rudzielec.

- Zabawny jest, nieprawda? - krawcowa podeszła do biurka, znajdującego się tuż pod ścianą, naprzeciwko drzwi, po czym wzięła z niego kartkę. - Z tego co widzę, to organizujesz przyjęcie. Domyślam się więc, że przyszłaś tu po suknię.

- Owszem - Enfer podeszła to zrolowanych materiałów, leżących na przygotowanych do tego stojakach, po czym przejechała po nich ręką. - Szukam czegoś wygodnego, nie odznaczającego się zbytnio, jak i...

Dziewczyna nie dokończyła, ponieważ krawcowa pisnęła.

- Grell, przynieś jej naszą ostatnią kreację!

Mężczyzna się skłonił, po czym ponownie poszedł na zaplecze, z którego po chwili wrócił z czerwoną suknią.

- Ona... Ma jakiś dziwny kolor... - stwierdziła słusznie Enfer. - I dziwnie pachnie... Znaczy! Nie zrozumcie mnie źle, jest naprawdę śliczna, ale chyba nie w moim guście...

- Początkowo była przeznaczona dla innej młodej panienki, jednak ta zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach... Przykra sprawa - wyjaśniła kobieta. - W każdym razie, jest idealna rozmiarem dla ciebie!

- Anica... Ja... - Enfer ponownie spojrzała na suknię, która miała brudny, czerwony kolor, była nieco pognieciona, zupełnie jakby źle przyjęła na siebie pigment farby, jak i już z daleka odznaczała się dziwnym, metalicznym zapachem. - Doceniam twoją pracę. Jednak jestem pewna, że na kimś innym ta suknia będzie znacznie lepiej wyglądać niż na mnie...

- Chodź, przymierz. Przysięgam, że to najlepsza suknia jaką ostatnio zrobiłam!

Enfer niechętnie przystała na propozycję kobiety.

***


Blondynka weszła do przebieralni razem z Madeline, po czym spojrzała na suknię jeszcze raz. Przejechała po niej ręką i zamarła. Z tym materiałem ewidentnie było coś nie tak.

- Panienko...

Enfer położyła palec na ustach, dając znać kobiecie, by ta była cicho. Następnie zaczęła udawać, że się przebiera, gniotąc sukienkę, jak i prosząc Madeline, by pomogła jej ją założyć. Odczekała chwilkę, po czym ponowiła proces, zupełnie jakby tym razem zdejmowała kreację.

- Enfer, co ty robisz? Dlaczego się nie pokażesz? - spytała Anica.

- Wybacz, ale obawiam się, że ta kreacja nie leży na mnie dobrze. Dodatkowo, odrobinę się wstydzę tak wyjść. Zwłaszcza po tym, jak Madeline mnie wyśmiała. - Tutaj znacząco popatrzyła się na służącą, która rozumiejąc przekaz, zaczęła się lekko chichrać.

Anica więc lekko westchnęła, a gdy tylko Enfer i Madeline wyszły z przebieralni, to odebrała od dziewczyny sukienkę.

- Nie ma możliwości byś zrobiła nową? - spytała blondynka. - Jeśli trzeba, zapłacę nawet podwójnie.

- Właściwie... Mam chyba jeszcze jakąś ze starej kolekcji... - przyznała krawcowa, po czym ścisnęła mocniej czerwoną kreację.

- Zaraz ją przyniosę - powiedział Grell, lekko zakłopotany zaistniałą sytuacją, po czym pokierował się na zaplecze.

- Naprawdę mi przykro, Anica. Ale jestem pewna, że twoja kreacja spodoba się komu innemu - próbowała pocieszyć ją blondynka.

- Tak... - czerwonowłosa zdawała się nawet nie słyszeć słów dziewczyny.

Po chwili jednak przyszedł Grell ze śliczną, blado-różową sukienką, która odsłaniała ramiona. Na dole miała kilka warstw, które przy środku zawinięte były w górę i przytrzymywane przez rządek sztuczych, ciemnoróżowych róż.

- Anica... Ta sukienka jest cudowna! - przyznała szczerze Enfer, biorąc kreację do ręki i przykładając ją do siebie, przyglądając się tym samym w lustrze. - Jest idealna!

Gdy kobieta nie reagowała, to do blondynki podszedł mężczyzna.

- Najmocniej przepraszam - zaczął. - Ale czy ja też mogę się czuć zaproszona? To znaczy... zaproszony?

- Ach, najmocniej przepraszam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Anica ma nowego pracownika. Oczywiście, czuj się zaproszony.

- Panienko, nie jestem pewna czy zdąży panienka przygotować zaproszenie - wtrąciła się Madeline.

- Zaproszenie? A po co się kłopotać? - Grell machnął na to ręką. - Przyjdę razem z panią A.

Madeline zapłaciła za suknię, po czym kobiety wyszły ze sklepu, przed tym jednak dziękując.

- Grell... - odezwała się wreszcie Anica, gdy tylko szlachcianka opuściła pomieszczenie. - Co jest nie tak z moimi kreacjami? Dlaczego nie mogę już tworzyć tego co wcześniej? Miałeś być tym jedynym, tym idealnym, który mi pomoże. Więc dlaczego..? Dlaczego?!

- Pani A... - zaczął spokojnie czerwonowłosy, po czym podszedł do kobiety, stanął za nią i objął jej szyję. - Wie pani dlaczego się panią zainteresowałam? Ma pani dokładnie taki sam gust jak ja...

- Grell...

- Przypomina mi pani pewną kobietę... Ostatecznie jednak musiałam ją zamordować. Nie chciałabym tego powtarzać.

***

Gdy w końcu szlachcianka dotarła do posiadłości, to natychmiast pokierowała się do gabinetu. Służąca pognała zaraz za nią.

- Madeline, gdzie dzisiejsza gazeta, którą czytałam o poranku?

- Pokojówka musiała ją wynieść.

- Potrzebuję jej! Natychmiast! - krzyknęła Enfer, co usłyszała wcześniej wspomniana pokojówka.

Do pokoju więc weszła młoda brunetka, razem z poranną gazetą, którą akurat szła wyrzucić, razem z innymi zebranymi śmieciami.

- Najmocniej przepraszam, panienko. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że może się jeszcze przydać. - Podała blondynce czasopismo, po czym skłoniła się i wyszła.

Enfer natychmiast otworzyła gazetę i zaczęła ją przeglądać. W pewnym momencie jednak przestała, zatrzymując się na jednym punkcie.

- Panienko? Czy wszystko dobrze? - spytała zaniepokojona Madeline.

- Anica wspominała coś o dziewczynce, która miała wypadek, prawda?

Służąca kiwnęła twierdząco głową. Po chwili więc szlachcianka pokazała jej artykuł na którym się zatrzymała.

Adelaide Quatro została znaleziona martwa na jednej z odchodzących od ulicy Downing Street uliczek. Biegły lekarz John Watson badając zwłoki odkrył, że dziewczynce upuszczono zastraszającą ilość krwi. O wszelkich informacjach prosimy zawiadomić Scotland Yard.

------------------------------------

*Everything for young lady (ang.) - Wszystko dla młodej panienki

**Enfer (fran.) - Piekło

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

6.6K 351 21
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
7.4K 465 21
Uczeń z problemami i świeżo upieczony nauczyciel oraz opcja pomocy. Tylko czy pomoc w tym przypadku ma tylko jedno znaczenie. Oni widzą kilka znaczeń...
4.9K 484 20
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
11.9K 695 46
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...