Sześć Lat I V (BTS)

By CarolyCantavailer01

78.6K 4.8K 1.5K

Wiadomo, że jeden dzień może odmienić wszystko... ,,Cześć, jestem V" Naprawdę, dosłownie wszystko... ,,Wytwór... More

!!! WAŻNE !!!
1
2
3
4
5
6
7
8
10
11
Wesołych Świąt + swego rodzaju prezent
12
Epilog
Sześć Życzeń!!! Druga Część!

9

3.6K 290 52
By CarolyCantavailer01

*bez perspektyw*

Izzy wbiła do tymczasowego pokoju Jungkooka i Sugi (pomińmy fakt, że u tego pierwszego wybili butem okno i menedżer za karę kazał im mieszkać razem przez jakiś czas). Zatrzymała się nagle, widząc łóżko Kookiego zapchane setką różnych rzeczy od ubrań po breloczki czy plecak. A nawet jedzeniem.

– Powiedz, że on nie jest pod tym wszystkim – zwróciła się do Sugi, który właśnie układał swoje białe włosy.

– Tam go nie ma, ale uwa... – zaczął, jednak nieco zbyt późno.

Izzy weszła do środka, stawiając stopę na czymś miękkim, co od razu wydało dźwięk:

– Ała!

– ...żaj na podłogę – dokończył, zaciskając usta.

– A dzień dobry! - uśmiechnęła się do na wpół przytomnego chłopaka, który spał na podłodze i właśnie ściągnął kołdrę z twarzy. Suga stłumił śmiech. – Wyjaśnisz mi, dlaczego nie śpisz na swoim łóżku?

– Nie ma na nim miejsca – odpowiedział, przecierając twarz.

– To może by tam posprzątać? – zasugerowała, ale on tylko machnął ręką.

– Tu też wygodnie.

Przewróciła oczami i szturchnęła stopą leżącego chłopaka.

– Pobudka, do szkoły idziesz – przypomniała mu.

– Nie kopie się leżącego! – ziewnął, przewracając się na drugi bok.

Izzy prychnęła, po czym stojąc w drzwiach skierowała prośbę do Sugi:

– Dopilnuj, by wstał.

– Dopilnuję – odpowiedział z szatańskim uśmiechem.

Wyszła z pokoju i idąc korytarzem natknęła się na V. Wyminęli się bez słowa, jak mija się obcych ludzi na ulicy czy w sklepie. Poczuła ukłucie w sercu. Nie chciała, żeby tak było. On też nie chciał. Był na siebie wściekły za wczoraj. Zatęsknił nawet za jej codziennym ,,hej", które teraz nie wyszło z jej ust. Jednak duma nie pozwalała ani jej, ani jemu wyciągnąć ręki na zgodę. Zeszłego wieczoru Tae zszedł z powrotem na imprezę i odreagował. Po swojemu, choć niekoniecznie dobrze. Teraz tego żałował. Nawet bardzo.

Kiedy on robił swoje, na dachu doszło do prawie tak samo nieprzyjemnej wymiany zdań, co poprzednio.

– Jaka byłaby szkoda, gdyby media się o was dowiedziały... – zacmokała Dayo.

– Nie zrobiła byś tego – Izzy pokręciła głową.

– Niby dlaczego? – zapytała Afroamerykanka. – To dobry sposób by pozbyć się ciebie z zespołu. Albo jego. To nie wygląda najlepiej: czternastolatka i dwudziestolatek. Wytwórnia nie będzie zachwycona...

– Dla twojej informacji, wytwórnia wie – kłamstwo. Dayo wydawała się zaskoczona, ale zaraz powróciła jej kamienna jak zawsze twarz. Zmieniła nieco tonację.

– Ale fani nie... Media z chęcią wysłuchają takich ploteczek, zwłaszcza, jeśli wyjdzie to od jednej z Sióstr. Zrozum, fani mogą sobie pisać po banerach, ale i tak nikt nie bierze was poważnie. Poza tym, mogę się założyć, że za jakiś czas mu się znudzisz – zapasała ręce. – Słuchaj, on jest gwiazdą. Gwiazdy zmieniają dziewczyny jak rękawiczki. W dodatku, co możesz mu zaoferować? Masz czternaście lat, tak jak ja. Naprawdę, niewiele możemy. Nie wpuszczą nas do większości klubów, nie mamy prawa jazdy, jesteśmy zależne od rodziców, uczymy się w szkole, jesteśmy w okresie dojrzewania. Okresie buntu. Pokazać się z nami idąc za ręce? To nie będzie dobrze wyglądać, bo przecież powszechnie uznawane jesteśmy za dzieci. Nie każdy jest w stanie wytrzymać taki ograniczony układ. Mówię ci, że jeszcze będziesz przez niego cierpieć – rzekła. Brzmiała szczerze i mówiła to głosem osoby poproszonej o radę.

Izzy wiedziała, że to manipulacja.

Jednak... Dayo miała rację. Niewiele mogła. Nawet jakby do kłótni nie doszło, to w zasadzie nie byłaby w stanie zapewnić im obojgu szczęścia. To by nie przetrwało. Kiedy go mijała, uświadomiła to sobie i choć serce łopotało jak spłoszony ptak domagając się jego uwagi, zignorowała to i odeszła.

Wzięła swoją torbę i zarzuciła ją na ramię. Już miała wychodzić, kiedy w drzwiach jej pokoju pojawiła się Afroamerykanka. Oparła się o próg. Miała na sobie biały sweter i jasne jeansy, kontrastujące z jej ciemną karnacją i włosami. Izabela wolała ciemne kolory, ale może to po prostu kwestia karnacji.

– Cześć – przywitała się jak nigdy.

– Cześć – odpowiedziała obojętnie Izzy i spróbowała ją wyminąć.

– Chciałam ci coś poka...– szepnęła, zmieniając zdanie w ostatniej chwili – ...ale może lepiej, jeśli tego nie zrobię... – wyszła w kierunku swojego pokoju, chowając wydrukowane przed chwilą zdjęcie za swoimi plecami. Zrozumiała, że na jej miejscu wolałaby tego nie dowiedzieć się od osoby, której nie lubi.

Nie była tak zła i zepsuta, jak myślały wszystkie Siostry. To znaczy, może i była, ale miała pewną swoją tajemnicę. Jeśli chodzi o Izzy, początkowo planowała po prostu uprzykrzyć jej życie, ale dowiedziała się o tym, co łączy ją i V. Chciała ją w pewnym sensie uchronić przed cierpieniem, którego sama niejako doznała.

– Co? – zapytała podejrzliwie.

– Nic, naprawdę... – zapierała się, zgniatając za plecami zdjęcie w kulkę. Pożałowała, że w ogóle je wydrukowała. To chyba nie był najlepszy pomysł.

– Co tam masz? – Izzy podeszła do niej i prawie wyrwała jej pogniecione zdjęcie. Rozprostowała je i niemal natychmiast upuściła na podłogę. Serce rozpadło się na setki maleńkich kawałeczków, a w oczach wezbrały łzy. Tak szybko się pozbierał? Pytała w myślach. Potem jednak jej własne słowa zadźwięczały jej w uszach: ,, Jak już rozkładamy wszystko na czynniki pierwsze, to tak w ogóle nawet nie jesteśmy razem!". Więc dlaczego chciało jej się płakać?

– Idź do szkoły beze mnie – szepnęła słabo, zamykając oczy i walcząc z uronieniem łez. Otworzyła drzwi swojego pokoju.

– Tylko nie rób niczego głupiego! – zawołała Dayo, zanim sama zniknęła za drzwiami frontowymi. Była zła sama na siebie, gdyż zdjęcie przedstawiało Taehyunga obściskującego się z blondwłosą kuzynką któregoś z członków GOT7. I tak, było prawdziwe.

Dzwoń na policję! – zawołał V.

Siedzieli, teraz już tylko siódemką w pokoju menedżera dziewczyn, choć to nie był jego stały pobyt zamieszkania. Sąsiadowało z dormem D. Sisters.

Podłużne pomieszczenie w szaro-zielonych barwach. Przygnębiające i chłodne. Stały tam, przy krótszych bokach dywanu, dwa staroświeckie fotele. Równolegle do nich ustawiono kanapę.

Jungkook od dwóch godzin próbował nawiązać połączenie z Izzy, a kiedy Aisha powiedziała, że to nie ma sensu i spróbowała zabrać mu telefon, wydarł się, że będzie dzwonić do skutku.

Z Tae nie było lepiej. Wręcz odchodził od zmysłów. Można powiedzieć, że wydeptał dziurę w podłodze. W dywanie, ścisłej mówiąc. Chodzący kłębek nerwów, który na każde powiedziane do niego słowo reagował krzykiem.

– Mówię ci, że nic nie zrobią – odpowiedział mu Rap Monster, siedząc w fotelu. Był chyba najbardziej opanowany z całego towarzystwa. – Nie minęły dwadzieścia cztery godziny.

V złapał wazon z zamiarem ciśnięcia nim o ziemię, ale w porę pojawił się Suga, łapiąc przedmiot w tym samym miejscu, co on. Mówił do niego spokojnym głosem niczym do małego dziecka. Tae w końcu dał się przekonać i pozwolił mu odłożyć wazon na jego poprzednie miejsce.

– Czuję się bezużyteczny! – krzyknął, kopiąc pusty fotel, na którym pół godziny temu siedziała Hinri, gryząca paznokcie z nerwów. – Dlaczego nie mogłem iść jej szukać?!

– W takim stanie co najwyżej rozwaliłbyś łeb pierwszemu lepszemu z przechodniów – odparł Mon, a V spojrzał na niego dzikim wzrokiem. – To nam raczej nie pomoże.

– Dzwoń na policję! – krzyknął tym razem Kookie, rzucając rozładowanym telefonem na pusty fotel. Przeczesał włosy obiema rękami.

– Nie minęły dwadzieścia cztery godziny – powtórzył lider, cedząc te słowa przez zęby. To nie tak, że się nie martwił. Martwił i to bardzo. Lubił Izzy. Może nie tak, jak V i Kookie, ale też mocno. Po prostu ktoś musiał być opanowanym. Nie ważne, kto. Gdyby nie on, tego pokoju już by nie było.

Jimin, Jin i J-Hope wodzili wzrokiem od jednego do drugiego. Też czuli się bezradni i zdenerwowani. Dziewczyny pojechały szukać Izzy, a oni mieli być w pobliżu na wypadek, gdyby wróciła. Suga pilnował, żeby żaden już niczym nie rzucał i zgarniał w ręce wszelkie przedmioty, którymi można zrobić krzywdę.

– Która? – zapytał Kookie, mając na myśli godzinę. Dołączył do wydeptywania dywanu.

– Dziewiętnasta czterdzieści osiem – odpowiedział mu Jin.

– Dlaczego ty kurwa nadal nie dzwonisz na tą pierdoloną policję?! – wydarł się Tae, kierując te słowa do Namjoona.

– Ile razy mam wam tłumaczyć, że jest na to za wcześnie?! – od krzyknął mu, stając na równe nogi. Jemu też skoczyła adrenalina.

V przybliżył się do niego z zaciśniętymi pięściami. Jimin i J-Hope szybko złapali go za ręce i usadzili w fotelu. Jeszcze tylko bójki brakowało.

– Która? – Jungkook ponowił swoje pytanie.

– Minęły raptem dwie minuty – odpowiedział mu Suga.

– Zapytałem która, a nie ile minęło!!!

– Dzwoń na policję! – krzyknęli razem z Tae, a Rap Monster nie wytrzymał. Z całej siły uderzył ręką w etażerkę, zwracając na siebie uwagę pozostałej szóstki.

– Jak się zaraz nie uspokoicie, obu walnę w łeb – zagroził spokojnym głosem, przez co brzmiał jeszcze groźniej – a jeżeli któryś jeszcze raz każe mi dzwonić na policję albo zapyta, która jest godzina, to wyleci przez to okno i nie powie już niczego więcej do końca swojego krótkiego życia! – ostatnie słowo wykrzyknął, przeprawiając całą szóstkę o dreszcze. – Opanujcie się, bo do was naprawdę nie dociera, że na dzwonienie na policję jest za wcześnie. Minęła ledwo połowa! Ciągłym pytaniem ani darciem się na mnie nie przyspieszycie czasu i nie polepszycie sytuacji. A może już ją znalazły? Może zaraz odezwie się któryś z telefonów i usłyszymy, że się znalazła?

Jak na zawołanie otworzyły się drzwi. Pokój wchłonął trzy roztrzęsione dziewczyny. Cała siódemka poderwała się do góry.

Aisha z płaczem rzuciła się w ramiona Kookiego, który stał najbliżej. Wspólni przyjaciele bardzo zbliżają ludzi. Kiedyś ona i Jungkook nie umieli zamienić ze sobą słowa. A potem wwiązali się w zakład i nawet zakumplowali. O tym zakładzie jeszcze wam kiedyś wspomnę...

Arabka rzadko płakała. Prawie nigdy.

– Nie znaleźliśmy jej – powiedział smętnie Lee Minhyun, menedżer dziewczyn. Był kawalerem po trzydziestce. Nie można było zarzucić mu brzydoty. Prezentował się prawie jak jakiś model. Po prostu nie miał szczęścia w miłości, a wszystkie Siostry miały okazję poznać już osiem kobiet. Najdłużej, bo AŻ przez dwa tygodnie był z taką jedną Francuzką. Był dla wszystkich swoich podopiecznych niczym ojciec, dlatego bardzo się martwił.

– Dayo też zaginęła – dodał.

Wszyscy zamilkli.

– Na pewno nie zniknęły razem. One się wręcz nie cierpią – rzuciła szybko Aisha.

– Zresztą, jak my wszystkie – Hyemi uchyliła głowę.

Menedżer pokręcił ze smutkiem głową. Obiecały mu, że spróbują. Ale przecież próbowały... Przez pierwszy tydzień. Ale jednak.

~~~~~~~~

Ufff... no to mamy następny rozdział, a pewna blondynka nie utnie mi głowy :P Mam nadzieję, że się podobało. Dziękuję bardzo za każdy komentarz i każdą gwiazdkę :3 Jesteście kochani!

Mam wyjątkowo dobry humor, bo okazało się, że w mojej szkole jest jeszcze jedna k-poperka (dziękuję ci, święty Mikołaju i bluzo z ,,Wolf 88"!)! Nie jestem sama! :D

Nie przynudzam, trzymajcie się i do następnego! :*

Caroly

Continue Reading

You'll Also Like

37.4K 1.5K 38
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
42.8K 1.7K 104
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
15.2K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
53.6K 4.3K 35
Jeon Jeongguk-Zwykły szesnastolatek, skryty, zamknięty w sobie, ma trójkę najlepszych przyjaciół Namjoon, Seokjin i Taehyung i dwóch braci Yoongi i M...