Dzieci anioła (lustro)

By ewson123

2.5K 220 45

Zwykłe życie Amy przerywa spotkanie pewnego przystojnego chłopaka. Czy pozwoli mu wciągnąć się w mroczny świa... More

Zapowiedź
(prolog) Lustro
on
sen
to nie zbieg okoliczności
Popiół, dlaczego czuję popiół?!
biegnę na róg
tunel
piosenka
odpowiedź
Pamiętnik
sensor
wszystko
hotel #1
hotel #2
( bez tytułu?)
dom
krzyk
to był on
centrum testów
szkolenie
liga samobójców
ksiażka

uciekać, czy to słowo ma jeszcze znaczenie?

67 8 2
By ewson123

Do mojego pokoju wparował Liam nabuzowany i zdenerwowany, na pierwszy rzut oka było widać, że kieruje nim adrenalina. Podbiegł do komody i zaczął wywalać wszystko z szuflad, których nie zdążyłam zagospodarować własnymi rzeczami.

Stałam osłupiała i patrzyłam jak rozgrzebuje trzecią przegrodę i rozgarnia ubrania kupione dla mnie, ale do mnie nie należące . Wyciągnął jakieś czarne ubrania i rzucił je w moją stronę.

- szybko, ubierz się w to, nie mamy czasu. - rozkazywał pobudzony.

-ale co..

- nie mamy czasu! musimy uciekać! - krzyczał wpychając mnie jednocześnie do łazienki. Zdenerwowana ubrałam najszybciej jak umiałam kombinezon, który zakrywał prawie całe moje ciało. Był przylegający, ale przy tym nie ograniczał swobody ruchu. Ledwo zdążyłam wyjść a on chwycił mnie za rękę i wyciągał z pokoju.

- trzymaj - wepchnął mi w rękę sztylet - zboku masz na to kieszeń.

rzeczywiście. była zrobiona z grubszego materiału, aby broń przez przypadek nie zraniła naszego ciała. Przy drzwiach frontowych stali już wszyscy, których poznałam w najbliższym czasie. Byli ubrani tak samo jak ja tylko byli obwieszeni ogromną ilością broni i amunicji. Amber wepchnęła mi w ręce ciężkie glany i obrzuciła mnie gardzącym spojrzeniem. Była naprawdę ładna. Nie ładna, piękna. Ona po prostu aż błyszczała i nie można było się zorientować, że jeszcze poprzedniej nocy wyglądała jak demon, którego miałam okazję poznać.

- ja idę na północ, a wy chrońcie Lisę na wschód, ty Ethan będziesz ich eskortować. - wydawał rozkazy z zaciętą miną Matt, jakby rzeźbioną z kamienia.

- nie chcę chronić tej suk.. ekhm.. Lisy - sprzeciwiła się Złotowłosa, podkreślając moje wyimaginowane imię. - nie mogę iść z tobą?

- niech idzie z tyłu, ja będę ją lepiej chronił z Liamem. - zaoponował Ethan.

- nie, rozkaz to rozkaz, nie mamy czasu na zbędne gadanie, niech ktoś zadzwoni do Daniela. - Matt pozostał niewzruszony.

najpierw z rezydencji wyszedł Ethan, Liam i Amber, która potrąciła mnie ramieniem, a ja na samym końcu. Nim zdążyłam podejść do mojego "wydziału" Mathew chwycił mnie za ramię i powiedział:

- nie zatrzymuj się.

te słowa mnie bardzo zszokowały. Niby tylko piętnaście liter i pięć sylab, a wywołały we mnie tysiąc odmian strachu i niepokoju. Bałam się. Bałam się jak jasna cholera. Nawet nie wiem o się dzieje.

Zwracaj uwagę na szczegóły, to nie będzie tak źle.

Czułam dłoń zaciśniętą na mojej dłoni, odgłos ciężkich butów na kamiennej drodze pokrywający się z moimi krokami, podnoszącą się równomiernie klatkę piersiową chłopaka i moją pięć razy szybszą. Chciałam spytać dlaczego idziemy, co się stało, ale bardziej bałam się, że mi odpowie niż by tego nie zrobił. Tłamsiłam w sobie ciekawość, która kierowała moim życiem i decyzjami.

Moją uwagę przyciągnął odgłos pikania, który dochodził z nieokreślonego kierunku. Chłopak przyłożył dwa palce do miejsca za uchem i wyglądał na bardzo skupionego.

- u nas na razie czysto - i znowu cisza, próbowałam nasłuchiwać tego co Liam słyszał, ale dobrze wiedziałam, że to nie możliwe - przełączam na konferencje.

tym razem pikanie dobiegło mnie od strony Amber, która również dotknęła się za uchem. I jeszcze jedne styłu. Odwróciłam się i zobaczyłam Ethana idącego za nami wykonujący ten sam gest. Był około 500 metrów za nami. To nie możliwe żebym usłyszała ten dźwięk z tak daleka.
Lepszy słuch...
- o co chodzi?- spytała zniecierpliwiona blondyna. - co ty pieprzysz..
I znowu nikt się nie odzywał, wszyscy nasłuchiwali głosy z microxu. - jak to. Miał go pilnować. Daniel nie pieprz!
Spojrzała porozumiewawczo na Liama, który odwzajemnił spojrzenie. Coś było nie tak.
- Matt słyszałeś to? Matt? matt! Błagam Matt! - krzyczała Amber zrozpaczona.
- Matt, odezwij się - teraz Liam zaczął nawoływać. - kórwa Matt!
Zdezorientowana patrzyłam na łowców wrzeszczących do głosu w ich głowach.
- Liam co się dzieje? - spytałam drżącym głosem.
Machnął na mnie ręką abym umilkła.
- Ethan przełącz ją.
Nagle pikanie rozbrzmiało w mojej głowie i nie wiedziałam co z tym zrobić, boleśnie pulsowało mi za uchem. Chłopak podszed do mnie i dotknął epicentrum mojego bulu.
Kiedy mi to wczepiono?
W mojej głowie zaczęły rozlegać się krzyki i przekrzykiwania wielu osób. Moja głowa była jak pudło rezonansowe.
- Daniel co z Mattem? - głos Liama. Brzmiało to jak echo w tunelu, zlewał się głos prawdziwy i ten w mojej głowie.
- mówił, że zaraz będzie ale nadal go nie widzę. - odezwał się mi nieznany głos.
- Matt jesteś tutaj? - odezwała się dziewczyna - Matt błagam cię, Daniel błagam powiedz, że on z tobą jest, Matt proszę..
Zmierzaliśmy ciągle do przodu, a ja słuchałam niezrozumiałego bełkotu przerywanego przez moje myśli.
Kiedy mi to wczepiono?
Dlaczego Amber krzyczy?
Z monotoni wyrwało mnie dobrze znane mi zdanie.
- nie zatrzymuj się - charkotliwy, stłumiony głos Matta. - uciekajcie!! Oni.. Id.. Ą.. Amb.. Pami.. Ęta.. O.. Mni.. Mnie..
Słyszałam tylko potworny wrzask Amber, która nawołowywała swojego brata.
- wyłącz Lisa Black. - po słowach Liama nastała cisza. Nic w mojej głowie już nie trzeszczało, ani charczało. Liam podszedł do dziewczyny i zaczął szeptać jej coś na ucho zapewne ją pocieszając. Ona skinęła tylko głową i powiwdziała, że wykona misję dla brata.
Szłam cały czas przed siebie i spoglądalam ukradkowo na chłopaka, który zajęty był urządzeniem tak zwanym sensorem, którego ekran świecił się na źółto.. Pewnie mu się zepsuł i usiłuje go naprawić.
Z potrzeby zajęcia sobie czymś myśli zagadnęłam go nie zwalniając tempa.
- co naprawiasz?
Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami porażony moim głosem.
- to sensor, on zmienia kolor w zależności od bliskości demonów.
- to znaczy, że są blisko? - bezwiednie sięgnęłam ręką do broni.
- niestety tak, ale nie wiemy, z której strony nadejdą - odwrócił zwrok - dlatego musimy uciekać.
- dla bezpieczeństwa radzę pójść tędy - wskazała Amber ręką uliczkę, przecznicę dalej.
Usłyszałam ciche ale natarczywe wibracje, spojrzałam na sensor, który przybrał barwę zachodu słońca. Liam przeklnął pod nosem i krzyknął.
- szybko!
Puściliśmy się biegiem w stronę uliczki. Adrenalina podskoczyła mi do tego stopnia, że czułam się jakbym leciała i nie dała rady wychamować.
Zanim wbiegłam za zakręt, odwróciłam się by sprawdzić tyły. Ethan biegł w naszą stronę wymachując rękami.
- Liam - krzyknęłam zrozpaczona na widok dwumetrowego potwora doganiającego Ethana. Ten wyciągnął ogromny sztylet , ale potwór wytrącił mu go z ręki.
Liam chwycił mnie za dłoń i za nią pociągnął, równocześnie rozkazując Amber wesprzec atakowanego. Przez ułamek sekundy mogłam dostrzec plamkę krwi na szyi dziewczyny, której zapewne nie domyła po wydarzeniu w nocy. Tylko jak ja ją zauwarzyłam?.

Lepszy wzrok...

Ciągnięta przez Liama, biegłam ile sił w nogach. Przeskakiwałam przez rozwalone kartony i przechodziłam przez dziury w metalowych siatkach.
Chłopak ciągle próbował dodzwonić się do któregokolwiek z "naszych" ludzi, ale nikt w dalszym ciągu nie odbierał. Zmęczona przez wyczerpujący bieg spowalniałam nas i w pewnym momencie po prostu szliśmy.
Nie wiem iloma drogami szliśmy, ile dzielnic mineliśmy, ani ile kilometrów zrobiliśmy, ale zdawało mi się, że dużo. Po mojej twarzy ściekały pojedyncze łzy.
Do mojego nosa doszedł zapach zgnilizny przywołujący na myśł woń rozkładających się ciał.

Lepszy węch....

- nie, Lia.. - szarpnęłam chłopaka za rękę, ale było już za późno. Przed nami ukazały się trzy demony, te same które zaatakowały Ethana.
- Amy, cofnij się...
Potwory zaczęły powtarzać moje imię co bardzo mnie wystraszyło.
Liam rzucił w moją stronę pistolet, a sam wyciągnął długi sztylet, przy którym mój wydawał się nędzną miniaturką.
Chłopak zbliżał się powoli do zmor, które wydawały niekontrolowane dzwięki. Trzęsącymi się rękoma wycelowałam w monstra i tak jak nauczył mnie Liam odbezpieczyłam pistolet. Nie zwlekając strzeliłam w bok jednego z nich, ale strzał nie dał oczekiwanego rezultatu. Demon się jeszcze bardziej rozjuszył, a Liam obrzucił mnie wzrokiem "co ty kórwa robisz?". Wiedząc, że pistolet na nic mi się nie zda, postawiłam na klasyk, innymi słowy wyciągnęam tylko to co miałam. Sztylet na świetle dziennym połyskiwał natarczywie.
Liam nadal podchodził wolno na ugiętych kolanach. Nie wiedziałam czy sobie poradzi sam, czy mu nie pomóc, mam tylko na prawdę minimalne doświadczenie z zabijaniem demonów.
Temu, którego postrzeliłam naj prawdopodobniej znudziło się czekanie i ruszył na chłopaka, machając długą ręką, czy co to tam było, na poziomie szyi blondyna. Ten w ostatniej chwili uchylił się przed bliską śmiercią. Na mackach jakie miały potwory były ząbki, jak piła.
Liam zamachnął się swoim ostrzem i zaznaczył na brzuchu długą linie, która zaczęła zrastać się obrzydliwie. Z rany ściekała ropa, a jego "skóra" przybrała kolor z szarego na zgniły zielony.
Gnida ślepo waliła mackami, a Liam sprawnie uchylał się przed ciosami, przy okazji zadawał swoje.
Dwa pozostałe demony stały w miejscu i wyglądały jakby chciały się ruszyć, a nie mogły*.
Stałam zahipnotyzowana patrząc sie w przeraźające, całkowicie białe, wyłupiaste oczy, które patrzyły na mnie przenikliwie, o ile to było moźliwe.
Gdy chłopak zadał ostatetczny cios Gnidzie, ten padł bez życia na beton.
Jeden z pozostałych dwóch demonów uniósł głowę do nieba i zawył przeraźliwie. Jak wilki - pomyślałam.
Ale nie to była najgorsze. Najgorsze było to co miało dopiero nadejść.

Dosłownie.

Za moimi plecami odezwało się kolejne ryczenie. Przerażona odwróciłam się i moim oczom ukazały się dwie kolejne Gnidy- jak ja je nazywam. Zmierzały do nas powoli co jakiś czas porykując.
-Liam - westchnęłam sparaliżowana. Naszczęście mnie usłyszał. Gdy znał już powód mojego strachu zaśczycił mnie siarczystym:
- o kórwa.
Zamachnął się i kopnął pożądnie jednogo z demonów tak, że ten poleciał do tyłu, dając chłopakowi trochę czasu.
- trzymaj! - krzyknął i rzucił w moją stronę tą samą broń, którą zabił Gnidę nr.1
Chwyciłam ją w locie i ustawiłam się w pozycji wyjściowej, tak jak robili to na filmach. Powoli cofałam się wstronę chłopaka, mając nadzieję, że jest to trochę bezpieczniejsze.
Byliśmy otoczeni. Z każdej strony świata stał jeden przeciwnik - zdeterminowany i rządny krwi. Słodkiej, ludzkiej krwi.
Wdech.
.
.
.
.
.
Wydech.

Czekałam. Ale Liam nie. Wbił klinge sztyletu w pierś demona na zachodzie równocześnie kopiąc tego na północy. Nadal z ostrzem wbitym w klatkę potwora zrobił obrót tym, samym pchnął go na tego drugiego. Zachód i Północ polecieli na ziemię, a gdy chciał ostatecznie zakończyć ich żywot, Wschód przecioł mu bok. Zgiął się w pół z bólu, a ja nie mogłam mu pomóc. Natarł na mnie Południe, a ja zamachnęłam się na niego trzymają oburącz sztylet. Wyglądało to tak jakbym kogoś pasowała, ale niechcąco wbiłam ostrze w ramię. Stwór upadł na kolana, a ja wyszarpnęłam z jego ciała broń, która zaraz znalazła się w boku Wschodu.
- Liam, dasz radę? - spytałam ze łzami w oczach.
Próbował podnieść się, wyprostować, ale z trudem mu to wychodziło. Gdy ja zadawałam kolejny cios przeciwnikowi on ostatkiem sił mierzył pistoletem w Gnidy, które nie zdąrzyły podnieść się z ziemi. Wpakowywał kulkę za kulką, a one skowyczały jak przeklęte.
Ja nie pozostawałam bierna. Próbowałam bronić się przed rozjuszonym Południem, która machał mackami jak opętany. Oczy zaszły mi mgłą. Boleśnie bolały mnie gdzie trafił mnie Południe wtedy gdy chciałam zobaczyć co u Liama.
Czułam się jakby kwas rozlewał mi się po kręgosłupie, nie omijając żadnego kręgu.
Z bólem wstałam, by walczyć dalej.

Jeszcze nie był na mnie czas.

Wstałam z ziemi ledwo trzymając sztylet i zamachnęłam się nim ledwo trafiając mojego przeciwnika.
Gdy miałam zadać kolejny cios zatrzymał mnie ryk.
Nie ryk demonów.

Tylko Liama.

Odwróciłam się szybko i zobaczyłam klęczącego Liama.
Ze sztyletem w piersi.
- nie! - krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka z mokrą twrzą. Kucnęłam obok niego, a on na mnie spojrzał. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale nie zdąrzył. Opadł w moje ramiona.

Bez życia.

Po moich polikach popłynęły gorzki łzy. Ale diametralnie zmieniły się moje emocje.
Byłam wściekła.
Pomimo bólu postanowiłam się zemścić na dwóch pozostałych przy życiu Gnidach.
Chwyciłam sztylety, długie, błyszczące w słońcu.
Wróg.
Tylko to się teraz liczy.
Wbiłam jednocześnie w ich brzuchy ostrza i przerzuciłam na bok.
Nie wiem skąd wzięło się we mnie tyle siły.

Jesteśmy mocniejsi...

Nie wiem co się działo. Byłam zamroczona. Miałam pustke w glowie, jakby ktoś zabrał mi wspomnienia.
Stałam nad martwymi ciałam potwornie dysząc. Nie długo.
Chwilę potem zamroczona bólem osunęłam się na ziemię.
Ostatnie co zobaczyłam to sylwetka męźczyzny w białym kitlu z notatnikiem.
- dobrze sobie poradziłaś Liso. Zaliczyłaś test.

Chwilę potem zemdlałam.

----------------------------------------------
Hej, hej o to nowy rozdział! 2000 słów! Rekord! Mam nadzieję że się wam podobał i zostawicie po sobie gwiazdke i komentarz!
Cześć miśki.

Continue Reading

You'll Also Like

83.9K 2.1K 82
an eighteen-year-old boy, trying his best to save his ass from being whipped by his soon-to-be husband, and at the same time, he wants to get away wi...
36.1K 3.3K 19
A Royal family renowned for their illustrious name and fame, A family full of pride and rage, A Family for which everyone bows their head - The Agnih...
1.7M 112K 26
#Book-2 in Lost Royalty series ( CAN BE READ STANDALONE ) Ekaksh Singh Ranawat The callous heartless , sole heir of Ranawat empire, which is spread...
108K 206 84
Erotic shots