(prolog) Lustro

310 12 1
                                    

hej, zapraszam do mojego nowego opowiadania, mam nadzieję, że po prologu się nie zniechęcicie, całe opowiadanie nie będzie pisane w tym stylu, także zapraszam serdecznie, niestety prolog musiał być tak napisany, bo inaczej później nie byłoby takiego klimatu, jaki chciałabym uzyskać. Także zapraszam i dziękuje wszystkim, którzy pozostawią po sobie gwiazdkę, lub komentarz. Zapraszam ;)

------------------------------------

Na skrzyżowaniu dróg Świata Przyziemnego i Świata Błogosławionego były Zaświaty. Znajdował się tam wielki gaj.

Panował w nim wieczny spokój i wszyscy tam obecni nigdy nie zaznali zmartwień ani krzywdy. Raj, bo tylko tak można było krótko wyrazić piękno tego miejsca, zamieszkiwały istoty w stanie ducha. Elfy, duszki, Pantyle, Korny, Sakosi, to tylko jedne z nielicznych ras zamieszkujący ten gaj. Nie wielu miało możliwość dostać się do tego miejsca, a na pewno nie ludzie, słynęli oni bowiem ze swego wrodzonego okrucieństwa i nienawiści, mieli w sobie za mało dobroci, nigdy bowiem oni nie zaznają błogości ducha.

Istoty tam zamieszkujące żyły w spokoju, pięknie, ale... i w samotności. nie łączyły swych dusz w jedną całość, całą swą miłość oddały bogini.

Neferet, bogini Zaświatów była sama w sobie bezpostaciowa. Jednak gdy spotykała, któregokolwiek mieszkańca przybierała postać ideału spotkanego. Słynęła ze swej dobroci, odwagi i inteligencji.

Gaj był porośnięty mnóstwem drzew, bukami, illami, korklami i innymi roślinami, które wydzielały eteryczne aromaty i zapachy pomagające zapaść w jeszcze większy spokój. Piękne kwiaty wydzielały najpiękniejszy zapach jaki można było sobie tylko wyobrazić.

W centrum Zaświatów była polana. Rosła tam tylko trawa co było ogromnym przeciwieństwem do reszty raju. Nikomu nie wolno było tam postawić stopy ani żadnego innego odnóża. Było to jedyne miejsce, które było zakazane dla mieszkańców tego miejsca. Tylko Neferet nie była objęta tym zakazem. To ona była boginią i mogła wszystko.

Na tej polanie stało duże lustro. Każdego dna Neferet się w nim przeglądała i przy tym lustrze mogła pomyśleć w zaciszu. Nie było dnia, w którym by tam nie przyszła, była to jej rutyna. Wiele istot się dziwiło co było w tym lustrze wyjątkowego, ale nikt by się nie odważył nawet tego powiedzieć. Za bardzo ufali, wierzyli że czyny Neferet są uzasadnione i w pełni przemyślane. Nikt nie podważał jej zdania.

Jednak pewnego dnia coś się zmieniło.

Neferet rankiem podeszła do skraju lasu i jak co dzień przekroczyła jego próg. Podeszła płynnym krokiem baletnicy do lustra i jak zawsze się w nim zaczęła przeglądać. Dla siebie chciała wyglądać jak zwykła, nienadzwyczajna kobieta, jednak i tak można wyczuć w jej postawie, oczach, rysach twarzy, że to ktoś wyjątkowy.

Przeglądała się powoli. Nogi, talia, włosy... twarz. Rysy były takie same, cera nieskazitelna, oczy takie same, ale... uśmiech. Nie łagodny jak zawsze tylko... szyderczy. To nie pasowało. Neferet nigdy tak nie wyglądała. Dotknęła swoimi rękami twarzy i próbowała wyczuć czy to co lustro pokazuje jest prawdą. Ona zaczęła robić się poważna, a lustro... nie. Jej odbicie nadal uśmiechało się tym szyderczym uśmiechem, który nie pasował do jej łagodnej twarzy.

Neferet odwróciła się , nie wytrzymując tego widoku i skryła się znowu w pięknem gąszczu. Tym razem nie odwiedziła żadnej duszy.

Następnego dnia bogini znowu stała przed taflą szkła. Było coraz gorzej. Uśmiech nie zniknął za to pojawiły się cienie pod oczami. Nie mogła w to uwierzyć, po raz pierwszy od wieków czuła się nieswojo.

Przez następne dni było coraz gorzej, uśmiech, cienie pod oczami, pojawiły się na policzkach, oczy stały się ciemniejsze, włosy nieposkromione, a kości policzkowe stały się bardzo widoczne pod cienką już skórą. Ale w innym lustrze wyglądała tak jak zawsze. Ale oprócz wyglądu zmieniło się cos jeszcze. Zaczęły ją nawiedzać Ciemnie Sny, a według legendy Czirokezów nie powinny one pojawiać się w Zaświatach.

Ale Neferet nie odpuszczała. Każdego dnia przychodziła na polane. I tak zrobiła tego dnia. Stała przed lustrem i przyglądała się swojemu wyniszczonemu odbicie i wtedy... odbicie przemówiło. Bogini ten głos usłyszała we własnej Glowie, jakby ktoś podsuwał jej myśli. I usłyszała to „Witaj Neferet pewnie nie wątpisz kim jestem, a raczej kim my jesteśmy. Zawsze się myliłaś, każdy z nas ma złą stronę, taką jak ja. Wiem, myślisz „to niemożliwe" ależ możliwe. Tylko twoi mieszkańcy jej nie poznali. Jestem coraz silniejsza i nie długo się stąd uwolnię, a wtedy... sama zobaczysz, albo my zobaczymy, do zobaczenia Neferet".

Po tym oświadczeniu bogini wybiegła z polany i nie wróciła tam przez cały tydzień. Pierwszy raz złamała własne zasady.

Ale w końcu wróciła. Zobaczyła przed sobą swą złą część, które bez żadnych wstępów oświadczyła „ bardzo źle zrobiłaś, że nie wracałaś tutaj przez ten czas. Ale dla mnie dobrze. Gdy nie widziałam ciebie w dobrej formie, nie osłabiałaś mnie, a ja rosłam w siły. I dzisiaj jestem tak samo silna jak ty. Zanim stąd wyjdę chcę żebyś poznała swoją przyszłość. Jak już wspomniałam jesteśmy tak samo potężne, tylko ty w dobry, a ja zły sposób. Nie długo się uwolnię i będziemy toczyły wieczną walkę. Dobra ze Złem dopóki, któraś nie wygra, a nie wygra żadna z nas. Za to w Zaświatach zapanuje równowaga, bo twoi mieszkańcy będą mogli wybrać. Dobro albo Zło. Dobro albo Zło. Dobro albo Zło. D O B R O A L B O Z Ł O."

I wtedy lustro pękło, a z niego wypłynął czarny dym i uniósł się ponad gaj, a zanim biała mgła.

Tak oto powstało dobro i zło. Nie znane wtedy pojęcia, a teraz można zdecydować, mogą zdecydować, możesz zdecydować. Dobro albo Zło. DOBRO ALBO ZŁO. Dobro. Albo. Zło.

Dzieci anioła (lustro)Where stories live. Discover now