uciekać, czy to słowo ma jeszcze znaczenie?

67 8 2
                                    

Do mojego pokoju wparował Liam nabuzowany i zdenerwowany, na pierwszy rzut oka było widać, że kieruje nim adrenalina. Podbiegł do komody i zaczął wywalać wszystko z szuflad, których nie zdążyłam zagospodarować własnymi rzeczami.

Stałam osłupiała i patrzyłam jak rozgrzebuje trzecią przegrodę i rozgarnia ubrania kupione dla mnie, ale do mnie nie należące . Wyciągnął jakieś czarne ubrania i rzucił je w moją stronę.

- szybko, ubierz się w to, nie mamy czasu. - rozkazywał pobudzony.

-ale co..

- nie mamy czasu! musimy uciekać! - krzyczał wpychając mnie jednocześnie do łazienki. Zdenerwowana ubrałam najszybciej jak umiałam kombinezon, który zakrywał prawie całe moje ciało. Był przylegający, ale przy tym nie ograniczał swobody ruchu. Ledwo zdążyłam wyjść a on chwycił mnie za rękę i wyciągał z pokoju.

- trzymaj - wepchnął mi w rękę sztylet - zboku masz na to kieszeń.

rzeczywiście. była zrobiona z grubszego materiału, aby broń przez przypadek nie zraniła naszego ciała. Przy drzwiach frontowych stali już wszyscy, których poznałam w najbliższym czasie. Byli ubrani tak samo jak ja tylko byli obwieszeni ogromną ilością broni i amunicji. Amber wepchnęła mi w ręce ciężkie glany i obrzuciła mnie gardzącym spojrzeniem. Była naprawdę ładna. Nie ładna, piękna. Ona po prostu aż błyszczała i nie można było się zorientować, że jeszcze poprzedniej nocy wyglądała jak demon, którego miałam okazję poznać.

- ja idę na północ, a wy chrońcie Lisę na wschód, ty Ethan będziesz ich eskortować. - wydawał rozkazy z zaciętą miną Matt, jakby rzeźbioną z kamienia.

- nie chcę chronić tej suk.. ekhm.. Lisy - sprzeciwiła się Złotowłosa, podkreślając moje wyimaginowane imię. - nie mogę iść z tobą?

- niech idzie z tyłu, ja będę ją lepiej chronił z Liamem. - zaoponował Ethan.

- nie, rozkaz to rozkaz, nie mamy czasu na zbędne gadanie, niech ktoś zadzwoni do Daniela. - Matt pozostał niewzruszony.

najpierw z rezydencji wyszedł Ethan, Liam i Amber, która potrąciła mnie ramieniem, a ja na samym końcu. Nim zdążyłam podejść do mojego "wydziału" Mathew chwycił mnie za ramię i powiedział:

- nie zatrzymuj się.

te słowa mnie bardzo zszokowały. Niby tylko piętnaście liter i pięć sylab, a wywołały we mnie tysiąc odmian strachu i niepokoju. Bałam się. Bałam się jak jasna cholera. Nawet nie wiem o się dzieje.

Zwracaj uwagę na szczegóły, to nie będzie tak źle.

Czułam dłoń zaciśniętą na mojej dłoni, odgłos ciężkich butów na kamiennej drodze pokrywający się z moimi krokami, podnoszącą się równomiernie klatkę piersiową chłopaka i moją pięć razy szybszą. Chciałam spytać dlaczego idziemy, co się stało, ale bardziej bałam się, że mi odpowie niż by tego nie zrobił. Tłamsiłam w sobie ciekawość, która kierowała moim życiem i decyzjami.

Moją uwagę przyciągnął odgłos pikania, który dochodził z nieokreślonego kierunku. Chłopak przyłożył dwa palce do miejsca za uchem i wyglądał na bardzo skupionego.

- u nas na razie czysto - i znowu cisza, próbowałam nasłuchiwać tego co Liam słyszał, ale dobrze wiedziałam, że to nie możliwe - przełączam na konferencje.

tym razem pikanie dobiegło mnie od strony Amber, która również dotknęła się za uchem. I jeszcze jedne styłu. Odwróciłam się i zobaczyłam Ethana idącego za nami wykonujący ten sam gest. Był około 500 metrów za nami. To nie możliwe żebym usłyszała ten dźwięk z tak daleka.
Lepszy słuch...
- o co chodzi?- spytała zniecierpliwiona blondyna. - co ty pieprzysz..
I znowu nikt się nie odzywał, wszyscy nasłuchiwali głosy z microxu. - jak to. Miał go pilnować. Daniel nie pieprz!
Spojrzała porozumiewawczo na Liama, który odwzajemnił spojrzenie. Coś było nie tak.
- Matt słyszałeś to? Matt? matt! Błagam Matt! - krzyczała Amber zrozpaczona.
- Matt, odezwij się - teraz Liam zaczął nawoływać. - kórwa Matt!
Zdezorientowana patrzyłam na łowców wrzeszczących do głosu w ich głowach.
- Liam co się dzieje? - spytałam drżącym głosem.
Machnął na mnie ręką abym umilkła.
- Ethan przełącz ją.
Nagle pikanie rozbrzmiało w mojej głowie i nie wiedziałam co z tym zrobić, boleśnie pulsowało mi za uchem. Chłopak podszed do mnie i dotknął epicentrum mojego bulu.
Kiedy mi to wczepiono?
W mojej głowie zaczęły rozlegać się krzyki i przekrzykiwania wielu osób. Moja głowa była jak pudło rezonansowe.
- Daniel co z Mattem? - głos Liama. Brzmiało to jak echo w tunelu, zlewał się głos prawdziwy i ten w mojej głowie.
- mówił, że zaraz będzie ale nadal go nie widzę. - odezwał się mi nieznany głos.
- Matt jesteś tutaj? - odezwała się dziewczyna - Matt błagam cię, Daniel błagam powiedz, że on z tobą jest, Matt proszę..
Zmierzaliśmy ciągle do przodu, a ja słuchałam niezrozumiałego bełkotu przerywanego przez moje myśli.
Kiedy mi to wczepiono?
Dlaczego Amber krzyczy?
Z monotoni wyrwało mnie dobrze znane mi zdanie.
- nie zatrzymuj się - charkotliwy, stłumiony głos Matta. - uciekajcie!! Oni.. Id.. Ą.. Amb.. Pami.. Ęta.. O.. Mni.. Mnie..
Słyszałam tylko potworny wrzask Amber, która nawołowywała swojego brata.
- wyłącz Lisa Black. - po słowach Liama nastała cisza. Nic w mojej głowie już nie trzeszczało, ani charczało. Liam podszedł do dziewczyny i zaczął szeptać jej coś na ucho zapewne ją pocieszając. Ona skinęła tylko głową i powiwdziała, że wykona misję dla brata.
Szłam cały czas przed siebie i spoglądalam ukradkowo na chłopaka, który zajęty był urządzeniem tak zwanym sensorem, którego ekran świecił się na źółto.. Pewnie mu się zepsuł i usiłuje go naprawić.
Z potrzeby zajęcia sobie czymś myśli zagadnęłam go nie zwalniając tempa.
- co naprawiasz?
Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami porażony moim głosem.
- to sensor, on zmienia kolor w zależności od bliskości demonów.
- to znaczy, że są blisko? - bezwiednie sięgnęłam ręką do broni.
- niestety tak, ale nie wiemy, z której strony nadejdą - odwrócił zwrok - dlatego musimy uciekać.
- dla bezpieczeństwa radzę pójść tędy - wskazała Amber ręką uliczkę, przecznicę dalej.
Usłyszałam ciche ale natarczywe wibracje, spojrzałam na sensor, który przybrał barwę zachodu słońca. Liam przeklnął pod nosem i krzyknął.
- szybko!
Puściliśmy się biegiem w stronę uliczki. Adrenalina podskoczyła mi do tego stopnia, że czułam się jakbym leciała i nie dała rady wychamować.
Zanim wbiegłam za zakręt, odwróciłam się by sprawdzić tyły. Ethan biegł w naszą stronę wymachując rękami.
- Liam - krzyknęłam zrozpaczona na widok dwumetrowego potwora doganiającego Ethana. Ten wyciągnął ogromny sztylet , ale potwór wytrącił mu go z ręki.
Liam chwycił mnie za dłoń i za nią pociągnął, równocześnie rozkazując Amber wesprzec atakowanego. Przez ułamek sekundy mogłam dostrzec plamkę krwi na szyi dziewczyny, której zapewne nie domyła po wydarzeniu w nocy. Tylko jak ja ją zauwarzyłam?.

Dzieci anioła (lustro)Where stories live. Discover now