Bez strachu [Redfield #3]

Oleh Infinitka

700 100 6

REDFIELD #3 Dante Redfield staje przed ostatnim wyzwaniem, którego ukończenie pozwoli mu na życie bez strachu... Lebih Banyak

🗡️ Dodatki 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ I 🗡️
🗡️ROZDZIAŁ II🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ III 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ V 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ VI 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ VII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ VIII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ IX 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ X 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XI 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XIII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XIV 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XV 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XVI 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XVII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XVIII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XIX 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XX 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XXI 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XXII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XXIII 🗡️
🗡️ ROZDZIAŁ XXIV 🗡️

🗡️ROZDZIAŁ IV🗡️

33 4 1
Oleh Infinitka

Popołudniowe słońce wpadało przez szczelinę pomiędzy zasłonami, podświetlając brud na nieumytych oknach w pokoju Erin. Powietrze w pomieszczeniu było duszne i lepkie, nie do wytrzymania. Dziewczyna niespokojnie poderwała się, wyrywając z drzemki. Od razu złapała się za obolały kark. Oddychała ciężko, powoli uświadamiając sobie, że nic jej nie grozi. Wszystko było jedynie wytworem bujnej wyobraźni. Dyskomfort spowodowany niewygodną pozycją szybko zniknął, a Freeman usiadła na krawędzi łóżka.

Powrót do szkoły okazał się cięższy niż sobie to wyobrażała. Nigdy nie miała problemu z nauką. Wręcz przeciwnie, uwielbiała zdobywać wiedzę i siedzieć nad książkami. Jednak przez ostatnie wydarzenia nie potrafiła skupić się na dłużej niż pięć minut. Jej myśli krążyły bezradnie głownie wokół Dantego i wirusa. Nie potrafiła przestać się martwić. Za każdym razem, kiedy chłopak pojawiał się w jej myślach, wszystko inne samorzutnie odsuwała na dalszy plan.

Nauczyciele od razu zauważyli zmianę, jaka w niej nastąpiła. Wcześniej zdolna dziewczyna, zawsze przygotowana i skupiona na zajęciach, nagle przestała się udzielać i stała się zamknięta w sobie, nieobecna. Szybko zaczęli zwracać jej uwagę, kiedy wlepiała chmurne spojrzenie w krajobraz za oknem.

Zazwyczaj po powrocie do domu od razu siadała do nauki, powtarzała materiał z zajęć i robiła notatki. Od paru dni jednak głównie spała, chociaż nie czuła zmęczenia fizycznego. Sen był dla niej ucieczką od rzeczywistości. Powoli i w nim przestała znajdować ukojenie, zwłaszcza kiedy budziła się zlana potem przez koszmar podczas zbyt długiej drzemki.

Erin przerzuciła wielkie gniazdo z koca na łóżku, próbując znaleźć ukryty pod nim telefon. Wyrwała skrawek nakrycia spod leżącego wygodnie na krawędzi materaca Komara, a on spojrzał na nią leniwie.

— Wybacz, psinko — mruknęła pod nosem i przyklęknęła na jedno kolano, aby pogłaskać jego miękkie futro. Na jej dłoni zostało zdecydowanie za dużo sierści. Musiała w końcu go wyczesać, żeby przestał zostawiać kłaczki gdziekolwiek nie pójdzie.

Już miała zamiar szukać telefonu gdzie indziej, chociaż była pewna, że miała go cały czas przy sobie, ale wtedy usłyszała, jak urządzenie upada na podłogę. Przeklęła pod nosem i schyliła się, żeby je podnieść. Kiedy wstawała, zachwiała się. Od rana męczyły ją zawroty głowy, znacznie silniejsze niż kiedykolwiek. Sprawdziła zegarek i doszło do niej, że przespała dwie godziny, chociaż w planach miała maksymalnie trzydzieści minut. Nie wiedziała nawet, w którym momencie zignorowała budzik.

Dziewczyna odkleiła wilgotną koszulkę od ciała, stwierdzając, że nie wyjdzie z domu, jeśli nie weźmie prysznica. Opłukała się szybko, od razu czując świeżość i ulgę. Spięła włosy spinką tuż nad karkiem, nie kwapiąc się nawet, aby je wcześniej rozczesać. Odkąd zaczęła pomijać odżywkę w swojej pielęgnacji, zaczęły zbijać się w nieestetyczne strąki. Nie miała siły użerać się z nimi.

Zeszła flegmatycznie po schodach i skierowała się do kuchni, aby przekąsić coś przed wyjściem. Obiecała Dennisowi, że przyjdzie na jego wykład poświęcony wirusowi. Musiała nauczyć się go kontrolować, gdyż słyszenie losowych dźwięków w środku nocy stawało się powoli uciążliwe. Otworzyła lodówkę i zauważyła kątem oka Rachel siedzącą na kanapie z książką w dłoni. Sądząc po okładce z męskim torsem, był to erotyk, co tłumaczyło wypieki na jej twarzy.

— Gdzie tata? — zapytała dziewczyna, przeglądając zawartość lodówki. Nic w niej nie powodowało, że jej ślinianki nagle zaczynały intensywniej pracować.

— Poszedł się zdrzemnąć po pracy — odparła, spoglądając na córkę zza okularów. Przymknęła książkę, trzymając palec między stronami. — Masz makaron z serem w piekarniku.

— Nie jestem bardzo głodna — mruknęła, wyciągając słoik z korniszonami. — Chcę tylko coś przegryźć.

Zamknęła lodówkę plecami i złapała za nakrętkę, która okazała się zapieczętowana. Zazwyczaj kiedy miała problem z otwarciem słoika, prosiła o pomoc tatę, ale w tamtym momencie nie mogła tego zrobić. Musiała sobie poradzić, w końcu miała nadnaturalną siłę i powinna wykonywać takie czynności jednym palcem. Z tym przekonaniem użyła zdecydowanie za dużo mocy, a szkło pękło pod jej naciskiem. Słoik roztrzaskał się w jej dłoniach, a jego fragmenty razem z ogórkami wylądowały na podłodze.

Odskoczyła instynktownie, aby się nie pokaleczyć i nie oblać intensywnie pachnącą zalewą. Odbijające się rykoszetem szkło zadrapało skórę na jej stopie, a rana zniknęła szybciej, niż się pojawiła. Zafascynowana patrzyła na ten proces — wcześniej nie miała okazji oglądać go u siebie w czasie rzeczywistym.

— Jak ty to zrobiłaś? — zapytała Rachel wyraźnie rozbawiona. Miała na stopach buty, dlatego przemknęła przez bałagan i zaczęła zbierać kawałki szkła.

Erin zamrugała, otrząsając się z transu. Przykucnęła, aby pomóc mamie w sprzątaniu.

— Słoik mi się wyślizgnął — łgała z łatwością, od razu czując rosnące w piersi gorzkie poczucie winy.

W końcu zrozumiała wybory Dantego, który przez wiele miesięcy ukrywał przed nią wirusa i zręcznie poruszał się w sieci swoich kłamstw. Ściemnianie było proste, nie wymagało odwagi. Tchórzostwo wiązało się z brzemieniem, które wiedziała, że będzie musiała nosić. Z patrzeniem na bliską osobę ze świadomością, iż żyje w stworzonej przez nią ułudzie.

— Mamo?

— Hmm?

Rachel uniosła spojrzenie, ale zaraz obróciła się w kierunku śmietnika, aby wyrzucić odłamki, które przestały mieścić się na jej dłoniach.

— Umówisz mnie do psychologa?

Kobieta zamarła w pół ruchu widocznie zmartwiona.

— Coś się stało? — zapytała od razu z rozszerzonymi oczami, na co dziewczyna pomachała dłonią w nonszalanckim geście.

— Leki chyba przestały na mnie działać.

Miała świadomość, że bezpośrednio przyczynił się do tego wirus i niewiele będzie mogła z tym zrobić. Mogłaby próbować różnych substancji, ale żadna już nie zadziała w ten sam sposób. Równie dobrze gdyby łykała pastylki z cukru pudru, to miałyby one dokładnie takie samo działanie. Żadne. Potrzebowała po prostu rozmowy z kimś zaufanym, kto zna się dobrze na ludzkiej psychice i pomoże jej poukładać rozbiegane myśli.

— Zadzwonię — zapewniła. Wytarła dłonie w ścierkę i położyła jedną z nich na kolanie Erin. — Chcesz ze mną porozmawiać?

Dziewczyna zaczęła rzuć wargę. Boże, tak bardzo chciała jej się zwierzyć, ale nie mogła tego zrobić. Musiała dusić to w sobie. Ta niemoc sprawiała, że miała ochotę żałośnie krzyczeć, aż zabraknie jej tchu lub straci głos.

— Jest okej, mamo. — Nakryła jej dłoń swoją. — Nie musisz się martwić.

— Jesteś pewna?

— Tak, po prostu... Babeczka powiedziała, że z czasem organizm może się przyzwyczaić i to normalne. A mam teraz dużo na głowie przez powrót do szkoły... Muszę poukładać myśli.

Kiedy posprzątały kuchnię, w pomieszczeniu wciąż unosił się delikatny zapach zalewy. Rachel zapaliła świeczkę, której przyjemna, owocowa woń rozprzestrzeniła się po całym domu. Erin wyszła pod pretekstem długiego spaceru, a w rzeczywistości udała się do Redfieldów — z racji, że poszła pieszo, skłamała tylko połowicznie, co nieco ułaskawiło jej sumienie.

Nie wiedziała jeszcze, jak podejść temat zaginięcia Dantego, dlatego nie chciała wspominać o jego rodzinie. Nie mogła przyznać, że został porwany, ponieważ musieli zachować to dla siebie. Nie została wezwana policja, która w przeciwieństwie do wojska nie została wtajemniczona w istnienie wirusa. Dziewczyna zanotowała w głowie, aby zapytać o ten aspekt. Wolała uniknąć sytuacji, w której wszyscy podają inne wytłumaczenie na nieobecność Dantego, przez co stają się podejrzani w oczach otoczenia. Plotki rozchodzą się z większą prędkością niż najbardziej zakaźna choroba świata.

Nastolatka zadzwoniła do drzwi i zaczekała, aż ktoś jej otworzy.

— Siedźcie, ja otworzę. — Usłyszała głos Violi po drugiej stronie na moment przed tym, jak zobaczyła jej twarz. Kobieta uśmiechnęła się ciepło. — Hej, Erin!

— Przepraszam, że tak późno — wypaliła, przechodząc przez próg. — Miałam zamiar przyjść od razu po szkole, ale zrobiłam sobie turbo drzemkę i wyszło dwie godziny.

— Nie przejmuj się, czasem tak bywa.

Violetta poprowadziła ją do salonu, gdzie rozmawiali Sophie, Diana i Aiden, a sama ruszyła do piwnicy, aby zawołać Dennisa. Erin zmierzyła chłopaka badawczym spojrzeniem, kiedy zauważyła, że miał na sobie jasnoniebieską koszulę, pasujący ciemniejszy krawat i spodnie od garnituru. Jego buty błyszczały, jakby spędził całe popołudnie na ich pastowaniu, a marynarka została starannie rozwieszona na oparciu krzesła, aby nie powstały na niej żadne zagniecenia.

— Ładnie wygląda, nie? — zaszczebiotała Sophie, uśmiechając się uroczo w kierunku Prince'a. Chłopak nie miał pojęcia, jak się zachować, gdy dostaje komplement, dlatego po prostu odwzajemnił uśmiech i poluzował przyciasny krawat. — Przystojniak po ojcu. Jason miał ten sam błysk w oku.

— W końcu oświadczasz się Dianie? — zażartowała Erin. Podświadomie czuła potrzebę zmienienia toru, na jaką miała wejść rozmowa. Mimo że Aiden nie miał nic przeciwko poruszania tematu swoich rodziców, dziewczyna wciąż czuła się niezręcznie z każdym jego żartem. A nie dało się ich uniknąć, kiedy Prince o nich wspominał, bo był to jedyny sposób, w jaki radził sobie z bolesnym wspomnieniem.

Aiden wywrócił oczami na komentarz Freeman, a Diana z początku zaskoczona, po chwili widocznie posmutniała.

— Ty też? — fuknął, kręcąc głową z niedowierzaniem. — Myślałem, że będziemy mieć spokój do powrotu Dantego.

— Ktoś musi za niego nadrabiać, żebyście się nie odzwyczaili. — Uśmiechnęła się lekko i pstryknęła go w czoło, zanim zajęła miejsce pomiędzy nastolatkami. Zawiesiła spojrzenie na dłoniach Redfieldówny, którymi miętosiła materiał spódnicy, aby ukryć ich drżenie. — Wszystko okej?

Dostrzegła w jej oczach łzy, które momentalnie złamały jej serce.

— Nic nie jest okej — odparła surowo, podrywając się z miejsca. Wskazała palcem najpierw na Erin, a następnie na Aidena, który poprawił się na kanapie. — Jak możecie sobie tak żartować i chichotać, kiedy Dante jest w niebezpieczeństwie?!

Oboje patrzyli na nią w osłupieniu. Nie spodziewali się po niej takiego wybuchu. Diana przecież się nie złościła, raczej unikała konfliktów i zwracania komuś uwagi na jego zachowanie.

— Robię to, żeby nie zwariować — mruknęła Erin trochę zbyt oschle. Nie chciała jej urazić, ale na to było już raczej za późno, dlatego przestała się hamować. — Nie tylko tobie jest ciężko.

Diana zdusiła w sobie emocje, obróciła się na pięcie i pomaszerowała do swojego pokoju. Chociaż Freeman starała się nie myśleć o tym, jej słuch wbrew jej woli podążył za dziewczyną. Usłyszała ciche szlochanie, przez co automatycznie uderzyły w nią wyrzuty sumienia. Czuła, że nie była sobą. Atakowała ludzi, którzy nie zasługiwali na takie traktowanie.

Westchnęła głośno, próbując udawać, jakby nic się nie wydarzyło. Sophie wstała ze swojego miejsca i wydawało się, że ruszy za wnuczką. Zamiast tego poszła do kuchni, aby zrobić sobie herbatę.

— Nie przejmuj się. — Aiden uśmiechnął się pokrzepiająco. — Zrobiła się bardzo drażliwa po zniknięciu Dantego.

— Dziwisz jej się?

— Absolutnie nie. To normalne, że tak reaguje. Każdy tutaj radzi sobie z tym inaczej, więc ciężko jest kogoś nie urazić w zwykłej rozmowie.

— Dobra, a dlaczego właściwie się tak wystroiłeś? — zagaiła Erin, odsuwając się nieco od Aidena, kiedy zrobiło się więcej miejsca na kanapie. Podkuliła nogi i objęła poduszkę, kładąc na niej podbródek.

— Mam dzisiaj rozmowę o pracę — przyznał chłopak, przeczesując palcami włosy.

Erin rozszerzyła oczy zaskoczona.

— Nic nie mówiłeś! — oburzyła się, rzucając w niego poduszką, której nie udało mu się złapać.

— Bo wszyscy mieli większe problemy. — Uśmiechnął się lekko, wstając z kanapy. Odrzucił poduszkę, po czym rozprostował wyprasowane w kant spodnie i koszulę, która się z nich wysunęła. — Wysłałem CV już jakiś czas temu i dopiero dostałem odpowiedź. Dante zniknął, ale nasze życie toczy się dalej. Nie zatrzymamy tego, że wy musicie chodzić do szkoły, a ja potrzebuję w końcu zacząć zarabiać. Nie ma znaczenia, jak bardzo chciałbym teraz odciąć się od świata i to przeczekać.

— Tak chyba wygląda dorosłe życie.

— Idę sprawdzić, co u Diany i spadam. — Aiden złapał za marynarkę i zarzucił ją sobie na ramiona. Erin chyba nigdy nie widziała go w garniturze, ale wyglądał w nim naprawdę dobrze. Jak większość mężczyzn, gdyby się tak nad tym zastanowić.

— Powodzenia! — zawołała za nim Freeman.

— Nie dziękuję! — odkrzyknął.

Przed wejściem na schody zderzył się z Dennisem, który zmierzył go zaskoczonym wzrokiem, ale nie skomentował jego ubioru. Idąca za nim Viola posłała chłopakowi uśmiech, po czym usiadła przy wyspie kuchennej i zaczęła rozmowę z Sophie. Redfield w tym czasie stanął w progu, nawiązał kontakt wzrokowy z Erin i skinął głową w kierunku piwnicy.

Kiedy Freeman schodziła po schodach w znajomym kierunku, do jej głowy napłynęły wspomnienia z jej ostatniej wizyty w tym miejscu. Jej serce zacisnęło się, gdy wyobraziła sobie ledwo żywego Dantego, siedzącego na kanapie w dokładnie tym samym miejscu, które ona właśnie zajmowała. Wydawało jej się zimniejsze niż w rzeczywistości, kiedy naga skóra na jej udach zetknęła się z materiałem mebla.

— Jak się czujesz? — zapytał mężczyzna, kiedy usiadł po drugiej stronie kanapy. Miał podkrążone oczy, jakby nie spał całą noc, a w dodatku nie wyglądał na zadowolonego. — Pytam ogólnie.

— Chyba okej — odparła, czując się bardzo niezręcznie. — A wy?

Pomachał dłonią na znak, że nie jest ani dobrze, ani źle.

Mężczyzna pochylił się i oparł łokcie na kolanach, przybierając najwygodniejszą dla siebie pozycję. Wirus miał dla niego jedną ogromną zaletę — pomimo swojego wieku, nie odczuwał bólu pleców i stawów, jak większość jego rówieśników. Nie musiał się martwić, że jeśli się zgarbi, to nie będzie mógł się później wyprostować.

— Próbowałaś już korzystać ze swoich mocy? — zapytał, momentalnie zmieniając temat.

— Nie, nie potrafię ich w ogóle kontrolować. — Erin pokręciła głową, wykrzywiając palce u dłoni. Roztrzaskany słoik z ogórkami, których nie mogła już zjeść przez wbite w nie kawałki szkła, był tego najlepszym przykładem. — Nie wiem, jak dawkować sobie siłę i jak przestać uaktywniać słuch w losowych momentach.

— Na początku będzie to trudne, ale musisz próbować. Te umiejętności, jak każde inne, wymagają ćwiczeń, dzięki czemu będziesz lepiej nimi operować. Mógłbym zrobić ci cały wykład, ale sukces leży w praktyce.

Freeman osunęła się na kanapie i uderzyła dłońmi o uda.

— Rozumiem to w kontekście siły, bo muszę po prostu uważać i robić wszystko w miarę delikatnie, ale słuch? — Skrzyżowała ręce na piersi i skrzywiła się. — Kiedy próbuję specjalnie coś usłyszeć, czuję się, jakbym próbowała poruszyć kończyną, której nie mam.

Samo myślenie o tym, że jest w stanie słyszeć ledwie uchwytne dźwięki i rozmowy, ale nie wie jak, przyprawiał ją o frustrację. Blokowała ją niewidzialna ściana, której nie potrafiła przeskoczyć ani zburzyć bez niczyjej pomocy. Potrzebowała wskazówek.

— Początkowo to wymaga dużego skupienia, ale możemy spróbować. Zamknij oczy.

Erin spojrzała na Dennisa z ukosa, niepewna tego pomysłu. Z drugiej strony był to tylko słuch, który chcieli przetestować. Jeśli coś pójdzie nie tak, to niczego nie zniszczy i nikogo nie skrzywdzi, a co najwyżej nie naruszy prywatności domowników.

— Okej. — Przymknęła powieki i ułożyła dłonie na brzuchu. Jej pierś falowała z każdym oddechem.

— Zrelaksuj się, rozluźnij całe ciało. — Wsłuchała się w głos mężczyzny, który nie sprzyjał odpoczynkowi. Zignorowała tę myśl, skupiając się na poleceniach, a nie tonie, z jakim je wypowiadał. — Teraz wyobraź sobie, że oderwałaś się od swojego ciała i zostawiłaś je na kanapie. Spróbuj poruszyć się i wyjść z pomieszczenia, podsłuchać rozmowę.

Zmarszczyła brwi, zaskoczona uzyskanymi wskazówkami. Brzmiał, jak szarlatan próbujący poddać ją hipnozie. Mimo wszystko skupiła się w ciszy, którą przerywały jedynie bicia ich serc oraz miarowe oddechy. Miała nadzieję zobaczyć coś w ciemności pod powiekami. W końcu warknęła zirytowana.

— Nie potrafię — burknęła, otwierając jedno oko.

— Spokojnie, próbuj dalej — zachęcał Dennis gestem dłoni. — Nie od razu Rzym zbudowano.

Westchnęła, próbując się uspokoić. Ponownie zamknęła oczy. Siedziała przez kilka minut w kompletnej ciszy, próbując usłyszeć cokolwiek spoza piwnicy. Przez chwile nawet wydawało jej się, że jej ciało stało się lżejsze, nieobecne.

Gdy w końcu jej się udało, tak się tym faktem rozkojarzyła, że momentalnie wróciła do punktu wyjścia. Otworzyła szeroko oczy i wyprostowała się.

— Dziadek Damien chrapie — powiedziała z triumfem w głosie.

Dennis roześmiał się szczerze na słowa Erin.

— To można usłyszeć bez nadludzkiego słuchu. — Wyszczerzył się. — Dobrze! Z czasem będziesz robić to automatycznie. To jak z jazdą na rowerze, musisz trenować.

— Jazda na rowerze szła mi zdecydowanie lepiej.

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

3 0 1
Im back from the dead..anyway. this wattpad about about if you created a robot that had brain of thier own
10 0 1
Shawn forms a new racing crew and has one goal in mind. Revenge on Max for winning the grand prix 3 years ago. Taking his race track from him. With n...
17 1 3
Man has been in the stars for decades. They have finally found a new home for themselves, and their spirit is unstoppable. That is until a small plan...
3 0 1
Decades after the war that ended civilisation, our protagonist writes his memoir of the old days and what happened to the world.