Zapiski Zielarki - TŁUMACZENI...

By X_WiQSon_X

1.5K 146 8

Zwolniona z tylnego pałacu, Maomao powraca do służby na zewnętrznym dworze - jako osobista służąca nikogo inn... More

Prolog
Rozdział 1 - Służba na dziedzińcu Zewnętrznym
Rozdział 2 - Fajka
Rozdział 3 - Nauka w Tylnym Pałacu
Rozdział 4 - Surowa Ryba
Rozdział 5 - Przewaga
Rozdział 6 - Makijaż
Rozdział 7 - Wycieczka po mieście
Rozdział 8 - Śliwkowa Trucizna
Rozdział 9 - Lakan
Rozdział 10 - Suirei
Rozdział 11- Przypadek a może coś więcej
Rozdział 13 - Bieluń
Rozdział 14- Gaoshun
Rozdział 15- Powrót do tylnego pałacu
Rozdział 16- Papier
Rozdział 17 - Jak wykupić kontrakt.
Rozdział 18- Niebieskie Róże
Rozdział 19- Czerwone Paznokcie
Rozdział 20 - Czerwony Balsam i Szczaw
Epilog:
Dodatki:

Rozdział 12 - Rytuał

52 7 1
By X_WiQSon_X

Zgodnie z instrukcjami, Maomao zamknęła się w archiwach już następnego popołudnia. Budynek zawierał masę publicznych dokumentów i miał wyraźny stęchły zapach. Blady urzędnik przyniósł Maomao stosy zwojów. Była to jedyna osoba, jaką tam zobaczyła; wydawało się, że to stanowisko było doprawdy swoistym łakociem.

"Chociaż nie zaszkodziłoby mu od czasu do czasu wyjść na słońce" pomyślała.

Rozwijała zwoje po kolei, każdy z doskonałego papieru. Krótko wymieniały wypadki i przestępstwa, jakie miały miejsce w kompleksie pałacowym w ciągu ostatnich kilku lat. To nie była tajna informacja; zwoje były publiczne i dostępne dla każdego, kto o nie poprosił.

Przeglądała je z zainteresowaniem. Większość przypadków to były zwyczajne wypadki, ale kilka wzbudziło jej ciekawość. Na przykład przypadki zatrucia pokarmowego... Spodziewała się, że takie przypadki wzrosną latem, ale było ich zaskakująco dużo także zimą. Jesień też mogła przynieść kłopoty, gdy ludzie jedli niezidentyfikowane lub niewłaściwe grzyby.

Maomao poprosiła urzędnika o kolejny stos zwojów. Oczekiwała, że potraktuje ją jako uciążliwość, ale wydawał się zadowolony, że wreszcie ma okazję do pracy. Wyglądało na to, że nie był tu tylko po to, aby zabijać czas. Wyraźnie interesował się tym, nad czym pracuje Maomao, czasem ukradkiem zerkał na nią.

Maomao go zignorowała, przewracając kartki, aż znalazła to, czego szukała: opis ostatniego przypadku zatrucia pokarmowego. Zatrzymała się, widząc organ rządowy, z którym ofiara była związana.

"Ministerstwo Obrzędów?"

Przynajmniej tak sugerował jej oficjalny tytuł.
Jej mgliste wspomnienie mówiło jej, że Minister Obrzędów odpowiadał za edukację i dyplomację. Może, pomyślała, byłaby pewniejsza, gdyby lepiej przygotowała się do egzaminu dworskich dam.

"-Czy masz kłopoty z czymś?" zapytał ją blady urzędnik. Może po to, aby zabić czas.

Maomao uznała, że teraz nie jest czas na wstydzienie się swojej niewiedzy.
-Tak" - powiedziała. - Nie jestem pewna, co oznacza ten tytuł."
Podejrzewała, że przyznanie się sprawia, że brzmi kompletnie bezmyślnie.

"-Ahh. Ta osoba nadzoruje przestrzeganie rytuałów" - powiedział mężczyzna, brzmiąc na  dość zadowolonego, że może dostarczyć tej wiedzy.

-Czy powiedziałeś rytuały?"

Tak, ofiara zatrucia pokarmowego była odpowiedzialna za przedmioty rytualne, prawda?

"-Tak. Chętnie przyniosę ci bardziej szczegółową książkę na ten temat, jeśli chcesz" - powiedział urzędnik, nie nieuprzejmie.
Maomao jednak ledwo go słyszała; koła w jej głowie kręciły się szybko. Nagle uderzyła w długi stół przed nią. Człowiek prawie wyskoczył ze skóry.

-Czy masz coś do pisania?" - zapytała Maomao.

"-Uh, t-tak..."

Maomao szybko przejrzała rejestr incydentów, który badała. Zanotowała dokładne pozycje i okresy pełnienia służby.

Gdy zbieg okoliczności górował nad zbiegami okoliczności, sugerował coś celowego. A jeśli przedstawi wszystkie te pozorne zbiegi okoliczności, miejsce, gdzie się nakładają, powie jej, gdzie szukać.

"Przestrzeganie rytuałów... Przedmioty rytualne..."

Same rytuały nie były rzadkie; przez cały rok obserwowano różne obrzędy. Zachowanie drobnych obrzędów mogło być zadaniem wójta wioski, ale najważniejsze ceremonie wykonywane były przez rodzinę cesarską. Przedmioty, które zostały skradzione, musiały być przeznaczone co najmniej na ceremonię średniego poziomu, jeśli nie na coś jeszcze ważniejszego.

"Ceremonia średniego poziomu" pomyślała Maomao. Przypomniała sobie, jak Jinshi przeprowadzał obrzęd oczyszczenia. Jeśli miała pytanie dotyczące czegoś związanego z rytuałami, najłatwiej byłoby zapytać eunucha.

"-Czy interesują cię sprawy rytualne?" Urzędnik, który okazał się nie tylko znudzony, ale właściwie dość przyjazny, podszedł z pewnym dużym rysunkiem.

-Hm..." Maomao powiedziała.
To było dość szczegółowe przedstawienie terenu ceremonii. Ołtarz stał w centrum, z chorągwią powiewającą nad nim. Przy stopach ołtarza stał duży garnek, być może do utrzymania ognia.

"-Raczej nietypowe miejsce, prawda?" powiedział urzędnik.

-Tak..."

Na pewno wyglądało elegancko i imponująco. Chorągiew wydawała się mieć jakieś pismo - czy zmieniali je za każdym razem, gdy odbywała się ceremonia?

"Wydaje się, że dużo zachodu zadawało zawieszanie i ściąganie od nowa za każdym razem" myślała Maomao, jak zawsze praktyczna. Chorągiew wisiała na tyle wysoko, że nawet postawienie drabiny byłoby głowobólem.

"-Mają tam specjalne urządzenie" - powiedział urzędnik. - "Duża belka zawieszona od sufitu. Można ją podnosić i opuszczać, aby można było napisać odpowiednią inskrypcję rytualną na chorągwi."

-Widzę, że doskonale się na tym znasz" - powiedziała Maomao, badając bladego mężczyznę.

"-Owszem, dość dobrze. Kiedyś zajmowałem się bardziej godnymi obowiązkami niż marnowanie czasu w archiwach. Ale, wstyd przyznać, chyba w złym momencie coś zepsułem albo uraziłem niewłaściwą osobę, bo zesłano mnie tutaj."

Dodał, że wcześniej był przypisany do Ministerstwa Obrzędów, co, zdała sobie sprawę Maomao, tłumaczyło, dlaczego tak bardzo interesował się jej działaniami. A potem urzędnik powiedział coś, co naprawdę przyciągnęło jej uwagę:
"-Martwiłem się, czy na pewno jest wystarczająco wytrzymałe. Cieszę się, że nie było żadnych problemów."

-Martwiłeś się, czy co jest wystarczająco wytrzymałe?"

"-Belka. System, który ją utrzymuje. To ogromne urządzenie. Nie ośmieliłbym się nawet wyobrazić tragedii, jaka by nastąpiła, gdyby spadła. Ale zaraz po tym, jak poruszyłem tę kwestię, znalazłem się wygnany do tych archiwów."

Maomao w milczeniu przyglądała się obrazowi. Gdyby belka oderwała się od sufitu, największe niebezpieczeństwo groziłoby osobie bezpośrednio poniżej niej: urzędnikowi ceremonii.
Potencjalnie bardzo ważnej osobie.

"I on martwi się, jak wytrzymały jest system". pomyślała Maomao. Aby podnosić i opuszczać belkę, musi być ona przymocowana do czegoś.

"A gdyby mocowania miały się złamać...
Jak wytrzymałe to jest..."

W pobliżu znajdował się garnek z ogniem. Maomao nagle ogarnęło pytanie, jakie przedmioty rytualne zostały skradzione. Ponownie uderzyła w stół, wywołując kolejną zaskoczoną reakcję urzędnika. Obróciła się do niego, gdy stał jak zastygły, i powiedziała:

-Przepraszam, ale kiedy odbędzie się kolejny rytuał?! I gdzie jest miejsce pokazane na tym obrazie?!"

"-To struktura zwana Ołtarzem Szafirowego Nieba, na zachodnim skraju zewnętrznego dziedzińca. A jeśli chodzi o termin..." Urzędnik przewracał kalendarz, drapiąc się po uchu. "Otóż, dzisiaj odbywa się przestrzeganie rytuału."

Zanim mężczyzna skończył mówić, Maomao wypadła z budynku, nawet nie prostując zwojów.

"Ołtarz Szafirowego Nieba, na zachodzie" pomyślała, próbując uporządkować myśli, biegnąc.
Ten plan, podejrzewała, kiełkował od dawna. Przygotowany ze zrozumieniem, że niektóre jego indywidualne części mogą zostać udaremnione, ale jeśli uda się sprawić, aby tylko kilka z nich się pokryło, zapewniłoby to proste wejście, którego chciał spiskowiec.

"Wciąż tylko zgaduję. Nic więcej ponad to"
Ale kręciło się jej w głowie, gdy wyobrażała sobie konsekwencje, gdyby jej przypuszczenia były trafne. Wkrótce dostrzegła okrągłą pagodę. Podobne budynki flankowały ją z obu stron, a przed nią stał rząd urzędników. Po ich strojach przypuszczała, że właśnie trwa jakaś ceremonia.

"-Hej, ty!" zawołał jeden z nich. "Co ty sobie wyobrażasz, że robisz?"

To było do przewidzenia, gdy brudna służąca próbowała przebiec obok nich. Maomao stęknęła. Nie miała na to czasu. Gdyby mogła pójść do Jinshiego lub Gaoshuna, mogliby rozwiązać problem za nią, ale będą cały dzień poza pałacem.

-Pozwólcie mi przejść, proszę" - powiedziała.

"-Absolutnie nie. Trwa ceremonia" - powiedział wojownik trzymający groźnie wyglądającą maczugę wojenną. Rzucał na Maomao spojrzenia gniewu, ale trudno było mu się dziwić, że po prostu musi wykonywać swoją pracę. Zamiast tego przeklinała siebie za to, że nie jest biegłą rozmówczynią.

-To nagła potrzeba. Musisz mnie wpuścić."

"-Służąca jak ty odważyłaby się narzucić na święte rytuały?"

I tu ją miał. Maomao była tylko służącą. Nie miała autorytetu. Gdyby ten mężczyzna pozwolił takiej dziewczynie, jak ona, wejść na miejsce ceremonii tylko dlatego, że o to prosi, mógłby równie dobrze pożegnać się z własną głową.

Niestety, Maomao nie mogła się cofnąć.

"Może nic się nie stanie" pomyślała. Ale jeśliby się stało, będzie za późno na "a nie mówiłam". Zawsze, gdy zdajemy sobie sprawę, że coś nieodwracalnego się stało, jest już za późno.

Żołnierz był głową i ramionami wyższy od niej, ale patrzyła mu prosto w oczy. Urzędnicy w pobliżu zaczęli szeptać i patrzeć na nich.

-Nie jestem tu po to, aby splamić rytuał" - powiedziała Maomao. "Czyjeś życie jest zagrożone. Musisz przerwać ceremonię!"

Jeden z pobliskich urzędników odezwał się.
"-To nie zależy od ciebie. Jeśli masz jakieś zdanie, chciałabyś podzielić się, mamy skrzynkę z sugestiami."
Otwarcie szydził z Maomao, niskiej służącej.

-Nie zdążycie na czas. Wpuść mnie!"

"-Nie!"

Nie dadzą do siebie dojść kłócąc się jak dzieci. Być może dla Maomao byłoby dojrzałym zachowaniem przyznanie, że nigdy nie przedostanie się przez nich i po prostu się wycofać. Ale nie miała tego w sobie. Zamiast tego sarkastyczny uśmiech powędrował na jej twarz.

-W konstrukcji tego ołtarza jest śmiertelna wada. I sądzę, że ktoś mógł z tego skorzystać. Jeśli mnie teraz nie przepuścisz, uwierz mi, będziesz tego żałować. Ojej, aż drżę na myśl o tym, co się stanie, gdy się dowiedzą, że ostrzegałam i nie posłuchaliście!"
Przyłożyła dłoń do policzka w przesadzonym wyrazie zdziwienia. Następnie powiedziała: "Poczekaj... rozumiem. To o to tu chodzi?" Uderzyła pięścią w otwartą dłoń, jakby teraz wszystko miało sens. Jej uśmiech stał się złośliwy. "Ahh. Chcecie, żeby coś się stało. Opóźniacie mnie tutaj, bo współpracujecie z tym, kto podłożył pułapkę."

Została przerwana przez głuchy odgłos od swojej własnej głowy. Prawie zanim zdążyła zrozumieć, co się stało, leżała na ziemi, a jej wzrok się rozmywał.

"Muszę pozostać przytomna" pomyślała, ale samo życzenie nie sprawi, że tak będzie. Słyszała głos żołnierza, który ją uderzył, ale brzmiał, jakby był z dala, i nie mogła zrozumieć, co mówił. No cóż, przynajmniej wiedziała, że zwróciła ich uwagę. Każdy żołnierz być może byłby zły na takie komentarze od dziewczynki jak ona.
Wściekły na tyle, by uderzyć, być może nawet bez zastanowienia.

Nie mogła narzekać; sama się do tego doprowadziła. Ale jeśli teraz straci przytomność, wszystko będzie skończone.

Powoli Maomao podniosła się na siedząco. Jej ucho piekło, a widoczność wciąż była zamglona. Kiedy barwy wracały do jej świata, dostrzegła żołnierza, z podniesioną ręką, a jego towarzysze go powstrzymywali.
"Myśl o rozpoczęciu bójki mogła pomóc, ale... nic z tego..."

Nie było wystarczająco dużo zamieszania, aby przerwać ceremonię; wciąż słychać było muzykę z kierunku ołtarza. Spektakl trwał.

W końcu wyciągnęła swoje ciało na nogi. Kilka czerwonych plamek przykrywało ziemię przed nią.
"Krwotok z nosa" -pomyślała.
Nie ma się co martwić. Uderzenie zdawało się trafić ją w ucho, ale tylko piekło; nie było bólu. Maomao nacisnęła kciuk na jednej stronie nosa i wydmuchała krew. Przez zgromadzonych urzędników przeszedł szmer. Maomao zdała sobie sprawę, że być może jest nieodpowiednie rozsiewanie krwi na miejscu rytuału, ale miała niewiele czasu na przeprosiny.

-Czy jesteś zadowolony?" powiedziała.
Przy jeszcze zamglonym wzroku nie widziała dokładnie, jaką odpowiedź uzyskała; słyszała tylko ogólne szmery głosów wokół niej. Nie było czasu na te zabawy. Maomao musiała coś zrobić.

Jej głos podniósł się o oktawę:
-Wpuśćcie mnie!"

"Muszę tam wejść!"
Będzie za późno, gdy wszystko się skończy. Za późno. Jeśli teraz nie wejdzie...

"Nigdy nie zdobędę mojego wołowego bezoaru!"

Jej głowa kręciła się, a widzenie wciąż było zamglone, ale myśl ta dała jej motywację, aby pozostać na nogach.

Maomao przyjrzała się uważnie tym wokół niej.

-Nie proszę was o zatrzymanie ceremonii. Tylko o przepuszczenie mnie. Powiedzcie, że szczur wkradł się, kiedy nie patrzyliście."

Obecny cesarz był człowiekiem współczującym; nie sądziła, że czyjaś głowa padłaby z tego powodu. O ile to była możliwość, to jej.
Mogła tylko błagać Jinshiego, aby się za nią wstawił. Albo przynajmniej, aby pozwolił jej umrzeć trucizną.
-Co zrobisz, jeśli coś się stanie, a ty zatrzymałeś mnie tutaj? Wiem, że w środku celebruje ważna osoba. Wtedy zapłacicie życiem!"

Nie wiedziała, kto przewodniczył rytuałowi, tylko że wszystko wskazywało na to, że to ktoś o wysokim stopniu. Kilku strażników spojrzało na siebie, jakby wstrząśniętych jej słowami, ale było jasne, że nie wszyscy ustąpią.

"-Dlaczego mielibyśmy słuchać kogoś tak małego i nieznaczącego jak ty?" zapytał żołnierz. To było właściwe pytanie, nieprawdaż? Maomao nie miała odpowiedzi, ale tylko stała, gapiąc się na niego z gniewem.

Wtedy usłyszeli szybkie stukanie butów.
"-A może posłuchacie mnie?" ktoś powiedział, niemal żartobliwie. Maomao praktycznie słyszała uśmiech w głosie. I wiedziała, do kogo ten głos należał.

Żołnierz blokujący drogę Maomao cofnął się o pół kroku. Zebrani urzędnicy osłupieli, jakby stanęli twarzą w twarz z czymś, czego nigdy nie chcieli widzieć.

Maomao nie patrzyła za siebie. To było wszystko, co mogła zrobić, żeby nie pogłębić swojego grymasu. Jej skronie zaczęły już drgać.

"-Tak czy inaczej, nikt, dziewczynka czy nie, nie powinna być bita. Nie jestem pewien czy mogę tolerować uderzenie młodej kobiety. Spójrzcie - jest ranna. Kto to zrobił? Przyznać się!"
Do głosu wkroczył chłodny ton. Wszyscy zerknęli nieświadomie na mężczyznę z maczugą wojenną. Jego twarz stała się napięta i blada.

"-Na początek" - głos wznowił - "dlaczego nie zrobicie, co mówi dziewczyna? Ja wezmę na siebie pełną odpowiedzialność za to, co się wydarzy."

Ktokolwiek był za nią, nie mógłby wybrać lepszego momentu. Maomao zacisnęła zęby. "Teraz nie mogę o tym myśleć" pomyślała.
Wciąż nie odwróciła się. Zamiast tego rzuciła ostatnie spojrzenie na ludzi wokół niej, a potem pobiegła w stronę ołtarza.

Zdecydowała, że nie obchodzi jej, do kogo należy ten głos.

Aromaty dymu i kadzidła unosiły się w arenie. Brzęczenie instrumentów muzycznych towarzyszyło trzepotaniu transparentu zawieszonego na belce sufitowej. Modlitwa celebrantów była na nim zapisana w płynnych, pięknych literach, wyświetlanych w nadziei, że może dotrzeć do nieba.

Pojawienie się brudnej dziewczynki w tym świętym miejscu wprawiło tłum w szumienie.

"Muszę wyglądać strasznie" pomyślała Maomao. Poplamiła swój mundurek biegnąc, a teraz jej twarz była poplamiona wyschniętą krwią z nosa. Była zdeterminowana, aby wziąć długą kąpiel, gdy to wszystko się skończy.
Nie chciałaby skończyć martwa podczas kąpieli w rezydencji Jinshiego. Może udałoby jej się wybłagać Gaoshuna, aby pozwolił jej użyć jego. Oczywiście, pod warunkiem, że jej głowa nadal będzie na swoim miejscu do tego momentu.

Na drugim końcu szkarłatnego dywanu stał człowiek w czerni. Na jego głowie znajdowała się charakterystyczna czapka urzędnicza z wiszącymi naszyjnikami z koralików. Recytował coś głośnym, czystym głosem.

Duży kocioł ognia stał przed nim, jasno płonący. Nad jego głową, wisiała belka z trzepoczącym transparentem. A belkę przymocowującą do sufitu...

Maomao pomyślała, że słyszy wyraźny skrzypiący dźwięk. To musiała być jej wyobraźnia; nie było możliwe, żeby mogła to usłyszeć z tej odległości. Niemniej jednak, nadal się poruszała. Czuła miękki materiał dywanu pod stopami, gdy zmierzała w jego stronę tak szybko, jak tylko mogła. Oficjant zauważył Maomao i się odwrócił. Nie zwróciła na to uwagi, ale rzuciła się na niego, obejmując go rękami wokół brzucha i przyciągając go na ziemię.

Prawie w tym samym momencie, nastał przeraźliwy huk. Gorące, ostre uczucie strzeliło w jej nogę. Spojrzała do tyłu i odkryła, że duża metalowa belka przygniata jej nogę. Udało jej się przeciąć skórę.

"To będzie wymagało szwów" pomyślała.
Sięgnęła do kieszeni swojej szaty, gdzie zawsze nosiła trochę leków i prostego sprzętu medycznego - ale duża dłoń złapała jej rękę i przytrzymała ją. Podniosła wzrok, a jej widok zapełniły koraliki zwisające z kapelusza. Gdzieś poza nimi unosiła się para oczu czarnych jak obsydian.

"-Jak, Jak znaleźliśmy się w takiej sytuacji?"
Głos brzmiał niemal niebiańsko.

Belka, która spadła z sufitu, leżała na ziemi. Gdyby właściciel głosu stał bezpośrednio pod nią, z pewnością zostałby natychmiast zabity.

-Panie Jinshi... Czy...mogę... Czy mogę teraz mieć swój bezoar?" zapytała Maomao przepięknego eunucha, który, jak teraz odkryła, był również oficjantem tej ceremonii.

Ale dlaczego, zastanawiała się, dlaczego w ogóle był tutaj? Co on tutaj robił?

"-Naprawdę Dobrze myśleć o tym w takim momencie" - powiedział Jinshi, zaciskając twarz, pokazując wyraz jak gdyby ugryzł coś kwaśnego. Jego duża dłoń przejechała po twarzy Maomao. Kciukem delikatnie przesuwał wzdłuż jej policzka.
"-Popatrz na swoją twarz.."
Skrzywił się smutno. Dlaczego miał by to zrobić?

Maomao bardziej interesowało naprawienie problemu w stopie.

-Pozwolisz mi najpierw zaszyć nogę?"
Nie tyle bolało, co paliło. Odwróciła się, żeby przyjrzeć się ranie, ale zamiast tego jej ciało całe zesztywniało.

"-H-Hej! No już-"

Głos Jinshiego brzmiał gdzieś z daleka.

"Uh-oh"pomyślała.
To przez ten cios w głowę.

Siły nagle ją opuściły. Jej wzrok znów pociemniał, a potem Jinshi potrząsał nią, krzyczał coś, a ona nie wiedziała co, ale och, jak bardzo pragnęła, żeby zamilkł.

[Ja nie płaczę, to wy płaczecie, razem płaczemy (༎ຶ︿༎ຶ)]

Continue Reading

You'll Also Like

539K 19.2K 139
── ❗ :。❝ komiks nie jest mojego autorstwa, to jedynie moje tłumaczenie ❞. * :❗ ─ ❝ Ashlyn w liceum jest samotniczką bez przyjaciół. Ale kiedy wizyt...
Snake Zone By Dominik847

Mystery / Thriller

4.1K 525 33
Akcja rozgrywająca się w Barcelonie dotyczy głównej bohaterki Sary Miller która uczęszcza do liceum w którym jest prześladowana przez dwójkę uczniów...
1.2K 88 9
Jak potoczyłaby się historia Rin,a Okumury gdyby ten spotkał swoje demoniczne rodzeństwo w wieku 8 lat? Czy Rin bedzie po stronie egzorcytów, czy dem...
5.3K 465 31
Znika najmłodsza siostra ze znanego rodzeństwa Barboleta da Silva. Gdy policja rozkłada ręce w sprawie, jeden z jej braci decyduje się zgłosić o pomo...