Zapiski Zielarki - TŁUMACZENI...

By X_WiQSon_X

1.5K 146 8

Zwolniona z tylnego pałacu, Maomao powraca do służby na zewnętrznym dworze - jako osobista służąca nikogo inn... More

Rozdział 1 - Służba na dziedzińcu Zewnętrznym
Rozdział 2 - Fajka
Rozdział 3 - Nauka w Tylnym Pałacu
Rozdział 4 - Surowa Ryba
Rozdział 5 - Przewaga
Rozdział 6 - Makijaż
Rozdział 7 - Wycieczka po mieście
Rozdział 8 - Śliwkowa Trucizna
Rozdział 9 - Lakan
Rozdział 10 - Suirei
Rozdział 11- Przypadek a może coś więcej
Rozdział 12 - Rytuał
Rozdział 13 - Bieluń
Rozdział 14- Gaoshun
Rozdział 15- Powrót do tylnego pałacu
Rozdział 16- Papier
Rozdział 17 - Jak wykupić kontrakt.
Rozdział 18- Niebieskie Róże
Rozdział 19- Czerwone Paznokcie
Rozdział 20 - Czerwony Balsam i Szczaw
Epilog:
Dodatki:

Prolog

341 14 2
By X_WiQSon_X




Czy ty mówisz całkiem poważnie? – zapytał Jinshi. Naprzeciwko niego na kanapie leżał mężczyzna. Władca w średnim wieku z niezwykłą brodą, który teraz powoli kiwał głową.
Znajdowali się w konkretnym pawilonie na dziedzińcu zewnętrznym. Mały, ale z doskonałą widocznością; mysz nie mogłaby się tam wczołgać tak, żeby tego nie zauważyli.


Władca Oparł się na wyściełanej kością słoniową kanapie  i nalał wina gronowego do szklanego naczynia. Chociaż siedział z najdostojniejszą osobistością w kraju, Jinshi również był całkiem spokojny. Przynajmniej do chwili temu.

Cesarz pogładził brodę i uśmiechnął się.
Czy byłoby to niegrzeczne ze strony Jinshi'ego, gdyby zasugerował, że mu się to nie podoba?
Ale broda wyglądała bardzo dobrze na Jego Królewskiej Mości.

Jinshi nie mógł go pokonać w kategorii zarostu.

"-Więc, co zamierzasz teraz zrobić, o dozorco naszego ogrodu pięknych kwiatów?"

Nie chcąc dać się złapać na przynętę Jego Wysokości, Jinshi powstrzymał kpiący uśmiech, zamiast tego uśmiechnął się jak niebiańska nimfa - wyrazem twarzy, który mógł roztopić każde serce.

Może nie brzmiało to zbyt skromnie, ale Jinshi był pewny siebie i swojego wyglądu.Cóż za ironia losu, że jedynej rzeczy, której naprawdę pragnął, nie mógł zdobyć.

Bez względu na to, jak bardzo się starał, jego zdolności były zaledwie przeciętne. A jednak na zewnątrz, jeśli nie w inny sposób, był całkowicie wyjątkowy. Zawsze go to drażniło, ale pogodził się z tym. Jeśli jego inteligencja i sprawność fizyczna miały być nieodwracalnie przeciętne, to zrobiłby wszystko, co w jego mocy, wykorzystując jedyną przewagę, jaką posiadał. W ten sposób stał się wspaniałym nadzorcą tylnego pałacu. Jego wygląd i głos wydawały się zbyt słodkie jak na jakiegokolwiek mężczyzne, a on wykorzystywał je w pełni.


- Cokolwiek sobie zażyczysz, panie".
Jinshi, z uśmiechem jednocześnie pełnym wdzięku i zdecydowanym, ukłonił się cesarzowi.
Cesarz popijał wino i uśmiechnął się w sposób, który zachęcał Jinshiego do zrobienia wszystkiego najgorszego, co w jego mocy.
Jinshi doskonale wiedział, że jest tylko dzieckiem. Dzieckiem tańczącym w wielkiej dłoni cesarza. Ale zrobiłby to. O tak, zrobiłby to.

-Spełniał nawet najbardziej oburzające życzenia Jego Wysokości. To był obowiązek Jinshiego, jak również i jego zakład z cesarzem.

Musiał wygrać ten zakład.
To był jedyny sposób, by Jinshi mógł wybrać własną ścieżkę.

Być może istniały inne sposoby. Ale człowiek o przeciętnej inteligencji taki jak Jinshi, nie mógł ich sobie wyobrazić. Dlatego wybrał drogę, którą teraz podążał.
Jinshi podniósł swój kielich do ust i poczuł, jak słodkie wino owocowe zwilża mu gardło,
a Niebiański uśmiech nigdy nie znikał z jego twarzy.

•••

"-Proszę bardzo. Weź to i to - i będziesz potrzebować jedno z tych...".

Maomao skrzywiła się na widok wszystkich rzeczy, które na nią leciały. Tą, która rzucała w jej stronę różem, pudrem wybielającym i ubraniami, była kurtyzana Meimei. Były w jej pokoju w Gryszpanowym Pawilonie

-Siostrzyczko, nie potrzebuję tego" - powiedziała Maomao, zabierając kosmetyki jeden po drugim i odkładając je na półki.

"Jak to nie" - powiedziała Meimei, zirytowana. -Wszyscy inni mają tam jeszcze lepsze rzeczy niż te. Przynajmniej postaraj się wyglądać przyzwoicie".

-Tylko kurtyzany tak się stroją do pracy."

Maomao właśnie spojrzała w bok, wewnętrznie żałując, że nie może zająć się mieszaniem ziół, które zebrała poprzedniego dnia, gdy w jej stronę poleciała wiązka drewnianych tabliczek do pisania.
Jej szanowana starsza siostra była troskliwa, ale czasami wybuchowa.
"-W końcu dostałaś pracę, którą warto mieć i nawet nie próbujesz zachowywać się tak, jakbyś tam należała? Słuchaj, świat jest pełen ludzi, którzy zabiliby, żeby być na twoim miejscu. Jeśli nie będziesz wdzięczna za to, co masz, twoja ciężko zdobyta klientela ucieknie ci sprzed nosa!".

-Och, bardzo dobrze..." powiedziała Maomao. Bez względu na to, czy zarządzała nią starsza pani, czy Meimei, edukacja w Pawilonie mogła być nieco szorstka. Ale w jej słowach była prawda.

Maomao nieco ponuro podniosła tabliczki. Drewno było ciemne w miejscach, w których pisano, a potem wielokrotnie wymazywano; obecnie widniały na nim słowa pieśni, napisane delikatną ręką. Meimei była już wystarczająco stara, by myśleć o wycofaniu się z pracy kurtyzany, ale jej inteligencja sprawiała, że jej popularność wciąż rosła.
Potrafiła pisać piosenki, grać w Go i Shogi, a tym samym zabawiać swoją klientelę. Była jedną z tych kurtyzan, które sprzedawały nie tyle swoje ciało, co osiągnięcia.

"-Masz teraz świetną pracę. Oszczędzaj wszystkie pieniądze, jakie możesz zarobić". Kobieta z drewnianymi paskami sprzed chwili zniknęła, zastąpiona przez słodką, troskliwą starszą siostrę. Pogłaskała policzek Maomao wypielęgnowaną dłonią, odgarniając włosy za ucho.

Dziesięć miesięcy wcześniej Maomao została porwana i sprzedana jako służąca w tylnym pałacu. W najśmielszych snach nie wyobrażała sobie, że po udanym powrocie do dzielnicy rozkoszy, znów będzie tam pracować. Dla otaczających ją osób musiała się to wydawać jedyna taka okazja w życiu.
Stąd surowe spojrzenie Meimei.

-Tak, siostro" - powiedziała posłusznie Maomao po chwili, a Meimei uśmiechnęła się swoim wdzięcznym uśmiechem kurtyzany.

"-Mam nadzieję, że zarobisz coś więcej niż tylko pieniądze. A może uda ci się znaleźć dobrego mężczyznę, hmm? Musi być ich tam mnóstwo, aż kipią od gotówki. Byłabym zachwycona, gdybyś przyprowadziła kilku z nich, by zostali moimi klientami".
Uśmiech tym razem nie był tak łaskawy; był w nim wyraźny element zimnej kalkulacji.
Jej chichocząca starsza siostra wyglądała trochę jak stara wariatka, która prowadziła to miejsce, pomyślała Maomao.
Dziewczyna musiała dbać o siebie, by przetrwać w tym zawodzie. Ostatecznie Maomao została wysłana w drogę z dużym tobołkiem wypełnionym po brzegi ubraniami i kosmetykami.
Wróciła do swojego prostego domu, potykając się pod ciężarem.

Dzień, w którym wspaniały szlachcic pojawił się w dzielnicy rozkoszy dwa tygodnie po opuszczeniu przez Maomao tylnego pałacu, był wciąż świeży w jej pamięci.
Eunuch, ze swoimi szczególnymi skłonnościami, usłyszał - na szczęście - słowa Maomao wypowiedziane pół żartem i wziął je sobie do serca. Przyniósł madame więcej niż wystarczającą ilość pieniędzy, by pokryć długi Maomao, a nawet miał na tyle przyzwoitości, by przynieść w prezencie rzadkie zioło lecznicze. Podstemplowanie umowy nie zajęło nawet trzydziestu minut.

Tak więc Maomao miała wznowić pracę w tym najbardziej renomowanym z miejsc pracy. Była nieco niechętna do ponownego opuszczenia ojca i zamieszkania w swoim miejscu pracy, ale warunki narzucone przez jej nowy kontrakt były, o ile mogła to stwierdzić, znacznie łagodniejsze niż poprzednio.
Co więcej, tym razem nie zniknie bez śladu. Jej ojciec powiedział jej z łagodnym uśmiechem, żeby robiła, co chce, ale potem jego twarz na chwilę pociemniała, gdy spojrzał na jej kontrakt.
Co to miało znaczyć?

"-Wygląda na to, że byli bardzo hojni "- zauważył ojciec Maomao, a w pobliżu gotował się duży garnek z ziołami leczniczymi.
Maomao w końcu odłożyła przykryty tkaniną tobołek i rozprostowała ramiona. Ich rozpadający się dom był tak przewiewny, że było zimno nawet przy rozpalonym kominku, a ona i jej ojciec mieli na sobie po kilka warstw. Przyłapała go na pocieraniu kolana, co było pewnym znakiem, że stara rana go boli.

-Nie mogę zabrać ze sobą zbyt wiele" - powiedziała Maomao, patrząc na ładunek, który już przygotowała. "Moździerz i tłuczek są niezbędne, nie obejdę się też bez notatnika. No i trochę obawiam się pozbywać bielizny..."

Gdy Maomao marszczyła brwi i narzekała, jej ojciec zdjął garnek z ognia i podszedł do niej.

"-Moja Maomao, nie jestem pewien, czy możesz to zabrać ze sobą" - powiedział i wyjął moździerz i tłuczek z jej tobołka, wywołując tym samym spojrzenie. -Nie jesteś lekarzem. Spróbuj je przynieść, a mogą się domyślić, że planujesz kogoś otruć. Nie patrz tak na mnie. Podjęłaś tę decyzję i nie możesz jej teraz cofnąć."

-Jesteś tego pewny?" Maomao osunęła się na brudną podłogę. Jej ojciec od razu domyślił się, co tak naprawdę chciała powiedzieć.

"W porządku, dokończ przygotowania i połóż się do łóżka. Możesz poprosić ich, by dali ci twoje narzędzia, tylko z czasem. Byłoby niegrzecznie nie skupiać się na pracy, przynajmniej pierwszego dnia."

-Tak, w porządku..." Maomao z niechęcią odłożyła narzędzia aptekarskie na półkę, po czym wybrała kilka najbardziej przydatnych prezentów, jakie otrzymała i włożyła je do swojego tobołka.
Spojrzała krzywo na puder wybielający i muszelkę pełną różu, ale w końcu dołączyła ten drugi, który nie zajmował zbyt wiele miejsca.

Wśród prezentów znajdowała się świetna wyściełana bawełniana kurtka.
Może skorzystali z okazji, by podrzucić jej coś, o czym zapomniał któryś z klientów; z pewnością nie wyglądała jak coś, co nosi kurtyzana.

Maomao patrzyła, jak ojciec chowa garnek i dokłada drewna do ognia. Następnie podszedł do swojego łóżka, prostej maty z trzciny, i położył się. Jego pościel składała się jedynie z innej maty i ubogiej szaty wierzchniej.

"-Kiedy skończysz, zgaszę światło" - powiedział, przyciągając do siebie lampę naftową. Maomao spakowała resztę swoich rzeczy, po czym położyła się do łóżka po drugiej stronie pokoju. Wpadła jednak na pewien pomysł i przeciągnęła swoją matę do spania w stronę łóżka ojca.
"-Cóż, minęło trochę czasu odkąd to robiłaś. Myślałem, że nie jesteś już dzieckiem".

-Nie jestem, ale jest mi zimno."
Czy sposób, w jaki Maomao odwróciła wzrok nie był zbyt oczywisty? Przypomniała sobie, że miała około dziesięciu lat, kiedy zaczęła spać sama. Minęły lata. Wcisnęła nową bawełnianą kurtkę między siebie a ojca i pozwoliła, by oczy jej się zamknęły. Przewróciła się na bok i zaokrągliła plecy, przyjmując pozycję embrionalną.

"-Znowu będzie tu samotnie" - powiedział spokojnie jej ojciec.

-Nie musi być. Tym razem mogę wrócić do domu, kiedy tylko zechcę."
Ton Maomao był krótki, ale nie mogła nie zauważyć ciepła ramienia ojca na swoich plecach.

"-Tak, oczywiście. Wracaj kiedy tylko zechcesz."
Dłoń zmierzwiła jej włosy. Nazywała go ojcem, tatą, ale jego wygląd był bliższy starszej kobiecie i wszyscy zgadzali się, że jego sposób bycia był matczyny.

Maomao nie miała matki. Nie jako takiej. Miała za to ojca, który się nią opiekował,
starszą madam i jej nieskończenie żywe starsze siostry.
"I mogę do nich wracać, kiedy tylko zechcę."

Czuła ciepło ojcowskiej dłoni, uschniętej jak stara gałąź, wciąż głaszczącej jej włosy, gdy jej oddech wpadł w stały, równy rytm snu.

Continue Reading

You'll Also Like

1K 55 15
to będzie mój teriański pamiętnik oraz rady dla was, zadawajcie pytania w komentarzach, ja odpowiem 😉 ...
Snake Zone By Dominik847

Mystery / Thriller

4.1K 525 33
Akcja rozgrywająca się w Barcelonie dotyczy głównej bohaterki Sary Miller która uczęszcza do liceum w którym jest prześladowana przez dwójkę uczniów...
20.6K 2.1K 16
Druga część fanfiction pt: Chemia. Minęły dwa długie lata od wypadku, dwa lata od rozpoczęcia studiów przez Thomasa i Newta. Mieszkanie razem jednak...
6.2K 349 11
Levi - Chłopak mieszkający z chorym psychicznie wujem, oraz Eren - Zwyczajny licealista otoczony grupką przyjaciół. Co się stanie kiedy ich losy się...