Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.2K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 68

459 19 10
By _Aguga_

Zastanawiałam się, czy na pewno dobrze postąpiłam, zgadzając się na tatuaż. W końcu stałam się jedną z nich, ale może był jakiś inny sposób? Czy po tym wszystkim, kiedy to się skończy, będę mogła odciąć się od tego świata?

— Starałeś się mnie przed tym obronić prawda? — spytałam, pociągając nosem. 

Schowałam ręce do kieszeni, zamykając na chwilę oczy, bo wtedy mogłam wyobrazić sobie, że był obok mnie. 

— Wiesz co? — Uśmiechnęłam się  delikatnie. — Zawsze myślałam, że znajdę wyjście z każdej sytuacji, ale teraz naprawdę nie wiem, co robić. — Otworzyłam oczy, a kilka słonych kropli od razu z nich wypłynęło. — Nie miałam pojęcia, jak ciężko ci było, przepraszam. 

Zdusiłam w sobie szloch, zaciskająca zęby, a dzwoniący telefon w mojej kieszeni sprawił, że miałam jeszcze większą ochotę schować się przed całym światem. Musiałam iść, ale tak bardzo tego nie chciałam. Lecz ponowne próby dodzwonienia się do mnie sprawiły, że wstałam z cmentarnej ławeczki.

— Przyjdę jeszcze... kiedyś. — Spojrzałam na ekran telefonu, lecz zaraz wróciłam wzrokiem do nagrobka. — Pa Aaron. — Prędko odebrałam połączenie, by nie denerwować bardziej osoby po drugiej stronie. — Zaraz będę — odparłam oficjalnym tonem.

Dzisiaj miało odbyć się spotkanie, by omówić nasze kolejne kroki przeciwko Chrisowi. Zebrali się wszyscy bardziej zaufani ludzie w tym ja. Ta, która zjawiła się całkiem znikąd i zyskała uznanie szefa. Choć nawet pomimo krzywych spojrzeń, zaczynałam przyzwyczajać się do środowiska, w którym się znalazłam. Nawiązałam dobry kontakt z Sergio, nawet Mary okazała się być w porządku. A przecież nie wyglądało na to przy naszym pierwszym spotkaniu. W końcu chciała mnie zastrzelić. Oczywiście wciąż istniała taka opcja, ale nawiązałyśmy cienką nić porozumienia. Obie nie znosiliśmy spotkań takich jak to, które nas czekało. 

Idąc na nie, przechodziłam obok cmentarza. Nie wiedziałam, czy znajdę na nim grób Aarona. Odkąd umarł, nie chciałam znać miejsca jego spoczynku. Bałam się na nie przyjść. Lecz w momencie kiedy zostałam całkiem sama i mogłam zwierzyć się tylko jemu, naprawdę zapragnęłam go odwiedzić. Zdawałam sobie sprawę, że rozmowa z nim może podnieść mnie na duchu, albo całkiem załamać, bo nie będzie mógł mnie przytulić czy dodać otuchy, ale musiałam przekonać się, czy naprawdę tu był? Pracując dla Mullera, słyszałam wiele wersji wydarzeń i zaczynałam wariować, nie wiedząc, która jest prawdziwa. Teraz przynajmniej mogłam być pewna jednego. Lecz dalej nie wiedziałam, czy Chris nie miał w tym swojego udziału. 

Mężczyzna nie dosyć, że był jedną wielką zagadką, to jeszcze nie pozwalał o sobie zapomnieć. Czy to przez jego dziwne posunięcia, czy samych ludzi? Nie mogłam zaprzeczyć, że widząc Damona idącego z Debrą za rękę, myślałam także o nim. Para szła z naprzeciwka w moim kierunku. Oczywiście od razu mnie zauważyli, nie przejęłam się tym jednak. Nie utrzymywałam już z nimi kontaktu. Trochę jakby zobaczyło się dawnego znajomego z podstawówki. Nie musieliśmy ze sobą rozmawiać, ale tylko ja miałam takie zdanie. Debra zatrzymała się przede mną, a jej wymuszony uśmiech miał przykryć smutek w oczach. Odczułam to aż zbyt mocno, ale od razu zepchnęłam to w tył głowy i ominęła parę jakby byli zwykłą przeszkodą. Tak też było. 

— Gwen poczekaj! — zawołała za mną Debby, szybko zbliżając się do mnie.

— Jeszcze nie zrozumiałaś? — Westchnęłam z przekąsem, dalej idąc w swoją stronę. 

— Mogę ci wszystko wyjaśnić. Ktoś cię oszukał.

— Tak, wiem o tym i wiesz, co, naprawdę nie chce mieć z tą osobą już nic wspólnego — odpowiedziałam spokojnie, widząc kątem oka, jak blondynka skrzywiłam się po moich słowach. Raniłam ją coraz bardziej. 

— Możesz mnie nienawidzić, ale chce, żebyś zrozumiała, że nigdy nie chciałam dla ciebie źle. To nie ja cię oszukałam, zmanipulował tobą. — Wciąż nie dawała za wygraną.

Zacisnęłam szczękę, naprawdę musiała dać sobie spokój. 

— Chodź — Westchnęłam, łapiąc ją za rękę. 

Prowadziłam ją w miejsce, gdzie będę mieć pewność, że nikt nas nie zobaczy. Wtedy wszystko by przepadło, a na to nie mogłam pozwolić kolejny raz. Zatrzymałam się dopiero w alejce, która prowadziła jedynie do magazynów okolicznych sklepów. 

— Posłuchaj — odparłam twardo, zerkając przez chwilę na Damona i zastanawiając się, jak daleko się posunie. Miałam nadzieję, że nie oberwę zbyt mocno. — Gówno mnie obchodzi, co chcesz mi powiedzieć. — Wyciągnęłam pistolet, który dostałam na własność i zagroziłam nim blondynce. — Naprawdę zaczynasz działać mi na nerwy. Nie chcę słyszeć nic o Chrisie, Aaronie, ani twojej dobroduszności — wysyczałam z jadem, a w oczach blondynki zobaczyłam prawdziwy strach na widok trzymanie w mojej dłoni broni. Nie rozumiała dlaczego taka byłam.

Chciałam powiedzieć coś jeszcze, co tylko bardziej złamałoby mi serce, bo wcale tak nie uważałam, ale zostałam powstrzymana przed Damona, który złapał moją dłoń i ściskając ją, zmusił do wypuszczenia broni. Skrzywiłam się z bólu, bo naprawdę miał siłę w rękach, ale cieszyłam się, że stanął w obronie Debby. Pokazał, że mogłam zostawić ją pod jego opieką i nie martwić się, że stanie jej się krzywda. Widziałam to w jego oczach. Tej wrogości, z jaką na mnie spojrzał. Pierwszy raz cieszyłam się z tego spojrzenia.

Wyszarpnęłam dłoń z jego uścisku i spojrzałam ostro na blondynkę, która wciąż stała w bezruchu. Była skołowana tym, co stało się przed chwilą. Normalnie nigdy bym tak nie postąpiła. Była dla mnie najważniejszą osobą, ale musiałam to zrobić. Czułam się potwornie, lecz dzięki temu wiedziałam, że wszystko poszło po mojej myśli. Musiałam stać się dla niej potworem. 

Wychodząc z alejki, przyspieszyłam krok, bo doskonale wiedziałam, że o ile kilkuminutowe spóźnienie nie będzie zauważalne, tak dłuższa nieobecność będzie niosła za sobą konsekwencje. Dlatego kiedy w końcu dotarłam na miejsce, starałam się wejść niezauważona. Co w pewien sposób mi się udało. No prawie. Do momentu, w którym nie zauważyłam Sergio, wyraźnie niezadowolonego, że miejsce obok niego wciąż jest puste. Moje miejsce. Gdybym wiedziała, że każdy będzie miał wyznaczone krzesło, pobiegłabym. 

Usiadłam jakby nigdy nic na swoim miejscu, wsłuchując się w przemowę jednego ze zgrupowanych. Mówił coś o sposobie działania podczas ostatniego napadu na magazyn Chrisa. Dla niego cała akcja wyglądała zbyt chaotycznie. Może z punktu widzenia kierowcy tak to wyglądało, ale tylko osoby będące w centrum akcji wiedziały, że gdyby nie zorganizowanie, nie wyszliby nawet z jedną dziesiątą tego, co udało im się pozyskać. 

— Dlaczego znowu się spóźniłaś? — spytał szeptem niezadowolony Sergio.

— Ktoś mnie zatrzymał — odparłam niewinnym głosem zgodnie z prawdą. 

— Jest to drugie z najważniejszych spotkań, a ty zatrzymujesz się w drodze na nie, na ploteczki ze znajomymi — skarcił mnie, wciąż ściszając swój głos, lecz przemawiającemu ze swoim sowim słuchem zaczęło to najwidoczniej przeszkadzać.

— Bardzo prosiłbym o ciszę. Chyba że niektórych nie obchodzi temat spotkania, jeśli jest tu taka osoba, może wyjść w tym momencie. — Na sali zapadła grobowa cisza, a wzrok przemawiającego spotkał się z tym Sergio. Dało się wyczuć napiętą atmosferę, która powstała w zaledwie tych kilku sekundach. Każdy bał się przerwać ich walkę, lecz to właśnie mężczyzna ją zakończył. — Możemy zrobić też chwilę przerwy. Spotkania takie jak te bywają męczące prawda? — Zaśmiał się zakłopotany, zaraz chowając się w tłumie, w strachu przed wzrokiem Sergio. 

Uśmiechnęłam się pod nosem.

— Bawi cię coś? — Usłyszałam nad sobą karcący głos. Uniosłam wzrok, spoglądając niewinnie na mężczyznę.

— Wystraszyłeś swojego kolegę z pracy. 

Wcale nie złagodziło to jego gniewu, a tylko bardziej dodało oliwy do ognia. Ale chyba postanowił zachować dla siebie słowa, które aż cisnęły mu się na usta. Nie powiem, zaciekawiło mnie to? Darował sobie okazję do skarcenia mnie? Aż niepodobne do niego. 

Tą chwilę przerwał mężczyzna, który nagle wszedł do pomieszczenia, spojrzał ostrym wzrokiem na wszystkich zgromadzonych. Kilka osób spięło się na jego widok, lecz kiedy jego wzrok spotkał się z moim, wcale nie czułam takiej potrzeby. Choć on ewidentnie chciał pokazać w nim swoją wyższość, spędzając tyle czasu z osobami takimi jak Chris czy Sergio, przywykłam do takiego traktowania. 

— Wyjść — odparł twardo, a większość zebranych zaczęła w pośpiechu wychodzić z pokoju.

Spojrzałam zdezorientowana na Sergio, ale on nawet tego nie zauważył. Zamiast tego wpatrywał się w nieznajomego z nieznaną mi wrogością. Już na pierwszy rzut oka dało się zobaczyć ich nienawiść. 

Nie wiedziałam, czy i ja miałam wyjść, ale kiedy poruszyłam się niespokojnie, Sergio położył mi rękę na ramieniu, nakazując zostać na swoim miejscu. Dlatego już trochę mniej spokojnie czekałam na to, co miało się wydarzyć. 

Więc kiedy przez drzwi wszedł wysoki, otyły mężczyzna, nie spuszczałam go ze wzroku. Odważnie kroczył w kierunku podestu, a ja czułam, jak dłoń Sergio zacisnęła się na moim ramieniu. Uniosłam na niego wzrok, bo nie potrafiłam uwierzyć, że mógłby się kogoś obawiać, a może nie o to chodziło? Jego wzrok był tak samo tajemniczy jak ten Chrisa. Nie potrafiłam odgadnąć, co się za nim skrywało. Ale jedno wiedziałam, było to na tyle silne, że niekontrolowanie pokazał swoją chwilę słabości. 

— Kto to? — spytałam szeptem, ale nikt nie chciał mi odpowiedzieć. Zamiast tego, facet siedzący obok mnie, wskazał dyskretnie przed siebie. Podążyłam za jego wzrokiem, a wtedy mój wzrok spotkał się z nowo przybyłym mężczyzną. 

Poczułam ciarki strachu na plecach, a wewnątrz poczułam, że chciałam się przed nim schować. To spojrzenie było inne niż te z którymi miałam styczność. Nie było w nim wrogości czy pogardy, a jednak wywoływało nieprzyjemne ciarki obrzydzenie połączonego ze strachem. Przerażał mnie.

— Jestem bardzo zadowolony, z ostatnich osiągnięć — zaczął spokojnie. — Podobno jest tu kobieta, której zawdzięczamy większość tych sukcesów. 

Wszystkie pary oczu zaczęły mi się przypatrywać, ale ja nie byłam zdolna nawet do uśmiechu. On miał coś w sobie, co nie pozwalało mi stracić czujność. Kiedy wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń, tylko jeszcze bardziej wyprostowałam się na krześle. Czułam, jakby odebrał mi zdolność racjonalnego myślenia i został tylko instynkt przetrwania. 

Nieznajomy uśmiechnął się pod nosem i zszedł z podestu. Podszedł do mnie i ponowie wystawił rękę.

— Nie musisz się mnie obawiać — odparł ze śmiechem, na którego brzmienie jeszcze bardziej chciałam uciec, by znaleźć sie poza jego centrum zainteresowania, a nie zapowiadało się, by miał się szybko znudzić. — Udało ci się oszukać Harrisa. Jestem tylko ciekaw, jak tego dokonałaś. — Pomógł mi wstać, sam łapiąc za moją rękę kiedy wciąż nie chciałam mu jej podać. — Możemy porozmawiać w bardziej spokojnym miejscu? — Położył rękę na mojej tali, zaczynając prowadzić do wyjścia. 

W ogóle nie przejął się poruszeniem, jakie wywołał, ani tym, że bez jakiegokolwiek wyjaśnienia tak jak przyszedł, tak chciał wyjść, zostawiając wszystkich w zdezorientowaniu. 

Obejrzałam się na Sergio, który stał z zaciśniętą szczęką, ale nie próbował nawet zainterweniować. Szukałam w nim pomocy. Nie wiedziałam kim był nieznajomy, ani czego dokładnie ode mnie oczekiwał, ale na pewno nie chciałam zostać z nim sama. 

Z każdym krokiem, z jakim zbliżaliśmy się do drzwi, coraz bardziej chciałam po prostu mu się wyrwać i nie patrzeć na to kim mógł był. Już po samej reakcji Sergio mogłam wywnioskować, że zajmował wyższe stanowisko od niego. Czy nie miałam więc co liczyć na czyjkolwiek ratunek? 

— Przepraszam. — Usłyszałam nagle niedaleko siebie głos Mary. Na samo jego brzmienie zyskałam nadzieję. — Myślę, że Gwen może być trochę zdezorientowana. Nie miała jeszcze okazji poznać szefa, stąd jej lekceważące zachowanie. Zapewniam pana, że dosadnie wytłumaczę jej błąd. Biorę w pełni na siebie odpowiedzialność za jej zachowanie.

To, że byłam zaskoczona jej słowami, nie było ciężko się domyślić, ale najwidoczniej nawet sam mężczyzna nie spodziewał się tego po niej. 

— Tak jak wspomniałem, chciałem tylko usłyszeć, jak udało się jej oszukać Chrisa. Nie zamierzałem w żaden sposób jej ukarać. — Wytłumaczyć wciąż spokojnym tonem, ale w powietrzu dało się wyczuć przeskakujące iskierki. Jeszcze chwila, a wszystko mogło wybuchnąć. — To zaskakujące, że chciałaś stanąć w jej obronie, ale powinnaś bardziej skupić się na sobie. — Jego ton głosu nagle stał się o wiele cięższy i ostry. — Bez najmniejszego zastanowienia mi się sprzeciwiłaś. — Mary drgnęła zestresowana. — Bierzesz na siebie cała odpowiedzialność? Dobrze. Z następnych trzech wypłat dostaniesz tylko dziesięć procent. 

Kobieta skuliła się pod jego spojrzeniem i może nawet była wdzięczna, że dostała tylko tyle. Patrząc na niego, z łatwością mógłby zabić ją za to co zrobiła. A może nie chciał tracić dobrego pracownika? Przejmował się czymś takim? Chris pewnie tak.

Myślałam, że mężczyzna i tak będzie chciał zabrać mnie ze sobą, ale najwidoczniej stracił już na to ochotę. Zabrał rękę z mojej tali, choć ja wciąż czułam w tym miejscu jej ciężar, i tak jak niespodziewanie przyszedł, tak wyszedł. 

Patrząc po pozostałych, nie tylko ja byłam w szoku całym tym zajściem.

— Kto to był? — odważyłam się spytać Mary, na której twarz wciąż widniał niezadowolony grymas. No tak została pozbawiona wypłaty na kilka miesięcy. 

— To właśnie był Muller — Westchnęła, z ulgą, a może z frustracji? Nie skuliłam się na tym, bo zbyt wiele uwagi poświęcałam tej jednej wiadomości. 

To był Muller? Mężczyzna, który ukrywał się przed polową swoich ludzi? Od razu wiedział, kim byłam i najwidoczniej tylko z mojego powodu tu przyszedł. Zależało mu, bym z nim poszła. Ale dlaczego dostałam od niego takie specjalne traktowanie? Pozwolił mi się do siebie zbliżyć. Zaufał mi? Czy może miał w planach coś całkiem innego? Czułam, jakby wiedział o mnie wszystko. Wszystko poza tajemnicą, o której nie powiedziałam nikomu. Wyglądało, jakby chciał jak najszybciej ze mną porozmawiać. Już samo to spotkanie, które zaplanował, zanim moja wcześniejsza przykrywka u nich została spalona, było bardzo podejrzane. Od początku był dla mnie bardzo pobłażliwy. Byłam pewna że nigdy wcześniej ho nie widziałam, a on sprawiał wrażenie jakby doskonale mnie znał. Zobaczenie tego jak wygląda, wcale nie rozwiązło moich problemów i wątpliwości a tylko ich dodało. Ale teraz, kiedy nareszcie zobaczyłam jego twarz, mogłam w pełni wcielić swój plan w życie. 

Chris szykuj się, bo już niedługo dostaniesz ode mnie niemały prezent.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No to zaczynamy 🤭
Co myślicie o Sergio? Jestem ciekawa czy trochę go polubiliście, a może dalej mu nie ufacie? 😉
A Mary? Ona chyba też nie jest taka zła na jaką wyglądała 😁
No i oczywiście co myślicie o Mullerze? 🤔
Chris przybywaj, bo ludzie się niecierpliwią 😂

Continue Reading

You'll Also Like

22K 854 23
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...
10.5K 306 36
W trakcie poprawy. "Stanał naprzeciw mnie, przyciskajac mnie do zimnej sciany busa. Juz mnie miał własnie w tej chwili. Poczułam jak jego delikatne...
258K 849 10
Margot po pięciu długich latach wraca do miejsca, z którego uciekła pod wpływem impulsu, chcąc zostawić za sobą wspomnienia i odbudować swoje życie...
23.2K 2.9K 40
Jedna kobieta. Czterech mężczyzn. I ktoś, kto niszczy jej życie. Każdy dzień Chloe Mills jest szczegółowo zaplanowany, a każde odstępstwo wyprowadza...