Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

92.9K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 66

527 16 7
By _Aguga_

Myślałam, że miałam kontrolę nad własnym życiem. Czułam, że to, co robię, ma wpływ na nadchodzące wydarzenia, ale od jakiegoś czasu wszystko musiałam oddać szczęściu. Mogłam postarać się, by Mary i Levi uwierzyli, że uciekłam od Chrisa, ale nie potrafiłam przewidzieć zachowania blondwłosej dziewczyny, która do niedawna była mi najbliższą osobą. Każdy miał swój rozum i postępował tak, jak chciał. Nie mogłam zatrzymać ją siłą woli, kiedy od przynajmniej kilku minut szła za mną przez główne uliczki miasta. Nie mogło to być przypadkowe, zbyt wiele razy zmieniałam kierunek, by był to zbieg okoliczności. Ona ciągle była w pobliżu, utrzymując bezpieczny odstęp.

Skręciłam w boczną uliczkę, znikając jej z oczu za ścianą kamienicy. Wystarczyło poczekać kilka sekund, by usłyszeć jej przyspieszone kroki zbliżające się w moim kierunku. Widziałam jej przestraszone spojrzenie kiedy nie spodziewała się tego, że będę na nią czekać za rogiem.

Cofnęła się o krok i przez chwilę nie wiedziała, co zrobić. Zakłopotanie było widoczne na jej twarzy, a nerwowe przestępowanie świadczyło o zdenerwowaniu tym, że ją przyłapałam.

— Chciałaś coś? — spytałam oschle, jednocześnie czując wyrzuty sumienia i ból w sercu na widok jej zawiedzionego spojrzenia.

— Nie odzywałaś się, a twoja mama powiedziała, że nie wracasz na noc do domu. Była zmartwiona, ja też jestem — Wyrzuciłam z siebie, licząc, że dam jej słowa otuchy. Normalnie pewnie bym tak zrobiła. Przytuliła i zapewniła, że wszystko dobrze, albo podzieliła się wszystkimi obawami, jakie miałam do mojego planu jak i zachowania Harrisa, ale nie mogłam tego zrobić. Ona również musiała pomyśleć, że przeszłam na stronę Mullera.

— Matka jak zwykle przesadza. — Westchnęłam. — Sorry, ale się śpieszę. — Chciałam odejść, ale mnie zatrzymała.

— A co ze mną?

Odwróciłam się i zmarszczyłam brwi.

— A co ma być?

— Ja też się martwię.

Po raz kolejny westchnęłam.

— Wszystko ok — odpowiedziałam zbywająco.

Widziałam, jak z każdym słowem w jej oczach pojawia się większa niepewność i strach. Wiedziała, że coś było nie tak. Ja się tak nie zachowywałam. Znała mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Mogłam śmiało powiedzieć, że nasza przyjaźń daleko wykraczało poza to słowo, nawet rodzina nie wiedziała o mnie tyle ile ona. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że ją będzie mi najciężej oszukać. Ale musiałam postarać się ze wszystkich sił, by w to uwierzyła. Nie chciałam zrzucać na nią ciężaru kłamstwa, tym bardziej że musiałaby oszukać także Damona. Ja również znałam ją doskonale i to byłoby dla niej dużym obciążeniem. Miałaby ogromne poczucie winy. Sama nie wyobrażałam sobie okłamywać Aarona i trwać w tym przez dni, tygodni, a może i miesięcy.

Był jeden sposób, który mógł sprawić, że uwierzyłaby w to całe kłamstwo, ale na samą myśl czułam się potwornie. Nie chciałam tego robić, ale zdawałam sobie sprawę, że to najlepszy i najszybszy sposób.

— Chris był wściekły. Mówił, że zdradziłaś im, gdzie będzie odbierał transport — ściszyła głos, rozglądając się dyskretnie.

Zaśmiałam się, patrząc jej odważnie w oczy.

— Wiem, że był wkurwiony, gdyby nie rana na ręce, pewnie bym go trafiła.

— Gwen nic nie rozumiem. Chris...

— Naprawdę nie mam ochoty o nim gadać — przerwałam jej szorstkim tonem. — Wybacz, ale mam ważne spotkanie. — Wiedziałam, że nie pozwoli mi tak łatwo odejść, dlatego czekałam, aż usłyszę wątpliwości w jej głosie.

Lecz zamiast jej głosu, poczułam jak łapie mnie za ramię. Odwróciłam się, napotykając od razu jej stanowcze spojrzenie. Nawet trochę mnie zaskoczyła. Myślałam, że będzie starała się spokojnie dowiedzieć, dlaczego się tak zachowywałam. Czyżby to zasługa Damona?

Debby przyłożyła palec do ust, machając rękami, próbując mi coś przekazać. Spojrzałam na nią z uniesioną brwią.

— Odganiasz muchę czy próbujesz rzucić na mnie jakieś zaklęcie? — spytałam prześmiewczo.

Może myślała, że miałam jakiś podsłuch, dlatego musiałam udawać. Nie, nie miałam. Tak przynajmniej myślałam, ale nawet jeśli to i tak tylko w swojej głowie wiedziałam, jaka jest prawda. Wszystko musiało wyglądać tak, jakbym była po ich stronie.

W mojej kieszeni nagle zadzwonił telefon. Odebrałam, słysząc zniecierpliwiony głos Mary, mówiący mi, bym się pospieszyła. Miałyśmy jechać na ich strzelnicę. Po tym jak mogłam strzelić do Harrisa, ale kula ominęła go z dużym zapasem, kobieta zdecydowała, że trochę mnie podszkoli. Chyba zyskałam odrobinę jej zaufania. Wiedziałam, że robiła wiele złych rzeczy, ale czułam zbierające się wyrzuty sumienia, bo przecież na koniec chciałam ich zdradzić. Wiele z nich mogło zginąć. Rano piłam kawę przy jednym stole z zakochaną parą, aby wieczorem nasłać na nich Chrisa. Czasami zastanawiałam się, kto tu był większym potworem.

— Zaraz będę, napotkałam małą przeszkodę — odparłam tak, by dało się usłyszeć w moim głosie zirytowanie.

— Dlaczego się tak zachowujesz? — spytała Debra, gdy skończyłam rozmawiać z Mary. — To przez nich Aaron... — widziałam wahanie w jej oczach, czy może dokończyć to zdanie na głos.

Tak to przez nich umarł. Wierzyłam w to, odganiając wcześniejsze wątpliwości na bok. Inaczej bym zwariowała. Ale teraz było to idealne wytłumaczenie.

— Co? Umarł? — Wyśmiałam ją, ukrywając swój smutek, pod sztucznym uśmiechem. Nie zdawałam sobie sprawy, że powiedzenie tego na głos, zaboli mnie tak bardzo. W głowie było dużo łatwiej. — Nie bądź śmieszna. Dobrze wiem, że było to tylko zagranie Chrisa, bym dała się mu zmanipulować. Wszystkiego już się dowiedziałam o Harrisie, Damonie, o tobie także. Razem fajnie się mną bawiliście.

— Co? Przecież to nie... — Od razu zaprzeczyła przejęta.

— Tak samo było z Casprem prawda? — przerwałam jej. — Kazał ci się pocałować. Naprawdę? Byłam głupia, że w to uwierzyłam — wyplułam z jadem. — Chciałam zakończyć naszą znajomość bez tej szopki, ale widzę, że bez tego się nie odczepisz. Już nic ze mnie nie wyciągniesz, koniec zabawy — dodałam, widząc jej zaskoczenie.

Chciałam odejść, bo czułam, że mogłam się rozpłakać gdyby wciąż starała się być przy mnie po tym co jej powiedziałam, ale ona ponownie mnie zatrzymała.

— Przecież wiesz, że to nie prawda. Zawsze zależało mi na twoim szczęściu, tobie na moim też, wiem to, znamy się od lat. Chris może jest przerażający, czasami kłamie, ale dba, by jego ludzie byli bezpieczni, a Muller? Chcieli cię zabić. Oni martwią się tylko o siebie. — Mówiła, że nie wierzy w moją zmianę stron, ale desperacja w jej głosie zdradzała, jak bardzo była przerażona i starała się mnie przekonać o swojej racji. Nie musiała tego robić, ja wiedziałam, że mówiła prawdę.

— Może masz rację, patrzą tylko na siebie, ale są przynajmniej przy tym szczerzy, nie wbiją noża w plecy przyjacielowi. — Odwróciłam się i zanim zdążyła po raz kolejny mnie zatrzymać, odeszłam.

Gdy zniknęłam za rogiem, przyspieszyłam krok, by oddalić się od niej jak najdalej na wypadek, gdyby łzy, które tłumiłam w sobie, ujrzały światło dzienne. Nie mogłam na to pozwolić. Taka sytuacja nie była ostatnią, musiałam z tym walczyć. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że jeszcze wiele razy będę musiała działać wbrew sobie. Nauka radzenia sobie z tym nie należała do prostych i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek zdołałabym całkiem do tego przywyknąć. Na ten moment było to dla mnie tylko odległą przyszłością.

Ale do tego co chętnie odłożyłabym na później, było choćby spotkanie z Mary. Kobieta po akcji gdzie chybiłam, stojąc przed Chrisem, wzięła sobie za cel nauczenie mnie korzystania z broni. Był to odważny krok z ich strony. Moja lojalność wobec nich wciąż była pod dużym znakiem zapytania. Chociaż wydawało mi się, jakbym zyskała trochę sympatii kobiety.

— Posłuchaj, nie mamy całego dnia, dlatego liczę na to, że skupisz się na tym co mówię — odparła zaraz na początku. Musiała zauważyć, że wciąż byłam rozkojarzona po spotkaniu z Debby. W głowie nadal rozbrzmiewały mi moje słowa, które do niej powiedziałam. Czułam się okropnie, ale tak musiało być.

Ustawiłam się przed tarczą, uniosłam broń, podążałam za wszystkimi wskazówkami, jakie dawała mi kobieta, ale nie mogłam powstrzymać się przed wspomnieniami, które starały przebić się przez mur, którym je odgrodziłam. Za każdym razem kiedy zamykałam oczy, widziałam piwnicę Harrisa, a zamiast porad Mary, słyszałam głos mężczyzny i to za jego wskazówkami podążałam. Nawet nie do końca tego świadoma, za co zbierałam upomnienia od kobiety.

Może to przez spotkanie z Debrą zebrało mi się na wspomnienia. Oczywiście, że wolałam być z nimi, ale podjęłam już decyzję uciekając tamtego dnia z domu Harrisa.

Dlaczego to w ogóle zrobiłam? Moja zemsta coraz częściej schodziłam na drugi plan. Przyzwyczaiłam się już do tego, że tak po prostu było. Pomagałam niebieskookiemu, lecz powoli zapominałam po co. Nie liczyła się tylko zemsta za Aarona, teraz po prostu chciałam, by nie mogli już nikogo więcej skrzywdzić. Byłam hipokrytką, bo przecież Harris wcale nie był dużo lepszy. Pracowali w jednej branży, niszcząc jednego, wspierałam działania drugiego i dawałam wolną drogę, by urósł w siłę. Tylko że perspektywa życia w mieście rządzonym przez niebieskookiego wydawała się spokojniejsza. Jeśli mogłam tu o spokoju mówić.

Sam Harris był ogromną zagadką, której nie sposób było rozwiązać. Debby zapewniała mnie o jego dobroduszności, ale czy ktoś taki mógł tyle osiągnąć, będąc dobry? Miał swoje za uszami, ale jak wiele tego było, chyba nawet Damon nie wiedział? Oboje nieśli za sobą tajemniczą i niebezpieczną aurę. Tyle że młody lekarz starał się ją początkowo ukryć. Gdyby nie sytuacja z Mullerem, pewnie do teraz nie wiedziałabym, czym się zajmuje.

Chris za to wcale nie starał się z tym kryć. Już od pierwszego spotkania wiedziałam, że lepiej trzymać się od niego z daleka. Przerażał mnie. Jak widać, moja intuicja nie zawiodła. Był szefem największej mafii w mieście, a może nawet coś więcej, nie wiedziałam, jak daleko sięgały jego wpływy, a jednak oszczędził mnie, pomimo że nie raz pchałam się mu pod nóż. Mogło to być za sprawą Debby, a może faktycznie widział we mnie potencjał na przynętę. Nawet jeśli, spodziewałam się bardziej szorstkiego traktowania, nawet gróźb, byłam naprawdę skołowana i nie wiedziałam, jak się zachować kiedy okazało się, że nie jest wcale taki zły. Wciąż się go bałam, ale już nie aż tak bardzo. Oczywiście teraz wróciłam do momentu, gdzie znowu jego widok paraliżował moje ciało, bo nie wiedziałam, jakie będzie miał wobec mnie intencje. Zdradziłam go. Równie dobrze mógł chcieć mnie uciszyć.

Pociągnęłam za spust, obserwując uważnie tablice. Wydawało mi się, że nawet raz byłam blisko środka, ale kiedy podeszłam bliżej, okazało się, że tylko kilka z moich pocisków trafiło w ogóle w tarcze, ale jeden naprawdę trafił w centrum. Nie mogłam powiedzieć tu nic o umiejętnościach, a zwykłym szczęściu. U Chrisa poszło mi o wiele lepiej, a to wtedy pierwszy raz strzelałam. Może to dlatego, że to on korygował moje ułożenie rąk i pilnował, bym ich nie uniosła po wystrzale. Tutaj zostałam sama z bronią i Mary, która stojąc obok mnie, mówiła tylko, co powinnam robić.

Byłam ciekawa, co kazałby poprawić mi Harris. Może źle trzymałam broń? Ten pistolet był inny, nie wiedziałam, jak ułożyć palce. Mary nic mi nie mówiła. Ale czy stojąc naprzeciwko wroga, był czas, by patrzeć jak ułożyć palce? Miałam nauczyć się trafić w cel, by samej przeżyć, nie musiałam być w tym perfekcyjna. O to chyba chodziło, a jednak lekcje Chrisa, choć miały podobny cel, wyglądały inaczej. Było to dziwne, ale...

Bardziej mi się podobały.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No i co? 😉 Nie ma Chrisa, a jednak jest 😌
W głowie Gwen 🤭
Pojawiła się za to Debby, która biedna zamartwiała się o Gwen, a ta ją tak potraktowała 😔
Czy uwierzyła w jej słowa? Nie wyglądała na zadowoloną 😢
Czy dziewczynom uda się jeszcze kiedyś wrócić do relacji którą kiedyś miały? 😔

Continue Reading

You'll Also Like

96.5K 1.9K 37
Treść dla dorosłych ♡ || ZDAJE SOBIE SPRAWE ŻE MOŻNA WYCZUĆ TU CRINGE ALE PLS ZROZUMCIE MNIE, PISAŁAM TO W WIEKU 12 LAT! || ♡ Mówią, że nie można si...
186K 5.9K 19
Ona. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w pr...
6K 188 18
Lucy Taylor pod przymusem starszego brata bierze udział w nielegalnym wyścigu, gdzie musi zmierzyć się z Aaronem Wilson, który w tabeli jest na pierw...
30.9K 4.3K 65
Niezwykła historia o sile miłości. Życie bywa trudne, a cierpienie to nieodzowny element. Czasem gorzej już być nie może. Niezastąpionym może okazać...