Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

88.5K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 65

507 16 2
By _Aguga_

Dwa dni, dla jednych ogrom czasu, w którym wiele mogło się zmienić, dla mnie zaledwie 48 godziny, które zleciały szybciej, niż zdążyłam się obejrzeć. 

Na samą myśl spotkania Chrisa zaczynał boleć mnie brzuch. Nie potrafiłam zapomnieć o słowach Leviego. Dopadały mnie nawet w środku nocy. Byłam przekonana, że Harris pomimo tego czym się zajmował, był ze mną szczery gdy mówił o Aaronie. Nie miałam podstaw, by w to wątpić, nawet Debby utwierdzała mnie w tej myśli. 

Za oknem czarnego wozu było widać już nasz cel podróży. Ten sam hotel, w którym po raz pierwszy naraziłam się Harrisowi i w którym ostatecznie mnie złapał. Czy mogłam liczyć na jakąkolwiek litość, kiedy dojdzie do konfrontacji? Jeśli kłamał przez cały ten czas, czy mogłam zaufać mu teraz? Tylko czy gdyby Aaron żył, nie natknęłabym się na niego na mieście? A może wyjechał? W końcu zerwaliśmy ze sobą. Nie musiał się już mi tłumaczyć. 

Naprawdę nie wiedziałam, komu miałam zaufać. Czy moja zemsta miała jeszcze sens? 

Byłam zagubiona, traciłam nawet wiarę w to co robię, ale jak bardzo zaczynałam wątpić w intencje Chrisa, to tak samo mocno zaczynałam angażować się w mój plan. 

— Spróbuj się tylko nie zranić — rzucił do mnie niecierpliwie Sergio, wręczając mi pistolet gdy samochód zatrzymał się na brzegu lasu. 

Odebrałam ostrożnie spluwę z rąk mężczyzny, jakby miała ona wystrzelić zaraz po jej dotknięciu. Wiedziałam, że to nie tak działało, pamiętałam co nieco z nauk Chrisa, ale pamiętałam również to, jak rozkojarzona byłam na jego lekcji.

Wyszłam z samochodu za mężczyzną i na drżących nogach szłam w kierunku budynku. Tej nocy księżyc również mocno świecił co wtedy. Nie mogłam się powstrzymać, bo moje oczy same wypatrywały sylwetki Harrisa pomiędzy drzewami. Byłam pewna, że miał już plan. Wiedział, że go zdradziłam i tylko czekał na odpowiedni moment, żeby dać mi nauczkę. Nic takiego się jednak nie stało. Wokół panował głucha cisza.

Podeszliśmy do Leviego, mężczyzna stał oparty o drzewo, wpatrując się w spokoju w budynek. W ustach trzymał jeszcze nieodpalonego papierosa, podczas gdy rękami szukał zapalniczki po kieszeniach. Nie trwało to długo, bo zanim zdążyliśmy do niego podejść, zdążył ją odnaleźć. 

— Nie zwiałaś jeszcze? — spytał po tym jak wypuścił z ust pierwszy obłok dymu.

— Temu właśnie masz zapobiec — odezwał się Sergio. — Będziesz jej pilnował, my pójdziemy sprawdzić, czy mówiła prawdę. — Popchnął mnie w jego kierunku, było to stanowcze, ale nie na tyle mocne bym się przewróciła. 

— Gdyby zaczęła uciekać, mogę strzelać? 

Rozmawiali, jakby nie było mnie obok, a może właśnie dlatego, że wszystko słyszałam, zdecydował się o to zapytać, by dać mi do zrozumienia, że nie było sensu kombinować. Gdybym ich okłamała, nie skończyłoby się to dla mnie dobrze. Wiedziałam o tym, ale jeśli jakimś cudem Chris zmienił plany i ta transakcja wcale miała się nie odbyć, to nie miałam pojęcia, jak mogłabym się usprawiedliwić. Nie uwierzyliby mi gdybym powiedziała prawdę. A inaczej nie mogłam się wytłumaczyć.

— Rozkaz się nie zmienił — odpowiedział mu chłodno Sergio, chyba nie mieli ze sobą tak dobrej relacji jak myślałam. Nawet nie wiedziałam, dlaczego założyłam, że dobrze się dogadywali. 

— Jasne — westchnął Levi, by zaraz ponownie zatruć płuca dymem.

Chciałam skupić się na tym co mówili, by dowiedzieć się może, o co chodziło. Mogło to zadecydować o moim życiu, ale nie potrafiłam się wciąż skupić. Cięgle wypatrywałam Chrisa z obawą co zrobi gdy stanę mu na drodze.

Gdy Sergio zniknął w budynku, czułam ogromny stres, który powiększał się z każdą minutą, w której wokół nas panowała głucha cisza. Do czasu aż na teren hotelu nie wjechały dwa czarne dostawczaki. Czułam, że był to on, pojawił się tutaj. Przyszedł, by samemu się z tym uporać i mieć pewność, że poniosę konsekwencje. Byłam pewna, że rozpoznam go po samej sylwetce, ale nie potrafiłam stwierdzić kiedy wszedł do hotelu, a zrobił to na pewno. Czułam jego lodowate niebieskie oczy na swojej skórze. Obserwował mnie bezkarnie i nie przeszkadzało mu nawet to, że stałam w kompletnej ciemności pod drzewami. 

Wariowałam ze strachu i wmawiałam sobie, że miał nadprzyrodzone moce, dzięki którymi mógł śledzić każdy mój ruch.

Kolejne kilkanaście minut były dla mnie katorgą, nie zwracałam nawet uwagi na Leviego, który próbował nakłonić mnie do rozmowy. Bezkarnie go zbywałam, nie zdając sobie sprawy, jak mocno ściskałam pistolet w dłoniach. Ocknęłam się dopiero na dźwięk strzału. Drgnęłam wystraszona, od razu szykując się na najgorsze. I na jednym strzale się nie skończyło. Zaraz rozbrzmiał drugi, trzeci i kolejny. W budynku doszło do strzelaniny. 

Kuliłam się z każdym hukiem, bojąc się, że za chwilę to w moją stronę może polecieć kula. Nie chciałam czuć znowu bólu i tego jak powoli umieram. 

Ze strachem wpatrywałam się w wejście do budynku kiedy nagle wszystko ucichło. W uszach mi piszczało, ale nawet pomimo tego usłyszałam odbezpieczanie broni niedaleko nas. Poczułam szarpniecie, a później moje plecy przylgnęły do czyjegoś torsu. 

To on, przyszedł po mnie.

Stałam sparaliżowana, nie wiedząc, co zrobić, bałam się choćby poruszyć.

— Więc naprawdę przyszedłeś — zaśmiał się Levi nad moim uchem.

Dopiero po tym trochę się otrząsnęłam i skierowałam lufę w kierunku intruza. Chciałam mieć jakąś złudną nadzieję, że byłam w stanie się obronić, ale doskonale wiedziałam, że w starciu z Harrisem, nie miałam żadnych szans, nie kiedy potrafił strzelić, patrząc w oczy swojej ofiary i nie poczuć choćby grama współczucia. 

Od początku wiedziałam, co zobaczę, byłam świadoma, że ten widok tylko jeszcze bardziej sparaliżuje moje ciało, ale i tak spojrzałam w oczy diabła. Miałam wrażenie, że świecą swoim lodowatym błękitem. 

Ręce zaczęły mi drzeć, więc zacisnęłam palce, trzymając broń w żelaznym uścisku. Mierzyłam do Chrisa, a on do mnie, jednak żadne z nas nie zrobiło tego pierwszego ruchu. Oboje czekaliśmy, tylko ja nie wiedziałam na co. Z łatwością mógł mnie zabić. Czekał czy będę w stanie pociągnąć za spust? Nie, nie byłam. Może dlatego, że stał w miejscu i się nie ruszał. Gdyby starał się podejść, spanikowałabym. Do tej pory byłam sparaliżowana, ale jego spokój sprawił, że jeszcze nie rozpłakałam się jak małe dziecko. 

— Na co jeszcze czekasz? — Usłyszałam szept Leviego przy swoim uchu. Drgnęłam na niego wystraszona, całkiem zapominając, że był tu z nami. Za bardzo skupiłam się na Chrisie.

Starałam się otrząsnąć i zebrać myśli, ale stojąc przed Harrisem, całkiem traciłam rozum. Miałam wrażenie, że był w stanie uniknąć wszystkich moich kul i dopaść mnie w ciągu jednej sekundy. 

Moje dłonie ponownie zaczęły niekontrolowanie drzeć kiedy poprawiłam ich pozycje, celując w sam środek sylwetki mężczyzny. 

— Wiesz, nawet trochę ci współczuję — odezwał się ponownie Levi, lecz tym razem swoje słowa kierował do niebieskookiego. — Myślałeś, że jak ją przelecisz i dasz kasę, to będzie jadła ci z ręki. Od początku robiła cię w chuja, ale wygląda na to, że ty naprawdę się w to zaangażowałeś, nie potrafisz nawet do niej strzelić.

Śmiech mężczyzny rozbrzmiał nad moim uchem i najchętniej bym się od niego odsunęła, ale zbyt mocno mnie trzymał, bym mogła to zrobić. Dopiero później skupiłam się na znaczeniu jego słów i zaczęłam je analizować, przyglądając się postawie Chrisa. Gdy patrzałam na niego, strącając strach na drugi plan, to naprawdę wyglądało na to, że nie miał zamiaru strzelić. Nie do mnie, przynajmniej. Takie odniosłam chwilowe wrażenie, bo gdy zrobił krok do przodu, na nowo poczułam paraliżujący mnie strach i w ostatniej chwili zawahałam się przed wystrzeleniem z broni. 

Dopiero gdy podszedł jeszcze bliżej i mogłam bardziej przyjrzeć się twarzy Harrisa, zauważyłam, że jego spokojna postawa była tylko moim złudzeniem. Był wściekły, nie, był wkurwiony. Pierwszy raz widziałam u niego tak silne emocje, ale nie dało się tego przeoczyć. Biła od niego złość. 

— To dziwne, z mojej strony wyglądało to zupełnie inaczej — Uśmiechnął się złośliwie niebieskooki, a ja spanikowana spojrzałam w jego oczy. 

Chciał im wszystko powiedzieć? Zniszczyć to co udało mi się osiągnąć. A więc naprawdę miał mi za złe, że go zdradziłam. Nie tylko chciał się na mnie zemścić, musiał się jeszcze upewnić, że nie będę miała gdzie wrócić, gdyby udało mi się wymknąć. A może był ciekawy czy zdoła mnie dopaść, zanim oni to zrobią.

Mógł mnie nienawidzić, okłamywać przez ten cały czas, ale w mojej głowie Muller wciąż był większym zagrożeniem i to jego chciałam pozbyć się na samym początku. Dlatego nie mogłam pozwolić, by teraz Chris mi wszystko popsuł.

— To ja... 

Jego słowa przerwał głośny huk, a ja przylgnęłam plecami do klatki piersiowej Leviego odepchnięta przez wystrzał. 

Nie wiedziałam, czy to ja straciłam słuch, czy nikt nic nie mówił, ale wokół zapadła głucha cisza. Uchyliłam oczy, bo chciałam zobaczyć reakcję Harrisa na mój odważny i nierozsądny krok. Mężczyzna stał wciąż w miejscu, może nawet nie drgnął, a jego twarz z powrotem nie wyrażała żadnych silnych emocji. Ja za to z przerażeniem wpatrywałam się w jego sylwetkę, pojmując, co zrobiłam. Starałam się też wypatrzeć w nim oznak bólu, czy miejsca, gdzie został postrzelony. Prawie odetchnęłam z ulgą kiedy nic takiego nie zauważyłam. Co prawda opuściłam ręce, by strzelić w ziemię, ale z moimi umiejętnościami mogło wyjść różnie. 

Nagle poczułam szarpniecie, a z moich rąk zniknęła broń. Levi zabrał ją ode mnie, samemu celując w kierunku mężczyzny, wtedy padł kolejny strzał, tym razem nie z moich rąk, nie Leviego, to Chris strzelał, a gdy ta myśl pojawiła się w mojej głowie, złapałam się za ramię, oczekując w panice nadchodzącego bólu, ale to nie ja zaczęłam jęczeć i przeklinać. 

Na teren budynku wjechały kolejne samochody, a kolejne szarpniecie ze strony Leviego, wytrąciło mnie z szoku. Nie musiał dwa razy powtarzać, bo sama zdawałam sobie sprawę, że był to czas na ucieczkę. Na sobie cały czas czułam palące spojrzenie wściekłych, niebieskich tęczówek, nie zniknęły nawet kiedy zamknęliśmy się w vanie z przyciemnianymi szybami. 

— Nie przeładowałaś kurwa! — krzyknął na mnie wściekle mężczyzna, przyciskając sobie do ręki kawałek szmaty. — Trzeba było cię zamknąć i samemu tam pojechać. Kurwa! — wysyczał, zaciskająca zęby mocniej naciskając na ranę. 

— Sam jesteś sobie winny. — Usłyszałam głos Sergio. Nawet nie wiedziałam, że jedzie z nami. — Miałeś jej pilnować, masz chyba swój własny rozum. Trzeba było samemu strzelać, a nie zrzucać to na nią. 

Byłam zaskoczona, że stanął w mojej obronie. Może po tym jak przekonał się, iż wcale nie miałam zamiaru ich oszukać czy wpakować w pułapkę Chrisa, zdobyłam trochę jego zaufania? Albo chociaż sympatii. 

Koniec końców Harris pojawił się na miejscu wymiany, co raczej nie zdarzało się zbyt często z tego co zdążyłam zauważyć. Może przeczuwał, że i ja tam będę. Wciąż nie wiedziałam, co chciał osiągnąć. Niby do mnie nie strzelał, ale chciał mnie zdemaskować. Miotałam się między zaufaniem mu, a wszystkimi podejrzeniami z nim związanymi. Musiałam wybrać, ale nie wiedziałam co będzie właściwą drogą, tą, która poprowadzi mnie do zwycięstwa. Czy kiedykolwiek mogłabym być pewna tej decyzji? Może to przez Debby nie potrafiłam uwierzyć, że oboje mnie oszukiwali. Wierzyłam, że Chris mówił prawdę, że w tej jednej kwestii był tym dobrym.

Uniosłam wzrok, napotykając w odbiciu lusterka tajemnicze spojrzenie Sergio. Obserwował mnie.

Zamknęłam oczy i oparłam głowę o zagłówek. Musiałam w pełni poświęcić się współpracy z nimi. Nie mogłam mieć takich zawahań jak chwilę temu.

Ale jak miałam to zrobić?

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Spóźniony i to przez moje własne lenistwo, bo wolałam obejrzeć ulubionego streamera 😅
Ale jest dzisiaj i to z jaką akcją 🤭
O co dokładnie chodzi Chrisowi? 🤔
Czy Sergio naprawdę w jakimś stopniu zaczął ufać Gwen? A może nie o to tu chodziło? 😉

Continue Reading

You'll Also Like

85.7K 5.8K 189
Jestem tylko tłumaczem :3 Bycie elitarną nianią jest proste: chronić podopiecznego, przestrzegać zasad i nie przywiązywać się emocjonalnie. Łatwiej p...
155K 1K 8
Zawsze mu powtarzałam, że musimy być lepsi. Jeśli chcemy wygrać, musimy być szybsi i sprytniejsi. On to wiedział. Zapomniał tylko o tym, że potrzebuj...
66.4K 3.5K 59
Kiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem...
1.2M 8K 12
Ellie Morgan to dziewczyna sponiewierana przez ojca alkoholika, niemalże przyzwyczajona do tego rodzaju życia. W pewnych okolicznościach spotyka pięc...