addictive desire || neymar jr

By aaanonymkaaa

23.5K 1.2K 483

Skyler jest młodą i piękną kobietą. Drzemie w niej ogromny potencjał, który zamierza wykorzystać po tym jak d... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Informacja
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25

Rozdział 26

317 21 52
By aaanonymkaaa

Niedługo po moich ósmych urodzinach, moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Z dnia na dzień mojego ojca zabrakło w domu, a moja rodzicielka sprytnie unikała odpowiedzi na pytania. Żyłam w niewiedzy przez dobre pół roku, aż w końcu moja ciotka wzięła mnie do siebie na rozmowę. Nina zrobiła to oczywiście w tajemnicy przed moją mamą. Mimo iż ona surowo jej zakazała, to ta nie mogła patrzeć na to jak żyje w ciągłych kłamstwa. Tego dnia dowiedziałam się, że mój ojciec po prostu wyjechał. Edward opuścił mnie i resztę swojej rodziny, wyprowadzając się do innego kraju. Powód całego zamieszania był prosty. Miał długie blond włosy, wcięcie w tali i pracę na stanowisku modelki w Miami. Nie pamiętałam swojej dokładnej reakcji na tą informację, jednak wiem, że od tamtego momentu zaczęłam go nienawidzić.

Moje relacje z Edwardem nigdy nie były najlepsze. Lepiej traktował moich kuzynów, niż mnie. Nie ukrywał faktu, że wolał by mieć syna. Ja mimo to się nie zniechęcałam, starałam się mu przypodobać i robiłam wszystko by być najlepsza, niestety z marnym skutkiem. Wszystko zmieniło się w dniu, gdy moja chrzestna odpowiedziała na nurtujące mnie pytania.

Nikt z mojej rodziny, w tym ja, nie miało z nim kontaktu, aż do września dwa lata po całym zamieszaniu. Zreflektował się i postanowił wziąć odpowiedzialność za to do czego doprowadził. Od tamtej pory to nie ja go zagadywałam, pytając jak minął mu dzień, to nie ja robiłam mu niespodzianki, to nie ja chciałam być najlepsza. Tym razem rolę się odwróciły. Ten zabieg nie przyniósł jednak oczekiwanych skutków. Fakt, nasz kontakt się poprawił, jednak nie traktowałam go jak prawdziwego ojca. Mimo iż płynęła w nas ta sama krew, bliższy mi był Arthur, który zaopiekował się moją mamą.

Z faktu na poprzednie wydarzenia, nawet nie wiedziałam jak powinnam zareagować na jego śmierć. Z jednej strony powinnam być w rozsypce, ponieważ właśnie umarł członek mojej rodziny, natomiast z drugiej.. przecież był mi kompletnie obcy. Mimo wszystko przez pierwsze kilka dni czułam dziwną pustkę i byłam szczerze zagubiona. Musiałam przyznać się też do tego, że kilka łez znienacka wydostało się spomiędzy moich powiek.

W swoim rodzinnym mieście spędziłam prawie dwa tygodnie. Oprócz tego, że byłam na pogrzebie to chciałam skorzystać z okazji i spędzić czas w rodzinnym gronie. Z dniami wolnymi nie było żadnego problemu, a więc mogłam sobie na to pozwolić.

Rodzina Nellsonów nie szczędziła pytań. Czułam się jakbym była na jakimś przesłuchaniu. Oczywiście padło pytanie na temat tego czy znalazłam już kogoś kto zawładnął moim sercem. Z wiadomych względów zwinnie pominęłam temat, zaprzeczając krótkim "nie mam teraz na to czasu".

Dni spędzone w gronie rodziny minęły mi bardzo szybko i całkiem przyjemnie jak na obecne okoliczności. Do Paryża wróciłam w czwartek wieczorem, jednak nie miałam głowy do czegokolwiek i odrazu położyłam się spać.

***

Trzy czwarte piątku spędziłam w swoim mieszkaniu, korzystając z ostatniego wolnego dnia. W sobotę miałam pojawić się w klubie i nadrobić wszystko to co mnie ominęło. Dzisiejszego wieczoru natomiast miałam odwiedzić Marco, który organizował małą posiadówkę. Cholernie miłym gestem z jego strony było to, że kilka dni wcześniej zapytał się mnie czy aby na pewno nie mam nic przeciwko.

Około godziny siedemnastej siedziałam już w taksówce. Zgodnie z poleceniem gospodarza ubrałam się na luzie, bez zbędnych ekscesów. Podobno dzisiejszego wieczoru mieliśmy oglądać mecz Barcelony oraz Realu Madryt. Nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu, wręcz przeciwnie, jednak wiedziałam, że mecz prędzej będzie leciał w tle, niż pełnił rolę głównej atrakcji.

Nie minęło pięć sekund, odkąd zadzowniłam dzwonkiem, a drzwi już się otworzyły. Powitał mnie oczywiste Marco z wielkim uśmiechem na ustach. Obiął mnie jednym ramieniem, co odwzajemniłam, unosząc lekko kącik ust.

— Cześć — mruknął, odsuwając się — Jak się czujesz? — zapytał z lekkim wahaniem.

— Jest w porządku, naprawdę — rzuciłam, a następnie lekko skinęłam głową.

Cała nasza ekipa była zaznajomiona z historią moją i mojego ojca oraz matki. Ufałam im i naprawdę wolałam opowiedzieć im o wszystkim niż udawać ogromną żałobę.

Weszłam wgłąb mieszkania, rozglądając się i widząc znajome twarze. Odrazu moje ciało zostało otoczone przez ramiona blondynki.

— No w końcu — rzuciła, ściskając moje ciało — Tęskniliśmy już za tobą — zaśmiała się, a następnie pociągnęła mnie w stronę salonu.

Chwilę mi zajęło przywitanie się ze wszystkimi. Przez natłok ludzi w pomieszczeniu, nie zdołałam wypatrzeć osoby, która była w centrum mojej całej uwagi od dłuższego czasu. Gdy już wszyscy usiedli, rozejrzałam się po salonie. Nie zauważyłam znajomych zielono-brązowych tęczówek ani nie poczułam na sobie ich wzroku. Kiedy do mojej głowy wpadła myśl, że może go tutaj nie było, poczułam czyjeś dłonie na swojej tali.

Uniosłam lekko kącik ust, a następnie przejechałam językiem po wnętrzu policzka. Odwróciłam się przodem do chłopaka, po czym natrafiłam na znajome spojrzenie.

— Cześć — rzucił, lekko unosząc kącik ust.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, ułożył dłonie na moich policzkach, a następnie zbliżył się i złożył pocałunek na moim czole. Uśmiechnęłam się lekko, przymykając powieki, jednak po chwili otrzeźwiałam i rozejrzałam się po pomieszczeniu.

— Nie przejmuj się — mruknął, chwytając mnie za podbródek i sprawiając, że na niego spojrzałam — Są zbyt skupieni na grze w Fifę. A nawet jeśli zauważyli to nic nie powiedzą, to zaufane grono.

Skinęłam głową, na jego słowa. Neymar miał rację. Mimo wszystko wiedziałam, że im mogę zaufać w stu procentach. Mimo iż nie znaliśmy się całe życie to czułam się jak w rodzinie.

— Tęskniłem — mruknął, przenosząc dłonie na moje biodra.

— Wiem — odpowiedziałam odrazu — Ja też, ale tylko trochę. Tak minimalnie.

Kłamstwo.

— Jasne — rzucił, przewracając oczami, jednak dalej się uśmiechał — W następny piątek wieczorem, koło dziewiętnastej. Masz czas? — zapytał, posyłając mi spojrzenie.

— Ymm.. raczej tak — odpowiedziałam odrazu, marszcząc lekko brwi — A co?

— Idziemy na randkę — odpowiedział, pewnym siebie głosem, zadzierając podbródek.

Uniosłam lekko brew, nie spodziewając się takich słów. To fakt.. byliśmy dość blisko, jednak dalej jakoś nie zdążyłam do tego przywyknąć. Odchrząknęłam, a następnie przeniosłam na niego wzrok.

— Okej — mruknęłam — Zgadzam się.

— To było stwierdzenie — rzucił, marszcząc lekko brwi — Nie pytanie.

— Kutas — odpowiedziałam odrazu, na co zaśmiał się lekko, a następnie chwycił moją dłoń.

— Chodź i się nie spinaj, krasnoludku — mruknął, a następnie pociągnął mnie w kierunku kanapy.

Niedługo po tym jak przyszłam, zaczął się mecz. Przez całą pierwszą połowę obie drużyny szły łeb w łeb. Emocje były naprawdę duże, a koniec końców wszyscy skupili się na meczu, odrzucając w niepamięć grę w karty. Ramos wraz z Neymarem co chwilę klneli pod nosem, natomiast Messi i Marco byli bardziej spokojni. Kiedy zaczęła się druga połowa, Barcelona wystrzeliła jak z procy. Już po siedmiu minutach wpadł pierwszy gol, natomiast na następnego nie trzeba było długo czekać.

— Kurwa — rzucił pod nosem Ramos — Chuj w bombki strzelił.

Antonella zaśmiała się cicho, natomiast ja spojrzałam na Neymara. Zagryzłam wnętrze policzka, przyglądając mu się. Na jego ustach widniał lekki uśmiech, jednak był tak cholernie szczerzy i intensywny, że nie mogłam powstrzymać się od własnego. Siedział na kanapie z założonymi rękami i wpatrywał się w ekran z wielkim zaangażowaniem, a ja miałam wrażenie, że w jego oczach tańczyły małe iskierki.

***

Zmarszczyłam lekko brwi, przeglądając teczkę z dokumentami. Albo miałam jakąś paranoję, albo naprawdę coś tutaj się nie zgadzało. Moje skupienie przerwało pukanie do drzwi. Odłożyłam papiery na bok, a następnie podniosłam wzrok na osoby, wchodząca do pomieszczenia.

— Cześć, Sky — rzucił Messi, podchodząc do mojego biurka — Można? — zapytał, wskazując na fotel.

Odrazu skinęłam głową, zapraszając go gestem ręki. Wiedziałam, że jego wizyta była spowodowana moim porannym smsem. Poprosiłam go, by przyszedł do mojego biura odrazu po treningu.

— Więc? Co tam? — zapytał.

— Ym.. słuchaj — zaczęłam, wbijając w niego spojrzenie — Wiem, że od dłuższego czasu chcesz zorganizować przyjęcie urodzinowe i.. chciałam tylko powiedzieć, żebyś nie patrzył przez wzgląd na mnie. Wydarzyło się to co się wydarzyło, ale naprawdę nie mam z tym problemu.

Brunet przeskanował mnie uważnym spojrzeniem, zagryzajac wnętrze policzka. Po chwili skinął głową, widząc to jak nie ugięta w swojej decyzji byłam.

— No niech ci będzie — mruknął — Będziesz pierwszą osobą jaką zaproszę, masz to jak w banku.

— No ja myślę — odpowiedziałam, unosząc kącik ust — Mimo wszystko.. dziękuję. To kochane, że pamiętasz o takich szczegółach i chcesz bym czuła się dobrze.

— To nic takiego — zapewnił odrazu — Tak zachowują się przyjaciele.

Spojrzałam na niego, posyłając mu szczery uśmiech. Kiedy już miałam coś powiedzieć, drzwi od biura się otworzyły. Wszedł przez nie Brazylijczyk, niekwapiąc się nawet by zapukać.

Messi przekręcił głowę, a następnie posłał mi ostatnie spojrzenie. Wstał z miejsca, zasuwając za sobą fotel.

— To ja nie przeszkadzam. Do następnego, Skyler — rzucił, a następnie odwrócił się w stronę drzwi.

Przed opuszczeniem pomieszczenia zbił jeszcze piątkę z Neymarem, a następnie wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Przeniosłam wzrok na bruneta, który podszedł bliżej.

— A ty czego tu szukasz? — zapytałam.

— Po pierwsze.. milej moja droga, milej — mruknął, opierając się dłońmi o blat biurka — A po drugie to zabieram cię do domu. I tak już jesteś dłużej niż powinnaś.

— Neymar.. — rzuciłam, odchylając się do tyłu na krześle — Nie było mnie tutaj dwa tygodnie. Muszę wszystko nadrobić i..

— Bez dyskusji — przerwał mi — Idziemy.

Spojrzałam na niego, jednak widząc, że nie zamierza się poddać, westchnęłam głośno. Uniosłam dłonie w geście obronnym, a następnie schowałam wszystkie papiery i wyłączyłam komputer. Wstałam z miejsca, zakładając torebkę na ramię i okrążyłam biurko.

— No — mruknął — Grzeczna dziewczynka — rzucił, kładąc dłoń na moim policzku.

Nim zdążyłam się w jakikolwiek sposób oburzyć, pochylił się nade mną, a następnie złączył nasze usta. Chciałam pozostać nieugięta, ale średnio mi to wyszło.

Neymar mieszał mi w głowie.

***

W następnym rozdziale randka ;))

Korzystając z okazji zapytam.. Co Neymar ostatnio do chuja pana odpierdala?

Kocham, do następnego!<3

Continue Reading