Corruption

By nowixaa

343K 8.6K 6.1K

1 Tom dylogii Secrets. Victoria to 17-letnia dziewczyna z pozoru prowadząca idealne życie w zaciszu swojego... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
47
Epilog
Podziękowania!!

46

4.8K 157 41
By nowixaa

Siedziałam na kanapie, przeglądając kolejne filmy i seriale na netflixie, znużona brakiem pomysłów na spędzenie wolnego czasu, aby choć trochę nie myśleć o nudzie, która mnie zżera.

Czekałam na swoich przyjaciół, którzy maja do mnie wpaść, by wspólnie zrobić pierniki.

Dokładnie tak! Święta są tuż tuż, a nasza tradycją jest pieczenie pierników, a następnie zdobienie ich we własnym stylu.

Caroline, jest z Alexem, co oznacza, że cała chata jest tylko dla nas. W duchu tylko się modlę, by nie spalić chałupy. A jest to bardzo możliwe w naszym wykonaniu.

W międzyczasie, gdy wpatrywałam się w akcje filmu, zadzwonił mój telefon, wiec spojrzałam na ekran i lekko się zdziwiłam. Dzwonił Hugo. Był to dla mnie trochę nieoczekiwany widok. Jednak odebrałam bez dłuższego zastanowienia.

— Cześć, wiedźmo.

Cudowne powitanie.

— Cześć, dupku. Co tam?

— A nic, dzwonię się spytać, czy masz jakieś plany?

Uroczo.

— Liam i Emily do mnie wpadają, bo mamy plan robić pierniki. O ile w ogóle wyjdą, wiec.. jeśli chcesz..

— Victoria! Zabije ciebie, idiotko!

Dosłownie moje oczy wystrzeliły, jak usłyszałam te ostre słowa brata. Cała przyjemność z rozmowy prysła w powietrzu, a miejsce zajął niepokój o własne życie.

I żałuje, że nie zabrałam ze sobą jakiejś patelni, by się obronić. I co prawda, próbowałam zachować spokój i powagę, ale nie moja wina, że na moją twarz wkradał się diabelski uśmieszek.

— Kurwa mam przesrane. Nicholas mnie zabije - mruknęłam w stronę chłopaka, przez słuchawkę telefonu.

— Co jest? - zapytał i jestem pewna, że zmarszczył brwi.

— Powiedzmy... że zrobiłam mu małego psikusa.

Małego..

W momencie, gdy brat stanął przede mną i wskazał palcem na obrazek, który flamastrem mu narysowałem na czole, parsknęłam głośnym śmiechem. Nie mogłam powstrzymać sie, bo to było tak absolutnie absurdalne, że aż śmieszne.

— Co to za gówno ma kurwa być? - warknął, a ja próbowałam powstrzymać swój śmiech.

— Nie mam pojęcia! To nie ja? - próbowałam sie wybronić, a brat prychnął pod nosem. - Idź sobie, bo gadam!

— Jak mogłaś mi kurwa debilko kutasa narysować na czole i to jebanym czarnym flamastrem, który ledwo sie zmywa!

— Co zrobiłaś? - zaśmiał sie Hugo, a ja zdałam sobie sprawę, że przypadkowo wcisnęłam go na głośnomówiący.

— Oo, Hugo! - zaczął brat, a jego uśmiech sie rozszerzył. - Twoja dziewczyna jest nienormalna! Tylko o kutasach myśli i rysuje je na czołach!

Sukinsyn!

Że kto? I co? - zapytał, a mnie zrobiło sie głupio.

— Yyy, brat zapomniał wziąć leków na mózg, sorry musze kończyć. Jeżeli chcesz, to wpadnij z Marcusem i razem zrobimy pierniki, paa!

— Sama zapomniałaś leków, ale na ptakomanie.

Na co kurwa?

Całe szczęście w domu rozbrzmiał odgłos dzwonka, więc pokazałam w stronę brata środkowy palec i skierowałam się na korytarz, by otworzyć.

W progu stała wesoła Emily i Liam.

— No siema bestie!! - krzyknął i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, po czym wszedł do środka.

— Hej, kochanie - objęła mnie dziewczyna. - Wiesz, że ciebie i Nicholasa słychać na kilkanaście metrów?

Współczuje sąsiadom.

Zaśmiałam się pod nosem i razem z dziewczyną pokierowałam się do salonu, gdzie leżał rozwalony na kanapie Liam, śmiejący się z Nicholasa.

Dosłownie przygryzłam dolna wargę, by powstrzymać swój śmiech. Jestem zdecydowanie okropna siostrą, ale.. to zemsta za ostatnie dokuczanie mi.

Karma to suka.

— Dzieło sztuki - rzuciła z uznaniem blondynka.

— Weźcie lepiej się zamknijcie, bo zaraz nie wytrzymam. Ta kretynka zrobiła to pisakiem, który schodzi po dwóch dniach. Masz przesrane, pamiętaj. Zemszczę się na tobie.

Czy się boje? Cholernie.

— Nie przesadzaj, pasuje tobie - zaśmiał się Liam. - Masz nowego kolegę. Nazwijmy go.. Januszem.

— To ciebie bardziej ozdabia i dopełnia, braciszku. Przynajmniej na czole nasz większego - zachichotałam, jak moi przyjaciel, a Nicholas jedynie zmrużył oczy i pokazał dwa środkowe palce.

Teraz musze zamykać pokój na klucz.

****

Nie ma tych foremek w kształcie kosmitów. I co tera? - posmutniał Liam.

On ma obsesje na punickie kosmitów. I nawet na tą cześć założył bluzę z Alienem, w której wyglada uroczo.

— Jesteśmy w dupie - skwitowałam. - Ale jest jeszcze dostępny plan B. Użyj kreatywności i sam je jakoś wytnij.

Jesteśmy w trakcie tworzenia kolejnych pierniczków. Już pierwsza partia trafiła do piekarnika. I może nie robi wrażenia pod względem wyglądu, ale zapewne smakuje o wiele lepiej.

Z duma patrzyłam na kształtne pierniczki, które mimo ze wyglądały, jak po katastrofie kuchennej, były urocze. I właśnie w tym jest urok pierników - każdy jest unikalny i niepowtarzalny.

Dosłownie poczułam magię świąt.

Kiedy formowałam z koncentracja kolejne pierniki, dołączył do nas brat z kutasem na czole.

Podszedł do kuchennego blatu, oparł na nim dłonie i zaczął uważnie przyglądać się powstającym kształtom. Starałam się powstrzymać śmiech, gdyż nie mogłam przestać wyrzucić z własnej głowy widoku, jego czoła.

Jego ciekawość była zarazem zabawna, jak i nieco przerażająca. Bo przyszedł z dupy i w każdej chwili może wykonać jakiś niespodziewany ruch.

— Co to jest? - zapytał po chwili, a ja uniosłam brew.

Przecież kurwa widać, że renifer.

— Jak to co? Renifer, idioto - syknęłam. - Spróbuj go obrazić, a pożałujesz, że się urodziłeś.

Brat wybuchł głośnym śmiechem, który wypełnił kuchnie, przy okazji zwracając uwagę Liama i Emily.

— Jezeli to jest renifer, to ja jestem kurwa Elżbieta druga. Jak to wyglada na jelenia - zaśmiał się wraz z przyjaciółmi.

Co za szmaciarze.

— Przegiąłeś pałe w tym momencie. Nie będziesz obrażać Pana pierniczka.

Zdenerwowana i lekko urażona uwaga brata, sięgnęłam po szklankę z mąką i cała zawartość wyrzuciłam na niego.
Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i szoku, a następnie zacisnął zęby i rzucił się po cały worek.

No takiego porachunku się nie spodziewałam.

— Masz przesrane kretynko.

— O chuj, biała wojna! - sarknął Liam, który również zaczął sypać mąką.

Dosłownie kuchnia zamieniła się w pole bitwy, a mączne pociski latały w każdą stronę. Mąka sypała się wszędzie, na meble, nasze włosy i ubrania.

Jednak nikt nie zważał na to, że wszystko wyglądało, jak po śnieżnej burzy.

Kucnęłam za blatem, a w dłoni trzymałam worek z mąką. Czułam się, jak jakaś ninja, unikająca ataku przed jebnięciem mąki.

— No wyłaź kretynko - syknął brat, a w tle słyszałam rozbawionych przyjaciół.

— Ale wy jesteście pojebanym rodzeństwem - zaśmiała sie Emily, a mnie na usta wkradł się uśmieszek.

Pomszczę cię mój pierniczku.

Uznałam ten moment za odpowiedni, wiec wyskoczyłam z kryjówki i rzuciłam mąką w stronę brata, jednak.. stało się coś, czego nie przewidziałam.

Nicholas zaskakująco szybko kucnął, unikając mojego ataku. Zamiast tego mój bezbłędny pocisk mączny trafił na - Hugo.

Moje oczy wydłużyły się w zdumieniu, a serce waliło potężnie. Jego czarna, przylegająca koszulka była idealnym efektem mącznej bitwy.

Teraz stała się biała.
Ups.

Jego spojrzenie skrzyżowało się z moim, a w nich mogłam ujrzeć przez pewien moment mieszankę złości i rozbawienia. Ostatecznie jednak przegrałam z falą śmiechu, która wydobyła się z moich ust, gdy Marcus zaczął głośno lać się ze śmiechu.

— Dawaj zrobie ci fotkę - zaśmiał się Marcus.

— Bo mnie kurwa pojebie - westchnął. - Poważnie, Rossi?

Wzruszyłam ramionami i przygryzłam dolną wargę.

— Teraz.. będziesz się przynajmniej wyróżniać - próbowałam się wyplątać z tego bagna. - Do twarzy ci z takim ubraniem. No wiesz.. tak męsko wyglądasz.

Chłopak uniósł brwi, a tym razem, to brat parsknął śmiechem.

— I kto tu idiotko leków nie wziął.

— Czemu ty masz kutasa na czole? - zapytał po chwili Marcus, a ja w trakcie, gdy każdy był zajęty bratem, przemknęłam w stronę schodów na górną część domu.

Zaczął dzwonić mi telefon i była to mama, wiec musiałam znaleźć się w spokojniejszej części. Zamknęłam się w swoim pokoju i kliknęłam zieloną słuchawkę.

— Halo?

— No co tam, mamo?

Zaczęłam krążyć po pokoju, a mój oddech był nieco przyspieszony, więc starałam się go opanować. Mama nie mogła wyczuć, że coś jest nie tak.

— Cześć, kochanie. Chciałam powiedzieć, że wracamy z Alexem do domu, bo jednak plany zmieniliśmy. Wzięliśmy na wynos sushi i zjemy wspólnie kolacje. Zaraz będziemy.

Pora umierać.
Kurwa.

Dosłownie stałam, jak wryta i patrzyłam się pusto w okno balkonowe, które stało przede mną. W mojej głowie pełno alarmowych dzwonków zaczęło dzwonić.

Mama za chwile będzie, a w kuchni jest chaos spowodowany, przez mąkę. I z całą pewnością nie zdążymy tego posprzątać. Moje serce zaczęło walić mocniej, niż wcześniej, a adrenalina zaczęła wzrastać.

— Halo? Jesteś tam,Vi?

— Yy, tak. Jasne, mamo.. okej, luz. To pa - zakończyłam rozmowę i z niepokojem odwróciłam się w stronę drzwi, wpadając na tors chłopaka.

— Hugo?

Przeszyłam go zdziwionym spojrzeniem, aż nagle poczułam jego dłoń na swojej talii. Chłopak mocno mnie chwycił i uniósł w powietrzu, przenosząc na łóżko. Serce waliło mi tak mocno, że mogłam słyszeć je w uszach.

Znaleźliśmy się naprzeciwko siebie, a on pochylał się nade mną, opierając się na łóżku dłońmi. Byłam dosłownie uwięziona pod jego intensywnym wzrokiem, który ilustrował całą moją twarz. W moim podbrzuszu zdążyło się już mnóstwo motylków pojawić.

— Co ty wyprawiasz? - spytałam próbując zachować pozory pewności siebie.

On tylko się uśmiechnął, a ten uśmiech był również niebezpieczny, co uwodzicielski.

— To odwet za mąkę, która wylądowała na mojej koszulce. - Dłonią przejechał po moim ciele. - Chociaż.. wydaje mi się, że lepiej na tym wyszedłem.

Nie byłam w stanie odeprzeć uśmiechu. Był odważny, arogancki i bardzo pociągający. Próbowałam walczyć z tym co czuje ale to było zbyt trudne.

Chwycił mnie za biodra, przyciągając jeszcze bliżej do siebie. Moje ręce bezwiednie zaczęły sunąć po jego wybudowanym torsie, a pod opuszkami mogłam wyczuć wybudowane mięśnie.

— Musiałam pomścić Pana pierniczka - wymamrotałam.

— Kogo? - zaśmiał się.

— Ten mały gnojek wyzwał mojego piernika - syknęłam.

Chłopak przez chwile wydawał sie zdezorientowany, a po chwili parsknął głośnym śmiechem, który tym razem mnie wprowadził w zdezorientowanie. Co jest w tym śmiesznego? Absolutnie nic.

— Poważnie rozpętaliście w kuchni piekło, przez jakiegoś piernika?

— Nie przez jakiegoś piernika. On był wyjątkowy, okej? Nazwał go jeleniem, a to był renifer.

— A to niby ja jestem pojebany.

Rozdziawiłam usta i spoglądałam z niedowierzaniem w stronę chłopaka. Jednak postanowiłam olać ten komenatrz, bo znów obleciał mnie strach. Przecież matka zaraz będzie, a kuchnia wyglada, jak po jakimś melanżu.

— Kurwa, mama powiedziała, że za chwile tu będzie. Musze powiadomić resztę i..

Jego usta nagle złączyły się z moimi w delikatnym i ciepłym pocałunku. Z zamkniętymi oczami oddałam się temu momentowi, a poczucie szczęścia zaczęło mnie ogarniać całkowicie.

Jego pocałunki błądziły po mojej szyi i dekolcie, co spowodowało przyjemny dreszczyk po całym ciele.

— KURWAA!

Do moich uszu dobiegł znajomy krzyk, który przerwał pocałunki. Zmarszczyłam brwi, bo to Liam. Chwile trwała między nami cisza, która wydawała się być wypełniona napięciem.

— Słyszałeś? - zapytałam, jak kompletna idiotka.

Tego nie dało się nie słyszeć.

Bez zbędnych słów zeszliśmy z łóżka i pośpiesznie ruszyliśmy w stronę wyjścia, do reszty.

Nie byłam pewna, co się stało, ale obawiałam się najgorszego. Gdy już wreszcie znaleźliśmy się na dole, poczułam śmierdzący zapach spalenizny, który skupił moja uwagę.

I właśnie zrozumiałam, czemu przyjaciel się wydarł.

— Co się stało? - zapytał Hugo.

— To się stało - pokazał Liam blaszkę z czarnymi piernikami.

Dosłownie stałam z rozdziawionymi ustami i zastanawiałam się, jak odpowiedzieć na widok, który mam przed sobą.

— Dobra kurwa, ponoć wszystko lepiej smakuje, niż jak wyglada - chwycił Marcus piernika i ugryzł go. Jednak po sekundzie wypluł. - Dobra, to jednak nie smakuje, ani trochę.

— Cholera, a matka ma za chwile przyjść - wyjąkałam.

— Co kurwa? - zapytali zdziwieni.

I nagle mój wzrok padł na mamę, która z rozszerzonymi oczami weszła do kuchni w obecności swojego narzeczonego. Dosłownie miałam ochotę zapaść sie pod ziemie.

Czas umierać i to przed świętami.

Continue Reading

You'll Also Like

160K 8.1K 33
DRUGA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI. Zniszczony poeta to najpiękniejsza forma sztuki. Christian Bradford po skrzyżowaniu życiowych dróg z skomplikowaną Vale...
203K 5.9K 17
[PIERWSZY TOM DYLOGII „INTRUGE"] Kiedy Aurora i Connor White wyglądając za okno mieszkania napotykają wzrokiem karetkę, jeszcze nie wiedzą że trafią...
381K 11.6K 36
1 tom trylogii Bad choice W nowym rozdziale swojego życia, 16-letnia Amaya wkroczyła w nieznane, kierując się ku bramom liceum. Była pełna mieszanyc...
113K 702 4
Drugi tom książki „PRINCESA dzień od którego wszystko się zaczęło". Po wypadku samochodowym, przez który Rosalie Singh straciła pamięć, wszystko się...