Corruption

By nowixaa

298K 7.8K 5.1K

1 Tom dylogii Secrets. Victoria to 17-letnia dziewczyna z pozoru prowadząca idealne życie w zaciszu swojego... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
41
42
43
44
45
46
47
Epilog
Podziękowania!!

40

5.3K 142 45
By nowixaa

Minęły dokładnie 2 tygodnie od momentu, kiedy wszystko się rozpadło.

Po tej „brutalnej" bójce w szkole, w której uczestniczyłam, nie było już nic takie samo. Moja relacja z matką została na lodzie, nadal nie rozmawiamy. Choć na szczęście moje szlabany zostały złagodzone, a teraz mogę opuszczać dom i posiadam telefon komórkowy.

Jednak to, co wydarzyło się tamtego dnia, nadal wgniata mnie w głęboką przepaść. Charlotte wycofała swoje zeznania już następnego dnia po incydencie. Było to dla mnie zaskoczeniem, ale również ulgą. Chociaż nadal nie żałuję.

Należało się suce.

Rozstanie z moim przyjacielem było kolejnym ciosem. Od tamtego dnia nie rozmawialiśmy ze sobą ani słowem. Próbowałam do niego dzwonić i pisać, ale mnie zablokował. W szkole rzadko bywa, a kiedy już się zjawi, to unika mnie, jak ognia. Jest mi nadal z tym ciężko, bo był dla mnie naprawdę ważny. Nadal próbuję zrozumieć, dlaczego Noah tak zareagował na to, co się stało z jego kuzynem.

Przecież.. nie byliśmy razem. I choć rozstanie było wynikiem manipulacji Michaela, to bez względu na okoliczności, było to nadal rozstanie. Może chodzi mu o.. więzy rodzinne? Sama nie wiem..

Oh.. i Hugo. O nim też ostatnio nieustannie myślę. Po ostatnim pocałunku w deszczu, coś się zmieniło. To uczucie, które się we mnie pojawiło..

Od tamtego czasu również nie rozmawialiśmy. Nie pojawia się w szkole, co dodatkowo wzbudza moje wątpliwości.

Czy stara się mnie unikać? Czy obawia się, że spróbuję poruszyć temat? Nie potrafię odgadnąć, co się dzieje w jego głowie.

Nie jestem pewna, czy powinnam sama do niego zagadać. Część mnie chce poruszyć ten temat i zrozumieć, co oznaczał dla niego ten pocałunek, czy to była tylko chwila słabości czy może.. coś więcej? Chociaż drugą wersję w środku wypieram, bo to nie byłoby w jego stylu. On przecież.. nie, na pewno nie.

Ale równocześnie martwię się, że mogę go przytłoczyć.

Wydaje mi się, że to jego sposób radzenia sobie z sytuacją. Ucieczka. Może potrzebuje czasu i przestrzeni, by uporządkować swoje myśli i emocje?

Sama nie wiem.

Michael również się nie odezwał i zastanawiam się w jaką on grę próbuje ze mną grać. Kiedy już dzwoni, to mówi enigmatycznymi słowami, które zostawiają mnie z pytaniami i wątpliwościami, a później sprawia, że moje życie się sypie i rozpada.

— Wiecie co, mam ogromną ochotę na jakieś ciasto. Czy ktoś jeszcze czuje się cukierniczo zainspirowany?

Aktualnie siedzimy w salonie Liama. Ciocia Melody, czyli mama Li wyjechała na delegacje, więc cały dom mamy dla siebie. A żeby towarzyszyć w tej samotności naszemu ukochanemu przyjacielowi, to razem z Emily zostajemy u niego na weekend. Mini party, nocowanko.

Jednak najgorsze było namówienie Caroline, która jest nieugięta jeśli chodzi o zasady i ograniczenia, zwłaszcza po ostatniej kłótni. Sprawdza każdy mój ruch. I tylko dzięki pomocy cioci Melody, która przekonała moją mamę do tego nocowania, udało mi się tu być.

— Chcę tylko powiedzieć, że ty masz zawsze ochotę na jakieś jedzenie. Co 5 minut chcesz jeść - wtrąciłam z uniesioną brwią, co przyjaciel skwitował przewróceniem oczu.

— Nie moja wina, że mój brzuch ma nieskończoną pojemność. A aktualnie ten potwór domaga się cukru.

Parsknęłam śmiechem. Potwór Liama, to zdecydowany głodomor.

— To go trzeba nakarmić - klasnęłam w dłonie i wstałam z sofy. - Ale robimy karpatkę.

— Tak jest szefie - zasalutował, a po chwili Emily uniosła głowę zza telefonu.

— Robicie karpatkę?

— Nie, robicie. Robimy Emily, więc ruszaj swoje zgrabne dupsko i come on do kuchni - burknął Liam.

Cóż, jeśli chodzi o nasze umiejętności cukiernicze, to ich nie posiadamy. Ostatnim razem, gdy piekliśmy..no wyszła jedna, wielka katastrofa. I choć Liam próbował wydobyć z niego jakieś pozytywy, to widziałam w jego oczach, że smakowało tak samo źle, jak wyglądało. Może powinniśmy zostawić to profesjonalistom albo chociaż zacząć od prostszych przepisów. Ale cóż, za każdym razem, gdy się spotykamy, chodzi o wspólnie spędzony czas i śmiech, a nie o to, czy ciasto wygląda idealnie. W naszej wyobraźni tak tylko wygląda.

— Ja pierdole ile to 200 gram? - zapytał zestresowany Liam, który zaczął się drapać po głowie.

— Yy, chyba 2 szklanki - stwierdziłam marszcząc czoło.

— Pierdolisz, że 2 szklanki cukru mam wsypać?

— No masz zjebie napisane, to tak rób - mruknęłam i zaczęłam szukać mąki w szafce. - Albo sprawdź w necie.

— Ej, jest problem..

Spojrzeliśmy z przyjacielem na Emily ze zmarszczonym wyrazem twarzy i pytającym spojrzeniem, aż blondynka wychyliła się zza telefonu z dziwną miną.

— Bo.. napisałam Marcusowi, że robimy karpatkę i.. stwierdził, że przyjedzie. To będzie problem?

— Nie.

— Tak - powiedziałam równo po Liamie, a kiedy blondynka uniosła brew, po chwili zmieniłam zdanie - znaczy tak, niech przyjedzie.

Nie mam problemu do Marcusa, ale chciałam spędzić ten czas z przyjaciółmi, bez żadnych dodatkowych gości. A raczej dodatkowego bolca, Emily.

— Boże, ty zjebie. Masz tam dwie łyżeczki, a nie łyżki proszku do pieczenia! - mruknęłam do Liama, który stał skrzywiony, gapiąc się w telefon i na łyżkę.

— No, a jaka to różnica!?

— Wielka kurwa. Łyżka jest większa od łyżeczki.

— Ja pierdole, więcej rodzajów łyżek się nie dało zrobić!?

— Są tylko dwa rodzaje, idioto - przewróciła oczami blondynka, a ja przez minę Liama prawie parsknęłam śmiechem.

— Emily, jest więcej.

— No właśnie, blondynka - sarknął Liam, przez co Emi posłała mu miażdżące spojrzenie.

— Dobra idę do toalety, zaraz wracam - rzuciłam głośniej i skierowałam się w stronę schodów na górną część willi.

Siedząc w toalecie usłyszałam dzwonek, więc zapewne to Marcus. Chociaż dziwi mnie, że tak szybko przyjechał. Chwilę później spłukałam i oparłam dłonie o zimną umywalkę, spoglądając na swoje odbicie w lustrze.

Zmusiłam się do uśmiechu.

To tylko Marcus, chłopak przyjaciółki i najlepszy przyjaciel.. Hugo. Właśnie przyjaciel, co jeśli będzie pytał o coś? Albo.. nie! Przestań Victoria tak myśleć.

— Idź tam i wyluzuj, on przyszedł na ciasto, a nie by zadawać pytania. Ogarnij się - mówiłam do siebie i gdy odetchnęłam, wyszłam z toalety.

Zdziwiłam się, bo stawiając kroki na schodach nie słyszałam żadnego głosu. Jakby nie było żywej duszy w domu, a gdy weszłam do kuchni nie zastałam nikogo.

— Liam? Emily? - zawołałam, ale nic. Wyciągnęłam telefon i gdy miałam już wyszukać numer, znajomy głos się odezwał.

— Poszli po składnik na waszą pseudo karpatkę - powiedział lekko ochrypłym głosem, opierając się o bok ścianki z założonymi rękoma.

Obejrzałam go od góry do dołu i lekko mnie zatkało.

Nie spodziewałam się jego wizyty, bo miał być tylko Marcus. Tak przynajmniej mówiła Emily i mam ochotę zabić ją za to, że nie poinformowała o kolejnym gościu, którego w tym momencie najmniej oczekiwałam.

Z różnych powodów. Jednak gdy tak stał ubrany w czarnym dresie, to.. serce mi szaleje. I te jego ciemne, zmierzwione włosy, które były nieuporządkowane, jakby każde pasmo kierowało się w inną stronę.

Wyglądało to tak, jakby wstał prosto z łóżka i nie zadał sobie trudu, by je ułożyć. Uroczo. Kurewsko gorąco. Jednak po chwili skarciłam się za te myśli i potrząsnęłam głową, wyganiając te okrutne myśli.

— Co ty tutaj robisz?

— Widzę, że moja obecność przynosi ci taką radość, że nie mogłaś się powstrzymać od zadania tego pytania - zaczął ze swoim typowym uśmieszkiem, po czym głośno westchnął. - Byłem z Marcusem załatwić coś i nagle napisała do niego, Emily - Przejechał dłonią po swoich włosach, a ja przygryzłam dolną wargę. - No i tak wyszło, że chciał wpaść, a że nie chciało mu się mnie wysadzać pod domem, to przyjechaliśmy razem.

— Świetnie - mruknęłam pod nosem, co chłopak najwyraźniej usłyszał, bo uniósł brew.

— Czyżby moja obecność sprawiała tobie rozkosz?

Czy mnie się wydaje, czy mu ostatnio bardziej urosło ego? Zdecydowanie. Nie byłabym jednak sobą, gdybym go trochę nie połechtała.

— Jedyne co mi twoja obecność sprawia, to poczucie nudy i irytacji - uśmiechnęłam się fałszywie i oparłam dłonie o blat.

Chłopak zaśmiał się pod nosem i po chwili odbił się od ściany, kierując się w moją stronę.

— Zadziwiające, wiesz? A jednak nadal nie potrafisz się oderwać od tej nudy i irytacji. Myślę, że jednak.. pociągam ciebie.

Wybuchłam głośnym śmiechem, który nawet mnie zadziwił.

Dosłownie w pierwszej chwili pomyślałam sobie, że to musi być żart, bo przecież żaden normalny człowiek nie mógłby tak powiedzieć bez cienia ironii.

Ale kiedy spojrzałam w jego zadziorną minę i dostrzegłam iskrę w jego oczach, przeszła przez mnie dziwna fala dreszczy. On mówi poważnie. Coś we mnie drgnęło, choć nie potrafiłam tego zrozumieć. To przecież ten typ, który zawsze próbuje być zabawny kosztem innych.

Co za typ. Tylko czemu w moim sercu czuję tę dziwną mieszankę irytacji i... czegoś jeszcze? To pewnie tylko adrenalina z tych wszystkich emocji i ostatnich dni. Tak, na pewno. Nie ma mowy, żebym miała do niego jakiekolwiek uczucia. Do niego?

Pff.. w żadnym wypadku..
Chociaż..

— Dobre sobie! - pokazałam na niego palcem i znów parsknęłam śmiechem. - Że ty mnie niby pociągasz? Przepraszam, ale to jest najzabawniejsza rzecz, jaką usłyszałam w tym tygodniu.

— Skończyłaś? - zapytał zirytowany.

— Niby co?

Uniosłam wyzywająco brew, a chłopak zrobił kilka kroków w moją stronę, przez co zrobiło mi się gorąco. Serce przyspieszyło, a myśli zaczęły wchodzić na złą drogę. Zdecydowanie złą.

— Twoje żałosne gadanie.

— Żałosne? - wskazałam na siebie palcem i uniosłam wysoko brwi. - Daruj sobie te brednie.

Tylko się droczę.

— Jasne. Nie oszukujmy się, ale moja obecność ciebie pociąga i mogę to udowodnić w kilka sekund.

Zrobił kolejne kilka kroków, że tym razem nasze ciała prawie się stykały. Chciałam zrobić krok do tyłu, ale blat mi to uniemożliwiał.

Chwyciłam się go i próbowałam opanować szybkie bicie serca. Jego bliskość sprawiała, że czułam się dziwnie zakłopotana i jednocześnie fascynująco. Gdy spojrzałam w jego oczy, dostrzegłam w nich coś, co przyciągało mnie coraz bardziej. Wiedziałam, że powinnam go odepchnąć, żeby utrzymać dystans, ale nie potrafiłam. Czułam, jak napięcie między nami narasta, a nasze ciała emanowały dziwnym magnetyzmem. Próbowałam opanować te emocje, ale było to coraz trudniejsze.

I zdałam sobie sprawę, że ma rację. Pociąga mnie cholernie, ale.. nie mogę dać mu za wygraną.

I wtedy, jakby przez przypadek, moje spojrzenie padło na dużą torebkę mąki, którą używaliśmy do pieczenia. Pomysł, jakby nagle mnie oświecił. Może i szalony, ale w końcu kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, czy coś. Bez zastanowienia sięgnęłam do torebki i chwyciłam garść mąki w dłonie.

Bez słowa i z złośliwym uśmiechem na twarzy, obsypałam go. Małe obłoczki białego proszku unosiły się w powietrzu, tworząc surrealistyczną scenerię. Oboje zastygliśmy w miejscu, patrząc na siebie, zaskoczeni tym, co się właśnie stało. Jednak przez jego białą twarz nie mogłam oprzeć się mojemu wybuchu śmiechem.

— Bałwan - sarknęłam, a w jego oczach zauważyłam narastający gniew. Jednak mimo wszystko dalej się śmiałam.

Śmiałam się tak długo, że aż czułam łzy ze szczęścia.

Może i to dziwne, ale to pierwszy raz od tych pieprzonych 2 tygodni, gdzie czułam.. taką radość. Jednak ta radość prysła, gdy chłopak chwycił cały worek mąki i wysypał go na moją głowę. Zamarłam na moment, a gdy tym razem to chłopak parsknął śmiechem, poczułam niewyobrażalną chęć mordu.

— Palant! - warknęłam strzepując mąkę.

— Bałwanica i wiedźma w jednym - mruknął z zadowolonym uśmieszkiem, a ja przewróciłam oczami. Jednak.. gdzieś tam kącik ust drgnął w górę.

— Jesteś kutasem! Całą mąkę na mnie wysypałeś, a ja tylko garść!

— No i co?

— No i to nie fair!

— Jesteś urocza, gdy się wściekasz - uśmiechnął się diabelsko i przeczesał swoje lekko białawe włosy od mąki, po czym westchnął. - Życie na ogół jest nie fair, Victorio. Trzeba być o krok przed kimś, by zaskoczyć.

Przewróciłam oczami i uniosłam ponownie na niego wzrok, gdzie ujrzałam, jak w jego oczach przebłysnęła iskra, która zapaliła mały płomień w moim wnętrzu.

Ta niewielka migotliwa chwila zbliżenia wywołała wewnętrzne drżenie i skomplikowane uczucia, których nie potrafiłam jednoznacznie nazwać. Po chwili jego wzrok padł na moje usta, przez co mój oddech się zatrzymał. Nie mogłam się już powstrzymać.

Chwyciłam delikatnie jego policzków, pragnąc pogłębić nasze połączenie. Wbiłam się w jego wargi, przenikając mocniej, pragnąc go jeszcze bliżej.

Nasze języki splecione w delikatnym tańcu, rozkosznie się poruszały i odkrywały nawzajem. Zaczął całować moją szyję, zostawiając mokre ślady.

Czułam jego ciepłe i zwiewne dotknięcia, które wywoływały dreszcze na mojej skórze. Gdy znów wrócił do moich ust, lekko podgryzałam jego dolną wargę, eksplorując każdy kącik jego ust.

Pocałunek był intensywny i zmysłowy, pełen namiętności i pragnienia. Hugo po chwili się oderwał i szepnął mi w usta.

— Nadal sądzisz, że ciebie nie pociągam?

— Może trochę.

— Trochę?

— Może trochę bardzo.

Nie chcąc dłużej czekać, pochyliłam się do jego ust. Poczułam jego dłonie na biodrach, a to sprawiło, że moje ciało zadrżało z pożądania. Włożył dłonie pod moją koszulkę, zaciskając dłonie na moich piersiach.

— Nienawidzę ciebie, wiesz? - szepnęłam mu w usta, na co uniósł kącik ust.

— Mów mi to częściej.

W jednym płynnym ruchu uniósł mnie i posadził na blacie, a ja owinęłam go mocno wokół swoimi nogami. Wplotłam swoje palce w jego włosy i pociągnęłam przez co chłopak przygryzł moją wargę.

Nie wiem.. dlaczego on sprawia, że wariuje.

Jednak tą chwilę przerwali niespodziewani goście, którzy wrócili z zakupów.

— Serio ostatnio wyszła jakaś nowa komedia, więc możemy wybrać się do kina w jakiś dzień i - zaczęła coś mówić Emily, a kiedy weszli wszyscy do kuchni zastygli w bezruchu.

Nawet Marcus, który po chwili uniósł wzrok zza ekranu dostał szoku. Jednak Liam postanowił dodać pikanterii i zaczął gwizdać.

— Czyżbyśmy przegapili coś istotnego? I to kurwa na moim blacie kuchennym? I czemu jest kurwa mąka rozjebana na podłodze?

Przełknęłam ślinę i odepchnęłam chłopaka, po czym zeskoczyłam z blatu i otrzepałam się z mąki. Czuję się dziwnie, jakbym została przyłapana na jakimś gorącym uczynku. Bo właściwie.. był to w sumie gorący uczynek. Nie ważne. Była to znów chwila słabości i.. małej rozrywki.

— Ja pierdole mąkę zjeby mi zużyliście - warknął Liam, a ja zaśmiałam się pod nosem.

Bywa.

Westchnęłam cicho i podrapałam się po głowie, a następnie
założyłam pięści na biodrach.

— Czemu was tak długo nie było?

— Bo nie było w sklepie budyniu, więc Liam uparł się żeby iść do innego sklepu. - odpowiedział Marcus, a po chwili na jego ustach wkradł się tajemniczy uśmieszek - ale chyba nie ma, co narzekać. Nie nudziliście się tutaj, co nie?

Przełknęłam ślinę, czując rumieniec na twarzy, i spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem, którym starałam się ukryć swoje lekkie zażenowanie.

Po chwili, w trakcie tej niezręcznej ciszy, zadzwonił dzwonek, który rozbrzmiał w całej kuchni. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Liama, który również był zdezorientowany, co ja, ale Emily ewidentnie coś wiedziała, bo jej oczy się rozszerzyły.

Marcus poszedł otworzyć, a ja już na korytarzu usłyszałam znajome głosy. To przyszła Kate i Cameron.

— Siema wszystkim! - wszedł Cam i przybił z każdym żółwika. A za nim weszła Kate.

— Cześć! - powiedziała przytulając mnie. Spojrzała po chwili na mnie ze zmarszczonym wyrazem twarzy i spytała - ktoś ciebie mąką obsypał?

— Ta, ten idiota - mruknęłam wskazując kciukiem na Hugo, który stał za mną z telefonem w dłoni. Uniósł wzrok zza ekranu i zdezorientowany zmarszczył brwi.

— Ale dupek z ciebie Alvarez, ale przynajmniej dostałeś za to - puściła mi oczko z uznaniem.

Cóż, małe kłamstewko, bo to ja pierwsza go obsypałam, ale przecież nie musi nikt o tym wiedzieć.

Resztę czasu spędziliśmy na przygotowywaniu wyśmienitej karpatki, która szybko wypełniła całą kuchnię słodkim zapachem. Muszę przyznać, że to wygląda obłędnie. Jak na nasze umiejętności, jest dobrze. Jednak z pomocą przyszła nam Kate, która ponoć jest mistrzynią w pieczeniu ciast.

Jednak moje myśli zaprzątała ciągle jedna osoba. Pocałunek z nim wywołał we mnie emocje, których nie potrafię zignorować. Nie umiem ich również nazwać, bo.. to niekoniecznie, jest zakochanie, co zauroczenie lub po prostu.. podniecenie? Nie wiem sama. Przy Noah wiedziałam, co czuję. Nie był tak skomplikowany i.. byłam pewna, że go kocham. Może to tylko.. chwilowe i przejdzie? Może.. nie wiem.

— Nie myśl tyle laska, bo ci głowa pęknie - szepnęła Emily z uśmieszkiem. - Jakie erotyczne myśli miałaś?

— Co?

O jakich ona erotycznych myślach mówi?

— Już nie udawaj, dobrze wiemy, co wy w kuchni
robiliście.

Aaa, ona do tego...

— Nic oprócz pocałunku nie zaszło. Chwila słabości.
Blondynka westchnęła i przewróciła swoimi błękitnymi oczkami.

— Ty zawsze bronisz się chwilą słabości. Laska, on się tobie ewidentnie podoba. Nie udawaj, że nie.

Nie odpowiedziałam.

Noah nie chce mnie znać - Przygryzłam wewnętrzna cześć policzka.

— Daj mu czas, wiesz.. zabolało go to i potrzebuje czasu. Pogodzicie się jeszcze.

Kiedy? Bo mnie się wydaje, ze nigdy.

Wszyscy nam kibicowali, bo przy Noah czułam się dobrze. Dbał o mnie i się troszczył, spędzałam z nim cudowne chwile i.. kochał mnie. Jednak.. jestem głupia i wszystko spieprzyłam. Spierdoliłam po całości i czuję się, jak ostatnia idiotka.

Straciłam przyjaciela.
A wystarczyło powiedzieć od razu prawdę.

———————————————————————
🥰🥰

Continue Reading

You'll Also Like

230K 5.4K 35
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em. W tym...
189K 5.3K 49
2 tom dylogii Secrets Głęboko wewnętrznie, Victoria czuje przerażenie i cierpienie, które próbuje pokonać. Niegdyś spokojne życie, które prowadziła...
301K 9.2K 33
~Gdy gwiazdy spadają, marzenia się spełniają. Marzenia, które mogą nas uratować, lecz i zniszczyć tak mocno, iż nie zostanie po nas nawet popiół. ~
156K 4.8K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...