Zanim Cię Poznałam

De _Aguga_

88.2K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... Mais

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 57

627 20 22
De _Aguga_

Czułam podekscytowanie, ale i nutkę obawy, jak zareaguję Chris gdy powiem mu, że już kolejnego dnia miałam spotkać się z jego wrogiem. Obawiałam się, co będzie kazał mi zrobić, by wystawić Mullera dla niego. Jednocześnie wiedziałam, że moja zemsta posuwała się do przodu. Już tak niewiele brakowało.

Czy to oznaczało koniec?

Nabrałam powietrza, ale nie wiedziałam, od czego zacząć. Chris za to z cierpliwością godną podziwu w spokoju mnie obserwował. Nie pospieszał, dawał czas, bym poukładała w głowie to, co chce powiedzieć. Lecz tym razem wolałam, by zaczął zadawać pytania. Wtedy łatwiej byłoby mi zebrać myśli.

— Ich szef chce mnie jutro zobaczyć — Wyrzuciłam w końcu z siebie te kilka słów.

Oczekiwałam jakiejś reakcji mężczyzny na moje słowa, ale on tylko dalej stał niewzruszony. Swoim wzrokiem przyglądał mi się uważnie, a ja z każdą sekundą zaczęłam czuć się coraz bardziej nieswojo.

Dlaczego nic nie mówił?

— Sergio był zadowolony, że tak dobrze mi idzie sprzedawanie prochów. Mówił, że szef też się mną zainteresował — dodałam, ale Harris wciąż milczał. — Wiem, że to nie dużo czasu, ale uda ci się coś załatwić, by go dopaść, prawda?

— To nie problem — oznajmił krótko, dosyć szorstkim tonem.

Uchyliłam usta, by w przypływie delikatnej inrytacji spytać, co go ugryzło, lecz w ostatnim chwili ugryzłam się w język.

Od samego początku nasza relacja była oparta na kłamstwie. Znosiliśmy swoje towarzystwo, bo tego wymagała od nas sytuacja, ale teraz gdy jego cel był w zasięgu ręki, nie musieliśmy już dbać o dobre relacje. Gdy akcja się uda, za kilka dni a może już kolejnego, staniemy się dla siebie całkiem obcy. Lub Harris uzna, że zostawiając mnie na wolności, byłoby dla niego zbyt dużym ryzykiem.

Naiwna byłam, myśląc, że po tym wszystkim będę mogła wrócić do starego życia. Jeśli nie Chris, to ludzie Mullera będą chcieli się na mnie zemścić tak, jak ja teraz robiłam to na nich. Wpadłam do bagna po samą szyję.

— Chcą zablokować mój telefon, żebyś nie mógł mnie namierzyć — powiedziałam cicho, tracąc swój entuzjazm. Zbyt bardzo się napaliłam, zapominając, w jak dużym niebezpieczeństwie byłam i jak wiele ode mnie zależało.

Spojrzałam na jego kamienny wyraz twarzy, a w oczach ponownie ujrzałam ten sam lód, który towarzyszył mu przy naszym pierwszym spotkaniu. A może ja przestałam do tej pory zwracać na niego uwagę, bo nie raził mnie on ostatnio tak bardzo.

— Jeśli mam jutro coś zrobić, proszę, powiedz mi o tym wcześniej, nie lubię improwizacji. — Uśmiechnęłam się krzywo, ale widząc, że nie zamierza mi odpowiedzieć, a ja czułam się coraz bardziej niezręcznie, chciałam jak najszybciej stamtąd odejść.

Odwróciłam się w kierunku wyjścia, lecz przed postawieniem kolejnego kroku, powstrzymał mnie jego głos.

— Nie muszę ci nic mówić.

Zwróciłam głowę w jego stronę, będąc zaskoczona jego słowami.

— Co takiego? — wyszeptałam zdumiona.

Co prawda miał rację, nie musiał mi nic mówić. Byłam tylko jego kartą przetargową, ale i jemu zależało, by dopaść Mullera, więc powinien trochę odpuścić i mi pomóc jeśli mieliśmy oboje na tym skorzystać. Nawet jeśli mnie nie lubił, to mieliśmy wspólny interes. Jeszcze ten jeden dzień musiał się ze mną męczyć.

— Nigdzie jutro nie idziesz — oznajmił krótko.

— Idę, Sergio kazał mi przyjść. — Odruchowo zrobiłam krok w jego kierunku, co musiał odebrać jak rzucone przeze mnie wyzwanie, bo zrobił to samo.

— A ja powiedziałem, że nigdzie nie idziesz.

W miejscu, gdzie stał, miał idealny widok na mnie z góry. Musiałam unieść głowę, by spojrzeć na jego twarz. Chłodny błękit tęczówek mężczyzny nie dawał mi nawet skrawka nadziei, że sobie żartował. Był śmiertelnie poważny i stanowczy. Dawał mi ostrzeżenie. Uświadamiał, że to jego rozkazy miałam wykonywać w pierwszej kolejności.

— Ale przecież właśnie o to chodziło. — Kontynuowałam swój sprzeciw, jakkolwiek głupie by to nie było. — Miałam dostać się do Mullera i jutro właśnie to zrobię. — Starałam się uświadomić mu, że druga taka okazja mogła się prędko nie przytrafić, ale on w ogóle mnie nie słuchał. — Nie mogę zadzwonić do Sergio i powiedzieć mu, że sorry, ale nie przyjdę.

Naprawdę kłóciłam się z Chrisem, co od początku było spisane na moją kapitulację, ale miałam nadzieję, że choć trochę zastanowi się, czy nie mam racji. Przez chwilę myślałam, że moje trudy na coś się zdały, gdy w jego oczach zobaczyłam niebezpieczny błysk, lecz po chwili przekonałam się, że nigdy nie będę w stanie przewidzieć jego następnego kroku.

Harris podszedł do mnie jeszcze bliżej i uniósł dłoń. Zacisnęłam szczękę, nie wiedząc, na co się przyszykować. Mógł mnie uderzyć za nieposłuszeństwo, ale on tylko ułożył dłoń na moim policzku, gładząc kciukiem moją skórę.

— W takim razie powiedz mu, że ten wieczór spędzisz u mnie, a ja przecież nie lubię gdy ktoś mi się sprzeciwia. — Uśmiechnął się złośliwie, na co tylko jeszcze bardziej zacisnęłam zęby. Doskonale wyczuł moje zdenerwowanie, gdyż wciąż nie zabrał swojej dłoni.

— Przecież... — Nie potrafiłam znaleźć kolejnej wymówki, bo miałam wrażenie, że cokolwiek bym nie powiedziała, od początku byłam na straconej pozycji. I dokładnie tak było. — Oczywiście — odpowiedziałam, lecz nie ukryłam w głosie jadu.

Nikt nie denerwował mnie tak, jak ten mężczyzna.

Tym bardziej że wiedziałam, iż nie mogłam mu odmówić.

*~>•◇•<~*

To prawda, nie mogłam mu odmówić. Ale kłamać już tak. Dlatego kiedy według Harrisa szykowałam się na nasz wspólny wieczór, ja byłam już w drodze na spotkanie z Sergio. W kieszeni kurtki ściskałam gaz pieprzowy, jakby miał mi on jakkolwiek uratować życie, ale zawsze czułam się trochę bardziej pewnie.

Z daleka widziałam sylwetkę mężczyzny czekającego pod fontanną. Nie zauważył mnie jeszcze, przez co w mojej głowie zaczęły pojawiać się myśli, by zawróci i posłuchać Harrisa, lecz wciąż szłam przed siebie.

Sekundę przed tym jak mnie zauważył, zdążyłam schować telefon do kieszeni, zaraz po tym jak napisałam krótką wiadomość Debby o tym co zrobiłam. Oczywiście zaraz usunęłam ją z historii, by tak szybko jej nie odnaleźli gdyby wzięli mój telefon.

— Pięć minut spóźnienia. Coraz bardziej sobie grabisz, szef nie lubi opóźnień w swoim grafiku. — Na powitanie postanowił dodać mi kolejny powodów do stresu.

— Przepraszam — wydukałam jedynie.

Byłam cała spięta na myśl, z kim miałam się za chwilę spotkać, jak i przez to, że robiłam coś, czego Chris mi zabronił.

— Tym razem nie mi będziesz się tłumaczyć. Telefon. — Wyciągnął rękę. Podałam mu swój smartfon, bez najmniejszego sprzeciwu, a po chwili urządzenie z powrotem leżało w mojej kieszeni. A więc od teraz Chris już nie będzie wiedział, gdzie jestem.

Mężczyzna ruszył przed siebie, a ja prędko zrobiłam to samo, nie chcąc zostać w tyle. Szłam obok niego i z pewnością gołym okiem było widać, że byłam zestresowana.

Oglądałam się dyskretnie wokół siebie, zastanawiając się, czy Debra już dzwoniła do Chrisa, by powiedzieć, co zrobiłam. Była tego samego zdania co niebieskooki. Zabraniała mi iść na to spotkanie, ale ja czułam, że tylko w taki sposób mogę przyczynić się do upadku Mullera. Debra od początku starała się mnie przekonać, że Chris wiedział, co robi. Może i tym razem tak było. Osiągnąłby swój cel prędzej czy później, ale ja wolałam, by stało się to prędzej. Miałam już dosyć tego, że ludzie, którzy zabili kogoś, kogo kochałam, dalej cieszyli się swoim powodzeniem.


Przechodząc obok ochroniarza przed klubem, czułam się jak gość VIP. Wystarczyło jedno spojrzenie Sergio, by ten zszedł nam z drogi. Lecz zaraz po przekroczeniu bramek, mężczyzna się zatrzymał.

— Szef chce się widzieć tylko z tobą — oznajmił mi szorstko. 

Przełknęłam ślinę, ale przytaknęłam głową. 

— Gdzie on jest? — spytałam, rozglądając się po ludziach.

— Na pewno gdzieś w tym klubie — odpowiedział, nic mi nie tłumacząc.

— A jak on wygląda? — Nie wiedziałam nawet, od czego zacząć.

— Mówiłem, że nigdy go nie widziałem — rzucił zdenerwowany. — Sam cię znajdzie. O to nie musisz się martwić. 

Może było to tylko moje wrażenie, ale czułam, jakby mi zazdrościł. 

Powiedział, że sam nigdy go nie widział, a ja miałam za chwilę się z nim spotkać i to na jego rozkaz. Czy było to aż takie wielkie wyróżnienie? I dlaczego to właśnie ja zostałam przez niego wyznaczona? Coraz bardziej zaczynałam żałować, że nie posłuchałam Chrisa. Ale nie mogłam się już teraz wycofać. 

— Zaprowadzę ją. — Odezwał się nagle głos za moimi plecami, a ktoś położył rękę na moim ramieniu. 

Odwróciłam się odruchowo, zauważając jedynie zarost mężczyzny, który był ode mnie wyższy o dobre dwadzieścia centymetrów. Czułam się przy nim malutka. 

Wróciłam wzrokiem do Sergio, chcąc poznać jego zdanie. Facet zachowywał się, jakby wiedział, kim byliśmy i co tutaj robiłam. Chciał mnie zaprowadzić do ich szefa, a więc musiał wiedzieć, jak wygląda. Gdyby nie udało mi się jednak dostać do Mullera, może on zdradziłby jego wygląd. Lecz myśl, która ukazywały mi, w jaki sposób Chris zmuszał go do gadania, przyprawiła mnie o obrzydzenie do samej siebie, że w ogóle o czymś takim myślałam. 

— Nie miałeś mieć przypadkiem wolnego? — spytał ze złością Sergio, której nawet nie starał się ukryć. 

Chyba się nie lubili.

— Przyszedłem tu by odpocząć, ale wygląda na to, że mogę pomóc. — Odezwał się spokojnym tonem, a ja uspokoiłam się na wiadomość, że mężczyźni się znali i nie musiałam błądzić po klubie w poszukiwaniu Mullera. Całkiem zapomniałam, kim był mężczyzna i jak dużo zależało od mojego spotkania z nim.

— Jak zawsze rwiesz się do pomocy — odpowiedział mu z sarkazmem, po czym zostawił nas samych, oddalając się w kierunku baru. 

Spojrzałam w miejsce, gdzie zniknął, ale zaraz zostałam popchnięta w całkiem przeciwną stronę. Wciąż czułam dłoń mężczyzny na ramieniu. Miałam wrażenie, jakby pilnował mnie, bym mu nie uciekła. Choć bardzo chciałam, to nie mogłam tego zrobić. Już tak niewiele dzieliło mnie od ujrzenia mężczyzny, który zabił mi ukochanego. Czułam ogarniającą mnie panikę, ale i wściekłość, gdy zauważyłam drzwi, do których zmierzaliśmy. Droga był dla mnie jednocześnie długa, jak i zbyt krótka, by przyszykować się na to spotkanie. 

Weszliśmy do pomieszczenia, w którym panował półmrok, a ja od razu zaczęłam rozglądać się za jeszcze jedną osobą. Gdy zdałam sobie sprawę, że brakuje tutaj tego najważniejszego mężczyzny, włosy zjeżyły mi się na karku, bo pomieszczenie wcale nie wyglądało jak pokój do rozmów. Zwykłe przejście do kolejnego pomieszczenia, lecz drzwi za mną właśnie zostały zamknięte na klucz. 

— Grasz na dwa fronty. 

Usłyszałam cmokanie niezadowolenia za sobą. Chciałam się odwrócić, ale w tym samym momencie poczułam, jak ręką mężczyzny owija się wokół mojej talii, a druga przykłada coś materiałowego do twarzy. 

Zaczęłam się szarpać, choć wiedziałam, że nie miałam szans.

W głowie od razu pojawiło mi się pytanie, czy to była osoba, która była kretem w szeregach Chrisa? Dlatego wiedział o moim układzie z niebieskookim?

W panice oczy zaszły mi łzami, a oddech ugrzązł w gardle. Nie mogłam stracić przytomności. Wiedziałam o tym, ale zaczynałam się dusić. 

Przypomniałam sobie o gazie pieprzowym w kieszeni, w momencie kiedy nabrałam głęboko powietrza. Jak najszybciej potrafiłam, włożyłam rękę do kieszeni, odszukując małe, plastikowe opakowanie. Spryskałam przestrzeń nad swoją głową, licząc na to, że trafie mu w twarz. 

Od razu poczułam, jak jego ręka mocniej zacisnęła się wokół mojej tali, pozbawiając mnie tchu. A może to przez to, że zaczęło robić mi się ciemno przed oczami. 

Osunęłam się na ziemię, czując paraliżujący mnie strach. Miałam tylko nadzieję, że Debby zdążyła przekazać Chrisowi, co zrobiłam i jak głupia byłam.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

W skali 1 do 10 jak głupią decyzję podjęła Gwen? 😂
Kim jest nieznajomy i po czyjej jest stronie? 🤔
No i dlaczego Chris chciał powstrzymać Gwen przed tym spotkaniem? 😌

Continue lendo

Você também vai gostar

15.6K 629 23
Millie jako nastolatka uciekła z domu by nie wyjść za wrednego kutasa. Parę lat później kiedy ułożyła sobie nowe życie, w jej życiu znowu pojawiają s...
485K 35.7K 50
Powiązania z mafią nigdy nie wychodzą na dobre, nawet jeśli jest twoją rodziną. Jocelyn prowadzi sklep z płytami. Nie jest to najbardziej dochodowy...
3.1K 251 22
Część 4 serii Przyjaciele. Zawiera sceny seksu i przemocy. Pełen tajemnic mężczyzna i kobieta, która nikomu nie ufa spotykają się przypadkiem, żeby s...
199K 11.9K 46
- Czy moglibyśmy zacząć... Dzisiaj? - Jasne, czemu nie. Mam się rozebrać? - Tak, zdejmij koszulkę. Jeśli będziesz czuł jakikolwiek dyskomfort, to o w...