Zanim Cię Poznałam

By _Aguga_

92.5K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 54

756 21 7
By _Aguga_

Było mi zimno, nawet pomimo tego, że leżałam cała spocona pod grubym kocem. A może tylko wmawiałam sobie chłód, ponieważ byłam zbyt przerażona, by inaczej spojrzeć na dreszcze, które przechodziły moje ciało.

Kolejny raz obudziłam się z koszmaru, który pokazywał mi, jak ginę. Mój mózg był coraz to bardziej pomysłowy. Tylko w jednej kwestii nic się nie zmieniło. W każdym z nich moim oprawca był Harry, Sergio lub Chris. Wymieniali się, jakby brali udział w zawodach.

Za oknem wciąż panowała noc. Przejaśniać miało zacząć się dopiero za godzinę. Ogień w kominku zgasł, a w domu znacznie się ochłodziło. Dodatkowo moja piżama była cała przepocona, co wcale nie polepszało sytuacji. Cała się kleiłam, dlatego postanowiłam wziąć prysznic. No i też po to, by zająć czymś myśli.

Nie zabrałam czystych ubrań poprzedniego wieczora, a teraz nawet nie myślałam, by wejść do sypialni Chrisa. Dlatego założyłam na siebie te z poprzedniego dnia.

Gdy schodziłam na parter, czułam nieznany mi niepokój. Jakby ktoś mnie obserwował. Ale przecież byliśmy w środku lasu.

Spojrzałam na drzwi tarasowe, szukając tam zagrożenia, lecz przez ciemność niewiele widziałam. Zaświeciłam więc światło w panice, gdy usłyszałam kroki na zewnątrz. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi, a ja poczułam, jak moje ciało spina się w strachu na widok sarny, która przyszła na nasz taras. Od razu gdy rozbłysło światło, zwierzyna uciekła spłoszona, lecz ja wciąż odczuwałam paraliżujący mnie strach.

Złapałam się za serce. Musiałam się uspokoić. Kroki, które słyszałam były tylko stukaniem racic o drewnianą podłogę. Nikogo tu nie było.

Przeczesałam włosy palcami. Nie mogłam ciągle wsłuchiwać się w jakieś dźwięki, które później wmówiłabym sobie, że należą do mojego cichego zabójcy.

Weszłam do kuchni. Chciałam zaparzyć sobie kawę. Na zegarku wybiła godzina siódma trzydzieści, a na zewnątrz niebo zaczęło przybierać błękitną barwę.

Załączyłam czajnik, a jego szum zagłuszył mi odgłosy wokół. Oparłam się o blat. Niekontrolowanie wróciłam do swoich snów. Tym razem moi oprawcy niesamowicie polubili noże. To ich najbardziej się bałam i chyba właśnie dlatego to właśnie pokazał mi umysł. Obok mnie stały właśnie takie, jakich używał Chris. Nawet kolor rączki się zgadzał. Poczułam dreszcze na całym ciele, na myśl, że mógłby z nich skorzystać. Już nawet nie do samego zabicia mnie, bo to nie miało większego sensu, ale nawet do urojenia kawałka chleba.

Wraz z kliknięciem czajnika, usłyszałam otwieranie się drzwi na górze. Czyżbym wywołała wilka z lasu? Miałam nadzieję, że nie. Ale gdy po chwili usłyszałam dźwięk lecącej wody, wiedziałam, że nie zamierzał już wracać do łóżka.

Spojrzałam na pojemnik z kawą. Skoro i tak już tutaj byłam, to mogłam mu też zrobić. Wczoraj smażąc jajecznice, zrobił ją i dla mnie.

Wzięłam kolejny kubek, od razy zabierając się za kolejną kawę, swoją zostawiając obok. Nie byłam pewna czy używał cukru, a może mleka, dlatego przynosząc kubki na stół, zabrałam również te dodatki.

Zaraz gdy usiadłam, na górze schodów pojawił się niebieskooki. Widziałam, jak jego wzrok zatrzymał się przez moment na drugim kubku kawy, a po chwili przeniósł go na mnie. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, dlatego uśmiechnęłam się delikatnie, lecz było to wymuszone. Wciąż czułam się niekomfortowo pod jego spojrzeniem. Nawet jeśli nie było ono tak ostre jak poprzedniego wieczora.

— Dzień dobry — powiedziałam w końcu, nie wiedząc, czego ode mnie oczekiwał.

Zaraz po tym ruszył się z miejsca i zasiadł naprzeciwko mnie. Dopiero gdy to zrobił, skarciłam się w głowie za to, że właśnie tam postawiłam jego kubek. Teraz miał idealny widok na mnie.

Upiłam ze swojego kubka łyk kawy, ale nie wiedziałam, by i on to zrobił.

— Nie wiedziałam, czy słodzisz. — Wskazałam na cukierniczkę i mleko.

On jedynie przytaknął głową. Czy aż tak ciężko było się odezwać? Nie zrobił tego odkąd się tutaj zjawił, a ja coraz bardziej zaczynałam mieć mętlik w głowie, czego ode mnie oczekiwał. Dopiero gdy przy moim kolejnym łyku kawy spojrzał na kubek trzymany w ręce, do głowy przyszła mi pewna myśl. Trochę absurdalna, ale może o to właśnie mu chodziło.

— Niczego tam nie dosypałam — Uśmiechnęłam się lekko. — Żadnych środków przeczyszczających — starałam się zażartować, ale nie widziałam, by się zaśmiał.

No jasne, że nie o to chodziło. Przecież wiedziałam, że po czymś takim nie skończyłabym dobrze, więc nawet nie miałam ochoty próbować. Zdawał sobie z tego sprawę.

Już zaczęłam główkować, czego jeszcze ode mnie chciał, ale w tym momencie sięgnął po cukier.

A więc o to chodziło? Bał się wypić kawy ode mnie? Jakby na to nie spojrzeć, jeśli bym go otruła, skończyłabym marnie w rękach jego ludzi, ale nie przywróciłoby go to do życia. Mógł mieć mnie za głupią i naiwną laskę, ale nawet wtedy musiał się pilnować.

Widząc, jak bierze pierwszy łyk kawy, rzucając mi spojrzeniem nieme wyzwanie, odwróciłam wzrok. Nie chciałam, by pomyślał, że faktycznie czekałam na to, aż kawa i to, co do niej dosypałam, zacznie działać.

— Przyjedzie tu dzisiaj Fin. Przywiezie walizkę. — Uniosłam wzrok zaciekawiona jego słowami. — Masz jej nie otwierać — rozkazał dobitnie. — Ja będę musiał pojechać do miasta, wrócę po czwartej.

Przytaknęłam głową. Nawet nie myślałam, że na moje pytanie "co znajduje się w walizce", uzyskam jakąś odpowiedź, która by mi to wyjaśniła. Prędzej ostre spojrzenie i słowa bym się tym nie interesowała.

Obiecałam sobie, że odwiedzę dzisiaj jezioro. Naprawdę chciałam tam pójść. Skoro Chris był w domu, to nawet jeśli jego znajomy przyszedłby wcześniej, to zastałby jego.

Zerknęłam na Chrisa. Ale czy mogłam wyjść? Wczorajszego wieczora nie był z tego pomysłu zadowolony. Chyba nie byłam jakimś więźniem w tym domu. A może i byłam? Przecież miałam układ z mafią. Można było nazwać to jakiegoś rodzaju niewolnictwem.

Raz kozie śmierć.

Założyłam kurtkę i buty, nie zwracając uwagi na palące spojrzenie niebieskich tęczówek, które wypalały dziurę w moich plecach. Podeszłam spokojnie do drzwi, lecz przed tym jak złapałam za klamkę, oznajmiłam mężczyźnie, że idę nad jezioro, by nie pomyślał, iż chcę uciec.

Wychodząc na dwór, w pierwszej chwili odczułam ulgę, bo odcięłam się od jego władczej aury, lecz po chwili, zachciałam tam wrócić, bo na zewnątrz panował okropny mróz. Temperatura na pewno wynosiła kilka stopni na minusie. Ale skoro już wyszłam, moja duma nie pozwoliła mi wrócić, zanim nie stanęłabym, chociaż na dwie sekundy przy zamarzniętej wodzie.

Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku jeziora. Cieszyłam się, że nie było ono aż tak daleko i czas, który spędziłam na dworze, wcale nie był tak długi.

Choć zimno szczypało mnie w nos, cieszyłam się, że wyszłam na zewnątrz. Odcięłam się od Chrisa, a tym samym od ponurych myśli. Zabrał mnie tu, bym odpoczęła, ale to właśnie w jego obecności wszystko przypominało mi o tym, dlaczego potrzebowałam tego odpoczynku. Może lepiej byłoby, gdybym została w domu? Lecz wtedy mogłyby mnie pochłonąć obawy. Tutaj, nawet jeśli widok Chrisa przypominał mi o całym bagnie, w jakie się wpakowałam, to gdzieś podświadomie wiedziałam, że nie muszę się obawiać ludzi Mullera. Nawet nie pomyślałam, że mogliby się tutaj zjawić, bo obok był przecież niebieskooki.

Odwróciłam się w kierunku domu. Przez chwilę wydawało mi się, jakbym widziała kogoś w oknie. Może Chris sprawdzał, czy nie oddalałam się za daleko. Lubił mieć wszystko pod kontrolą.

Wzięłam głębszy oddech i ruszyłam w kierunku domu. Mój wypad na zewnątrz trwał krócej, niż myślałam, że będzie, ale nawet tego nie żałowałam. Na dworze było okropnie zimno.

Gdy weszłam do domu, przez zaparowane okulary widziałam, jak Chrisa krząta się po salonie, pakując do nesesera różne papiery i inne potrzebne mu rzeczy.

Usiadłam na kanapie, zastanawiając się, jak długo potrwa jeszcze cała ta nasza gra. Dla innych byliśmy właśnie na romantycznym wypadzie, lecz prawda była całkiem inna. Powoli zaczynało mnie męczyć to udawanie, ale zaskakując samą siebie, nie chciałam tego kończyć, może przez to, że wiedziałam, iż doprowadzi to do upadku Mullera jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Chcąc nie chcąc w tej sprawie musiałam zaufać Chrisowi.

Niedługo później zostałam całkiem sama w drewnianym domku pośrodku lasu. Mój telefon wciąż leżał wyłączony w głębi kieszeni kurtki, a cisza, która zapadła, zaczęła kłuć mnie w uszy.

Spojrzałam na regał z książkami. Od razu naszła mnie ochota, by poznać dalsze przygody bohaterów. I tak nie miałam nic lepszego do roboty. Dlatego bez wyrzutów sumienia, położyłam się na kanapie z książką w ręce, by następne godziny spędzić w tym jednym miejscu.

Tym razem nie miałam najmniejszego problemu, by wczuć się w wydarzenia, jakie miały miejsce w książce. Cisza, jaka panował dookoła działa na mnie uspokajająco i może nawet zbyt bardzo, bo chwilę później czułam, jak oczy zaczynają mnie szczypać. Zachciało mi się spać, a ja opierałam się temu tylko przez chwilę, po której stwierdziłam, że mogłam pozwolić sobie na odpoczynek. Całkowicie zapomniałam, że miałam odebrać od Fina walizkę.

Zasnęłam snem tak twardym, że gdy się obudziłam, a za oknami było już całkowicie ciemno, nie byłam pewna, co się tak właściwie stało i gdzie byłam. Jedynie blask dochodzący z kominka, oświetlał mi pomieszczenie, w którym spałam.

Powoli zaczęło do mnie docierać, co się działo, a gdy przypomniałam sobie o Finie, zerwałam się z kanapy. Usiadłam szybko, przez co zakręciło mi się w głowie. Na kolanach poczułam dodatkowy ciężar, dlatego spojrzałam na dół, od razu zauważając gruby koc. Dotknęłam go ręką, chcąc sprawdzić, czy był prawdziwy, bo nie przypominałam sobie, bym go brała, ale kiedy pod palcami wyczułam jego puchaty materiał, wiedziałam, że był jak najbardziej realny.

Spojrzałam w kierunku schodów, zastanawiając się, dlaczego to zrobił?

Nic już nie rozumiałam. Ale wstałam na nogi, chcąc napić się wody i sprawdzić, która była godzina.

Podczas gdy ja krzątała się po kuchni, Harris zszedł na dół, prawdopodobnie słysząc, że już wstałam. Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, chciałam najpierw się wytłumaczyć.

— Przepraszam — powiedziałam od razu i chyba pierwszy raz odkąd znałam niebieskookiego, zauważyłam w jego spojrzeniu odrobinę dezorientacji. — Nie wiedziałam, że zasnę. Miałam wpuścić Fina — dodałam gdy wciąż się nie odezwał.

— Miał po drodze drobne problemy. Przyjedzie za godzinę — wytłumaczył spokojnie mężczyzna.

— Och — wymknęło mi się niekontrolowanie, bo naprawdę nie tego się spodziewałam. Chyba liczyłam na jakieś ostrzeżenie.

Po tym między nami nastała niezręczna cisza. Albo tylko dla mnie taka była, bo Chris wcale nie wydawał się zakłopotany. Jakby w ogóle kiedykolwiek taki był.

Przestąpiłam z nogi na nogę, bo nie potrafiłam znieść już jego przeszywającego spojrzenia. Czułam, jakby czegoś we mnie szukał, ale ja nie wiedziałam czego, a to, co mógł znaleźć, trochę mnie przerażało. Tak jakbym chowała w sobie okropny sekret i on miał się o nim za chwilę dowiedzieć.

— Zrobię kolację — rzuciłam nagle, byleby przerwać tę ciszę.

Wyminęłam wciąż stojącego w miejscu Chrisa i zasłoniłam się drzwiami lodówki. Choć miałam przed sobą wiele produktów, to na żadnym z nich nie potrafiłam się skupić. Przed oczami wciąż miałam ten przeszywający mnie błękit. To spojrzenie było niepokojące, a na plecach czułam dreszcze na samą myśl, że ich właściciel wciąż stał zaraz obok mnie.

Fin, kimkolwiek nie byłeś, to był moment, w którym powinieneś przyjść i odwrócić uwagę Chrisa ode mnie. Więc gdzie w takim razie byłeś?

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Z dużym opóźnieniem ale udało mi się w końcu dodać rozdział 😅
Ci którzy mnie obserwują wiedzą że miał być już tydzień temu, ale choroba mnie tak wykończyła że nie byłam w stanie nic zrobić.

Wracając do naszych bohaterów.
Dlaczego Chris przez cały dzień śledził Gwen spojrzeniem? 🤭
Może czegoś się o niej dowiedział? 🤔
A może niego to chodzi? 😉
I kim jest tajemniczy Fin i co ze sobą przyniesie? 😁

Continue Reading

You'll Also Like

38.7K 2.8K 91
- Boże Felix, ja nie wierzę, on na pewno kocha Hyunjin'a - powiedział płaczliwie. - Jisung oszalałeś!? - krzyknął. - Cicho bądź na górze siedzi reszt...
184K 5.6K 18
Ona. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w pr...
96.4K 1.9K 37
Treść dla dorosłych ♡ || ZDAJE SOBIE SPRAWE ŻE MOŻNA WYCZUĆ TU CRINGE ALE PLS ZROZUMCIE MNIE, PISAŁAM TO W WIEKU 12 LAT! || ♡ Mówią, że nie można si...
20.4K 676 43
Dwie różne historie, dwa trudne charaktery, Dziwne, nowe relacje. Co się stanie gdy miłość zapuka do twojego okna? ~~~~~ 17...